Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Sztuka, w tym również poezja, nigdy nie omijała tematów społecznie wstydliwych czy kontrowersyjnych. Za taki z pewnością był i jest nadal uważany temat miłości homoseksualnej. Abstrahując w tym miejscu od złożonych ocen natury religijnej i światopoglądowej, trudno odmówić wysokich walorów artystycznych wielu utworom, poświęconym uczuciom oraz erotyce osób tej samej płci. Tytuł tego tematu jest umowny, odwołuje się do najstarszego znanego źródła tego gatunku poezji, nazwijmy go umownie „kobiecej”, jaki wiąże się z twórczością Safony - najsławniejszej poetki starożytnej Grecji, żyjącej na przełomie VII i VI w. p. n. e. na wyspie Lesbos, od której nazwy przyjęło się nazywać homoseksualną miłość kobiet. W historii literatury możemy też wskazać wiele utworów o najwyższych walorach artystycznych, które traktują o wzajemnej miłości mężczyzn, przykładem chociażby utwory od 1 do 126 w zbiorze „Sonetów” Williama Szekspira. Temat ten poświęcony jest więc ogólnie, niezależnie od płci, miłości i erotyce homoseksualnej w poezji.

Safona

Do przyjaciółki


"Wierz mi, że chciałabym naprawdę umrzeć"
powiedziałaś w chwili naszego rozstania.
Rozpaczliwy płacz, słowa pełne żalu :

"Biada, nieszczęście nas spotkało,
że ciebie wbrew mej woli
muszę opuścić Safo".

Odpowiedziałam ci na to :
"Szczęśliwej drogi i nie martw się,
Tylko o mnie nie zapomnij.

Gdybyś jednak miała zapomnieć,
sama ci jeszcze przypomnę,
ile dni pięknych przeżyłyśmy razem.

Lubiłaś ozdabiać włosy
świeżymi kwiatami,
wiankami z fiołków i żółtych róż.

Nieraz młodzieńczą szyję wdzięcznie
przystrajałaś splotami pachnących kwiatów,
skrapiałaś olejkami bazylii z Vrenthi.

Albo na miękkich poduszkach się kładłaś,
z rąk służebnych czary z nektarem brałaś
i gasiłaś pragnienie.

I nie było zabawy bez nas,
nie było święta bez tańców i pieśni.
W wiośniane dni..."

Tęsknota

Teraz choć jesteś daleko w Sardes,
powracasz jednak w naszych myślach.

Gdy żyłyśmy tu jeszcze razem,
boginią byłaś dla Arignoto,
która pocieszenie znajdowała w twojej pieśni.

A teraz ona wśród lidyjskich kobiet
wyróżnia się jak po zachodzie słońca
różanopalce światło księżyca —

zaćmiewa gwiazdy i blaskiem
opromienia słone wody morza,
rozkwieconą ziemię.

Ponętnie lśni rosa na płatkach róży,
pachną nostrzyki
i kwitnąca koniczynka.

I tak błądzi wspominając słodką Athidę
cierpi. Tęsknota pali jej delikatną duszę,
trawi serce,

wzywa nas do siebie uparcie,
ale my jej głosu nie słyszymy —
noc milczy nad falami morza.

tłum. Nikos Chadzinikolau


Obrazek
Simeon Solomon "Erina Taken from Sappho", 1865Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 20.07.10 o godzinie 22:56
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Paul Verlaine

Pensjonarki


Jedna miała piętnaście lat, druga szesnaście,
Obie spały na pensji w tej samej alkowie.
Wrześniowy ciężki zmierzch zapadał właśnie:
Wątłe, o modrych oczętach, cerze poziomkowej.

Aby dogodzić sobie, już gotowe kłaść się,
Rozwiązały koszule, skąd woń ambry tchnęła —
Przeciągając się młodsza ciało w łuk wygięła.
Starsza całuje młodszą i piersi jej głaszcze.

Później pada do kolan jej, później, jak burza
Gwałtowna, w dzikiej żądzy usta swe zanurza
W jasnym złocie jej łona do mrocznego cienia.

A podczas tego delikatne palce
Dziecka już obliczają obiecane walce.
Uśmiecha się niewinnie do swego marzenia.

tłum. Mieczysław Jastrun


Obrazek
Gustav Courbet "Le Sommeil", 1866Ten post został edytowany przez Autora dnia 28.06.13 o godzinie 06:12
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Kamil Sipowicz

Derwisz


Chłopiec o twarzy sokoła
Pojawił się nagle w mieście
Bóg zagrał serce derwisza
Miłość zabrała mu sen

Słońce omdlewa z pragnienia
Powietrze ciężko dyszy
Kamienny rynek płonie
A derwisz w niebo krzyczy

Derwisz tańczy trzeci dzień
Derwisz tańczy trzeci dzień
Miłość zabrała mu rozum
Miłość zabrała mu sen, sen
Sen, ... trzeci dzień
Derwisz tańczy trzeci dzień

