konto usunięte

Temat: "Darować Marzenia. Magia Marzeń"

"gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo"
- Owidiusz








"Darować Marzenia. Magia Marzeń" - zapowiedź.



Czasami Człowiek siada, i zaczyna się zastanawiać: …no po co to wszystko?
W moim przypadku, odpowiadam sobie miłym dla mnie stwierdzeniem, mającym przesłanie nie tylko merytoryczne, ale i cenną życiową uwagę, od jakiej rozpocząłem proces utożsamiania w chwili, gdy życie "w środku" i to na zewnątrz stawać zaczęły się tą samą częścią, którą jestem ja, moje myśli, i ich wynik.
Żeby jednak lepiej zobrazować te wywody, przedstawię w poniższej wypowiedzi kilka stwierdzeń na temat zdobywania upragnionego celu, a jakie zrozumiałem gdy… no właśnie — gdy coś wspaniałego miało miejsce w życiu.
No pewnie — chodzi o Marzenia. Uśmiechnij się, gdyż za 15 minut poznasz w swoim życiu kolejny dowód na to, że…

"Warto żyć, gdyż dusza po śmierci zabiera ze sobą wszystko"


Ktoś kiedyś napisał w pewnej książce, o procesie i jego pochodnych na temat zdobywania. Twierdził, iż wszystko co zdobyliśmy na tym świecie, musi tu pozostać, bowiem Człowiek rodząc się zaciąga pożyczkę, którą wraz ze śmiercią winien w pełni spłacić.
Czyli mam wszystko zostawić co zdobyte zostało moją ciężką i wycieńczającą dla mnie pracą? — niejeden Człowiek zada sobie to życiowe pytanie.
Warto w takim razie się zastanowić, czy to tak naprawdę ma przełożenie na nasze życie, nosząc w sobie świadomość stworzenia ogółu, biorącego początek w naszej podświadomości? — w czymś pozbawionym jakiejkolwiek materii.
Nawet rodzice w pewnym momencie wędrówki, na której patrzeć należy w tym samym kierunku, "zaplanowali" sobie założenie rodziny, z czego możemy wywnioskować, tylko jeden przyjemny fakt — ten Człowiek, któremu przyjdzie oddać dług, również powstał w sferze niematerialnej.

Rzeczy materialne. Co z nimi wobec tego jest nie tak?
To te, które nie mają nic wspólnego ze światem pozbawionym materii, jakie powinny tu pozostać, gdzie ich miejsce, gdzie zostały stworzone. Biorą swój początek w sferze duchowej — myśl jest pierwszym krokiem w długim marszu.
Po stokroć warto więc żyć i cieszyć się dobrem mocy tworzenia, gdyż zawsze i wszędzie, świat z nami w potrzebie będzie.
"Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz"- a dusza istniała, istnieje i zaistnieje.
Po tych słowach nasuwa się jeszcze kolejna refleksja.
Skoro świat "nie lubi" ludzi tych bardziej wyzwolonych spod jarzma szarej codzienności, to czemu sobie nie pomóc obecnością wielkich skarbów jakie każdy z nas posiadł — i robi to nadal, lecz często nieświadomie?
Fajnie to brzmi — "świat nie lubi" — ale zarazem daje możliwość rozwiązywania trapiących nas zagadek.

Za cenę, o wartości wydającej się dla nas samych… to niewidoczna rzeczywistość, w której nasze myśli nie są w żaden sposób ograniczane, to miejsce, w którym sami sobie dajemy możliwość poznania swojej osobowości, i wreszcie — to miejsce, które każdego dnia, nasze ciało próbuje nieustannie dogonić.




"Magia Marzeń, jest sztuką, której żaden magik nie pozostawi dla siebie"

Ile Marzeń zrealizowałeś sprzed… powiedzmy, trzech lat?

Ciężko przyznać rację takiej rzeczywistości, ale bardzo wiele osób żyje faktem — jeszcze trochę i na pewno się uda.
Odstaw do lamusa dotychczasowe gdybanie dotyczące wygrania fortuny szczęśliwym trafem. Zajrzyj w głąb, i uwierz w prawdę mówiącą, że nic co wpływa na ludzką istotę, a będąc codziennymi wydarzeniami, nie ma prawa zmienić osobowości pozostającej na dobrą sprawę, cały czas pod pielęgnacją Człowieka.
Sam sobie zrobisz krzywdę, gdy nie będziesz tego świadom. No zastanów się przez chwilę — skoro każda rzecz, wydarzenie, czy wywołana emocja, jest pochodną naszego myślenia — czy chcielibyśmy siebie krzywdzić? — nie, to my sami nadajemy prostym-błahym rzeczom tak wielkie priorytety.

A wiedziałeś o tym, iż najgorzej mają Ci, którzy muszą zacząć?
Nie mając punktu dającego porządne odbicie się, tkwią w próżni, poza krótkimi chwilami gdzie sporadycznie poprzez lekkie podskakiwanie ku górze próbują wybicia. Te chwile to stoczenie na samo dno, pozwalające już na miejscu sprawdzić osobiście, dotknąć dłonią, przekonać się jak bardzo do opowiadań o sukcesie zbliżone jest w rzeczywistości to dno.
Pytanie — czy jest ono na tyle twarde, by móc wznieść nasz ciężar? I czy chcę to zrobić, mając na uwadze wysiłek jaki przede mną stoi?
Ileż to tacy ludzie mają w sobie nie pozwalającej marzyć, wątpliwości.
Pamiętam bardzo dokładnie dzień, w którym zaczęła się cała przygoda ku wyczekiwanemu długo życiu, po brzegi wypełnionego spełnieniem. Mam sentyment do tamtych decyzji, bo jak można zapomnieć o chwili, kiedy zmianie zaczął ulegać charakter. Czy przeobrażeniu musiał ulec? — nie. Brakowało by tylko tego, aby stawać się lustrzanym odbiciem całego społeczeństwa, obnoszącego się takimi samymi, niewygórowanymi potrzebami.
Spójrz kilka akapitów wyżej — "nie może zmienić jego osobowości" — to prawda, jednak będąc istotą nie robiącą sama sobie krzywdy, ta ciemna strona księżyca, ulega zmianie na lepsze pomimo bycia niewidoczną dla nas.

Wszystko zaczęło się od jednej myśli, w której istniała obecna przyszłość — i dopiero dzisiaj sobie zdaję z tego sprawę, jak wielką wagę miały słowa wtedy wypowiedziane. Wtedy — bo cofając się w przeszłość — zauważam, jak ogromnie moja wiedza była ograniczona do minimum w tworzeniu wymarzonego życia. Wielkie Marzenia zatem pojawiły się w umyśle, za sprawą naturalnej potrzeby spełniania danych samemu sobie obietnic, a nie poprzez koślawą manipulację komercyjnego świata.

Skoro już jesteśmy przy słowie pisanym — uwierzcie mi na nie, bowiem Marzenia, które sobie postanowiłem obrać za cel w życiu, są niebagatelne. Nie dość, że przez wielu ludzi uważane za nierealne, to przez jeszcze większą ilość pragnących też marzyć — za zbyt wielkie.
Ale jak mam rozumieć "za wielkie"? Czy gdzieś, ktoś i kiedyś ustalił zasadę, narzucającą ograniczenia dla życia? Skoro są za wielkie, czemu świat cały czas się rozwija, poprzez nieustanne doskonalenie technik, będących dzisiaj siatką okalającą Ziemię, niczym sieć neuronów w mózgu?
Pamiętaj, cena za sukces będzie proporcjonalna do postawionych przed sobą celów mających się urzeczywistnić. Nie zaniedbuj tych zdarzeń, gdyż to dzięki życiu zostaną spełniane — czy tak trudno w to uwierzyć?
Toteż chcę, abyś utrwalił sobie w pamięci obraz bytu, przygotowującego nas poprzez chwile, na które mówimy niepowodzenie, do kooperacji z jeszcze większymi emocjami, jakimi jest radość.
Jeśli przezwyciężymy smutek, wzrośniemy w siłę, stając się radosnym.
Czemu wspomniałem o swoich pragnieniach? — przed poznaniem ich, musisz być świadom jednego ważnego faktu… one się zaczynają urzeczywistniać.
Dzięki właśnie temu, że jedno ogromne, postanowiło zadziałać na podwalinach bardzo wielu mniejszych.
Uwierz w jedno z początku nawet Tobie wydające się niemożliwe, zasiej je w sercu, i popatrz, jak droga ku Marzeniom będzie ściągała do siebie wszystko to, co jest jej potrzebne w osiągnięciu celu.

