Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam
Alden Nowlan*
Pierwsze poruszenia zwierząt
Pierwsze poruszenia zwierząt
słychać o drugiej, trzeciej lub czwartej
mad ranem, zależnie od pory roku.
Leżysz, rozgrzany i senny, słuchasz,
zastanawiasz się, skąd taka wielka różnica
między dźwiękami
bydła i koni,
gdy poruszają się w swych kantarach i postronkach,
tak wielka, że nie potrafisz wyjaśnić,
tak że gdyby cię ktoś spytał
które z nich się teraz porusza?
nie potrafiłbyś odpowiedzieć,
lecz leżąc tam, nie całkiem obudzony,
wiesz, chociaż to nie ma znaczenia,
a potem kogut pieje
niepewny i trochę przestraszony,
lub może tak to sobie wyobrażasz,
a za chwilę
są już tylko dźwięki nocy
które nazywamy ciszą.
Drugie poruszenie zwierząt
jest tym, które rozumieją wszyscy.
Słyszysz je o świcie
i jeśli jesteś stąd
to wstajesz.
Tak czy owak, nie ma tu żadnej
tajemnicy, to tamto poruszenie,
tamten pierwszy przelotny niepokój
zjawiający się jakby bez powodu
sprawia, że pytasz sam siebie
po co one się budzą?
Łoś
Z purpurowej mgły drzew na górze,
klucząc przez lasy srebrnych świerków i cedrów,
zapadając się w modrzewiowych bagnach,
wędrował łoś,
aż w końcu zatrzymały go żerdzie pastwiska.
Zbyt zmęczony, żeby zawrócić, a może wiedząc,
że nie ma już gdzie iść, stanął z krowami.
Wietrząc piżmo śmierci, widząc jego wielki łeb
jak rytualna maska krwawego bóstwa, krowy przeszły
na drugi koniec pola i czekały.
Sąsiedzi dowiedzieli się i już po południu
samochody stały wzdłuż drogi. Dzieci mu dokuczały
olchowymi witkami, a on patrzył na nie
jak stary wyrozumiały collie. Kobiety pytały,
czy czasem nie mógł uciec z jakiegoś Festynu.
Najstarszy człowiek w parafii pamiętał, że kiedyś widział
wytrzebionego łosia zaprzężonego z wołem do pługa.
Młodzi mężczyźni prychali i próbowali piwo
wlewać mu do gardła, podczas gdy ich dziewczyny
robiły im zdjęcia.
I łoś dawał się klepać po ziarnistych od kleszczy bokach,
pozwalał otwierać swe szczęki butelkami, chichoczącej dziewczynie
pozwolił nasadzić lila czapeczkę
z ostów na swoją głowę.
Kiedy przyszli strażnicy, wszyscy byli zgodni, że wstyd
strzelać do takiego kudłatego pieszczocha.
Wyglądał jak jakaś przytulanka,
którą kobiety kładą synom do łóżek.
Więc opuścili strzelby. Lecz gdy słońce wpadło do rzeki,
łoś zebrał wszystkie siły
jak król na szafocie, naprężył się i uniósł rogi,
tak że nawet strażnicy odskoczyli i unieśli strzelby.
Kiedy ryknął, ludzie pobiegli do samochodów. Młodzi mężczyźni
opadli na klaksony, kiedy się przewracał.
tłum. Bohdan Zadura
*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzycznaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.08.11 o godzinie 07:41