konto usunięte

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty


Obrazek


Edward Stachura (1937 - 1979)

Anatema na śmierć


Byli tacy co rodzili się
byli tacy co umierali
byli też i tacy, którym to było mało

o feudalna właścicielko naszych dni i nocy
łasico cmentarna, zjadaczko ostatniego potu
panno tatarskich, zazdrosna wszystkich narzeczono
mącicielko wody, lubieżna kusicielko
grzybie piwniczny, jadzie mityczny, wczesna trucicielko
założycielko rodu borgia, muzo getta, wieżo z kości
arko z kości, bramo z kości, różo z kości
rdzo trawestująca, palmo niecierpliwości
w ogonie pawia ukryta ciemna maszynerio
do pół masztu opuszczona niechybna bandero
iskry i morskich latarni gasicielko, szumie głuchy
ty, co zboże pozwalasz źrałe
i oziminy wiotkiej piękną niewiadomą

kto ci dał do ręki ostrą broń, zwyczajna ty wariatko!

Banita

Oto wypędzam szatana.
Oto wypędzam anioła.
Wypędzam z serca obu ich,
Ich obu, co często są jednym.
Niech przyjdzie mi samemu żyć
O skrzydłach własnych i rdzewnych.
---------------------------------------------
---------------------------------------------
---------------------------------------------
I wypędziłem szatana.
I wypędziłem anioła.
A w serce moje wstąpił wiatr
I tam on zamieszkał, i szumi.
A domem moim stał się las,
Nad lasem biją pioruny.
---------------------------------------------
---------------------------------------------
---------------------------------------------
Ciężko jest żyć bez szatana.
Ciężko jest żyć bez anioła.
Banita boski to mój los,
Lecz nie ja go sobie wybrałem;
To ona mi wybrała go:
Dziewczyna, którą ubóstwiałem.

Nie rozdziobią nas kruki

Nie rozdziobią nas kruki
ni wrony, ani nic!
Nie rozszarpią na sztuki
Poezji wściekłe kły!

Ruszaj się Bruno, idziemy na piwo;
Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu niejeden już zginął,
Niejeden zginął już kwiat!

Nie omami nas forsa
ni sławy pusty dźwięk!
Inną ścigamy postać:
Realnej zjawy tren!

Ruszaj się Bruno, idziemy na piwo;
Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu niejeden już zginął,
Niejeden zginął już kwiat!

Nie zdechniemy tak szybko,
Jak sobie roi śmierć!
Ziemia dla nas za płytka,
Fruniemy w góry gdzieś!

Ruszaj się Bruno, idziemy na piwo;
Niechybnie brakuje tam nas!
Od stania w miejscu niejeden już zginął,
Niejeden zginął już
kwiat!Marek Filipowicz edytował(a) ten post dnia 28.11.08 o godzinie 10:57
Ewelina Kazieczko

Ewelina Kazieczko psycholog,
seksuolog,
psychoterapeuta w
trakcie szkolenia...

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

Trochę poezji:

Musisz mi pomóc

Kocham za siebie, kocham za ciebie,
Kocham jeden za dwoje.
Słońce po niebie, księżyc po niebie,
Gwiazdy po niebie, chmury po niebie -
Wszystko spoczywa na mojej głowie!

Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc,
Swoją miłością musisz mi pomóc;
Musisz pokochać mnie więcej,
Bliżej wyciągać kochane ręce
Musisz!

Sam nie podołam, sam nie dam rady
Unieść tyle miłości.
Księżyc i gwiazdy, chmury i słońce,
Lody wciąż łamać, ciągle i ciągle,
Sił mi brakuje, o pomoc proszę!

Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc,
Swoja miłością musisz mi pomóc,
Musisz pokochać mnie więcej,
Bliżej wyciągnąć kochane ręce
Musisz!

Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc,
Swoja miłością musisz mi pomóc,
Musisz pokochać mnie mocniej,
Żebym się nie mógł w głęboka wodę
Rzucić!

Piosenka dla zapowietrzonego

Cudownie jest:
Powietrze jest!
Dwie ręce mam,
Dwie nogi mam;

W chlebaku chleb,
Do chleba ser,
Do picia deszcz.

Nadchodzi noc
I zimno z nią;
Mam ręce dwie
Obejmę się;

Ukryję się,
Utulę się
We własna sierść.

Daleko świt,
Nie widać nic;
Dwie nogi mam;
Dojdziemy tam.

Szczękają psy!
Fruwają mgły!
Niech pani śpi!

Powietrze jest:
Cudownie jest!

