konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Mieczysława Buczkówna

Zakonnice


Szary dzień nad białym morzem

Dwie małe zakonnice
Przysiadły przed oknem kwiaciarni
Gdzie w wazonach martwe róże
Z żywymi w sporze

Mówi młoda odgarniając skrzydło welonu
- Nieładne są siostro
Sztuczne róże prawda
Siostro że nieładne –

- Wszystko jest ładne co jest -
Odpowiada starsza
Uważnie spogląda w otwarte niebo
I odlatuje z ciepłym łopotem
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Rainer Maria Rilke

Skarga mniszki
(fragm.)

II

Jezu, ty wszystkie kobiety
masz jakie tylko chcesz.
Co od głosu mojego zależy,
jeśli uciszysz go wnet.

On zagubi się w szmerach,
przepadnie jak nic w przestrzeni,
Co słyszysz, to inni; o, nie ulegaj
złudzeniu, ledwie sięgam niestety,

od serca do mego oblicza,
co śpiewa przed twoim obrazem.
Chętnie bym ból ci sprawiła,
lecz rzut mi się nie udaje,

ilekroć w twoje oblicze,
moim bólem rzucić chcę,
opada łagodnie i bliżej
z powrotem, zimny jak śnieg.

III

Gdybym została w świecie,
tam, gdzie zostałam poczęta,
to noce byłyby grzechem,
dni pełne niebezpieczeństwa.

Potem wziąłby mnie któryś nagle
i porzucił znowu, gdziekolwiek,
i przyszedłby drugi niebawem
i zaraz by usta moje

wykrzywił pocałunkami,
a za trzecim musiałabym chyba
gonić bosymi stopami,
lecz bym nigdy go nie dopędziła;

a czwartego tylko tak sobie,
wpuściłabym ze zmęczenia,
aby cokolwiek mieć w rękach,
aby leżeć gdziekolwiek.

Skoro u żadnego nie spałam,
powiedz: czy grzech popełniłam?
Śpiewając z innymi, gdzie byłam?
Kogo, jeśli nie ciebie wołałam?

IV

Moje życie odeszło, mój Jezu.
Powiedz mi dokąd, mój Panie?
Czy ty je przed sobą ujrzałeś?
Czy jestem już w twoim wnętrzu?
Czy jestem w tobie, mój Jezu?

Pomyśl, tak może właśnie przeminąć,
bo gwar je codzienny porywa,
w końcu mu wszyscy zaprzeczą,
bo nikt go nigdy nie widział.
Czy było to moje, mój Jezu?

Czy było to moje zaiste,
panie Jezu, czy jesteś pewny?
Czy jedna nie jest jak wszystkie,
dopóki jakieś ostre zęby
szram nie zostawią, mój Chryste?

Nie może tak być, że me życie
wcale tu nie istnieje?
Że leży gdzieś w świecie rozbite
i że deszcz do wnętrza się leje
i stoi w nim i zamarza, Chryste?

tłum. Bernard Antochewicz
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Natan Tenenbaum

List do Kazika Grześkowiaka


Kaziku, Kaziku,
mój były kleryku...
Serce me wypełnia
Gorzka kropla żalu;
— Czemuś edukację
Przerwał, jako alumn?
Jeśli mam być szczery
Wręcz ci powiem, stary:
— Czemuś, do cholery
Nie jest choć wikary...?
Gdy pomyślę o tym
Doprawdy się złoszczę
— Cóżby ci szkodziło
Być choćby proboszczem?
Chadzałbym Krakowskim
Sztywny, jak A. Dobosz, cz-
asem mówiąc lekko:
— Mój przyjaciel, proboszcz...
Pomyśl, zwiodę dziewczę
Gdzieś na kartoflisku
Mówiąc — Da ci odpust
Mój znajomy biskup
Jeśli brzydką boleść
Złapię śród tych harcy —
Zdrowie mi wymodli
Druh mój, biskup arcy-
A gdym nieostrożnie
Z dziewczęciem poczynał —
Ochrzci nam dzieciątko
Mój koleś, kardynał

Miły mój Kaziku
Myślę sobie czasem
Jakby pięknie było
gdybyś był... Prymasem!
Wkładam surdut czysty,
oblega mnie prasa
Łowię szept zawistny:
— Żyd Xiędza Prymasa...!

Duszkiem łykam kawę,
Pędzę na konklawe,
Rozrzucam prezenty,
...i któż Ojcem Świętym?
W jedwabnym chałacie
siadam na kanapie
gwarząc przy herbacie:
— Rzekł mi wczoraj Papież...

