Maria Zofia Tomaszewska www.edumuz.pl
Temat: ZAPISKI OKULARNICY recenzja z 20 kwietnia 2014
http://www.zapiski-okularnicy.pl/2014/04/mirosaw-tomas...Napisała Małgorzata Maćkowiak
Marynarka to „męska” książka. Zaczynając czytać odniosłam takie właśnie wrażenie. I nie chodzi tu już nawet o to, że została napisana przez mężczyznę, po prostu idzie wyczuć taki klimat. Tytuł też nasuwa skojarzenia z męskością – chociaż akurat to ma też związek z marynarką, która jest tutaj istotnym elementem. Mirosław Tomaszewski napisał niewątpliwie dobrą książkę, która pokazuje jak czasem łatwo przykleić komuś łatkę, jak łatwo ocenić i potępić – a nie zawsze wszystko jest takie jak nam się wydaje. No i co ważne – zemsta nie zawsze popłaca – kij ma dwa końce.
Sylwester 2004 roku, Warszawa. Umierający na raka mężczyzna ogląda w samotności telewizję, kiedy do jego mieszkania włamuje się dwóch bandytów. Nie chcą pieniędzy. Szukają tajemniczej koperty ZO171270. Gospodarz nie domyśla się, dlaczego jej zawartość stała się cenna. Kiedy napastnicy dostają to, po co przyszli, zabijają świadka. 1 kwietnia 2005 roku, Trójmiasto. Wydaje się, że sześćdziesięcioletni Karol Jarczewski, właściciel prosperującej firmy Karo, szanowany mieszkaniec Gdyni, ma tylko jeden problem. Jest nim Witek, którego zatrudnił dziesięć lat wcześniej. Chorobliwie ambitny chłopak, mąż córki Jarczewskiego, wyraźnie dążący do przejęcia całego przedsiębiorstwa. Pewnego dnia redaktor naczelny ,,Głosu Bałtyckiego", erotoman i marzący o sławie niespełniony pisarz, dostaje od Witka propozycję - ma napisać książkę o wydarzeniach grudnia 1970.
Gdy tylko zaczęłam czytać "wciągnęła" mnie postać tajemniczego fotografa, który ma kiepsko zakończyć swój żywot. Wydał mi się intrygujący, realny i namacalny Jednak zuchwale autor przeszedł do innego mężczyzny i jego życiorysu. Później znów był kolejny (stąd właśnie to odczucie, o którym wspominałam na początku) i tak przechodzimy płynnie od jeden postaci do drugiej, co jest odmianą i nie pozwala za długo „nudzić się” przy jednej postaci. Mamy do czynienia z kilkoma postaciami, z ich myślami i życiorysami. Jeśli już jesteśmy przy postaciach to muszę przyznać, że są ciekawe, bardzo realistyczne, naturalne – z wadami, humorami, z planami i z przeszłością. Wszystkie postacie idealnie odzwierciedlają klimat panujący w książce i są do niej idealnie stworzone. Jeśli mam już wymieniać zalety, to od razu podkreślę, że jest ona nieprzewidywalna i zaskakuje, co mnie bardzo ucieszyło, gdyż z każdą przeczytaną stroną mogłam spodziewać się praktycznie wszystkiego. Książka została oparta na historycznych wydarzeniach, a mianowicie na grudniu 1970 roku, który zapisał się na kartach historii krwawymi literami. Całość jest naprawdę bardzo dobra i wciągająca a autor doskonale wpisał do całości wątek historyczny, dzięki któremu czytelnik może dowiedzieć się czegoś na temat tamtego jakże tragicznego dnia i wydarzeń z nim związanych. Jedno co pisarz mógł sobie spokojnie podarować, to hotel stylizowany na PRLowskie więzienie, które kojarzy mi się z pewnym filmem (którego tytułu nie pamiętam), gdzie ludzie byli poddawani eksperymentowi, podzielono ich na grupę więźniów i strażników – a od razu zaznaczam, że na dobre im to nie wyszło psychicznie i fizycznie. Do reszty nie mogę się doczepić, lubię gdy postacie coś łączy i ich losy się przecinają po drodze. Co z tego wyniknie? Jaki będą mieli na siebie wpływ? Tego dowiecie się czytając. Autor nie ocenia, nie moralizuje ani nikogo nie potępia w swojej książce. Ukazuje on jednak fakty, które są interesujące i wciągają czytelnika. Książka z pewnością zainteresuje fascynatów PRL-u. Z całą pewnością mogę ją polecić.