Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Muflony

W szarości odchodzącego dnia
w ciszy opadłej
miękko na podgórskie pola
stały nieruchomo
jak figurki wyrzeźbione
w bożonarodzeniowej szopce
w grupce
jak święta rodzina
patrzyły na mnie uważnie
z oddali
i ja im się przyglądałem
zauroczony
ich pięknem wkomponowanym
w tę zmarzniętą szaro-białą
ciszę
brunatno-czarne plamki
na nieśmiałym śniegu.

28. 12. 2008Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 26.02.10 o godzinie 09:20
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Henri Michaux

ZOO w Sajgonie


Dżabiru nie zjada szamoczącej się ryby, Połyka martwą. Chwyta ją, zaciska dziób
jak kleszcze to na głowie, to na brzuchu. Wyrzuca rybę w powietrze i znów łapie,
i jeszcze raz i raz, póki ryba nie skona.
Dżabiru dzielą się na rozważne i nierozważne.
Dzabiru nierozważny to taki, co kontentuje się pozorami śmierci (a strzeż się ości żywej ryby, która podskakuje w żołądku), zanosi rybę na kamienie i kuje dziobem,
aż ofiara się uspokoi. Wtedy ją zjada. Ale każdy Dżabiru wie z doświadczenia, że ryba, która nie porusza się już na kamieniach, niekoniecznie jest martwa i może być nadal niebezpieczna. Dlatego Dżabiru rozważny zanurza ją w wodzie, by wypróbować,
i rzeczywiście nader często ryba żyje i zaraz, aczkolwiek z powolnością osoby beznadziejnie zagrożonej, usiłuje opuścić scenę i śmierć. Zdarza się również,
iż Dżabiru nie może wyciągnąć ryby z wody, choć ugodził ją wiele razy, bo za każdym razem ryba się wyślizguje. Wtedy nagle łopocze nad stawem olbrzymimi a hałaśliwymi skrzydłami i zastanawia się, i my się zastanawiamy, i zastanawiają się wszystkie ptaki, co ma nastąpić.

tłum. Julian Rogoziński

*notka o autorze, jego wiersze w oryginale i linki do polskich przekładów
w temacie W języku Baudelaire’a


Obrazek

wiersz jest też w temacie Pierzaści bracia mniejsiRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.11.10 o godzinie 11:48
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Earle Birney

Niedźwiedź na drodze do Delhi


Nierealny wielki jak z mitycznej baśni
niedźwiedź himalajski na drodze
w powietrzu wymachuje jasnym
swymi zgiętymi łapami
Obok dwaj mężczyźni półnadzy
w krąg skaczą niby rój owadzi

Jeden ciągnie go za pierścień metalowy
wkłuty w miękkie wielkie nozdrza
zaś partner jego wywija wywija
przed spłoszonymi oczami kijem
Nie przyprowadzili go tu
z bajecznych gór
na tę łysą obcą równinę
w ten świat hałaśliwy po to by go zabić
lecz żeby go tańca nauczyć

Pokojowe mają więc obaj zamiary
ci skromni ludzie z Kaszmiru wszak niedźwiedź
póki żywy utrzymanie im daje
Na drodze daleko od Delhi
tańczą w krąg dziwacznie dlatego
aby odwrócić odwrócić
półsenne pragnienie
by pozostać na zawsze
kłusującym w jagodach
misiem czworonogim

Już dla nich nie zabawne
harce w upale i kurzu
poza zasięgiem jego proszalnych pazurów
ostrych dla łapania mrówek
w cieniu himalajskich cedrów
Niełatwo uwolnić
mit od rzeczywistości
by zwierza dęba postawić
i z nogi na nogę kiwać się razem
z nimi w tańcu wśród półsennych marzeń

tłum. Leszek ElektorowiczRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 06.09.09 o godzinie 08:19
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Rainer Maria Rilke*

Pantera


W Jardin des Plantes, Paryż

Jej wzrok znużony gonitwą wytrwałą
nie widzi nic, miganie tylko krat.
Jak gdyby przed nią tysiąc sztab istniało,
a za tysiącem sztab się kończył świat.

Jej miękki chód, wędrówka monotonna,
co wciąż zatacza najciaśniejszy krąg,
jest jak skupiony taniec wokół środka,
gdzie drzemie wola, by się wyrwać stąd.

I tylko czasem powieka odsłania
źrenice cicho. Obraz tędy wchodzi,
przebiega struną napiętego ciała
i ginie w sercu, nim się zrodził.