Nim dopiję piwo
Znów do Rzymu jadę;
Jego Świątobliwość
Prosi mnie o radę
Sunie limuzyną
Żyd-ateusz-prolet
Kłania mi się Synod
Purpura i fiolet
Dostojnicy kurii
Klną w bezsilnej furii
Jakiś wątły prałat
Łapie mnie za chałat
— Żal mi ciebie, bracie
Boś ty w celibacie
Ja, u boku Marty
Jak pasza rozparty
Święty Ojciec bada
Czy mnie blask nie razi
A ja Mu powiadam
— Ty nie ściemniaj, Kazik!

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Zbigniew Herbert

Homilia


Na ambonie mówi tłusty pasterz
i cień pada na kościelny mur
a lud boży zasłuchany zapłakany
płoną świece - blaski ikon - milczy chór

płyną słowa nad głowami się unoszą
jaki dziwny ma ten kapłan głosu organ
ani żeński ani męski ni anielski
także woda z ust płynąca to nie Jordan

bo dla księdza - proszę księdza - to jest wszystko takie proste
Pan Bóg stworzył muchę żeby ptaszek miał co jeść
Pan Bóg daje dzieci i na dzieci i na kościół
prosta ręka - prosta ryba - prosta sieć

może tak należy mówić ludziom cichym ufającym
obiecywać - deszcze łaski - światło - cud
lecz są także tacy którzy wątpią niepokorni
bądźmy szczerzy - to jest także boży lud

proszę księdza - ja naprawdę Go szukałem
i błądziłem w noc burzliwą pośród skał
piłem piasek jadłem kamień i samotność
tylko Krzyż płonący w górze trwał

i czytałem Ojców Wschodu i Zachodu
opis raju przesłodzony - zapis trwogi -
i sądziłem że z kart książek Znak powstanie
ale milczał - niepojęty Logos

pewnie ksiądz mnie nie pochowa w świętej ziemi
- ziemia jest szeroka zasnę sam
i odejdę w dal - z Żydami odmieńcami
bezszelestnie zwinę życia cały kram

na ambonie mówi w kółko pasterz
mówi do mnie - bracie mówi do mnie - ty
ale ja naprawdę chcę się tylko zastrzec
że go nie znam i że smutno mi

Rovigo, 1992

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Arthur Rimbaud

Pierwsze komunie

I


To naprawdę głupie, te wiejskie kościoły,
Gdzie piętnastu gnojków cisnąc się za progiem
Słucha jak gardłuje niebiańskie pierdoły
Ksiądz, któremu botki fermentują potem:
Ale słońce budzi, przez liściaste wzory,
Kolor mdłych witraży z pokrzywionych okien.

Jeszcze ziemią ojców czuć kościelny kamień.
Zobaczcie głazy wyorane z gliny,
Wzdłuż ochrowych ścieżek, na wsi rozedrganej,
Kiedy znoszą ciężkie worki zboża, przy nich
Plątaninę płowych krzaków z owocami
Morwy, sraczkowatej róży i tarniny.

Co sto lat przywraca świeżość tym stodołom
Farba z kwaśnym mlekiem na błękitnej wodzie;
Kiedy pod figurę Panny Marii ciągną
Zastępy, co wierzą w groteskowy obrzęd,
Stado much pachnących knajpą i oborą
W słońcu się objada woskiem na podłodze.

Dziecko musi służyć rodzinie, domowi,
Chętnie wykonywać dobre, głupie prace;
Wierny nie pamięta, że go skóra mrowi
Tam, gdzie Święty Kapłan kładł potężne palce.
Kapłanowi płacą siedzibą w grabowym
Cieniu, kiedy słońce spieka lśniące twarze.

Pierwszy czarny surdut, słodki tort i żarty,
Pod Napoleonem czy małym Doboszem
Na obrazkach święci w miłosnej rozkoszy,
Obok nich zawiesza, w dzień nauk, dwie karty,
Tylko te pamiątki wielki Dzień przynosi.

A dziewczynki jeszcze chodzą do kościoła,
Rade, kiedy którąś nazwą już panienką
Chłopcy, co zadają szyku po nieszporach.
Dla nich przeznaczony szyk w wojskowe święto,
Choć wieszają w karczmie psy na ważnych domach,
Płosząc gości strasznym rykiem i piosenką.

Proboszcz zaś tymczasem dla dzieci wybiera
Obrazki; w zamknięciu, po nieszporach, kiedy
Głuchy pogłos tańców powietrze wypełnia
Czuje jak wbrew woli i zakazom nieba
Zachwycona łydka stopę tańca mierzy;
- Idzie noc, po niebie czarny pirat bieży.

II

Duchowny wyróżnił spośród komunijnych
Dzieci, tych z Przedmieścia czy Bogatych dzielnic,
Nieznaną dziewczynkę o melancholijnym
Spojrzeniu. Rodzice to pewnie odźwierni.
„W Wielkim Dniu, wśród wszystkich dzieci komunijnych,
Pan Bóg na tym śnieżnym czole znak swój spełni”.

III

Lecz dzień wcześniej dziecko choroba dotyka.
Prędzej niż w Kościele, kiedy wznoszą trumnę,
Najpierw dreszcz przychodzi – w łóżku zmarzło dzisiaj –
Dreszcz nadludzki, który powraca: „Ja umrę...”

Jak miłosną kradzież głupiej siostry liczy,
Powalona, powalona dłońmi chwytając za serce,
Anioły, figurki Pana i Dziewicy,
A dusza, spokojna, wypija zwycięzcę.

Adonai!... – W łacińskich końcówkach zielone
Niebiosa jak jedwab kąpią twarz w gorączce,
I krwią z niebiańskiego łona poplamione
Wielkie prześcieradła spadają na słońce!

- Za swoje obecne i przyszłe dziewictwa
Posmakuje chłodnej łaski Odpuszczenia,
Choć są lodowate, jak lilie, powidła,
Królowo Syjonu, twoje przebaczenia!

IV

Później Panna jest już tylko panną z księgi.
Mistyczne porywy pryskają czasami...
Nadchodzą obrazy, które skrywa w miedzi
Nuda, z biedą sztychów, starymi lasami;

I jakaś ciekawość niejasno bezwstydna
Odstrasza marzenie o czystym błękicie
Zdumione wśród tunik niebiańskich, w bieliznach,
Co nagość Jezusa przesłaniają skrycie.

Ona jednak pragnie, zrozpaczona dusza,
Czoło na poduszce od płaczu stłamszonej,
Przedłużyć ostatni błysk czułości, puszcza
Ślinę z ust... – Ciemnieją podwórka i domy.

Dziecko już nie może. Miota się i plecy
W łuk wygina, ręką odgarnia zasłonę,
Żeby do pokoju świeży podmuch wleciał
I ochłodził brzuch jej pod kocem, bo płonie...

V

Zbudziła się – północ – okno całe w bieli.
Przed snem w niebieskawej poświacie firanek
Doznała widzenia naiwnej niedzieli;
Śniła czerwień. Z nosa krew jej szła jak z rany

I czując się słabą i pełną czystości,
By w Bogu skosztować wiecznego uczucia,
Pragnęła tej nocy, co serce unosi
I pod okiem niebios łagodnych porzuca;

Tej nocy, ulotnej jak Dziewica-Matka,
Co kąpie w milczeniu młode niepokoje;
Pragnęła tej nocy silnej, co bez świadka
Cichy bunt rannego serca śle w przyboje.

Gdy niby małżonka i mała ofiara
Ze świecą schodziła na dół na podwórze,
Jak ducha białego ją gwiazda ujrzała,
A czarny duch strzechy wzlatywał ku górze.

VI

Dziewczynka noc świętą spędziła w latrynie.
Ku świecy, przez dziurę w dachu, ciekło białe
Powietrze, po domu sąsiada w ruinie
Bordowe się pięło wino oszalałe.

Okienko rzucało żywy promyk światła
W podwórze, gdzie niebo złociło jak farbą
Po szybach; na bruku pomyje i siarka
Opadły cień murów, co śniły na czarno.

VII

Kto ale wypowie, przemówi tęsknotą
I cóż da nienawiść, o podli wariaci,
Co światy zmieniacie swą boską robotą,
Gdy trąd w końcu ciała najsłodsze wytraci?

VIII

A kiedy już kłębki histerii wytłumi,
Zobaczy pod smutkiem ukrytym w radości
Kochanka śniącego białych Marii tłumy
O świcie, co nastał po nocy miłości:

„Czy wiesz, ze kazałem ci umrzeć? Twe usta
zabrałam, twe serce i wszystko, coś miał;
a ja jestem chora: och, tam mnie połóżcie,
bym pić mogła z nocy wśród zmarłych już ciał!

Wszak byłam tak młoda, a Chrystus przepełnił
Odrazą mój oddech i splamił krtań czystą!
A tyś moje włosy głębokie jak wełny
Całował, a ja pozwalałam na wszystko...

Dla mężczyzn to dobre! Wy wcale nie wiecie,
Że miłość największa, gdy strachem rażona,
To ból jest i podłość największa na świecie,
A każda namiętność jej serca chybiona!

Bo dawno minęła już Komunia Święta.
O smaku twych pieszczot nigdy się nie dowiem:
A serce i kibić twym ciałem objęta
Od zgniłej pieszczoty Jezusa wciąż mrowi!”

IX

Więc dusza przegniła i dusza zmartwiona
Poczuły, jak płyną przekleństwa. – Spoczęły,
Gdzie twoja Nienawiść leży niewzruszona
I dążąc ku śmierci pasji się wymknęły.