Nie dawajmy za wygraną i pójdźmy krok dalej, słowo głośniej, czyn odważniej.
Bądźmy nieustannie "W pogoni za urzeczywistnieniem Marzeń".

…i pozwól sobie na to — niech ciało dogoni myśli.

Podeprę się — bliskim memu sercu — cytatem, który dobitnie odzwierciedli to o czym czytasz, a tym bardziej pomoże zrozumieć słowa pisane, jakich potęgę przekazu wykorzystuje każda inna książka:

"…jak to N.D.Walsch w "Rozmowach z Bogiem" przekazał - "Jak tylko wyślesz to w świat, nabierz do tego dystansu. Nie przywiązuj się do wyniku".
Chodzi tutaj o wizualizację. Widziałem jakby Sekret wypełniał się do pewnego tylko stopnia… i zatrzymywał potem.
- no przecież wizualizowałem i myślałem o szczęściu ze wszystkich sił.
Tak, to prawda, tak postępowałem, lecz popełniałem błąd. Skupiałem się na zawężonym szczęściu, wyzbywając się tym samym innych pragnień. Przywiązywałem się za bardzo do wyniku, nie pozwalając szczęściu się zakorzenić w moim świecie poprzez dystans do życzenia.
Osobiście całą tą drogę, od życzenia ku spełnieniu, porównuję sobie do strzykawki, która nie ma tłoka, będącej symbolem podświadomości.
Każde życzenie tam trafia i czeka na coraz większe ciśnienie, umożliwiając sobie wydostanie się z niej na świat, poprzez malutkie przejście, które aby dostrzec własnymi oczami, potrzeba czasu i cierpliwości. Czeka na ten coraz większy napór w postaci kolejnych życzeń.

Na początku krąży w niej jedno, potem cierpliwie jeszcze bez jakichkolwiek wyników dołączamy następne i następne - nasycamy podświadomość przygotowując ją do pozytywnego szoku, jaki czeka na nas przy spełnianiu życzeń. Staramy się nie skupiać na jednym, lecz prosić wszechświat o coraz więcej. W naszej strzykawce robi się coraz ciaśniej, aż w końcu następuje to, na co tak czekaliśmy.
Ciśnienie z ogromnym impetem wystrzeliwuje na świat jedno po drugim, lecz żeby światło ujrzały wszystkie, potrzeba nam kolejnych pragnień, tworzących tą "ciasnotę", tym samym nigdy już nie zatrzymując procesu szczęścia, przyjmując to co ofiaruje wszechświat z wdzięcznością - "widząc w tym doskonałość" - N.D.Walsch.

Dodam coś jeszcze. Nie zrozumiałem tego w chwili, gdy był to dzień pełen uśmiechu, wręcz przeciwnie — były to dni, w których dokonywałem w wielkim smutku życiowego wyboru. Zrozumienie drogi ku szczęściu w tym okresie, nie było zbiegiem okoliczności …to Bóg się zwrócił z pomocą, widząc że sobie nie radziłem.
Toteż oderwijcie się już teraz od Marzenia, o którym cały czas myślicie. Z wielkiej księgi życzeń wybierajcie następne. Wpisujcie w nią wszystkie pragnienia, aby wytwarzać nacisk i rozpocząć szczęśliwe życie - powołując się na stróża - na Magię Marzeń.