Tłum patrzy, derwisz tańczy
Włosami rynek smaga
Piruet za piruetem
Ekstaza, ekstaza, ekstaza

Flet syczy, warczą bębny
Niechęć tłumu narasta
Derwisz na ziemię pada
Chłopiec ucieka z miasta

http://www.youtube.com/watch?v=RS2DobKUH0Y
Derwisz – słowa Kamil Sipowicz, muzyka Marek Jackowski,
śpiewa Kora z zespołem Maanam
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.02.09 o godzinie 21:59
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Olga Jackowska

Lipstick on the glass


Otwieram drzwi, to jesteś ty
Przybiegłaś, widzę jeszcze drżysz
Gorące usta, gorące dłonie
W półmroku cała lśnisz

Powolnym ruchem sięgasz
I patrzysz poprzez szkło
Falujesz w rytmie zmierzchu
Przeciągasz się jak kot

Dotykam cię, a wtedy ty
Przymykasz czarne oczy
Budzisz się, znów cała lśnisz
Śni się róża nocy

Odchodzisz lecz zostawiasz
Na szklance szminki ślad
To nic, że ona przyjdzie
Zapyta jeszcze raz

Who's that lipstick on the glass
Who's that lipstick...

Lipstick on the glass - słowa Olga Jackowska, muzyka Marek Jackowski,
śpiewa Olga Jackowska "Kora" z zespołem Maanam
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.06.10 o godzinie 19:06
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Elżbieta Śnieżkowska-Bielak

***


Kobieta z wyspy Lesbos
Nie jest nierządnicą
Poszukuje jedynie
Wolności tworzenia

Los współczesnej Safony
Uwięziono pomiędzy
Pragnieniem a chlebem
Kuchnią a lustrem
Szminką a starością
Kartką papieru a sercem

Sierpień 2001
Jerzy Andrzej Masłowski

Jerzy Andrzej Masłowski poeta, autor tekstów
piosenek, prozaik

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

A oto wiersz arabskiego poety Abu Nuwasa (756 - 813) mieszkającego w Bagdadzie i sławiącego w swych poematach uczty, smak wina i wdzięk chłopców. To on jest autorem pierwszych, męskich erotyków w literaturze arabskiej.

Tylu jest teraz chłopców pięknych jak gazele
w ciemnościach nocy błyszczą jak księżyce.
Jednego z nich poprosiłem o czułe spotkanie,
lecz ten niechętnie odwrócił się tyłem.
Rzekłem więc do upartej i dzikiej gazeli:
czy jest coś piękniejszego niż aromat ciała?
Tylu twych braci przychodziło do mnie,
lecz ani jeden nie był przy nadziei.
Nic mnie to nie obchodzi - powiedział spokojnie.
- Lew nie ma prawa dotykać gazeli.
Ja na to: dajże spokój. Chodźmy do winiarni.
Weźmy córkę winnicy, którą lud niewiernych
jak pannę młodą prowadzi do ślubu.
Jeśli ją zmieszasz z przezroczystą wodą,
popłynie kropelkami spienionej czerwieni.
Poszedł tam ze mną. Zostaliśmy sami,
z dala od zazdrośników i ponurych szpiegów.
Podszedłem i rozpiąłem jego długą szatę,
moje ręce spoczęły na wysmukłych biodrach.
I wziąłem go w ramiona. Całowałem usta
chłodne jak spadający prosto z nieba grad.
A kiedy turban zsunął mu się z głowy,
wzruszony byłem jego czarującym wdziękiem.
Wstał jeszcze pełen smutku i odszedł przed świtem.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Amenhotep IV – Echnaton

Wielki hymn do Atona


1
O jakże pełen czaru jest twój wschód na niebie,
Atonie żywy, sprawco życia!
Gdy tylko jawisz się na widnokręgu,
Wszystkie krainy pławią się w twym pięknie.
Boś ty promienny, wzniosły i daleki ponad nami.
Ziemię, coś stworzył, pieścisz ramionami swoich blasków.
O Ra, tyś wszystkie ludy uprowadził w jasyr
I związał je pętami swego miłowania.
Choć niedościgły trwasz w niebiosach,
Nie skąpisz ziemi swego światła,
A każdy dzień naszego życia
Jest odciśniętym śladem twojej stopy.
Gdy chylisz się za krawędź wieczornego nieba,
Świat ziemski w mroki się pogrąża, dogorywa;
Mężowie zasypiają w swych komorach,
Tuląc w spowicia głowy aż do nozdrzy,
I nic nie czują, kiedy spod wezgłowia
Złodzieje wykradają im dobytek.
Z legowisk wstają lwy i węże,
Ziemia jest ciemna, oniemiała,
Bo stwórca jej do snu się kładzie.
Gdy zaś o rannej wstajesz porze
I światłość niesiesz nam, Atonie,
Wnet płoszy się wszelka ciemność
Przed płomienistym twym obliczem.
Wtedy dwa kraje nasze pełne są radości,
Zrywają się na nogi rozbudzone;
Ludzie powstają z sennej niepamięci,
Myją swe ciała, odziewają szaty
I w uwielbieniu wznoszą ręce do twej tarczy,
A potem przystępują do swych dziennych zajęć.
Bydło wylega na pastwiska,
Drzewa i krzewy zakwitają,
Ptaki krzątają się w błotnistych łozach
I głoszą chwałę twą trzepotem skrzydeł.
Barany podskakują w pląsach.
Wszystko, co uskrzydlone, wznosi się w powietrze,
Bo ty im życie dajesz swoim ciepłem.
Barki żeglują w dół i w górę rzeki,
Gościńce zaludniają się, gdy wschodzisz,
Ryby pryskają z wody na twój widok,
A wielkie morze staje się jasnością.