O, Chryste! O, Boże, coś moce wykradał,
Od wieków poświęcał dla swojej bladości,
Przybijał do ziemi i wstydem napawał
Kobiece oblicza w bólu i żałości.

z tomu „Poésies complètes, 1895

przełożył Marcin Kurek
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Ulica księdza Franciszka – prałata

Ksiądz Franciszek służył Panu Bogu
i ludziom z tego miasteczka
przez pół wieku
szlachetny taktowny i skromny zawsze
gotowy pomagać bliźnim
modlił się codziennie nawet po kilka razy
za wszystkich grzeszników spowiadał ich
rozgrzeszał chrzcił dzieci nie zadając
krępujących pytań
kiedy i czy w majestacie świętego
sakramentu zostały poczęte
nie odpytywał kandydatów na małżonków
z dziesięciu przykazań i innych prawd
katechizmu
wszystkich którzy zeszli z tego świata
żegnał kapłańską modlitwą i znakiem krzyża
nad skropioną świętą wodą mogiłą
i co najważniejsze
nigdy nie wymieniał ceny za swe usługi.

Słowem gość był spoko i w porzo
szlachetny duszpasterz
dlatego gdy sam sobie poszedł
na zawsze prosto do nieba
wdzięczni parafianie obywatele
miasteczka oprócz wieńca ufundowali
mu prezent na wieczne odpoczywanie
kawałek wąskiej ścieżki
między ogrodzeniem kościoła a rozległą
niczyją łąką
wiosną i latem zarośniętą chwastem
jesienią i zimą utytłaną w błocie
nazwali ją dumnie i zaszczytnie
ulicą księdza prałata... dalej imię i nazwisko
i tak zrzucili ze swych ramion balast
powinności
uczcili na miarę swego chrześcijańskiego
i obywatelskiego sumienia
pamięć skromnego człowieka i
kapłana o wielkim sercu
który chodził tędy przez pół wieku
i modlił się za wszystkich grzeszników
z miasteczka.

Przy ulicy księdza prałata... stoi tylko
mała plebania
ciemną nocą po zachwaszczonej
lub błotnistej ścieżce błąka się po niej
zagubiony Duch
ludzie mówią że z wyglądu
podobny do księdza Franciszka.

wiersz jest też w temacie Na miejskich ulicachRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.03.12 o godzinie 06:43

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Zbigniew Herbert

Hakeldama


Kapłani mają problem
z pogranicza etyki i rachunkowości

co zrobić ze srebrnikami
które Judasz rzucił im pod nogi

suma została zapisana
po stronie wydatków
zanotują ją kronikarze
po stronie legendy

nie godzi się wpisywać jej
w rubryce nieprzewidziane dochody
niebezpiecznie wprowadzić do skarbca
mogłaby zarazić srebro

nie wypada
kupić za nią świecznika do świątyni
ani rozdać ubogim

po długiej naradzie
postanawiają nabyć plac garncarski
i założyć na nim
cmentarz dla pielgrzymów

oddać — niejako
pieniądze za śmierć
śmierci

wyjście
było taktowne
więc dlaczego
huczy przez stulecia
nazwa tego miejsca
hakeldama
hakeldama
to jest pole krwi

Pan Cogito, 1974Marek Filipowicz edytował(a) ten post dnia 13.06.09 o godzinie 18:22

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Rafał Wojaczek

Te dziewczynki


Te dziewczynki w sukienkach do pierwszej komunii
Żyją i nie lękają się Boga ani deszczu
Jeszcze nie pada deszcz i uganiają się nie gubiąc świec
Pilnując torebeczek i chusteczek

Podkolanówki ich są takie białe Kolana czyste
I dziewczynki wciąż są żywe i nie boją się choć ksiądz
Wie co robił cały ranek
Trucizną na robactwo sycąc opłatek

5 V 1969

Nie skończona krucjata, 1972
Jadwiga Z.

Jadwiga Z. Bardzo długoletni
dyrektor
przedszkola,
nauczyciel dyplom...

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Jadwiga Zgliszewska

NA DZIEŃ MSZY ŚWIĘTEJ PRYMICYJNEJ KSIĘDZA PAWŁA S.


Mateusz:

Czy wszyscy dobrze widzicie
to samo, co i ja widzę?
I aż uwierzyć nie mogę,
i pojąć tego nie zdołam,
że oto mój wujek Paweł
pozostał wybrańcem Boga.

Nela:

Mateusz, czy przypuszczałeś,
że kiedyś świadkiem się staniesz
takich niezwykłych wydarzeń?

Mateusz:

Nelu, przyznać się muszę,
że kiedy On po raz pierwszy
założył czarną sutannę –
nie mogłem oczom uwierzyć,
lecz byłem jeszcze zbyt mały,
aby zrozumieć, że czerń ta
wielką jasność oznacza.

