Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Stanisław Czycz*

Tła


Chorzy mówili o cierpieniu mówili o śmierci
Długo czekałem słuchałem w zatłoczonej poczekalni
stojąc oparty o piec z kwadratów kafli
Posadzka tam była z kwadratowych płytek
Ściany w jakieś prostokątne wzory

różne kolory Barwy lata słońca I ust czy krwi
Albo kwadraty czarne lub sine jak nocne okna

W nocy w drodze powrotnej i później w domu
widziałem twarze chorych słyszałem ich mówienieMiałem gorączkę lecz nie kładłem się spać Myślałem
Chciałem pisać o cierpieniu o życiu i śmierci o ludziach

nagle spostrzegłem że rysuję na kartce prostokąty kwadraty

Z wojny
ze śmierci milionów
zostałem
zostali chorzy w poczekalni

i między wojną minioną a tym co teraz -
między tamtymi zamkniętymi drzwiami a tymi -

rozmawiają

stoją pod tymi drzwiami pełni lęku
Tam rozświeci się im nadzieja
albo -

Stoję pod tymi drzwiami
Jestem jednym z chorych
i jednym z tych których już nie ma

jednym na przykład z trzydziestu czterech rozstrzelanych
(słyszę dzwonienie w uszach po salwie Wrzaski jęki rannych

dobijanych Widzę roztrzaskane głowy jeszcze żyjących
i na skalnym nasypie wyprute strzępy mózgu podobne do
rozgotowanej różowawej fasoli Stoję tam w pobliżu
schowany za krzakami wiklin
dygoczący paroletni
roztrzaskiwana jest moja głowa wypruwany mój mózg żyję jeszcze -)

i wyobrażałem sobie przechodziłem różne jeszcze inne śmierci i męki

więc mogą rzeczy potworne
lecz nie bardziej niż tamte
a wyparowane w nuklearnym błysku to śmierć lekka
a nawet hecna i może choć nie każdemu jest tak śmieszna
bo są może tacy co i tacy co nie lubią żartów ze śmiercią
mnie śmieszna

tylko nie umiem się z tym na dobre oswoić
codziennie to witać jak promyk złoty

gdy codziennie słyszę o nowej wojnie widzę rozrywane twarze

Cóż więc napisałem

Oto kartki z literami zdaniami
Tylko tła
W myślach w chorobie
W gorączce rysowane kwadraty

z tomu "Tła", 1957; wersja poprawiona w "Wybór wierszy", 1979

*Notka o autorze w temacie Erotyka
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 26.07.09 o godzinie 21:40
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Robinson Jeffers*

Kassandra


Obłąkana dziewczyna z wytrzeszczonymi oczami,
bielą wychudłych palców
Wczepiona w szczeliny muru,
Burzą porwane włosy i usta wrzeszczące –
czy to ważne, Kassandro,
Czy ludzie dają wiarę
Twoim fontannom goryczy? Ludzie zaiste
Nienawidzą prawdy, oni by chętniej
Spotkali się z tygrysem.
Dlatego to poeci prawdy swoje słodzą miodem
nieziemskim, a sprzedawcy
Religii i polityczni menerzy
Chlustają z baryłek kłamstwa stare i nowe
i są chwaleni za usłużną
Mądrość. Biedna suko, bądź rozsądna,
Ale nie. Ty wciąż będziesz w kącie mamrotać
te prawdy okruchy, dla ludzi
I bogów obmierzłe. I ty, i ja, Kassandro.

tłum. z angielskiego Zygmunt Ławrynowicz

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna

Wiersz jest też w temacie Prawda i kłamstwo
Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.02.14 o godzinie 07:04
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Andrzej Bieły*

Obłąkany


Jestem – car zbiegły,
Geniusz obłąkany...
Ja – w swąd uległy
Padam na kolana.

Siedząc okrakiem
Na głazie urwistym
Ciskam kołpakiem
Z przeciągłym poświstem.

Na pniu spróchniałym
Wśród łąk, zórz straceńczych
Ja ciżb czekałem
Pokornopoddańczych.

Lecz wyszły nagle
Międląc w zębach łozy,
Z rogami na mnie
Zastrachane kozy.

W chmury firmament
Pod prorockim kwikiem
Beknęły „Amen”,
Stuknęły kopytkiem.

sierpień 1903, 1931

tłum. z rosyjskiego Anna Kamieńska

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Стихи – czyli w języku Puszkina
Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.02.14 o godzinie 07:05
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Henri Michaux*

I zawsze to samo oszalałe pulsowanie


I zawsze to samo przebicie lancą
rój os atakujący oko
trąd
i zawsze bok przebity

i zawsze ten sam pogrzebany żywcem
i zawsze rozbite tabernaculum

i zawsze ten stary popręg
i zawsze ramię słabe jak rzęsa które walczy ze zwałami rzeki

i zawsze ten balkon zrujnowany

i zawsze spotkanie wśród burzy

zaćmienie, horyzont który się cofa
prawo palisady komórek, śmierć

i zawsze ten ptak-baobab który wybebesza mózg
mięsień przyszczypany w głębi serca
potok do którego rzuca się ktoś

i zawsze to samo oszalałe pulsowanie.