2
Twoje świtanie jest piękne na horyzoncie niebios,
O żyjący Atonie, Początku życia!
Kiedy podnosisz się na wschodnim horyzoncie nieba,
Napełniasz każdy kraj Twoim pięknem;
Gdyż Ty jesteś piękny, wielki, błyszczący, wysoko ponad ziemią;
Twoje promienie, one otaczają lądy, wszystko co uczyniłeś.

3
Ty jesteś Ra, i Ty uprowadziłeś ich wszystkich jako jeńców;
Związujesz ich Twoją miłością.
Chociaż Ty jesteś z daleka, Twoje promienie są na ziemi;
Chociaż Ty jesteś wysoko, Twoje ślady są dniem.
Kiedy zachodzisz na zachodnim horyzoncie nieba,
Świat jest w ciemności jak umarli.
Ludzie śpią w swoich komnatach,
Ich głowy są obwiązane,
Ich nozdrza zablokowane, i żaden nie widzi drugiego.
Skradzione zostają wszystkie ich rzeczy, które są pod ich głowami,
Podczas gdy oni o tym nie wiedzą.

4
Każdy lew wychodzi ze swej nory,
Wszystkie węże, one kąsają.
Ciemność panuje,
Świat jest w ciszy:
Ten, który je uczynił poszedł na spoczynek na Swoim horyzoncie.
Jaśniejącą jest ziemia, kiedy Ty powstajesz na horyzoncie,
Kiedy Ty świecisz jak Aton za dnia.
Ciemność zostaje wygnana
Kiedy Ty wysyłasz Twoje promienie;
Oba kraje [Egiptu] obchodzą codzienny festiwal,
Przebudzeni i stojący na swoich nogach,
Gdyż Ty ich podniosłeś.
Ich kończyny wykąpane, oni biorą swe ubrania,

5
Ich ramiona wzniesione w uwielbieniu dla Twojego świtu,
Następnie na całym świecie oni wykonują swoją pracę.
Wszystkie bydlęta odpoczywają na trawach,
Wszystkie drzewa i rośliny kwitną;
Ptaki trzepoczą w swoich moczarach,
Ich skrzydła trzepoczą w uwielbieniu dla Ciebie.
Wszystkie owce tańczą na swych nogach,
Wszystkie uskrzydlone stworzenia latają,

6
Żyją kiedy nad nimi zaświeciłeś.
Barki żeglują tak w górę jak i w dół rzeki.
Każda droga jest otwarta, gdyż Ty zaświtałeś.
Ryby w rzece skaczą przed Tobą,
Wszystkie promienie twoje pośród wielkiego morza.
Ty jesteś Tym, który stwarza dziecko ludzkie w kobiecie,
Który tworzy nasienie w mężczyźnie,
Który daje życie synowi w ciele jego matki,
Który uspokaja go tak aby nie płakał,

7
Niańką [już] w łonie.
Który daje tchnienie, aby ożywić wszystko co tworzy.
Kiedy wychodzi z ciała...
W dzień jego narodzin,
Ty otwierasz jego usta w mowie,
To zaopatrujesz go w jego potrzebach.
Kiedy pisklę woła w skorupce jajka,
Ty dajesz mu dech wewnątrz, aby zachować je przy życiu;
Kiedy już doskonałym uczyniłeś go
Aby mógł przebić jajko,
Wychodzi z jajka.
Aby ćwierkać z całej swojej siły;
Biega wokoło na swoich dwóch nóżkach,
Kiedy już z niego wyszedł.
Jak różnorodne są Twoje dzieła!
Są one ukryte przed nami,

8
O Ty jedyny Boże, którego mocy nikt inny nie posiada.
Ty stworzyłeś ziemię według Twojego pragnienia,
Kiedy Ty byłeś sam:
Ludzi, całe bydło duże i małe,
Wszystko co jest na ziemi,
Co chodzi na swoich nogach;
Wszystko co jest wysoko,
Co lata na swoich skrzydłach.
Kraje Syrii i Nubii
Ziemia Egiptu;
Ty ustawiasz każdego człowieka w jego miejscu
Ty zaopatrujesz ich w ich potrzebach.
Każdy ma swoją własność,
I jego dni są policzone.
Ich języki są różnorodne w mowie,