Nela:

I wszyscy się radowali
widząc Go przy ołtarzu,
bo rzeczywiście w kościele
dziwną jasność roztaczał.
Czy to te ozdobne szaty,
czy to twarz niczym anielska?
Ale spostrzegłam od razu,
że od księdza – blondyna
pojaśniała świątynia.

Mateusz:

Jaśniała i weselała,
chociaż i łza jakaś spadła,
bo cieszą się parafianie,
że mają swojego kapłana.

Nela:

Ksiądz Paweł pójdzie niebawem
i pustkę tu pozostawi,
ale On głosić Chrystusa
podąży do innych ludzi.

Nela i Mateusz - (razem):

Na krętych losu kolejach
Bóg – niechaj Ojcem Mu będzie.
Tego w rodzinnym kościele
chcą życzyć Mu dzisiaj dzieci.

----------------------------------------
P.S. Wiersz typowo okazjonalny, napisany na prymicję mojego wychowanka, a wygłaszany w kościele - także przez dwójkę moich wychowanków, wszakże już z następnego pokolenia...Jadwiga Z. edytował(a) ten post dnia 12.09.09 o godzinie 14:13

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Mirosław Słapik

mnich


średniowieczny klasztor w południowej Francji
mnich zabija przeora
zadawszy mu kilkadziesiąt ciosów nożem

trzech studentów zbliża się do ruin
jeden studiuje psychologię
drugi filologię
trzeci paranauki

nagle klasztor zmartwychwstaje
pojawia się mnich
pokazują się schody

mnich zdaje się wołać:
ziemia się nie rozstąpi
niebo się nie otworzy
nie będzie czyśćca
nie było noża
nie było śmierci

jest coś

i wszyscy trzej widzą ten głos

jeden ze studentów biegnie
potyka się o sen
krwawi

z tomu „Biały wiatr”, 1998
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Bohdan Zadura

Schematyzm


Adoratorko, siostro, i ty, Albertynko,
i ty, od Aniołów, i ty, Antonianko,
którą pomylić łatwo z Antoninką,
a z Augustianką odrobinę trudniej,
Benedyktynek calutki sekstecie:
siostro Kontemplacyjna, siostro Misjonarko,
Oblatko, Obliczanko, siostro Sakramentko,
Samarytanko, i ty, Bernardynko,
i ty, Betanko, i ty siostro Biała,
Boromeuszko, Brygidko, i ty, Magdalenko
(tu się napiję herbaty z biszkoptem),
Mała Siostro Jezusa, więc siostrzyczko, duże
siostry Maryi, tej Niepokalnej i Matki Bożej
Miłosierdzia, ty Michalitko, i siostro
Miłosierdzia w ogóle, i wy, Misjonarki:
Chrystusa Króla jedna, Miłości druga, a trzecia
Świętej Rodziny, i siostro Najświętszej
Duszy Chrystusa, i ty, Natywitanko,
Nazaretanko, siostro Niepokalanego Serca Maryi,
I ty zwykła Niepokalanko, Norbertanko,
siostro Notre Dame (przeczytać Przybosia?),
Oblatko Dzieciątka Jezus,
Oblatko Serca Jezusa,
Obliczanko (ale nie Benedyktynko),
siostro Opatrzności Bożej, Orionistko,
córko św. Franciszka i córko
Św. Franciszka z Florencji,
córko Maryi, córko
Maryi Niepokalnej,
Córko Serca Najświętszej Maryi Panny,
Siostro Dominikanko (ty kontemplacyjna,
i ty od Matki Bożej Różańcowej, i ty,
Misjonarko), Duchaczko
(czy zazdrość grzechem, gdy idzie z podziwem?),
Elżbietanko, Eucharystko, Felicjanko,
septecie Franciszkanek (siostro Cierpiących,
siostro Miłości MB Nieustającej Pomocy,
Misjonarko, siostro od Pokuty,
Służebnico krzyża, szpitalna siostro),
siostro Honoratko, siostro Imienia Jezus,
siostro Jadwiżanko, siostro Jana Chrzciciela,
siostro ze zgromadzenia "Jedność"
(tu zjem śliwkę w czekoladzie wyprodukowaną
przez spółdzielnię "Solidarność"),
siostro św. Józefa, i ty, Józefitko,
Kamedułko, Kamilianko, Kanoniczko,
Kanossianko, Kapucynko kontemplacyjna,
Kapucynko Serca Jezusowego,
Karmelitanko Bosa, Karmelitanko
Dzieciątka Jezus, Karmelitanko z Góry Karmel,
Karmelitanko Misjonarko,
Katarzynko, Klaretynko, Klarysko
Siostro i Klarysko mniszko,
Klawerianko, Loretanko, Pallotynko,
Pasjonistko i Pasjonistko św. Pawła,
Pasterko i Pasterzanko,
Paulistko, Pijarko,
Pocieszycielko, Prezentko,
Redemptorystko (siostro ojca Rydzyka),
Siostro Świętej Rodziny, siostro Rodziny Maryi,
Siostro Rycerstwa Niepokalanej, siostro Sacre Coeur,
Salezjanko, Salwatorianko, Samarytanko,
Serafitko, Sercanko,
siostro Słowa Bożego, i Sługo Jezusa,
Ducha Świętego Służebnico,
i wy, Służebniczki: Maryi Panny,
Dębickie, Starowiejskie, Śląskie,
i Wielkopolskie, zwykłe siostry Służki,
siostro Szarytko, siostro z Szensztackiego
Instytutu (cokolwiek znaczy Szensztacki Instytut),
siostro szpitalna, siostro Teresko (cześć, Tereska),
i ty, Terezjanko, i Wielkiego Mistrza
Uczennico, szara siostro Urszulanko
i Unii Rzymskiej Urszulanko druga,
Werbistko, Westiarko, Wizytko,
Wspomożycielko, siostro "Wspólnej Pracy",
Dziecko Łaski Bożej (ze Wspólnoty z Lipia)
i ty, Zmartwychwstanko,
jak zmartwychwstaniemy
to pogadamy
jak poeta z zakonnicami.