Paryż 1902/1903, publ. 1903

tłum. Andrzej Lam

*notka o poecie, inne jego wiersze i linki
w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 28.11.10 o godzinie 07:45
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Vivienne Plumb

Brunatna krowa


Pani Lucyna Clancy, idąc sobie drogą, zauważyła, iż podąża za nią brunatna krowa. Jako że droga, o której mowa, była zwyczajną drogą wiejską, nie wprawiło to pani Lucyny w zbytnie zaniepokojenie. Nie takie krowy widziano na tej drodze. Dodatkowo uspokajała panią Clancy wiedza o istnieniu elektrycznego pastucha, który był tu przeciągnięty. Tak czy owak, nigdy nie byłam napastowana przez krowę, pomyślała. Zabawne, stwierdziła krowa, ale mnie też nigdy jeszcze nie napastowały osoby ludzkie. Krowa i osoba szły dalej. Kredowobiała droga wygięła się przed nimi
w szeroko otwarty pytajnik. Czyżbyśmy musiały podpisać oficjalne porozumienie, zanim zostaniemy przyjaciółkami? – odezwała się w końcu pani Clancy. Odpowiedź brzmi: nie – rzekła krowa. – Nie miałabym jak utrzymać długopisu.

tłum. Adam WiedemannRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 19.09.09 o godzinie 20:58
Andrzej Dąbrówka

Andrzej Dąbrówka Profesor nauk
humanistycznych

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Ryszard Mierzejewski:
W bladym świetle latarni zobaczył
małą ciemną plamę
przesuwającą się szybko po jezdni

Mam i ja za sobą spotkanie z jeżem w moim ogrodzie. Po prostu wyglądałem z tarasu i usłyszałem szamotaninę przy płocie. Wyszedłem i zobaczyłem jak przeciska się pod bramą, żeby wyjść na ulicę; zanim go dogoniłem, usłyszałem właśnie ten charakterystyczny tupocik na asfalcie. Nie napastowałem go, tylko go sobie z bliska obejrzałem, jak się pokręcił, pokręcił, skierował do następnej posesji i przecisnął się między prętami ogrodzenia. Jeszcze wtedy nie miałem aparatu cyfrowego i nie zrobiłem mu zdjęcia.

Właściwie to było jeszcze inne spotkanie, pierwsze pamiętne: kiedyś psy w środku nocy wszczęły straszny hałas. Gdy wybiegłem na dwór, zobaczyłem w mroku jak ujadając zawzięcie tańczą w kółko - wokół czegoś - co po oświetleniu okazało się całkiem dużą szarą kolczastą kulą, raczej wielkości piłki nożnej. Jamniczka bardziej bojowa doskakiwała i ze skomleniem odskakiwała gdy się nadziała na kolec.
Psy w amoku nie słuchają rozkazów. Musiałem wziąć szlauch, odkręcić wodę i mocnym strumieniem rozpędzić bójkę. Psy zabrałem do domu. Jeż trwał skulony na trawniku. Ale rano już go nie było.
No i jeszcze jedno - już przykre doświadczenie. Czasem zostawiamy drzwi wejściowe otwarte. Musiał kiedyś wleźć do domu jeż, zeszedł po schodach do piwnicy, zamelinował się pod drewnianymi schodami, pod którymi jest tylko trochę piasku i wykruszonego tynku - i zakończył tam życie, o czym dowiedzieliśmy się po zapachu... Może był już stary, może chory. No bo chyba nie było to samobójstwo?!
A skoro mowa o psach, to miałem z nimi inną przygodę, którą opisałem tutaj:
Skrupuły przy rąbaniu sercAndrzej Dąbrówka edytował(a) ten post dnia 03.10.09 o godzinie 16:01
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Andrzeju! Dziękuję za ciekawy komentarz. Twój wiersz o psach również mi się podoba. Pozdrawiam - Ryszard
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Riina Katajavuori

Świadek


Dozorca w zoo chwyta
lwa od tyłu,
jakby to był śpiwór.

Ten lew to samotny ojciec;
jego lwiątko wpada w złość.

Razem dobierają się dozorcy do skóry
I zrzucają go z pomostu w głąb tunelu.

Mało nie ruszyłam na pomoc.

z tomu „Kuka puhuu”, 1994

tłum. z fińskiego Łukasz Sommer

wersja oryginalna pt. „Todistaja”
w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.11.11 o godzinie 13:05
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Dora Gabe*

Bez słów


Stoi samotna i nie pasie się,
zapatrzona w przestrzeń,
w ognisty zachód,
z rogami wbitymi w niebo.

