Patryk Piotr Specjal ludzik kreatywny
Temat: z cyku bezsensowne czynności... fragment opowiadania pt....
Jest jesień, późna jesień, wręcz późne jesienne popołudnie, a może nawet wieczór. Tą właśnie późną jesienną porą wracam do domu. Wracam z pracy.Wracam – Idę. Pomijając przemieszczanie się środkami lokomocji miejskiej, typu metro bądź tramwaj, w których stoję lub siedzę, w zależności od typu dostępnej przestrzeni cały czas idę.
Idę chodnikiem. Idę po chodniku. Chodnik jest tą jakością, która determinuje trasę mojej wędrówki. Chodnik złożony z betonowych, kwadratowych płyt – ciekawe, jakie mają wymiary i dlaczego właśnie takie a nie inne. Cóż odpędzam tą natrętną myśl i przesuwam swoje stopy po kolejnych kawałkach betonu. Myśl o wymiarach rozprasza i odwodzi od podstawowej czynności przyporządkowanej chodzeniu po chodniku. Powracam zatem, do zarzuconej czynności – jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście… W głowie rozjarza się niczym wolframowy pręcik żarówki kolejna myśl, pytanie, a może wątpliwość. Dlaczego chodnik ograniczony jest przez krawężniki, dlaczego krawężniki ograniczając chodnik ograniczają również możliwość przemieszczania się mojej osoby na bok jeden, czy drugi?
Zamknięty w niedoskonałości kwadratowych płyt oraz ich prostokątnych starszych braci, strażników krawężników (wieśniacki rym? O nie raczej bardzo miejski) nie umiem spojrzeć na pożółkłą i wilgotną zieleń trawników. Nie umiem na nią patrzeć z miłością, z nienawiścią, z obojętnością, nie istotne zresztą, ponieważ nie umiem i tyle. Powracam do liczenia, trzynaście, czternaście, piętnaście, szesnaście, siedemnaście, osiemnaście… A może by tak się nauczyć patrzeć na tą niezieloną zieleń? Może, może na wiosnę, kiedy ponownie niezielona zieleń trawników nasyci się zielonością, albo wręcz przeciwnie, zimą, gdy jest biała, szara a czasami w pewnych bliżej nieokreślonych obszarach i okolicznościach czarna. Może to jest sposób na to, by wzrokiem spenetrować trawnik?
Nie, nie, tego rodzaju wiedza stanowiłaby niechybnie zagrożenie dla ograniczoności narzucanej mi przez chodnik. Mogłaby przecież zrodzić potrzebę szerszego poznania trawnika, czy wręcz zbadania jego natury, a przecież szerokie poznanie jest śmiercią dla wąskiego chodnika.