Temat: Wierność i zdrada
James Dickey*
Zdrada
Wszyscy znamy te pokoje,
W których umrzeć nam nie wolno, smutne, dziwne miejsca.
Często Indianie o ramionach orlo rozpostartych stoją na wzgórzach
O wschodzie słońca otwierają swe ciała na przyjście Wielkiego Ducha
Lub przemykają w swych czółnach albo bydło się pasie na stokach
Gdzieś daleko spoglądając w dół oczami naszych dzieci
Nie tak znów odległych lub mężczyźni wbijają ostatni
Gwóźdź linii kolejowej, który w rękach obrócił im się
W złoto. Jaka wielka zapowiedź przyjemności
Żyje wśród scen, i wreszcie zostajemy
Z nią sami. Zawsze jakieś łzy i płacze
Są pomiędzy nami i ktoś zawsze patrzy
Na zegarek przy łóżku, by sprawdzić, ile
Czasu nam jeszcze zostało. Nic z tego
Nie będzie i nic z nas
Nie będzie: ze mnie, który mam swe żałosne techniki,
Ani z ciebie, która swe łono zamknęłaś
Pierścieniem spazmatycznej gumy:
Owszem, przychodzimy razem,
Lecz nic z nas nie będzie. Ale wyrzec tego
Byśmy się nie mogli, bowiem to śmierć pokonują
Modły wznoszący Indianie i odległe krowy młoty tworzące
Historię i śmiałe spotkanie łączące dwa dalekie krańce
Kontynentu. Nie sposób tu umrzeć
Nie sposób umrzeć nie sposób umrzeć
Wśród płaczu. Kochana, droga moja,
Więc w przyszłym tygodniu,
Kiedy będę w mieście. Zadzwonię do ciebie,
Jeśli będę mógł. Sięgnij proszę nie, proszę nie,
O Boże, proszę już nie, nie mogę tego znieść... Słuchaj:
Zrobiliśmy to znowu i ciągle
żyjemy. Usiądź i uśmiechnij się,
Niech cię Bóg błogosławi. Wina ma w sobie coś z magii.
tłum. Tadeusz Sławek
*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna