Temat: POLEKTURZE, BLOG recenzja z 24 kwietnia 2014

http://polekturze.blogspot.com/2014/04/miroslaw-tomasz...

BEZ ROZLICZEŃ
OPOWIEŚĆ O POTOMKACH GRUDNIA
Agnieszka Chodkowska-Gyurics

Im dłużej żyję, tym bardziej przekonuję się, że prawdziwą panującą w Polsce religią jest kult historii. Religia ta, z całym panteonem bóstw, tych dobrych i tych złych, rządzi naszym życiem: czasem jednoczy, czasem dzieli, ale mało kto jest wobec niej obojętny. Odległe wydarzenia wciąż wywierają niemały wpływ na nasze życie, bywa że przejmujemy się nimi bardziej niż tym co dzieje się tu i teraz.
O tym właśnie, o wpływie historii na nasze życie, opowiada „Marynarka” Mirosława Tomaszewskiego. Choć główna akcja książki – piszę „główna”, gdyż sporo jest w powieści retrospekcji – toczy się w roku 2005, to osią, punktem spajającym fabułę są wydarzania grudniowe. Obserwujemy jak tragiczny epizod z dziejów Polski kształtował losy i postawy ludzkie. Co więcej, widzimy, że mimo upływu lat nadal je zmienia.
Czym jest Grudzień 1970 dla Polaków żyjących w XXI wieku? Dla młodego pokolenia jest historią równie odległą jak Powstanie Styczniowe, dla trochę starszych – opowieścią rodziców, dla jeszcze starszych – mętnym wspomnieniem z dzieciństwa, a dla najstarszych bolesnym fragmentem życiorysu.
Na kartach „Marynarki” spotykamy bohaterów reprezentujących różne pokolenia i poglądy: rodziny ofiar Grudnia i tych, którzy strzelali, byłego sędziego uczestniczącego w procesach demonstrantów i lekarkę pomagająca rannym, dziennikarkę próbującą budować karierę sensacyjnymi publikacjami i uciekającego od przeszłości byłego punka. Co ciekawe, żadna z postaci nie jest do końca jednoznaczna. Kreśląc sylwetki bohaterów Tomaszewski nie stosuje czerni i bieli, a jedynie różne odcienie szarości, co najwyżej przesuwa akcenty w jedną lub drugą stronę. Autor nie dzieli swych bohaterów na tych dobrych i tych złych. Opowiada historię, bezstronnie (na ile to możliwe) pokazując fakty i motywacje, a ocenę pozostawia czytelnikowi. W kraju, gdzie pogoń za widmami komunizmu zajmuje polityków (a i wielu „zwykłych” obywateli) bardziej niż totalna zapaść służby zdrowia, kryzys ekonomiczny, masowa emigracja czy rekordowe bezrobocie, takie wyważone podejście do przeszłości zasługuje co najmniej na uwagę. Z komercyjnego punktu widzenia, dla autora dużo korzystniej byłoby napisać kolejną „demaskatorską” pozycję, najlepiej nieco skandalizująca. Zapewniłoby to zainteresowanie prasy, a tym samym wzrost nakładu. Chwała Tomaszewskiemu za to, że tej pokusie nie uległ i pozostał wierny swojej wizji. Dzięki temu powstała książka nieszablonowa, inna niż większość pozycji rozliczeniowych.
„Marynarka” nie jest ani reportażem, ani pozycją publicystyczną. Jest powieścią i w takich kategoriach należy ją oceniać. Ma podstawową zaletę, bez której porządna powieść nie może istnieć - jest ciekawa i wciągająca. Książkę Tomaszewskiego czyta się dobrze, z zainteresowaniem, postaci i ich perypetie budzą autentyczne emocje. Do tego dodać należy niezły warsztat: język jest potoczysty, jędrny, a jednocześnie elegancki, dialogi naturalne. Co więcej, autor nie uległ paskudnej modzie na stosowanie wulgaryzmów – potrafi świetnie wyrazić emocje stosując w pełni parlamentarne słownictwo nie popadając przy tym w sztuczność. To doprawdy rzecz niełatwa.
Natomiast po stronie minusów należy odnotować nierówne tempo – kilka razy akcja „siada” zagubiona w nieco zbyt rozwlekłych niepokojach moralnych bohaterów. Nie jest to jednak tendencja dominująca, a jedynie drobna wpadka, nie wpływająca na ogólnie pozytywny odbiór powieści.
Pora na podsumowanie. „Marynarka” Mirosława Tomaszewskiego to dobra książka, może nie wybitna, ale bez wątpienia dobra, zasługująca na uwagę. Czas poświęcony na lekturę z pewnością nie będzie czasem zmarnowanym.

Moja ocena: 6/10

Temat: POLEKTURZE, BLOG recenzja z 24 kwietnia 2014

https://www.youtube.com/watch?v=iUGk7LkT1-g

Następna dyskusja:

ZAPISKI OKULARNICY recenzja...




Wyślij zaproszenie do