z tomu „Wiersze zebrane, t. 3”, 2006

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Teresa Ferenc*

Zakonnice


Kiedy wieczorem
ogłuszone lampą
jak nagie ćmy legną
parzą własne ciała

Ojcze nasz
weź je w obronę
czarno-białe
jawnogrzesznice

Podobne ziemi płodnej
a nienasycone
pozorną grabią grzędę

Ręce im dano do kołysania

Piersi im dano mleczne

Brzuchy - puste gniazda

Ojcze nasz
który jesteś
w otwierających się ziarnach

tylko barwa od barwy
może być odjęta

ciała od ziemi
ziemia od ciała
topory nie odetną

z tomu „Zalążnia”, 1968”

*notka o autorce i linki do innych jej wierszy
w temacie „Okrutną zagadką jest życie”...
Anna B. edytował(a) ten post dnia 03.04.13 o godzinie 05:11

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Jan Kochanowski

O kapelanie


Królowa do mszej chciała, ale kapelana
Doma nie znaleziono, bo pilnował dzbana.
Przyjdzie potym nierychło w czerwonym ornacie,
A królowa: "Ksze miły, długo to sypiacie!"
A mój dobry kapelan na ono łajanie:
"Jeszczem ci sie dziś nie kładł, co za długie spanie?"

Księgi wtóre, w: Pieśni księgi dwoje, 1586
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Tadeusz Chabrowski

Z bractwa jestem


Jestem bratem Bractwa Róży i Krzyża,
moją duszę raz na kwartał przełożeni
ważą siedmioma różnymi ciężarkami:
wiarę - ważą garnuszkiem wypełnionym po brzegi srebrem;
miłosierdzie – dzbankiem napełnionym wrzącą polewką;
cierpliwość – kolczastym drutem okręconym dookoła szyi;
czystość – trzykrotnym zanurzeniem w przerębli
w dniu święta Trzech Króli;
pokorę – mętnieniem umysłu
w czasie głośnego czytania Apokalipsy,
a wstrzemięźliwość – klasztorną nudą.

Wodą łaski Bożej myję sobie włosy,
oczy, uszy, sny i drżące wargi;
moim chuciom nie zezwalam na miłość do kobiet
(nawet gdy jakaś panna pała do mnie szczerą namiętnością);
za wschodnimi Ojcami Kościoła wierzę:
prima materia, kamień filozoficzny,
karbunkuły, duchową tynkturę i panaceum.
Również mam najszczerszą nadzieję,
że po śmierci
światło księżyca będzie jak światło słoneczne,
a światło słońca stanie się tysiąckrotne.

Siostra Brunona

Od szeptanych półgłosem pacierzy
spuchło mi gardło;
na moich chropowatych od klęczenia kolanach
możecie posiać trawę;
z miesiąca na miesiąc tępiłam wszystkie
białe myszki uczuć, które nieposkromione
grasowały w moim sercu;
nie nauczyłam się czystości
spłaszczając stanikiem obie wybujałe piersi;
o Bogu wiem tylko tyle, ile o mężu
czarującym urocze damy i kolegów
wie żona całymi dniami zajęta praniem skarpetek
i skrobaniem garnków.