Kiedy podeszłam,
dotknęła wilgotnym pyszczkiem
moich palców
i pogłaskała mnie spojrzeniem.

A nie było prócz nas dwóch nikogo
na zielonej polanie
otoczonej łańcuchem
śnieżnych Rodopów
na dalekim ciemniejącym horyzoncie.

Dostrzegłam przypływ miłości,
którą z mlekiem
rozdaje dzieciom.

Jakże jej chciałam powiedzieć,
że jestem wciąż jeszcze dzieckiem
spragnionym mleka i miłości!

A może ona dlatego
pocałowała moje palce?

tłum. z bułgarskiego Jan Zych

*notka o autorce w temacie Lęk
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.04.10 o godzinie 10:02
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Paul Muldoon

Jeż


Ślimak porusza się jak
Poduszkowiec, podtrzymywany
Gumową poduchą ciała,
dzieląc swój sekret

Z jeżem. Jeż
Nie dzieli się z nikim.
Mówimy, Jeżu, wyjdźże
Z siebie i daj się lubić.

Nie zrobimy ci nic złego. Chcemy
Posłuchać tylko, co masz
Do powiedzenia. Chcemy
Żebyś nam odpowiedział na pytania.

Jeż nic nie zdradza,
Zamyka się w sobie.
Zastanawiamy się, co taki jeż
ma do ukrycia, skąd tyle nieufności.

Zapominamy o bogu
Pod tą koroną z cierni.
Zapominamy, że już żaden
Bóg nie zaufa światu.

tłum. Piotr Sommer
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Michael Longley

Ofiara wypadku


Ubywało go stopniowo,
To były kolejne wyprawy
Innych zwierząt, z których każde
Szukało łatwego wejścia –

Operacja usunięcia oczu,
Sondowanie otworów,
Wgryzanie się przez skórę,
Traktami rozkładających się traw,

I ten fetor, co się ulatniał
W rytm ceremonii kaleczenia
Tak powolnej, że coraz bardziej
Chciałem się zbliżyć.

Wyszczerzone zęby, kości
Których przybywało jak gdyby do wykresu,
Z wyjątkiem tych gładkich rogów,
Nieskazitelnych racic.

I wciąż nie był to ostateczny rozpad
Bo żebra zaczęły się sypać,
Wełna wyłaziła
Jakby przyczyną był ciągle jakiś głód,

Jakby ci, co przyszli
Po lisie i wronie łaknęli desperacko
Ostatniego kęsu, a wcale nie byli
Wiatrem ani deszczem.

z tomu "An Exploded View", 1973

tłum. Piotr Sommer

wersja oryginalna pt.”Casuality”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 31.05.11 o godzinie 09:11
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Michael Longley*

Argos


Były też inne rozstania, a było ich tyle
Że pies Argos, co dwadzieścia lat czekał na Odysa
Czeka dalej, całkiem zmarnowany na kupie gnoju
U naszych drzwi wejściowych, obleziony pchłami,
bardziej trup niż żywy pies,
Co ścigał kiedyś dzikie kozy i sarny; ten ulubieniec,
Prawdziwie czystej krwi, wiedziony nieomylnym węchem,
Który nawet teraz merda ogonem i kładzie po sobie uszy
I stara się zbliżyć do głosu, który rozpoznaje,
I w trakcie tych starań umiera; wtedy jak Odys
Zapłaczemy nad psem Argosem, i wszystkimi innymi psami,
Nad obławami na chomiki, paniką białych myszy
I deportacją pewnego kanarka imieniem Pepiček.

tłum. Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.05.11 o godzinie 17:36
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Joanne Kyger

Zniszczenie


Przede wszystkim, czy pamiętacie, jak niedźwiedź wchodzi
do domu w górach, kiedy nie ma tam nikogo?
Przez drzwi frontowe. Dosłownie przez. Następnie
Zdziera szafkę ze ściany i zjada puszkę szmalcu. Po czym

Zjada wszystkie jabłka, cytryny, daktyle, zapas dekofeinowanej
kawy i 35 funtów granoli. Puszki z zupą szparagową
lecą rrrm! na podłogę. Pożera norweskie sucharki
odłożone na zimę. I kostki bulionu, sól, pieprz,
paprykę, czosnek, cebulę, kartofle.