"Jak tylko wyślesz to w świat, nabierz do tego dystansu.
Nie przywiązuj się do wyniku" …"


A co w ogóle należałoby zrobić, chroniąc je od utraty? Jak wprowadzić w życie sposoby, do cholery przecież istniejące?
Wizualizacja to jeden z najpotężniejszych sposobów, lecz tak jak podniesienie mocy w silniku, który wydawałoby się jest "wypasiony" na maksa, dodanie jeszcze większej siły naszym wyobrażeniom jest możliwe zawsze oraz bez względu na już osiągnięte cele.
Miejmy to na uwadze.
Można powiedzieć — to taka umysłowa synergia, gdzie teraźniejsze Marzenia wspomagane są doświadczeniem z poprzednich zwycięstw. Nawet nie chcąc, nie robiąc nic w tym kierunku, automatycznie stajemy się silniejsi, poprzez podświadomą współpracę naszych obecnych i tych myśli już zapomnianych.
Tak myślę myślę, i według mnie rzeczą najważniejszą, w ogóle by móc mówić o zrozumieniu funkcjonowania tego stanu, jest dogłębne poznanie samego siebie, nie zważając przy tym na jakiekolwiek bodźce ze świata zewnętrznego w postaci uwag czy krytyki, darząc szczególną uwagą przyjaciół — "Przyjaźń zostaje zniszczona, gdy jej zaufanie zostało zbudowane na kłamstwie".
Należy umieć pojąć, iż to nie rodzice i Ty, …przyjaciel, nie Twoja kochana i jedyna połówka z Tobą jesteście sobie najbliżsi na świecie, lecz Ty i Twoje myśli tworzycie nigdy nie rozerwalną parę, gdzie to do niej pasuje określenie "na wieki", jak do żadnego innego związku.

Zmierzając dalej w odkrywaniu tajemnicy drogi ku szczęściu. Zastanawiam się, czy będę potrafił przelać to na słowa, gdyż momentami trudno to było pojąć w myślach — spróbuję.
Każdy z nas w życiu przechodzi takie momenty, w których rodzi się wrażenie, iż żaden Człowiek nie jest w stanie pojąć naszego rozumowania, czy też postępowania. W takich właśnie przypadkach nigdy nie możemy w siebie wątpić, nigdy nie możemy brać do siebie słów wywołujących poczucie winy. Często to jest manipulacja. Nieświadoma? — a pewnie, inaczej nie istniałoby takie słowo na świecie jak "przepraszam".

Zdajesz sobie sprawę, że gdybyś się poddał, to by na świecie cudów nie było, a wiara przestała istnieć?

Ludzie o wielkim duchu, już chodzą po świecie, lecz są niezauważani, i tacy pozostaną do dnia, w którym zacznie zanikać życie powierzchowne, a do głosu dojdzie wnętrze — bo tylko dwa takie same żywioły, zrozumieją swój stan rzeczy.
Przyśpieszyć. Ale jak się zmusić do pozytywnego myślenia w chwili, gdy najwyraźniejsze obrazy w głowie przedstawiają "trumnę"?
Proszę przypomnijcie sobie, czy nie powiedziane zostało, ażeby skupić się na samym szczycie — tam, gdzie mieszka najpiękniejsza para we wszechświecie — radość z sukcesem.
Wobec tego droga poprzez dołujące myśli, jest o tyle dobra, jako że umacnia nas przed jeszcze większymi, bo dobrymi. Poza tym, to są zwykłe schody — po czymś trzeba się na górę wspiąć, czyż nie?

"Są trzy fazy ujawniania prawdy. Najpierw prawda jest ośmieszana, potem spotyka się z gwałtownym oporem, a na koniec traktowana jest jako oczywistość."
-Artur Schopenhauer

Prawdziwa siła podświadomości ujawni się, gdy ogień zawalczy z wodą. Kiedy wewnątrz ludzkiego umysłu ścierają się te dwa żywioły, sami powinniśmy sobie odpowiedzieć na pytanie — czy poddanie, to to, co dla mnie było pisane?
Emocje, w stanie kiedy jesteśmy załamani daną sytuacją, robią wszystko, abyśmy się wycofali, ustąpili bądź zrezygnowali, drążąc dotąd, aż zaczynamy czuć psychiczny komfort w chwili ustąpienia.
Wiele osób łącznie ze mną, przekonało się, jaka to potężna siła — żywioł ogniem wodnym ziejący.
Tak czy inaczej — co według Ciebie stoi na przeszkodzie, móc podarować sobie szansę ratunku w "wodzie"? — tej dobrej myśli, która przynosi ukojenie dla duszy?
Siła destrukcyjnych wyobrażeń, gdy zostanie poskromiona, staje się wpierw wilgotną, po czym upłynie czasu wiele, zanim i ona zacznie czymś "chlupać".

Za wszelką cenę starałem się, i robię to po dziś dzień — jednoczę myśli destrukcyjne z twórczymi. A gdy czułem przygnębienie światem otaczającym mnie — tym na co dzień — ze wszystkich, potężne myśli pełne optymizmu, łączyłem z powyższym faktem wpadnięcia w stan melancholii, gdyż tak wielkich emocji, nie można nie wykorzystywać na swoją korzyść. Dlatego tylko dzięki zaangażowaniu emocji w wizualizację, pisany jest nam sukces.


Mała dygresja? — czemu nie.
Ażeby coś, nim pojawi się w naszych myślach, przyniosło oczekiwane efekty w życiu, musimy posiąść wiedzę na temat wszechobecnej wyobraźni.
Czy Ty na pewno chcesz mi powiedzieć, o swoim deficycie na fantazję czy pomysły?
Definicja wyobraźni jest pewnie zawiła w swojej prostocie, i nie dlatego damy sobie spokój z jej rozwinięciem. Ja po prostu jej nie znam, gdyż teoria do niczego przydać się nie może. Zaznaczmy, że sucha teoria.
Powracając do jej braku. Nie możesz jej nie mieć — udowodnić Ci?
Wiesz, gdybym tylko miał możliwość, i byłoby cieplej (teraz akurat mamy chłodną już jesień), zabrałbym Cię na nocną wyprawę do lasu, rozbudzając Twój strach jednym słowem — UWAŻAJ!
Niepotrzebnie się boisz lęku jaki dostrzegasz na drodze swojego rozwoju. On nie istnieje, gdyż jest wyimaginowany.

Odstawić do lamusa należy jeszcze jedno ważne, a zarazem jakże błędne przekonanie.
Słowo będące silnym przekazem wielu życiowych aspektów, to "mistrzostwo".
Wiele dawać z siebie nie musimy, by cokolwiek w tym temacie móc powiedzieć.
No tak na dobrą sprawę mistrzostwo świata na olimpiadzie — będące "zdobyciem korony koron", czy też udział w innych zawodach sportowych uwieńczonych złotem — nie jest niczym wielkim, i nie powinno nas zadziwiać, iż nazwa zdobytego tytułu, jest wielce odległa realiom. Tym samym na taki obszar jakim jest świat, wykraczać nie powinno.
Wiecie czemu? — by zostać tym najlepszym, trzeba się zmierzyć z każdym Człowiekiem na ziemi, i takie miano przypisać sobie w pełni z czystym sumieniem.
Pomyślmy. Wydarzenie sportowe, na którym ktoś zostaje okrzyknięty mistrzem, staje się jakby imprezą tylko dla wybrańców. Tam nie każdy startuje, wobec tego nie udostępniona zostaje możliwość zdobycia tytułu ludziom, z szerszej rzeszy sportowych zapaleńców.
Zatem to właśnie rozwój osobisty, rozwój wnętrza, to zdobywanie Marzeń, te pozytywne myśli w naszych głowach sprawiają, że jesteś sam dla siebie mistrzem.
A Grand Prix F1? Zawodnicy stanowią grupkę dwudziestu dwóch osób, a pamiętajmy, że nie każdy może zostać tym kierowcą. Tam się zdobywa tylko mistrzostwo z pośród tych ponad dwudziestu osób, a gdzie pozostałe miliardy rozsiane po całym świecie?

"Twoje Marzenia, to Twoje jednoosobowe mistrzostwa, na których w chwili startu jesteś już zwycięzcą"

Nie potrzebujesz nic nikomu udowadniać.
Powiedz spoglądając w lustro — staję się najlepszym na całym świecie, gdyż to wykonuję dla samego siebie, z nikim nie konkurując.
Ale poczekajmy. Nie do końca opisuję w tej chwili prawdę, bo jak już powiedziałem wcześniej — skoro mistrzostwo świata, to trzeba by się było spotkać na arenie z cała ludzką populacją.
Marzenia ma każdy Człowiek na świecie, więc tak naprawdę, z każdym się już zmierzasz.



"Z kwintesencją wrażliwości i duszą, świat ludzi poznawać zacząłem"

Można dojść do perfekcji w swoim fachu, lecz zacznij sam siebie obserwować. Jak to powiedział wybitny strateg Sun Tzu:
"…wyruszając na wojnę, która będzie trwała dwa lata, przygotowuj się do niej lat dwadzieścia, gdyż tylko bardzo dobre poznanie wroga, pozwoli odnieść zwycięstwo"

Zacznij analizować, z coraz większym przekonaniem własne postępowanie. Napisz coś, co wyda się dla Ciebie wyjątkowe, przeczytaj to wiele razy, zostaw w spokoju, po miesiącu powróć do tej lektury raz jeszcze. Pamiętamy, o przyjaźni z czasem oraz pokorą.
Jeśli nie będziesz się wstydził tego co napisałeś, i jeśli sam siebie zachwyciłeś — pogratuluj sobie, bo właśnie w tej oto chwili, zaczynasz dostrzegać siebie z perspektywy swojej podświadomości.
A jak działa magia naszego wnętrza? Co jest kwintesencją połączenia jaźni z duszą?
To wielkie emocje we wszystkim pomagające, tworzące całe piękno tych chwil, budzące wszystkie zmysły do tego stopnia, iż później często mijając się z celem, nie zauważamy tego — potrafią wywoływać wielkie problemy dla kogoś, kto nie poświęci się nauce, i nie okaże wyrozumiałości dla samego siebie… siebie, w latach życiowej nauki, opartej na błędach.

Nie ma się czego bać, albowiem ten, który przyjmie do siebie fakt mówiący o ciągłym zdobywaniu wiedzy, nie wyzbędzie się nigdy żadnego pragnienia.
To akurat jest bardzo proste.
Nie chcesz ze łzami w oczach spoglądać w przeszłość, i żałować tych chwil, które mogły być, a nie są — prawda? — podaruj sobie tyle nauki, ile będziesz w stanie udźwignąć w ciągu dnia.
Jedno Marzenie, znajduje złoża energii w jednym doświadczeniu, którego nauczyło Cię Życie. Twój najmądrzejszy nauczyciel.
Ono nigdy nie okłamie, nie wyśmieje, nie będzie wytykać palcem Twojej tak naprawdę "słodkiej" nieudolności z początku, ponieważ nauczy Cię tego czego potrzebujesz — nie tego, czego Ci każą i czego musisz.
Jeśli sam sobie nie pomożesz, nic i nikt nie będzie w stanie tego zrobić za Ciebie — zwykło się mówić w chwilach, gdy ktoś nieustannie i gorączkowo szuka wyjścia z sytuacji… bez wyjścia.
Szkoła, która przygotuje do niełatwych zadań, jakimi jest realizowanie Marzeń, to według mnie Życie, i egzamin jaki każdego dnia zdajemy.
Człowiek podążał będzie ścieżką własnych błędów dopóty, dopóki nie zrozumie jak bardzo jego myśli odbiegają od życia, jakie może, a raczej jakie powinien sobie sprezentować.
Można się zastanawiać, a i tak pozostaniemy w miejscu, gdyż problemy nie dzieli się na mniejsze lub większe. Albo one są, albo są tylko wyimaginowanymi, niszczącymi myślami. Cały "urok" problemów odszukać można w ich rozumowaniu. Dla jednych problem to kredyt samochodowy, na spłatę którego nie ma środków, a dziurawa skarpetka będzie kłopotem dla kogoś innego.
I tu i tu są tarapaty. Jednak kładąc je na tej samej szali, świadkami będziemy niecodziennego zjawiska. Samochód cięższy od skarpetki i wartościowszy... "problem" jednak zostanie podpięty pod obydwie rzeczy, i potraktowany z taką samą powagą.
Przypomniał mi się spot reklamowy, poruszający przykry temat przemocy w rodzinie. Na plakacie tym, prócz pobitej kobiety, widniało hasło — "…bo zupa była za słona". A wiecie co by tam pisało, w chwili przedstawienia zdruzgotanego Człowieka? — "…bo są blisko, i dotyczą nas".

I powracamy do kontrolowania swoich myśli.
Jeśli tych dwóch delikwentów z problemami, racjonalnie starałoby się podejść do uniesienia, jakie teraz pała rządzą zemsty i złości, daliby sobie nie spokój — ale czysty umysł, dzięki któremu myślowy horyzont wykroczyłby poza codzienne "roboczy" nurt.

Pomagając innym, uczysz się sam i dla siebie samego, umiejętnie odtajniając sekrety skrywane przez wnętrze. Nie obudzisz ich bez prośby o pomoc. Świat to jedna wielka materia, więc w pewnym sensie sztuką jest przejmować wiedzę innych ludzi, ich doświadczenia, postrzeganie i uczucia.

Nikt nie powiedział, że trud z jakim przyjdzie nam się spotkać, porównać można do pstryknięcia palcami. To nie film, to nie wszechobecne "just like that" wypowiedziane z cynicznym uśmieszkiem.
Ten, który zadręcza się myślami na temat tego jak wygląda piekło, boi się go i przeraża — wręcz paraliżuje wizja, jaką nam wbito do głowy, mówiąca o trafieniu tam po śmierci za swe występki.
A urodziliśmy się tacy czyści — kto nam wpoił te głupoty?
Ci, którzy z myślą śmierci będą żyć jak z innymi dnia codziennego, wyzbywając się strachu, wiedząc, że to najpiękniejsza ostatnia chwila w ciele materialnym, nie pozwalająca na wieki utracić kontaktu z Miłością jaką obdarzamy bliskich i inne stworzenia, w głowie będą nosić po kres życia jedynie piękne chwile i wspomnienia — to początek raju, który nasza dusza zacznie rozwijać, będąc wolną już tu na ziemi.

"I Bóg przemówił do Człowieka — jesteś częścią mnie, a ja jestem wszystkim. I Człowiek uwierzył. Od tej pory… jak Bóg"

Odkąd sięgam pamięcią, zawsze marzyłem o świecie, w którym wszystko byłoby do zdobycia z łatwością, bez wysiłku, i strat własnych. Lecz istnieje takie coś na naszej ziemi, jak Życiowe Odnośniki. Nie słyszeliście pewnie o nich.
…toteż z nimi jest tak:
— na świecie dostrzegać będziemy, jak i doświadczać, cierpienia, smutku, gniewu, łez… ponieważ to potrzebne jest do jednego — do pełni szczęścia i radości.
No popatrz na ludzi, którzy wygrali w totka, czy odziedziczyli fortunę. Mówi się o nich, że tak naprawdę nie są szczęśliwymi — i tak faktycznie jest. Bowiem zdobywając coś z łatwością, nie mamy celu — po prostu nie ma czasu na jego opracowanie, i nie zdajemy sobie sprawy z tego, gdzie tak naprawdę jest ten szczyt, na którym już będąc powiemy sobie - to już… osiągnąłem to, jestem najszczęśliwszym Człowiekiem na świecie.
Do takiego stanu umysłu potrzeba jednak przyjaźni z… czasem.

…zatem świat potrafi być okrutny… lecz nie jeden niewinny uśmiech.
To właśnie gest, który podpowiada głęboko we wnętrzu, że Bóg nawet w samym sercu piekła ukrył kawałek raju.

Jest białe i czarne, jest góra i dół, dzień i noc …zimno i ciepło, cierpienie i radość, zdrowie i choroba… jak i nierozłączna para - miłość z nienawiścią.