9
Ich kształt podobnie i ich skóra,
Gdyż Ty, który dzielisz, podzieliłeś narody.
Ty czynisz Nil w podziemiach,
Ty sprowadzasz go na Twoje pragnienie, aby zachować lud przy życiu.
O Panie ich wszystkich, kiedy słabość jest w nich,
O Panie każdego domu, który powstajesz dla nich,
O słońce dnia, lęku każdego odległego lądu,
Ty [również] czynisz ich życie.
Ty ustanowiłeś Nil w niebie,
Aby mógł padać dla nich,

10
Sprawiając powodzie w górach, jak wielkie morze,
I nawadniając ich pola pośród ich miast.
Jak cudowne są Twoje plany, O Panie wieczności!
Nil w niebie jest dla obcych,
I dla bydła każdego lądu, które chodzi na swoich nogach;
Ale Nil, on wychodzi z podziemi dla Egiptu.
Tak Twoje promienie żywią każdy ogród;
Kiedy Ty powstajesz one żyją, rosną przez Ciebie.
Ty czynisz pory roku, aby stwarzać wszystkie Twoje dzieła;

11
Zima przynosi im ochłodę,
I gorąco [przynosi lato].
Ty uczyniłeś odległe niebo, aby powstawać na nim,
Po to, aby oglądać wszystko co Ty uczyniłeś,
Podczas gdy byłeś sam,
Podnoszący się w Twojej postaci jako Żyjący Aton,
Świtający, świecący z oddali, i powracający.
Ty czynisz piękno postaci przez Siebie samego,
Miasta, miasteczka i osady,
Na drodze czy na rzece,
Wszystkie oczy widzą Ciebie przed sobą,
Gdyż Ty jesteś Aton [Pan] dnia ponad ziemią.

12
Ty jesteś w moim sercu;
Nie ma innego kto zna Ciebie,
Oprócz Twego syna Echnatona.
Ty uczyniłeś go mądrym w Twoich planach
I w Twojej mocy.
Świat jest w Twojej ręce,
Tak jak Ty ich uczyniłeś.
Kiedy Ty wzniosłeś się oni żyją;
Kiedy Ty zachodzisz oni umierają.
Gdyż ty jesteś trwaniem, poza same członki;
Przez Ciebie człowiek żyje,
I ich oczy patrzą na Twoje piękno

13
Aż Ty zajdziesz.
Cała praca jest odstawiona na bok
Kiedy Ty znikasz na zachodzie.
Kiedy Ty powstajesz oni mogą rosnąć...
Odkąd Ty założyłeś ziemię,
Ty wzbudziłeś dla nich Twojego syna,
Który wyszedł z Twoich członków,
Króla, żyjącego w prawdzie,...
Echnatona, którego życie jest długie;
[I dla] wielkiej żony królewskiej, jego umiłowanej,
Pani Obu Krain,... Nefertiti,
Żyjącej i kwitnącej na wieki wieków.

Za autora tego utworu uważa się Amenhotepa IV - Echnatona - faraona Egiptu z XVIII dynastii (XIV w. p. n. e.). Utwór znaleziono w 1816 r. w grobowcu faraona Aj, który panował w Egipcie po śmierci Enchnatona. Z hieroglifów egipskich na angielski przetłumaczył go James H. Breasted (1865-1935) – amerykański archeolog, historyk
i egiptolog. Autor polskiego przekładu, z języka angielskiego, nieznany.



Obrazek
Felix d’Eon „The Concert"Ten post został edytowany przez Autora dnia 28.06.13 o godzinie 06:09
Jerzy Andrzej Masłowski

Jerzy Andrzej Masłowski poeta, autor tekstów
piosenek, prozaik

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Jerzy Andrzej Masłowski:
A oto wiersz arabskiego poety Abu Nuwasa (756 - 813) mieszkającego w Bagdadzie i sławiącego w swych poematach uczty, smak wina i wdzięk chłopców. To on jest autorem pierwszych, męskich erotyków w literaturze arabskiej.

Tylu jest teraz chłopców pięknych jak gazele
w ciemnościach nocy błyszczą jak księżyce.
Jednego z nich poprosiłem o czułe spotkanie,
lecz ten niechętnie odwrócił się tyłem.
Rzekłem więc do upartej i dzikiej gazeli:
czy jest coś piękniejszego niż aromat ciała?
Tylu twych braci przychodziło do mnie,
lecz ani jeden nie był przy nadziei.
Nic mnie to nie obchodzi - powiedział spokojnie.
- Lew nie ma prawa dotykać gazeli.
Ja na to: dajże spokój. Chodźmy do winiarni.
Weźmy córkę winnicy, którą lud niewiernych
jak pannę młodą prowadzi do ślubu.
Jeśli ją zmieszasz z przezroczystą wodą,
popłynie kropelkami spienionej czerwieni.
Poszedł tam ze mną. Zostaliśmy sami,
z dala od zazdrośników i ponurych szpiegów.
Podszedłem i rozpiąłem jego długą szatę,
moje ręce spoczęły na wysmukłych biodrach.
I wziąłem go w ramiona. Całowałem usta
chłodne jak spadający prosto z nieba grad.
A kiedy turban zsunął mu się z głowy,
wzruszony byłem jego czarującym wdziękiem.
Wstał jeszcze pełen smutku i odszedł przed świtem.

P.S.: Utwór pochodzi z książki Stephena Farlougha "Inna miłość" wydanej przez Wydawnictwo Akademickie Dialog (Warszawa 1993). W książce są opowieści o znanych i nieznanych homoseksualistach. Niestety, tłumacz się nie podpisał.
P.S. 2: Zapewne tłumaczył tę książkę rok - dwa wcześniej, a więc w okresie, gdy trendy wytyczał ZChN i pewnie człowiek nie chciał się narażać.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Giacomo Leopardi

Ostatni śpiew Safony


Noc jest przezrocza, promień jest wstydliwy
uchodzącego miesiąca; ty wpływasz
nad las zastygły w milczeniu, nad skały,
srebrny dnia gończe. O słodkie i lube —
pókim Erynii nie znała i losu —
widzenia ócz mych! Już się nie uśmiecha
łagodny obraz uczuciom starganym.
Nam niecodzienna radość pierś roztrąca,
kiedy przez płynną otchłań się przewala
i przez wylękłe połoniny czarny
kurzawą wzdęty orkan, a huczący
jak morze rydwan Zeusa rozwścieczone
nad głową naszą przecina odmęty.
Nam nad wyżyny i przepastne jary
miło w ulewach płynąć, nas weseli
popłoch struchlałych stad, lub szalejącej
rzeki o brzeg zerwany
szturmy i rżące zwycięstwem bałwany.

Piękny jest płaszcz wasz, o boskie niebiosa,
pięknaś jest, ziemio rośna! Ach, lecz z owej
nieogarnionej krasy cząstki jednej
nieszczęsnej Safo bogowie ni twarda
dola nie zlała. W pyszne twe królestwo,
przyrodo, nędzny-m ja przybysz, wzgardzona
jam miłośnica; ku twoim uroczym
kształtom daremnie serce i źrenice
wznoszę w błaganiu. Do mnie się nie wdzięczy
stok ukwiecony, z powietrznianej bramy
białość zarania, ani pieśń mię wita
śpiewaków barwnopiórych, ni poszumy
omszałych buków; w cienistej oprawie
garbatych wierzbin strumyk nieskalanym
perli się łonem; jeśli kiedy muśnie
śliska ma stopa to płynne zwierciadło,
cofa nurty wzgardliwe,
cisnąc w ucieczce umajoną niwę.

Jakaż przewina, jakiż błąd niegodny
skaził mię, jeszcze światu niezrodzoną,
że gniew mi schmurzył lico nieb i doli?
Czymże zgrzeszyłam dzieciną, niewiedne
gdy jest złych czynów życie, że ubogie
w młodość, bezkwietne potem się z wrzeciona
Parki wszewładnej wysnuło przędziwo
moje żelazne? Niebaczne wyrazy
warga twa roni: odmierzone dzieje
tajemny zsyła sąd. Wszystko tajemne
prócz naszych cierpień. My, pasierbów plemię,
na łzy się rodzim, a przyczyna w łonie
niebian spoczywa. O wiary, nadzieje
lat najpiękniejszych! Ułudom nasz Rodzic,
wabnym ułudom wieczne królowanie
dał pośród łudzi i przez męskie czyny,
mądrość, czy śpiew wysoki,
cnota nie zalśni spod szpetnej powłoki.

Umrzem. Na ziemię spadnie zewłok lichy,
nago do Disa dusza się uchroni,
a kres gościńca zbawi od ślepego
losów szafarza. Ty zaś, com ci gwoli
miłość daremną, długą wierność, próżny
żar niespełnionych tęsknot w sercu niosła,
żyj szczęsny, jeśli szczęsny być na ziemi
może, kto zrodzon śmiertelnym. Mnie słodkim
nie spryskał płynem ze skąpego dzbana
Zeus, kiedy pierzchły złudy i marzenia
dzieciństwa mego. Dni najradośniejsze
naszego wieku znikają najchyżej,
wsącza się starość i niemoc, i cienie
mrożącej śmierci. I oto miast śnionych
wieńców zwycięstwa i urojeń czaru
Tartar się zbliża, myśl hardą władczyni
pól tenaryjskich bierze
i noc be końca, i głuche wybrzeże.

tłum. Julia Dickstein-Wieleżyńska

w wersji oryginalnej pt. „Ultimo canto di Saffo”
w temacie W języku Dantego



Obrazek
Charles Nicolas Rafael Lafond "Sappho sings for Homer", 1824Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.01.10 o godzinie 15:12
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Georg Trakl

Elis

1


Doskonała jest cisza złocistego dnia.
Pod starymi dębami
Spoczywasz, Elis o okrągłych oczach.