Zdziera ze ściany afisz. Próbuje musztardy. Rozlewa
atrament, ślad na podłodze. Idzie na górę
i załatwia się. Rozpruwa wodny materac, zjada ziarnka
kadzidła, wypija perfumy. Przewraca japońskie tansu,
strąca perską miniaturę z mężczyzną na koniu
patrzącym na kąpiącą się kobietę.

Zwala pisma – „Shelter”. „Whole Earth Catalogue”,
“Planet Drum”, “Northern Mists”, “Truck Tracks” oraz
“Women’s Sports” na wyciekające resztki materaca.

Idzie na dół i wychodzi przez tylną ścianę. Wędruje
długo, aż znajdzie dobrą jaskinię, żeby to wszystko odespać.
Na szczęście zjadł całą apteczkę, łącznie z porcją LSD,
peyotlu, psillocybiny, amanity, benzendryny, valium i aspiryny.

z tomu „Again. Poems 1989-2000”, 2001

tłum. Czesław Miłosz

wersja oryginalna pt. "Destruction" w temacie
Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 27.06.13 o godzinie 04:33
Dorota U.

Dorota U.
pedagog/terapeuta/lo
gopeda

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Koci elementarz

Jeszcze nie wiesz kocie,
jak długie mogą być wieczory,
jak mgliste i mokre poranki,
jak trudno świecy zastąpić słońce.

Czy poznałeś już
delikatność
dłoni, która przytula
miękkość
głosu, gdy powtarza twoje imię
ciepło
oddechu przyjaciela, który śpi obok?

Jeśli tak,
to wiele już wiesz,
bo poznałeś tajemnicę przetrwania.

16. 9. 2004 r.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Hugh MacDiarmid*

Przyjaciółce i poetce


Z poetą jest jak z glistą podskórną, Dracunculus medinensis,
Która, próbując pomieścić mnożące się potomstwo,
Poświęca niemal każdy organ swojego ciała i oddaje siebie
(Jej pochwa zanika w wyniku rozrostu
Pożerającej wszystko macicy, a to poważny
Problem położniczy, samica potrzebuje więc
Cudownego urządzenia, Dzięki któremu mogłaby złożyć swój miot,
Tam gdzie miałby pożywienie i szanse przeżycia)
Oddaje się więc bez reszty dziełu macierzyństwa,
Będąc zaledwie jedną, wydłużoną rurką zapchaną maleństwami;
Patrząc: z pękniętego pęcherzyka, z małej, okrągłej ranki,
Wychodzi jej nieustraszona główka, po czym powoli
Wysuwa się z otworu gębowego
Piękna, delikatna i przezroczysta rurka, napina się i wylewa z siebie
Niezliczone potomstwo w odpowiedzi na bodziec działający
Nie na glistę, ale bezpośrednio na skórę jej żywiciela,
Z którym nie wiąże jej żadna struktura (a bodziec ten,
Och poeci, to tylko zimna woda!)... Wór powłokowo-mięśniowy
Służy jej za macicę, wypychając z otworu długą rurkę
Wraz z zawartością. A kiedy po wypadnięciu macica pęka
Jej wystająca, zwiotczała część kurczy się do rozmiarów nitki
(Całkowita pustka Aleksandra Błoka po napisaniu wiersza!)
Której nagłe wyschnięcie skutecznie i szczelnie
Zamyka ranę na jakiś czas... do chwili, gdy pod wpływem nowego bodźca,
Wychodzi nowa część macicy, pęka i opada,
Wyrzucając z siebie ponownie kolejną masę larw,
I tak trwa ten proces, aż cal po calu
Cała macica zostaje usunięta i poród jest zakończony.
Czy nie w ten sposób my, poeci, wydajemy na świat nasze płody,
Kiedy cali stajemy się narzędziem samobójczej sztuki,
I nicujemy się do siódmej skóry, popadając w sławę?

tłum. Jerzy Jarniewicz

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna

wiersz jest też w temacie Być poetą...
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.11.09 o godzinie 21:29
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Eliseo Diego*

Cyrk


I ujrzeliśmy łagodnego słonia,
jak trąbę swą niepojętą unosi
aż do nieruchomych białych obłoków.
I ujrzeliśmy łagodnego słonia.

Tam – niczym koślawa i niewinna litera,
co wychyla się ze szkolnego zeszytu
- cienkiego zeszytu, przepychu nocy -
ukazał nam tajemną dal

palm wyrytych w ciszy,
która rośnie ze strużką dymu.
Tam – niczym koślawa i niewinna litera,
kochałeś nas, najprawdziwszy słoniu.

tłum. Marek Baterowicz

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska

Wiersz jest też w temacie Cyrk: tu wzlatuje się i spada...
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 20.10.11 o godzinie 09:51
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Leconte de Lisle

Słonie


Czerwone wydmy błyszczą niby oceany,
Kiedy płoną milczące, opadłszy w swe łoże,
A nieruchome fale rysują w przestworze
Widnokrąg, skąd się wyziew rozpostarł miedziany.

Śladu życia ni zgiełku. Wszystkie lwy, już syte,
Usnęły w głębi jaskiń, odległych o mile,
A żyrafy rozbiegły się między daktyle,
Nad źródło przez krwiożercze pantery odkryte.

Ani jednej ptaszyny już skrzydło nie muska
Powietrza, w którym krąży wielka kula słońca.
Czasem jakiegoś węża kręta smuga śniąca
Zegnie grzbiet – połyskliwa zaiskrzy się łuska.

Pod bladym niebem przestwór wre rozpłomieniony.
Ale podczas gdy wszystko śpi w posępnej dali,
Słonie o grzbietach szorstkich, wędrowcy wytrwali,
Ku swej ojczyźnie ciągną przez pustynne strony.

Zbliżają się – powłóczą piaszczystą nawałę
Gdzieś spoza widnokręgu, niby ciemne skały:
Żeby nie zboczyć z drogi, którą raz obrały,
Pod pewną, twardą stopą kruszą wydmy całe.

Starzec, co idzie przodem, to ich wódz. Ma skórę
Niby pień, przez niejedno stoczone stulecie.
Jego łeb zda się głazem – a kręgi na grzbiecie
Przy najmniejszym wysiłku unoszą się w górę.

Nie przyśpieszonym nigdy, jednostajnym marszem,
Wiedzie rzędy obrosłych pyłem towarzyszy;
I w ślad za nim, piaszczystą ryjąc bruzdę, w ciszy,
Ciężcy pielgrzymi dążą, wierni patriasze.

Rozpięte uszy, trąba wsadzona do pyska;
Kroczą, stuliwszy oczy; dyszy krąg ich brzucha;
Ich pot w żarkim powietrzu niby mgiełka bucha,
A wokół rój brzęczących owadów rozbłyska.

Lecz cóż znaczy pragnienie i mucha-szyderca,
I słońce, które parzy pomarszczone ciemię?
Marzą im się dalekie, opuszczone ziemie,
Szumne gaje figowców – ojczyzna ich serca.

Ujrzą rzekę, co tryska z wielkich gór szczeliny,
Gdzie tęgi hipopotam topiele roztrąca;
Kędy rzucając cienie, w poświacie miesiąca,
Schodziły pić o zmierzchu przez miażdżone trzciny.

I tak ciągną statecznie, spokojnie, ochoczo,
Jak gdyby smuga ciemna na piaskach bez miary,
Aż pustynia odzyska swój bezruch prastary,
Gdy potężni wędrowcy horyzont przekroczą.

1855

tłum. Janusz Strasburger

w wersji oryginalnej pt. „Les éléphants”
w temacie W języku Baudelaire’a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.12.09 o godzinie 15:14
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Richard Wilbur*

Zwierzęta


Zwierzęta pełne wolności
Drzemią spokojne tej nocy. Mewa na swojej skale
Śni w swych wnętrznościach o falach w dole, skubanych księżycem,
A okoń, wsparty o kamień, uśpiony jest
Wodą liryczną.

W niej nogi niepokalane
Saren pluskają muzycznie, ku niej mysz rozszarpana,
W szponach puchacza bezpieczna, woła o uspokojenie.
Nie ma tu krzywdy tak wielkiej i nie ma tak
Wielkiej ciemności,

Co ten sam księżyc potwierdza,
Gdy szybą przeinaczony, dogląda w tejże chwili
Bolesnych zmian wilkołaka. Który na mokrym od potu
Posłaniu głowę odwraca, wspominając
Sprawy człowiecze,

Lecz w końcu leży, jak zawsze,
Pozwala, by to się stało, ma straszną miękkość futra
Na twarzy, uszy ostrzejsze łowią drażniące minory
Wichury, panikę liści i upadek
Ciężkich strumieni.

