Temat: Wspomnienia
Jadwiga Zgliszewska
BLIŹNIACZE SERCA
(historia bardzo skrócona)
Wy nie wiecie, bo i wiedzieć nie możecie,
jak to nosić w sobie jest bliźniacze serce
i jak istnieć, kiedy swoja własna jaźń
wie, że egzystuje gdzieś jej drugie "ja"!
Od urodzin - jednakowe dla nas ciuszki:
kaftaniki, śpioszki, majtki i pieluszki,
nawet ponoć płakałyśmy jednocześnie,
a jeść - także, i to w nocy, bardzo wcześnie!
Tak popalić dawałyśmy na dwa "pa",
że cierpliwość rodzicielska... sięgła dna!
Więc rodzinnie - rada w radę - ustalono,
że dziewczynki na lat kilka rozdzielono! :-(
W kuratelę oddać komuś trudne dziecko
nie wypada, trzeba więc oddalić lepszą.
A że trudna byłam jak jasna cholera,
oderwali, jak tkaninę się rozdziera.
Pierworodna córka - mówią - lepszą była,
więc by zbytnio w nowym domu nie wadziła
dziadkom, wujkom oraz licznym ciociom
pozwoliła trochę pospać dobrze nocą.
Moją siostrę tak ode mnie oderwali,
pod babcine, czułe skrzydła przekazali.
Ja zostałam, jako "gorsza", przy rodzicach...
Czy my chcemy żyć tak?... - nikt nas nie zapytał!
Latek trzy i pół byłyśmy w innych światach,
choć tak całkiem nie straciłyśmy kontaktu.
Ale jakie to zaoczne interakcje
mogły stworzyć na odległość - mama z babcią?
Na dodatek - dwóm dziewczątkom, kilkulatkom!
Cóż, kupując takie same lalki, szmatki,
i słodycze - dzieląc w domu na połowę -
to pamiętam, jakby dzisiaj. Daję słowo!
Ja ich nigdy nie obwiniam, bo zostałam
i od samej ziemi w domu odrastałam.
Cztery lata, te najbardziej z lat smarkate,
przyszło spędzić z mamą oraz dobrym tatą.
Ona troską jeszcze czulszą otoczona
bliskie ciepło dostawała, lecz w ramionach
babci, cioć i dziadka, który mocno chronił
dziecię ufnie ich opiece powierzone.
Czy porównać można dzisiaj te dwa światy?
Psychologia zna odpowiedź jedną na to!
Ale życie różnie plącze w życiorysach,
więc "gdybanie" na nic się tu już nie przyda...
Jednak potem, od czwartego roku życia
nie miałyśmy nic przed sobą do ukrycia.
Przez piętnaście lat nie było prawie wcale
słowa "ja", bo lepiej "my" wciąż dla nas brzmiało...
Zawsze - wszędzie razem, tak aż do matury
funkcjonował wręcz bez skazy zgodny duet.
Po niej - drogi życia się porozwidlały,
ale więź papużek trwała i trwa dalej...
Losy nasze, bardzo różnie naznaczone,
w złych momentach - zawsze brałyśmy w obronę
najpierw siostrę, siebie - potem, oczywiście!
I nie tylko ja się chyba tu podpiszę...
I dlatego - choć bliźniaków "politycznych"
nie darzyłam łaską, nawet symboliczną,
ni w opiniach nie bywałam im łaskawa -
dziś rozumiem ból znanego Jarosława!...
10 października 2010