Od rozmyślań nad sobą pęka mi głowa,
nie wiem czy moje ręce są bardziej pobożne
od rąk kelnerki roznoszącej w barze
kufle z piwem; nie wiem czy mam siebie kochać
czy nienawidzić; czy na Sądzie Ostatecznym
moje nogi będą świętsze od nóg pokutującej
Magdaleny; czy moich więdnących warg będzie
jeszcze ktoś chciał dotknąć; nie wiem
czy którejś nocy od mojej ślepej miłości
nie zapali się klasztorna kaplica,
okrążony żywopłotem ogród i miasto.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.12.09 o godzinie 21:21

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Zbigniew Herbert

Homilia


Na ambonie mówi tłusty pasterz
i cień pada na kościelny mur
a lud boży zasłuchany zapłakany
płoną świece - blaski ikon - milczy chór

płyną słowa nad głowami się unoszą
jaki dziwny ma ten kapłan głosu organ
ani żeński ani męski ni anielski
także woda z ust płynąca to nie Jordan

bo dla księdza - proszę księdza - to jest wszystko takie proste
Pan Bóg stworzył muchę żeby ptaszek miał co jeść
Pan Bóg daje dzieci i na dzieci i na kościół
prosta ręka - prosta ryba - prosta sieć

może tak należy mówić ludziom cichym ufającym
obiecywać - deszcze łaski - światło - cud
lecz są także tacy którzy wątpią niepokorni
bądźmy szczerzy - to jest także boży lud

proszę księdza - ja naprawdę Go szukałem
i błądziłem w noc burzliwą pośród skał
piłem piasek jadłem kamień i samotność
tylko Krzyż płonący w górze trwał

i czytałem Ojców Wschodu i Zachodu
opis raju przesłodzony - zapis trwogi -
i sądziłem że z kart książek Znak powstanie
ale milczał - niepojęty Logos

pewnie ksiądz mnie nie pochowa w świętej ziemi
- ziemia jest szeroka zasnę sam
i odejdę w dal - z Żydami odmieńcami
bezszelestnie zwinę życia cały kram

na ambonie mówi w kółko pasterz
mówi do mnie - bracie mówi do mnie - ty
ale ja naprawdę chcę się tylko zastrzec
że go nie znam i że smutno mi

z tomu "Rovigo", 1992Marta K. edytował(a) ten post dnia 10.03.10 o godzinie 18:29

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Barbara Korun

Monolog I


Matka Teresa do zakonnicy nowicjuszki
Klasztor, Kalkuta, koniec 2 tysiąclecia


Jeszcze jeden Chrystus zapukał do drzwi.
Ten nie ma nóg. Pewnie odcięli mu je
rodzice, by łatwiej żebrał
dla nich. Twarz to jedna wielka rana.
Nie ma już siły pchać
swojego drewnianego wózka.

Jeszcze jeden Chrystus czeka przed drzwiami. Na ciebie.
Pospiesz się, by nie zadeptał go tłum,
który ucieka przed policją. Albo, żeby go
nie pożarły głodne, dzikie psy.
Pospiesz się. Wie, że umrze. Dlatego
zapukał do twoich drzwi.

Nie wiesz, czy to ten prawdziwy Chrystus?
Krótkie godziny, przeznaczone na sen,
mijają ci w zbyt przytomnym strachu:
Czy Bóg w ogóle jest? Przez przymknięte drzwi
do twojej celi wpada światło:
Nie ma Boga. Opuszczony jest świat. Zabiedzony.

Chrystus czeka na ciebie przed drzwiami.
Białe cienie biegną przez ciemny ogród.
Jego ciało będziesz trzymać w ramionach,
bezwładne. Jego spojrzenie
w twoim, ostatnie i pierwsze. Wtedy
będziesz wiedziała. To twoje dziecko.

Teraz idź.

ze słoweńskiego przełożyła Karolina Bucka

inne utwory z tego cyklu w tematach:
W zamieci słowa... i O przemijaniu...
Marta K. edytował(a) ten post dnia 21.03.10 o godzinie 08:42

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Anna Kamieńska

Stara zakonnica


Stara zakonnica w ogromnej kuchni
pokazała mi nogi okręcone żylakami
trzeba by ją posadzić teraz na tronie
a pod jej uchodzone stopy położyć
jedwabne poduszki ale nie chce
to nie dla niej
noce spędza jak stary koń który kopie
aby do świtu kiedy z przedrannego snu
przyjdzie Pan Jezus
i dzień do służenia
i dzień do dobroci
dzień do uśmiechu

z tomu „Milczenia i psalmy najmniejsze”, 1988

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Luko Paljetak

Wiosna w klasztorze


Nagle przez mur klasztoru przeskoczył rudy jeleń
liść w studnię wpadł błysnęła płochliwie jego zieleń

i z rąk do rąk zielonych szły cienkie wiotkie palmy
i zapomniały całkiem organy jak brzmią psalmy

więc zamiast nich zagrzmiała w ich ołowianych rurach
dziwna piosnka o polach i o skowronku w chmurach.