Z nim będziesz szczęśliwsza

Zrozum to, co powiem,
Spróbuj to zrozumieć dobrze
Jak życzenia najlepsze, te urodzinowe
Albo noworoczne, jeszcze lepsze może
O północy gdy składane
Drżącym głosem, niekłamane

Z nim będziesz szczęśliwsza,
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim.
Ja, cóż -
Włóczęga, niespokojny duch,
Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek,
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
I jaka godzina
Kończy się,
A jaka zaczyna Nie myśl, że nie kocham
Lub że tylko trochę kocham
Jak cię kocham, nie powiem, no bo nie wypowiem -
Tak ogromnie bardzo, jeszcze więcej może
I dlatego właśnie żegnaj,
Zrozum dobrze, żegnaj, żegnaj

Z nim będziesz szczęśliwsza,
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim.
Ja, cóż -
Włóczęga, niespokojny duch,
Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek,
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
I jaka godzina
Kończy się,
A jaka zaczyna

Ze mną można tylko
W dali znikać cicho
--------------------------
Trochę prozy:

(...)Cały dzień gra w kuchni na stole radyjko tranzystorowe i już nie drażni mnie muzyka rozrywkowa oraz teksty piosenek, komentarze prezenterów i temu podobne. Głos ludzki tchnie ciepłem, a ja jestem w środku cały zmarznięty, cały jakiś oblodzony, jakbym połknął wielki lodowy sopel.
Matka siedzi na kanapce w kuchni i ceruje mi koszulę i piżamę, a ja siedzę przy stole i piszę niezgrabnie i powoli, litera po literze, tą moją lewą ręką, co mi została. Udaje mi się usiedzieć dłuższy czas na jednym miejscu bez paniki. To wyraźna zmiana na lepsze, na mniej straszne.(...)
(...)Dwa lata temu, na początku 77 straciłem bezboleśnie Wszystko. Wkrótce potem otrzymałem nowe Wszystko. Byłem na wielkiej górze. Trwało to ponad dwa lata. Wtedy się napisało Fabula rasa (rzecz o egoizmie) oraz drugi tekst pod tytułem Oto. Mówię: się napisało, a nie: napisałem, bo to tak, jakbym nie ja to napisał, ale ktoś inny. Ten ktoś inny nazwał siebie człowiekiem-nikt. Ja nim byłem i zarazem nim nie byłem. Nie mogę tego inaczej powiedzieć. W końcu marca i w pierwszych dniach kwietnia zaczęły dziać się ze mną niesamowite rzeczy. W trakcie tego najechał mnie pociąg czy sama lokomotywa, nie wiem tego dotąd. W karcie informacyjnej, którą widziałem w szpitalu, pisało: potrącony przez elektrowóz, nie przez pociąg.
Znowu utraciłem Wszystko, ale tym razem nieopisanie boleśnie. I tak trwa od prawie dwóch miesięcy. Jestem jakby pozbawiony zmysłów. Uczę się smakować to, co widzę, słyszę, dotykam, to, co jem, to, co tu teraz piszę(...)Ewelina Kazieczko edytował(a) ten post dnia 28.11.08 o godzinie 13:02

konto usunięte

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

Edward Stachura

Deszcz tropikalny


Pochlebnie przelewasz się Ty
W silnych ramionach baobabów
Rozpiętych nade mną jak rynny

I chyba pozostanie już
niedościgniony mój język pod chmurami

Bo to nie są chwile
a tym bardziej witraże zazdrości
po których można błądzić świecą
w poszukiwaniu gwiazd i pająków
na lekcję anatomii

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

taki mały cymesik
polecam

http://www.niebianska.republika.pl/

konto usunięte

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

Edward Stachura

* * *


Odnalazły się marzenia
które włożyłem kiedyś
do dziurawej kieszeni
gdy noc
wielka wrona
leciała do rzeki przejrzystej - dobrej
Tamtej nocy
nietoperze pożarły wszystkie gwiazdy
białe motyle
zostały tylko czarne motyle
Prawda była wtedy jak księżyc
toczący się po gładkim zwierciadle
przez cztery tygodnie
Odnalazły się marzenia
gruby kij dębowy

Zabawy dziecięce

Jedni oczami umarłych rodziców
grają w kulki
Drudzy cytrynowym kataryniarzom
wykradają buty
Inni z oderwanych skrzydeł motylich
układają uśmiech
Ci znowu w różowe paluszki biorą sen
i farbują go na czarno
A bóg stoi obok

Zapach wosku...

Zapach wosku
miała tylko moja żona
i deszcz różany
który mi obiecali aniołowie
o palcach smukłych
jak szyje niektórych jeleni
zarzynanych
w odpowiedniej porze królestwa
albo księżycaMarek Filipowicz edytował(a) ten post dnia 06.12.08 o godzinie 15:30
Anna S.

Anna S. 'gdy stanąłem w
lesie na rozstaju
dróg, podążyłem tą
mnie...

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

do dziś lubię mówić wsiadając do pociągu że jadę do Arkadii, chciałabym tak jak Sted zostawiać otwarte drzwi mieszkania i kartkę "kimkolwiek jesteś wejdź i rozgość się, odchodząc zostaw po sobie...." (ale wiemy że to niemożliwe:) nauczyć się grać w szachy.... a moją ukochaną marką jeansów jest LEE.
wielki, szalony, przekorny. uwielbiam go za to.
Grzegorz Maszkowski

Grzegorz Maszkowski Międzynarodowy
Trener Zarządzania,
Trener On-the-job
Sprz...

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

Anna Słodkiewicz:
(...) wielki, szalony, przekorny (...)
Lata płyną, a ja równiez wciąż chylę czoła, a gdy czytam jego twórczość, jakies struny we mnie wpadają w rezonans...

Warto zajrzeć i wpisać coś od siebie tu: http://www.goldenline.pl/grupa/wychowani-na-tekstach-e...

To i ja dorzucę garść poezji:

Gdziekolwiek jesteś
Wyjdź za bramę
Idź na pola,
Słysz wołanie;
To ja wołam.

Gdziekolwiek jestem,
To mnie nie ma
Jest maligna,
Bo cię nie ma;
Jest pustynia.

Gdziekolwiek jesteś,
Też cię nie ma
Jest maligna,
Bo mnie nie ma;
Jest pustynia.

Gdziekolwiek jestem,
Tam ty jesteś;
Tak jesteśmy,
Jak milczenie
Po tej pieśni.

Jak dwa jabłka
Na czereśni.

konto usunięte

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

"List do Pozostałych"

Umieram
za winy moje i niewinność moją
za brak, który czuję każdą cząstkę ciała i każdą cząstkę duszy,
za brak rozdzierający mnie na strzępy jak gazetę zapisaną
hałaśliwymi nic nie mówiącymi słowami
za możliwość zjednoczenia się z Bezimiennym, z Pozasłownym,
Nieznanym
za nowy dzień
za cudne manowce
za widok nad widoki
za zjawę realną
za kropkę nad ypsylonem
za tajemnicę śmierci
w lęku, w grozie i pocie czoła
za zagubione oczywistości
za zagubione klucze rozumienia
z malutką iskierką ufności, że jeżeli ziarno
obumrze, to wyda owoce
za samotność umierania
bo trupem jest wszelkie ciało
bo ciężkie, straszne i nie do zniesienia
za możliwość przemienienia
za nieszczęście ludzi i moje własne, które dźwigam na sobie
i w sobie
bo to wszystko wygląda, że snem jest tylko, koszmarem
bo to wszystko wygląda, że nieprawdą jest
bo to wszystko wygląda, że absurdem jest
bo wszystko tu niszczeje, gnije i nie masz tu nic trwałego
poza tęsknotą za trwałością
bo już nie jestem z tego świata i może nigdy z niego nie byłem
bo wygląda, że nie ma tu dla mnie żadnego ratunku
bo już nie potrafię kochać ziemską miłością
bo noli me tangere
bo jestem bardzo zmęczony, nieopisanie wycieńczony
bo już wycierpiałem
bo już zostałem, choć to się działo w obłędzie, najdosłowniej
i najcieleśniej ukrzyżowany i jakże bardzo
i realnie mnie to bolało
bo chciałem zbawić od wszelkiego złego ludzi wszystkich
i świat cały i jeżeli się tak nie stało, to winy mojej w tym
nie umiem znaleźć
bo wygląda, że już nic tu po mnie
bo nie czuję się oszukany, co by mi pozwoliło raczej trwać
niż umierać; trwać i szukać winnego, może w sobie;
ale nie czuję się oszukany
bo kto może trwać w tym świecie - niechaj trwa i ja mu życzę
zdrowia, a kiedy przyjdzie mu umierać - niechaj śmierć
ma lekką
bo co do mnie, to idę do ciebie Ojcze pastewny
żeby może wreszcie znaleźć uspokojenie,
zasłużone jak mniemam, zasłużone jak mniemam,
bo nawet obłęd nie został mi zaoszczędzony
bo wszystko mnie boli straszliwie
[...]
bo duszę się w tej klatce
bo samotna jest dusza moja aż do śmierci
bo kończy się w porę ostatni papier i już tylko krok i niech
Żyje Życie
bo stanąłem na początku, bo pociągnął mnie Ojciec i stanę na
końcu i nie skosztuję śmierci.
Katarzyna J.