tłum. z francuskiego Julian Rogoziński

*notka o autorze, jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie W języku Baudelaire’a
Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.02.14 o godzinie 07:06
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Dora Gabe*

Halucynacja


Siedzę w sercu zegara,
śledzę sekundy, minuty i godziny
i widzę, jak kołem toczą się miesiące.
Na zewnątrz biją w moje okno
dźwięki, tony, dzwonienia,
brzęczy w niebie samolot,
wystrzelona rakieta w tej chwili się unosi
wokół ziemskiej orbity
i swój własny czas ściga.
Czemu tu trwam nieruchoma
z moją myślą wbitą
jak wróbel pod strzechę?
Już nie mogę dłużej,
nie chcę powolnego ruchu czasu
mierzonego sekundami,
kiedy nawet rzucony kamień
rwie się do lotu!
Łokciami rozbiję ściany zegara,
polecę
i niech mnie wyciągną spod tramwaju,
ze zwieszonymi rękami,
z odrzuconą głową,
z próżnym sercem, w którym już nie ma
ani wskazówek, ani czasu...

tłum. z bułgarskiego Jan Zych

*notka o autorce w temacie Lęk
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.04.10 o godzinie 10:00
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Michael Longley

Droga z Essex

albo Ucieczka Johna Clare’a z Domu wariatów

Leżę i trzymam głowę
Ponad krawędzią świata
I wszystko odpruwam od siebie,
Jak nazwę tego szpitala
Naszytą na prześcieradle.

Chory od złej pogody
Albo od jadów z bagnisk,
Rozpuszczam w jakiejś kałuży
Moje ptasie biografie
I te imiona kwiatów.

Aby mogły ozdrowieć,
Wraz z osłupiałą myszą
I jeżem pośród liści,
Wkładam do swego łoża
W reumatycznym rowie

Gałęzie po dożynkach,
Moje żony, z dwóch stron,
I głowę mam tak nisko jak
Dom skowronka, a stopy zwracam
Ku Helpston i gwieździe polarnej.

z tomu "No Continuing City", 1969

tłum. z angielskiego Piotr Sommer

wersja oryginalna pt.”Journey Out of Essex”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.02.14 o godzinie 07:09
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Piosenka o zależnościach i uzależnieniach

(fragm.)

XXVIII

10 palców czyli 10 prosiaków schizofrenii
10 palców i jak nakarmić sobą jeszcze
jedno prosię kiedy choroba prześladuje nas
zwisającymi pośladkami innych chorych

10 palców schizofrenii gotowych na wyciągnięcie
ręki jak więc można nazwać 10 palców jednym
kwiatem na gnoju który specjalnie dla mnie został się
po wielu chorych w brudnych prześcieradłach

10 palców czyli 10 prosiaków schizofrenii
wygubionych przez biegunkę i nie wiadomo przeciwko
komu i czemu należy się szczepić w brudnych
prześcieradłach jestem coraz bardziej polskojęzyczny

Ten fragment Piosenki... można znaleźć również w temacie Szpital - M.M.

XXIX

panie doktorze dlaczego kości moich rąk
i nóg tak bardzo pana irytują pochłaniają
przecież ja nie zamierzam panu daleko
uciec choć w życiu miałem co najmniej pod górkę

zaprawdę powiadam wam że miałem przechlapane
nie raz i nie dwa a kiedy w 1975 roku
byłem w Warszawie na pierwszym gigancie
to w teatrze grali "Białe małżeństwo"

XXXI

schizofrenia jest jak pies
przysięgam jak dwa wściekłe psy
z których ani jeden ani drugi
nie był u mnie na garnuszku

z których ani jeden ani drugi
nie był członkiem partii
w szpitalu zaś daję się policzkować
jak człowiek który nagle stracił

twarz i co gorsza postradał rękawiczki
(ale już nikt mnie nie skarcił
nie wyruchał) co innego zyska kto wszem
i wobec postrada czapeczkę

Biuro Literackie 2009

* notka o Autorze w temacie Być poetąMichał M. edytował(a) ten post dnia 22.10.09 o godzinie 00:04
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Urszula Benka

Bestia i dusza


Moja dusza jest tylko szczeliną
w spękanej ziemi
Wiem o niej tylko tyle że ma
ostre krawędzie
można palce poranić do krwi
można umrzeć z upływu krwi
można potknąć się wpaść w tę szczelinę
tyle razy z niej uciekałam jak z otchłani
oślepła z przerażenia na myśl
że tam w środku w samym sercu labiryntu
ujrzę jakieś białe wywrócone
oczy które wśród tortury ekstazy
mnie dostrzegą jako boski promień
i zadrgają w kącikach jak u świętych
więc wspinam się do góry
i na brzegu leżę i oddycham

Katowice, 25 lutego 1993

w : "Córka nocy",1994r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 03.11.09 o godzinie 23:24
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Urszula Benka

Uniesienie


W ramionach mężczyzny tracę rozum. Ta podwójna nagość jest jak grudniowa noc.
Urodziłam się w grudniową noc obrzędu śmierci.
Gdzieś nad wodami zarazem
wschodziła czystość bestii srebrną świętą Luną.