To wielka cena, za jaką przygotowywani jesteśmy do najpotężniejszych emocji związanych z życiem opartym na miłości, …i nie mam tu na myśli jedynie uczucia między zakochaną parą, ale również wszechobecną dobroć do wszystkiego i wszystkich.
Skąd takie nastawienie? — stąd, że oczekując od innych czegoś czego pragniesz, samemu trzeba być gotowym to dać.

"Miłość.
m… — tej musimy się uczyć. M… — Ta trwa wiecznie"


Z rozpoczęciem wędrówki po szlakach realizacji Marzeń, jest zupełnie tak, jak z dwojgiem ludzi pragnących rozpocząć udany związek. Na myśli mam jednak znajomość sięgającą korzeniami świata wirtualnego. Wszystko jedno, niech to będzie portal społecznościowy.
No i tak jak ze sprzętem elektronicznym, który lubi popsuć się wtedy, kiedy gwarancja utraci ważność, tak też związek nie przeniesiony do świata realnego w najdogodniejszej chwili, uschnie z braku wody i światła, jakimi są rozkwitające uczucia. Dojdzie ta dwójka do pewnego momentu, gdzie bez kolejnego dnia, w którym to na nowo obudziłaby emocje trzymające ich przy sobie niczym magnes, szybko zniknie urok jaki się pojawił poprzez napisanie jednego i pierwszego najważniejszego słowa, bo...

"Nawet najdłuższy marsz, zaczyna się od pierwszego kroku"
-stare chińskie przysłowie


A Marzenia? — można wręcz stwierdzić, że zastąpienie słowa "związek" Marzeniem, mogłoby rozwiać wszelkie wątpliwości. Żeby jednak bez potrzeby nie popadać w gdybanie, znów coś sobie wyjaśnimy…

Nie możesz myśleć w sposób destruktywny dla Marzeń, jednak nalegam — musisz i Ty Człowieku żyć tak, by dostać od życia szansę wypowiedzenia słów:
"…nie oglądam się wstecz — tego mnie nauczyło życie, zawsze dążę bez przerwy do celu, bo tylko wtedy mam pewność, że to osiągnę, wybijam się kolorem z szarości dnia oraz wpływam na zmysły..."
-Przyjaciel — Dariusz S.

Często słysząc, że przyjdzie im czekać na wymarzoną przygodę dającą początek życiu na szczycie — załamują ręce, powietrze pełne twórczej energii uchodzi albo zaczyna śmierdzieć zgnilizną.
To takie oczywiste…

"Twórca wyzbywając się wiary, zabija własne dziecko"

Wielce znamienny jest także Człowiek, stający się kłębkiem wszystkiego. Na dobrą sprawę jest tym, co nigdy w jego życiu miało nie mieć prawa zaistnieć. Sieje spustoszenie.
Posłuchaj mnie teraz uważnie — zrozumienie i ugruntowanie problemu to jedno, jednak utożsamianie się z nim na co dzień, tworzy aurę porażki, o której opowiada w chwili użalania się nad sobą w gronie przyjaciół.
Skończ raz na zawsze z tym celebrowaniem opinii — nawet bliskich Tobie osób. Swojej wiary nie dostrzegasz, a cudzą chwalisz?
Patrząc na ludzi i ich działania, chcemy usilnie i wbrew sobie wbić do głowy, że jesteśmy dobrzy, jednak nie tak, jakbyśmy naprawdę tego pragnęli. Drążymy niszczące myśli do tego stopnia, aż ku naszemu zdumieniu, znajdują ujście w rzeczywistym świecie. Tak — to jest do d…y, jednak stan emocjonalny wywołany przez nas samych, pozwala spojrzeć na to wszystko z niecodziennej perspektywy.
Zaczynamy się zastanawiać, czy aby na pewno czas pozostawiony za plecami, nie zabrał nam dni, w których Coś mogło mieć miejsce.






"KROPLA CHWILI, NIECH NIE DECYDUJE O POSTRZEGANIU GŁĘBIN ŚWIATA"