Kroczył Chrystus ogrodem całował różę białą
a ognisko z gałęzi aż w niebo się wspinało

stary krucyfiks liście wypuścił w niszy ciemnej
święci czas przetańczyli cała noc potajemnie

i roztańczeni brali w ramiona nagie święte
aż dzwonnice zaczęły puchnąć jak kłosy wzdęte.

Tej nocy wszystkie siostry z niepokoju nie spały
pisały czułe listy ostrożnie je chowały

w książeczki z modlitwami lecz wtedy by nie mogły
z całkiem czystym sumieniem pójść na poranne modły

a nie umiały zasnąć więc każda w swojej celi
jakby się modląc nago leżała na pościeli

póki jej drobne piersi całkiem nie zziębły wreszcie
nie mogą zasnąć siostry dziwne je budzą dreszcze

Rankiem każda z nich cicha senna i dziwnie blada
na ławce ogrodowej wśród innych sióstr zasiada

a matka przełożona oschła blada surowa
z celi swojej przez okno patrzy na nie bez słowa

potem spogląda w lustro klęka i schyla głowę
i dwie łzy wypływają spoza przymkniętych powiek.

przełożył Stanisław Barańczak

konto usunięte

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Urszula Benka

Klasztor sióstr schizofreniczek


Zrozumcie – oskarżono nas o szaleństwo
a także pewien podstępny rodzaj grzechu:
oto czas stał się dla nas ostateczna zniewagą
i zawrotnym lustrem
to właśnie jest stan zupełnego lęku
zrozumcie -
Te klasztory rozklękłe w południowym upale
gdzie każde spojrzenie wyzwala z kwiatów
krople nerwowej muzyki
i gdzie ponawia się wciąż śluby
p o w i ę k s z a n i a dłoni
tak by pochwyciły żarliwość i biel
a także wszystkie wzgardzone cierpienia -
takie klasztory mają coś z dławionej magii:
ma się w nich po sto lat i żółte palce
i widzi się wyraźnie jak mury broczą żywym czasem
który podpływa pod sam ołtarz – jako włosy Bóstwa
to jest nasza konieczność:
uciekania -

Uciekamy wszystkie – pod przymkniecie powiek
gdzie wznosimy cmentarz
na noszach składamy zegary w agonii
i balsamujemy wraz z ich milczeniem
a wtedy utrwalone milczenie zaczyna się spiętrzać
my także jesteśmy samym wzrostem ciszy -
na klucz zamknięte w grobowcu jako porażone zegary
umieramy precyzyjnie i w skupieniu
wciąż jednak c z u l e odwzorowując czas -
bezkresny punkt osaczenia

Boimy się. A są to jakieś baśniowe malowidła
które jako miarowy ruch metalu możemy tylko ranić
i to jest nasze zrozumienie czasu:
trzeba go zabić
może w sobie
Oskarżają nas o szaleństwo – lecz jak lepiej się schronić
niż stać się mechanizmem
i naprawdę nie mieć nic wspólnego z tym co nas stwarza
z tym co musimy wyznaczać -
Zabijamy tę broczącą nieskończoność
już patrząc jej w oczy – ślepą katastrofę świata
i wciąż wytrzymujemy jej niewidoczne spojrzenie
nagle wiemy
że jesteśmy tak bardzo martwe
tak niestrudzenie
że po prostu nudzimy się własną śmiercią
z której właśnie wynika czas

kwiecień 1975

z tomu „Dziwna rozkosz”, 1978

wiersz jest też w temacie W głąb siebie...("Szaleństwo i geniusz")
Marta K. edytował(a) ten post dnia 05.06.10 o godzinie 06:27
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: "Wystarczyła ci sutanna uboga..." (problematyka osób...

Ernesto Cardenal*

W nocy iluminowanej słowami


W nocy iluminowanej słowami
PEPSI COLA
PALMOLIVE CHRYSLER COLGATE CHESTERFIELD
które na przemian gasną zapalają się gasną zapalają
światła czerwone niebieskie zielone hoteli barów
i kin, trapiści zbierają się w kręgu
i zapalając swoje fluorescencyjne lampy
otwierają psałterze i antyfonarze
pośród milionów odbiorników radiowych i telewizyjnych.
To są lampy panien mądrych czekających
na Oblubieńca w głębokiej nocy Stanów Zjednoczonych.

z tomu „Antología” 1971

tłum. Krystyna Rodowska

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 24.04.11 o godzinie 13:13

Następna dyskusja:

Gwiazdy, planety, kosmos w ...




Wyślij zaproszenie do