Katarzyna J. HR Business Partner

Katarzyna J.

Katarzyna J. HR Business Partner

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

Na błękicie jest polana
Katarzyna J.

Katarzyna J. HR Business Partner

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

Z nim będziesz szczęśliwsza

Zrozum to, co powiem
Spróbuj to zrozumieć dobrze
Jak życzenia najlepsze, te urodzinowe
Albo noworoczne, jeszcze lepsze może
O północy gdy składane
Drżącym głosem, niekłamane
Z nim będziesz szczęśliwsza
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim.
Ja, cóż -
Włóczęga, niespokojny duch,
Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek,
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
I jaka godzina
Kończy się,
A jaka zaczyna.
Nie myśl, że nie kocham,
Lub że tylko trochę kocham
Jak cię kocham, nie powiem, no bo nie wypowiem -
Tak ogromnie bardzo, jeszcze więcej może
I dlatego właśnie żegnaj,
Zrozum dobrze, żegnaj, żegnaj
Z nim będziesz szczęśliwsza
Dużo szczęśliwsza będziesz z nim.
Ja, cóż -
Włóczęga, niespokojny duch,
Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko
Jaka epoka, jaki wiek,
Jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień
I jaka godzina
Kończy się,
A jaka zaczyna.
Ze mną można tylko
W dali znikać cicho

konto usunięte

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

http://www.youtube.com/watch?v=-erllpKl6To

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

A jak oceniacie wojaczkowego, gawlińsko-majewskiego Stachurę?
http://www.youtube.com/watch?v=jfEKH-Iw2io
Roman O.

Roman O. sam sobie bardem

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

Biała Lokomotywa

Sunęła poprzez czarne łąki
Sunęła przez spalony las
Mijała bram zwęglone szczątki
Płynęła przez wspomnienia miast
Biała Lokomotywa

Skąd wzięła się w krainie śmierci
Ta żywa zjawa istny cud
Tu pośród pustych marnych wierszy
Tu gdzie już tylko czarny kurz
Biała Lokomotywa

Ach czyj ach czyj to jest
Tak piękny hojny gest
Kto mi tu przysłał ją
Bym się wydostał stąd
Białą Lokomotywę

Ach któż no któż to może być
Beze mnie kto nie umie żyć
I bym zmartwychwstał błaga mnie
By mnie obudził jasny zew
Białej Lokomotywy

Suniemy poprzez czarne łąki
Suniemy przez spalony las
Mijamy bram zwęglone szczątki
Płyniemy przez wspomnienia miast
Z Białą Lokomotywą

Gdzie brzęczą pszczoły pluszcze rzeka
Gdzie słońca blask i cienie drzew
Do tej, co na mnie w życiu czeka
Do życia znowu nieś mnie nieś
Biała Lokomotywo
Grzegorz Maszkowski

Grzegorz Maszkowski Międzynarodowy
Trener Zarządzania,
Trener On-the-job
Sprz...

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

Confiteor

Bosi na ulicach świata
Nadzy na ulicach świata
Głodni na ulicach świata

Moja wina
Moja wina
Moja bardzo wielka wina!

Zgroza i nie widać końca zgrozy
Zbrodnia i nie widać końca zbrodni
Wojna i nie widać końca wojny

Moja wina
Moja wina
Moja bardzo wielka wina!

Zagubieni w dżungli miasta
- moja wina

Obojętność objęć straszna
- moja wina

Bez miłości bez czułości
- moja wina

Bez sumienia i bez drżenia
- moja wina

Bez pardonu wśród betonu
- moja wina

Na kamieniu rośnie kamień
- moja wina

Manna manna narkomanna
- moja wina

Dokąd idziesz po omacku
- moja wina

I nie słychać końca płaczu
- moja wina

Jedni cicho upadają
- moja wina

Drudzy ręce umywają
- moja wina

Coraz więcej wkoło ludzi
- moja wina

O człowieka coraz trudniej

Moja wina
Moja wina
Moja bardzo wielka wina!
Grzegorz Maszkowski edytował(a) ten post dnia 09.11.11 o godzinie 01:31

konto usunięte

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

Edward Stachura - Niedokończona opowieść
http://www.youtube.com/watch?v=tYu9bxm_dgg&feature=rel...

konto usunięte

konto usunięte

Roman O.

