konto usunięte
Temat: Wulkany: wewnętrzny żar bierności
Derek WalcottWulkan
Joyce bał się piorunów
ale na jego pogrzebie ryczały lwy
z zuryskiego zoo,
Zuryskiego czy triesteńskiego?
Nieważne. To legendy, tak jak
legendą jest śmierć Joyce'a,
albo uporczywa plotka, że Conrad
nie żyje, a Zwycięstwo to powieść ironiczna.
Z plażowego domku na skałach widać,
jak na krawędzi nocnego horyzontu
goreją, aż po brzask,
światła dwóch morskich instalacji wiertniczych;
są jak żarzące się cygaro
i żarzący się wulkan przy końcu
powieści Conrada.
Można by rzucić pisanie
i zająć się rozżarzonymi znakami
uznanych znakomitości, stać się
ich idealnym czytelnikiem, żarłocznym
przeżuwaczem, który miłość do arcydzieł
przedkłada nad chęć powtórzenia ich
albo przelicytowania,
i być najznakomitszym czytelnikiem na świecie.
Aby tak się stało, potrzeba
obcego naszym czasom nabożeństwa;
tak wielu widziało już wszystko,
tak wielu potrafi przepowiedzieć,
tak wielu nie chce wnikać w milczenie
zwycięstwa, w wewnętrzny żar bierności,
tak wielu przypomina
słupek popiołu z cygara,
tak wielu przyjmuje piorun za coś oczywistego.
Jak banalna jest błyskawica!
Jak stracone są lewi:winy,
których przestaliśmy szukać!
Byty kiedyś giganty.
Kiedyś robiono dobre cygara.
Muszę czytać uważniej.
Z tomu „Sea Grapes” (1976)
przełożył Andrzej Szuba
wersja oryginalna pt. „Volcano” w temacie
Poezja anglojęzyczna
Marta K. edytował(a) ten post dnia 14.09.11 o godzinie 17:05