W ich błękicie przegląda się sen kochanków.
Na twoich ustach
Cichną ich wesołe westchnienia.

Pod wieczór rybak ciągnie ciężkie sieci.
Dobry pasterz
Prowadzi trzodę aż na sam skraj lasu.
Pełne cnoty są wszystkie twoje dni, Elisie.

Cień oliwki
Błękitną ciszą kryje nagie mury.
Zamiera starca ciemny śpiew.

Złote czółno
Kołysze się. Elisie, twoje serce na pustym niebie.

2

Cicho dźwięczą dzwony w piersi Elisa
Pod wieczór,
Gdy jego głowa opada na czarne poduszki.

Zwierzyna
Broczy krwią wśród cierni.
Tam, na uboczu, stoi rdzawe drzewo;
Spadają z niego błękitne owoce.

Znaki i gwiazdy
Powoli toną w głębinie wieczoru.

Za wzgórzem jest już zima.

Błękitne gołębie
Spijają nocą lodowaty pot,
Co spływa z czystej skroni Elisa.

Wciąż dmie
Na czarnych murach samotny wiatr Boga.

tłum. Paweł Hertz
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Zauroczona, zwłaszcza brzmieniem tego tekstu...

Kasia Nosowska

Kochana

Nie muszę pytać czy otworzysz
Bo wiem że jeśli zjawię się to w progu będziesz stać
I zdejmę płaszcz podszyty lękiem
Gdy przy mnie i przy nikim więcej
Twoja jasna twarz

Dajesz mi niepokorne myśli niepokoje
Tyle ich wciąż masz kochana
Nie myśl że nie miniemy nigdy się
Choć łatwiej razem iść pod wiatr

Podtrzymywałaś moja głowę
Nie roztrzaskałam skroni o podłogę póki co
Przed snem wypowiedz moje imię
Przybędę wraz ze świtem
Nie spij jestem już

Dajesz mi niepokorne myśli niepokoje
Tyle ich wciąż masz kochana
Nie myśl że nie miniemy nigdy się
Choć łatwiej razem iść pod wiatr

Dajesz mi niepokorne myśli...

wykonanie: Kasia Nosowska i Renata Przemyk

http://www.youtube.com/watch?v=_G3QKqGwi3I&feature=rel...Zofia M. edytował(a) ten post dnia 26.02.09 o godzinie 12:23
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Całkowite zaćmienie*

O Arturze obłąkany chyba jestem
nie wiem nie rozumiem
i chyba chcę aby tak zostało
czy bardziej podziwiam i pragnę
chłonąć
twoje piękne dojrzałe wiersze
czy młodzieńcze niedojrzałe
jeszcze miłością i pożądaniem ciało.

Cha-cha-cha cha-cha-cha guzik mnie
obchodzą twoich zmagań żale
nalej wina jeszcze
więcej jeszcze ja poeta i dziewczyna
i samiec w jednej osobie
w śpiewie tańcu szale
chcę się tylko bawić kochać
i obojętne mi
czy z tobą czy z tą rozwiązłą dziewką
przy szynkwasie co każdemu
ssie kutasa za jedną szklankę wina
porzuć smutki c’est la vie
potem napiszemy o tym długi sprośny poemat.

Arturze jesteś młody piękny zdolny
jesteś wielki jesteś bogiem niestworzony
dla brudnej dziewki
kocham cię jak syna brata Boga
bardziej niż
wszystkie kobiety na świecie i chyba
bardziej nawet niż sztukę
to jest mój dramat poety mężczyzny
człowieka
nie oddam cię w niczyje ramiona
prędzej strzelę ci z pistoletu
w serce a potem zabiję siebie
obronię naszą miłość
zachowam.

Zaśpiewam ci pieśń najszczerszą
jaką kiedykolwiek ułożę
takie jest życie zbyt krótkie
by je rozmieniać na drobne
miłość twoja czysta moja okrutna
i tak przejdziemy przez lata
nie widząc się miniemy
na antypodach obcego nam świata
otuleni w piękno poezji snów
i naszych oddechów gasnących
c’est la vie c’est la poésie perdu
je t’aime mon ami je t'aime.