Roman O. sam sobie bardem

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

Roman O.:
Biała Lokomotywa

Sunęła poprzez czarne łąki
Sunęła przez spalony las
Mijała bram zwęglone szczątki
Płynęła przez wspomnienia miast
Biała Lokomotywa

Skąd wzięła się w krainie śmierci
Ta żywa zjawa istny cud
Tu pośród pustych marnych wierszy
Tu gdzie już tylko czarny kurz
Biała Lokomotywa

Ach czyj ach czyj to jest
Tak piękny hojny gest
Kto mi tu przysłał ją
Bym się wydostał stąd
Białą Lokomotywę

Ach któż no któż to może być
Beze mnie kto nie umie żyć
I bym zmartwychwstał błaga mnie
By mnie obudził jasny zew
Białej Lokomotywy

Suniemy poprzez czarne łąki
Suniemy przez spalony las
Mijamy bram zwęglone szczątki
Płyniemy przez wspomnienia miast
Z Białą Lokomotywą

Gdzie brzęczą pszczoły pluszcze rzeka
Gdzie słońca blask i cienie drzew
Do tej, co na mnie w życiu czeka
Do życia znowu nieś mnie nieś
Biała Lokomotywo

W nawiązaniu do tytułu....i nie tylko tytułu. Jest taka magiczna kawiarnia gdzieś na krańcach południowo-zachodniej Polski :
http://www.youtube.com/watch?v=_Jczli_FVZw

konto usunięte

Temat: Edward Stachura - poeta wyklęty

Edward Stachura

Wielki Testament


…mały zostawiam sobie na ukojenie

Wszystkie ryby rzek moich, jezior i mórz ofiarowuję rybakom słonecznych wybrzeży Atlantydy. Łuski ryb należy przedtem oddać dzieciom indiańskich wodzów Peru i Meksyku. Z jednej części mają zrobić sobie pióropusze, a z pozostałej niech szyją suknie dla mojej biednej siostry Racheli. Oczy ryb niechaj podrzucą wysoko w niebo. Na pewno zastygną w gwiazdy. Będą przyświecać mojej najwyższej włóczędze.
Jeśli o rybach, to o wyspach najwyższą wolą moją jest niepewność.
Moja tęsknota za nimi była zawsze uzasadniona.
Pragnę, by smukłość moich uliczek, których nie poskąpił mi Utrillo, nie rozsuwał zbyt mocno smyczek wirtuoza albo cieni pijanych żołnierzy. Przytulności brakowało mi zawsze.
Srebrnych lisów nie hodowałem nigdy. Zresztą można sprawdzić moje płuca. Są całe zajęte przez świętojańskie robaczki gruźlicy.
Więc smutek szyi mojej żony jest niewątpliwy. Chyba że fala wyobraźni, którą nigdy nie grzeszyła – i wtedy futro z moich płuc.
Dachom trójkątnym, łagodnym i płaskim powierzam moje stopy lunatyka. Czasy są takie niepewne. A na dachy nikt nie rzuca skórek od bananów.
Jeśli można, to trochę piasku w dłonie. Będę bawił się przesypywaniem go z ręki do ręki. Nie wiedziałem nigdy co począć z palcami. Dlatego tak bardzo podniecały mnie giętkie szyjki tulipanów.
Wysokie chwile mojego wzruszenia jak również rzadkie klejnoty paranoi zostawiam:
e) zachodowi słońca w Prowansji
p) pewnej n o r z e, gdzie nocą brakowało tylko fletu dla harmonii ze szczurami
i) czystej pościeli u państwa Ogrodnik
l) wysokim stołkom barowym i kontemplacji równo ułożonych butelek na półkach za kontuarem
e) „Pieśni nad pieśniami” Salomona
p) „Śpiącej Cygance” celnika Rousseau
s) „Głosom bożenarodzeniowym”
j) nocom wszystkim z brzuchami lśniącymi jak pudełka wonnej tabaki
i)Tobie
z włosów moich niech będzie ciepły, letni pogodny deszcz dla dłoni twoich szorstkich, o matko moja. To nic, mamusiu, że nie zostałem inżynierem.

w:"Poezja i proza.Tom 1:Wiersze,poematy,piosenki,przekłady.",Warszawa 1987

Następna dyskusja:

Karol Maliszewski - poeta ...




Wyślij zaproszenie do