Tymczasem, w oknach wysokich,
Z dala od łóżek i gąszczu, słudzy doskonałości
Wzdychając odchodzą od dzieci, by znów budować bolesną
Urodę nieba, promienność księżyca i
Łowcy czuwanie,

Czynienie takich snów ludziom,
Jak tu opowiedziane, złamanie im serca, jak zawsze,
Sprowadzi potwory do miast, wrony na gmachy publiczne,
Flotylle na żer rybom w wodach ciemnych,
Nieujarzmionych.

tłum. Maciej Słomczyński

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 06.06.12 o godzinie 07:48
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

ks. Jan Twardowski

Arka


W Arce Noego była małpa
słoń i żyrafa
smutny kruk i gołąbek biały
kaczki które kwakały
mamut czyli słoń w futrze
ubrał się ciepło bo myślał że będzie zimno pojutrze
wrony czarne w każdej strony
gawron jak zwykle na gawrona obrażony

patrzy wujek na ciotkę
jak na wróbelka własnego
obmyśla jak ją wpakować
choć na rok do Arki Noego

z tomu dla dzieci "Nowy zeszyt w kratkę"
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam

Alden Nowlan*

Pierwsze poruszenia zwierząt


Pierwsze poruszenia zwierząt
słychać o drugiej, trzeciej lub czwartej
mad ranem, zależnie od pory roku.
Leżysz, rozgrzany i senny, słuchasz,
zastanawiasz się, skąd taka wielka różnica
między dźwiękami
bydła i koni,
gdy poruszają się w swych kantarach i postronkach,
tak wielka, że nie potrafisz wyjaśnić,
tak że gdyby cię ktoś spytał
które z nich się teraz porusza?
nie potrafiłbyś odpowiedzieć,
lecz leżąc tam, nie całkiem obudzony,
wiesz, chociaż to nie ma znaczenia,
a potem kogut pieje
niepewny i trochę przestraszony,
lub może tak to sobie wyobrażasz,
a za chwilę
są już tylko dźwięki nocy
które nazywamy ciszą.

Drugie poruszenie zwierząt
jest tym, które rozumieją wszyscy.
Słyszysz je o świcie
i jeśli jesteś stąd
to wstajesz.
Tak czy owak, nie ma tu żadnej
tajemnicy, to tamto poruszenie,
tamten pierwszy przelotny niepokój
zjawiający się jakby bez powodu
sprawia, że pytasz sam siebie
po co one się budzą?

Łoś

Z purpurowej mgły drzew na górze,
klucząc przez lasy srebrnych świerków i cedrów,
zapadając się w modrzewiowych bagnach,
wędrował łoś,
aż w końcu zatrzymały go żerdzie pastwiska.

Zbyt zmęczony, żeby zawrócić, a może wiedząc,
że nie ma już gdzie iść, stanął z krowami.
Wietrząc piżmo śmierci, widząc jego wielki łeb
jak rytualna maska krwawego bóstwa, krowy przeszły
na drugi koniec pola i czekały.

Sąsiedzi dowiedzieli się i już po południu
samochody stały wzdłuż drogi. Dzieci mu dokuczały
olchowymi witkami, a on patrzył na nie
jak stary wyrozumiały collie. Kobiety pytały,
czy czasem nie mógł uciec z jakiegoś Festynu.

Najstarszy człowiek w parafii pamiętał, że kiedyś widział
wytrzebionego łosia zaprzężonego z wołem do pługa.
Młodzi mężczyźni prychali i próbowali piwo
wlewać mu do gardła, podczas gdy ich dziewczyny
robiły im zdjęcia.

I łoś dawał się klepać po ziarnistych od kleszczy bokach,
pozwalał otwierać swe szczęki butelkami, chichoczącej dziewczynie
pozwolił nasadzić lila czapeczkę
z ostów na swoją głowę.

Kiedy przyszli strażnicy, wszyscy byli zgodni, że wstyd
strzelać do takiego kudłatego pieszczocha.
Wyglądał jak jakaś przytulanka,
którą kobiety kładą synom do łóżek.

Więc opuścili strzelby. Lecz gdy słońce wpadło do rzeki,
łoś zebrał wszystkie siły
jak król na szafocie, naprężył się i uniósł rogi,
tak że nawet strażnicy odskoczyli i unieśli strzelby.
Kiedy ryknął, ludzie pobiegli do samochodów. Młodzi mężczyźni
opadli na klaksony, kiedy się przewracał.

tłum. Bohdan Zadura


Obrazek


*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.08.11 o godzinie 07:41



Wyślij zaproszenie do