*Wiersz nawiązuje do głośnego filmu "Całkowite zaćmienie" (1995) w reżyserii Agnieszki Holland, który opowiada o burzliwym, homoseksualnym związku dwóch wielkich poetów francuskich: Arthura Rimbauda i Paula Verlaine'a, dlatego - wraz z linkiem filmowym - jest też na wątku Magia kina - R. M.
Ten post został edytowany przez Autora dnia 23.06.13 o godzinie 01:34
Jerzy Andrzej Masłowski

Jerzy Andrzej Masłowski poeta, autor tekstów
piosenek, prozaik

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

ANDRZEJ TRZECIAK-KLIMASZEWSKI
Bogusławowi Witowi

***

mój przyjaciel
wybrał się w ostatnią drogę

tak żeby nikt nie słyszał
zapytałem
kiedy się spotkamy
milczał uporczywie
jakby nie chciał mnie zmartwić
jakby taka przepowiednia
nie miała sensu

On wierzył w Boga
więc rozstaliśmy się
na krótko
Jerzy Andrzej Masłowski

Jerzy Andrzej Masłowski poeta, autor tekstów
piosenek, prozaik

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

A oto fragment poematu Józefa Czechowicza (1903 - 1939), który to poemat jest inspirowany miłością do małoletniego kochanka - Stefcia. Warto dodać, że Czechowicz miał dwóch kochanków o tym imieniu. Gdy pierwszy Stefcio skończył szkołę i rozpoczął własne życie, poeta wziął sobie drugiego Stefcia. Jednak ten nie wywarł już na poecie takiego wrażenia jak poprzednik. Warto dodać, że Czechowicz mieszkał w Lublinie w małym pokoiku nad drukarnią - pokoik ten niejednokrotnie pojawia się w jego strofach.

Józef Czechowicz
HILDUR BALDUR I CZAS
(fragmenty)

baldur zamykał oczy ciemne
bolało go
blask ulatywał całą noc z arkusza
heksametr maszyn drukarskich także nie mniej męczył ogłuszał

kończy się rok śnieżycą
srebra w zaułki nawiał
tajemniczo
srebro jak biały safian

późno już hildur szedł korytarzem
on - brzask spędzający ćmy z gwiazd
po prostu stanął z lewą nogą ugiętą
wszyscy chłopcy tak stoją gdy nie ma powodu do marzeń

popatrz baldurze
papier jak flaga zatrzepotał w promieniu łask zaczynajac długie święto

xxx

pachole jasnowłose pachnie słodyczą pasiek
szerokie w bark wiązaniu a wiotkie bardzo w pasie
goni od czaru do czaru zawzięcie

mrok ciężkich nocy rudział
kwiaty strzelały na cierniach
obaj zapominając o ludziach
widzieli cień berła
szczęście

styczeń luty miesiące mitów
ciało poznaje dobre uściski
na gołoledzi też ciało ikar tu spadł z zenitu
a choinka ciągle jeszcze śni się błyska
szczęściem
w marcu wino dni kołysało szepcząc
hildur tańczył z cygańskim bębenkiem
w rytmie wtórował sobie chcąc nie chcąc
nucił piosenki
na szczęście
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Arthur Rimbaud

Moje kochaneczki


Pluchy ciecz niebiosa myje
Zielonkawe:
Pod pniem w pączkach, które pije
Piany łzawe,

Wy, białawe księżycowo,
Zderzcie czule
Kolankami się na nowo,
Me brzydule!

Ach! kochałem wtedy białą
Pośród wioski:
Miękkie jaja się jadało
I pierwiosnki!

Uczyniłaś mnie, ty naga,
Ach, poetą:
Pozwól, że cię znów wysmagam
Pod sztachetą!

Czarne znów wyrzygam włosy
Oraz ślinę:
Darłaś moją pod niebiosy
Mandolinę.

Brr! plwociny księżycowe,
Ścierwo bose,
Zarażają piersi płowe,
Ryżowłose!

Nienawistne dawne smutki,
O, kochane!
Szpetne zanurzacie sutki
W wstrętną pianę!

Depczcie stare me nocniczki
Uczuciowe:
Hopla! – skaczcie, baletniczki,
Ponad głowę!

Do góry, dziewuszki, jazda,
Hej, łopatki:
Biodrami toczcie, jak gwiazdy,
Mdłe dzierlatki!

Czyż, aby śpiewać te zady
Rymowałem?
Żem kochał. Pastwię się, blady,
Nad ich ciałem!

Kupo gwiazd zgniłych, za progiem
Zżarte nerwy,
Wyzdychacie wreszcie, z Bogiem,
Miłe ścierwa!

Bielejące księżycowo,
Zderzcie czule
Kolankami się na nowo,
Me brzydule!

tłum. Stefan Napierski


Obrazek
Édouard-Henri Avril: ilustracja do francuskiego wydania książki Friedricha Karla
Forberga „De Figuris Veneris. Manuel d’érotologie classique”, Paris 1906
Ten post został edytowany przez Autora dnia 28.06.13 o godzinie 11:25
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Inicjacja

Że ten facet jest gejem wiedział
od dawna ćwierkały o tym
wszystkie wróble w parku
a wtórowała im
ostra woń dezodorantu i jakiegoś
jeszcze kolońskiego paskudztwa
które wlókł za sobą
podobnie jak te niewinne spojrzenia
dziewczęce wachlowane
od niechcenia
podmalowanymi rzęsami.

Miała na niego apetyt ta ruda
ścięta na zapałkę dziwka
która przyszła
w tak krótkiej kiecce że widać było
jej drżące z podniecenia
pośladki wylewające się
z obcisłych majtek
jak nęcą do wyuzdanego seksu
ale w tym osobliwym trójkącie
nie miała żadnych szans
bo jej obiekt pożądania wlewał do ust
z każdym kieliszkiem wódki
nie jej lecz jego organy
kiedy wreszcie i ona zrozumiała
tę prawdę uniosła się
z nieukrywanym obrzydzeniem i niechęcią
podczepiona do swoich lśniących balonów
wyleciała przez otwarte okno
w tę noc upojną duszącą
zapachem kwitnącego bzu i słowików.

W mgnieniu oka zdarł obie
pary spodni jego i własne zarżał
radośnie jak źrebak
ojej jakie ty masz nogi owłosione
takich jeszcze nie głaskałem
przysuń się bliżej
tak bardzo ciebie pragnę
poczuł na policzku
ukłucia twardego zarostu
gorący oddech
i ślinę lepką która zaczęła
spływać powoli po nagim ciele
coraz niżej
i członka swojego w jego
rozpalonej gębie
zerwał się z wrzaskiem porażony
prądem na równe nogi
wybiegł na korytarz golusieńki
jak święty turecki

po chwili wypełzły za nim
duże okrągłe
zdziwione i rozczarowane oczy.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 13.03.13 o godzinie 03:30
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Federico García Lorca

Gazela miłości mającej sto lat


Nadchodzi ulicą
czterech strojnych panów.

ay, ay, ay, ay.

Wracają ulicą
trzej strojni panowie.

ay, ay, ay.

W pół się obejmują
dwaj strojni panowie.

ay, ay.

Jakżesz ten pan strojny
w górę wznosi głowę!

Ay.

Nikt się nie przechadza
w alei mirtowej.

tłum. Irena Kuran-Bogucka

w wersji oryginalnej pt. „Gacela del amor con cien años”
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.01.10 o godzinie 08:01
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Paul Verlaine

Wiersz w sam raz dla oszczerców


Tej nocy długom trwał, sondując głębokości
Twego snu, nad twym ciałem wśród bieli posłania.
Jeden pewnik w tej księdze wart był roztrząsania:
Że, ach! wszystko pod słońcem to marność marności!

Jak mogą istnieć cuda tak kruchej piękności?
Wątłe jak kwiat są nasze cielesne wiązania...
Ta myśl ku pograniczu szaleństwa wprost skłania!
Śpij, biedactwo, pod strażą widm mej bezsenności.

Biada mi, że cię kocham, nietrwały mój kwiecie!
Chłoniesz żywioł oddechem, co ustanie przecie;
Oczy przywrze pieczęcią śmierć – pani udzielna!

Śmiejesz się do mnie we śnie... Miałbyż mnie przywitać
Kiedyś inny śmiech, sroższy? Zbudź się! Chcę cię spytać
O coś...Mów, prędzej: dusza jestli nieśmiertelna?

tłum. Roman Kołoniecki


Obrazek
Édouard-Henri Avril: ilustracja do francuskiego wydania książki Friedricha Karla Forberga „De Figuris Veneris. Manuel d’érotologie classique”, Paris 1906.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.05.10 o godzinie 07:19
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Natan Tenenbaum

Motto z Lechonia

Noc z tobą, to jest jedno, co jak haszysz działa

J. Lechoń

Czas miał postać fizyczną; czułem jego dotyk
Tej nocy, która wraca, jak uparte echo
Nie odurzył nas żaden mistyczny narkotyk
Na półce został z dawna nieczytany Lechoń

Dopalały się świece, ciepło mruczał Cohen
Jakiś okruch zadumy w wódce się rozmywał
Za pierwszą noc tej wiosny wypiliśmy trochę
...a czas, niepowstrzymanie, przemijał..., upływał

Gorączkowo szukały czegoś dłonie nasze
Jakby chcąc złowić chwilę, która oszołomi
Papieros mrok dziurawił, ciszę strzępił kaszel
...i byliśmy przytomni.

...Do bólu przytomni


Obrazek
Felix d’Eon „At the Haven”Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.05.10 o godzinie 07:26
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Z wyspy Lesbos i nie tylko...

Fleur Adcock

Pończochy


Pierwszy transwestyta, z którym poszłam do łóżka,
był, o ile wiem, ostatnim.
To było w latach sześćdziesiątych, tuż przed rajstopami.
Spytał, czy może założyć pończochy –
myślałam, że chodzi o mnie, chodziło o niego.
Nogi miał nieszczególne,
i tak rozciągnął mi pas do pończoch,
że nigdy nie wróci do dawnego kształtu.
To mniejsza, mogło być przecież gorzej.
Pomogła whisky.

Nigdy więcej się z nim nie puściłam
i nikomu nie zdradziłam jego tajemnicy –
nie było się czym chwalić. (Wstyd to jednak
straszny hamulec; musiał na to liczyć).
Ale wciąż chodziłam na jego przyjęcia.
Na jednym poznałam Yoko Ono.

tłum. Andrzej Szuba



Wyślij zaproszenie do