To z krain wzroku bestii spłynęły ramiona mężczyzny,
a jego wola
od tamtych źródeł lśniła zimnymi jeziorami wśród bagien —
Tam właśnie iść... I niech zamarzną ślady
szkląc się twardą purpurą mrozu,
niech księżyc drży odbijany w przezroczystych rafach
mego ciała, lodowej góry.

Wzrok bestii jak kolia
drogocenna — rozmieszcza błyski szczęścia
w tańcu bez słów, a gdzie dotknęła stopa,
szrony iskrzą szaleństwem i w zgłodniałych błotach
coś się pręży. Przenika ból:

Pamięć, zrozum, nie zdoła tych chwil zachwytu uchować —
wola na bagnach bluźni, ściga cienie imienia,
gdzie księżyc przed nią rysuje w zmarzlinach rozumne bruzdy
i w obojętnym szaleństwie rylec jaskrawo mu pęka —

W ramionach mężczyzny po ciemku wyczuwam wrażliwą sierść
grudniowej nocy. I rodzę się nieskończenie obca.
A on zaciska powieki. Wiem,
że nie on. Wiem, że bagno uwiedzioną w nie kocha!

w : "Córka nocy",1994r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 03.11.09 o godzinie 23:37
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Alda Merini

Ziemia Święta


Poznałam Jerycho,
ja również miałam swoją Palestynę,
ściany domu wariatów
były murami Jerycha,
a woda z zainfekowanej kałuży
wszystkich nas ochrzciła.
Tam, w środku, wszyscy byliśmy Żydami
a Faryzeusze stali ponad nami,
był tam także Mesjasz
zagubiony w tłumie:
wariat, który wykrzykiwał w niebo
całą swoją miłość do Boga.

My wszyscy, stado ascetów
byliśmy jak ptaki
choć niekiedy wplątani
w mroczną sieć,
chodziliśmy na msze
msze naszego Pana
i Chrystusa Zbawiciela.

Umyci i pogrzebani,
pachnieliśmy kadzidłem.
A potem, gdy kochaliśmy,
poddawali nas elektrowstrząsom,
mówili, że wariat
nie może nikogo kochać.

Lecz pewnego dnia ja także
podniosłam się z grobu
ja także jak Chrystus
zmartwychwstałam,
nie wstąpiłam do nieba
lecz zstąpiłam do piekieł
skąd znów przyglądam się zdumiona
murom antycznego Jerycha.

tłum. Magdalena Kamińska

w wersji oryginalnej pt. „La Terra Santa”
na stronie W języku Dantego


Panna M.

Więc proszę powiedzieć mi prawdę
czy sąd odbył się naprawdę
czy też ja i pani śniłyśmy go sobie?
czy też ja i pani wymyśliłyśmy go sobie?
Co miałyśmy innym do powiedzenia
jacy słuchali nas prokuratorzy
więc czy toga tam była naprawdę
czy naprawdę były tam dzieci
czy tylko jedna kurtka dla czworga?

tłum. Jarosław MikołajewskiRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 25.11.09 o godzinie 10:44
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Wojciech Waglewski

Faza I


Pochowałem spodnie - dziś już nie wiem gdzie
Chwilę się modliłem choć nikt nie słuchał mnie
Zakopałem buty, deszcz ich ślady zmył
Nie patrząc tam uciekłem resztką sił

Ktoś wołał: STÓJ, STÓJ, STÓJ musisz wrócić

Świeżo ogolony wkładam nowy strój
W lustrze wykrzywiony uśmiech już nie mój
Idę pochylony, a za mną obcy cień
I jest mnie dwóch i jest mnie o dwóch mniej

Ktoś wołał: STÓJ, STÓJ, STÓJ musisz wrócić

Utwór znalazł się na pierwszej płycie zespołu VooVoo "VooVoo" 1986r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 28.11.09 o godzinie 16:01
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Wojciech Waglewski

Faza II


Oni mówią do mnie dużymi literami
Ja naprawdę nie rozumiem z tego nic a nic
Przykucnięty w domu z żelaznymi zasłonami
Przywalony wielkim strachem, przerażony liczę dni

Jaki był początek nie pamiętam wcale
Tyle tylko, że od dwóch tygodni już nie mogę spać
Chciałem księżyc zgasić, żeby mnie nie mogli znaleźć
Ale zapomniałem, że ciemności też się mogę bać

Ja się boję, boję się

telefony, telefony, telefony, telefony
mikrofony, mikrofony, mikrofony, mikrofony
obserwują, obserwują, obserwują, obserwują
podsłuchują, podsłuchują, podsłuchują, podsłuchują

czasem trzech, czasem trzech, czasem dwóch, czasem dwóch
czasem trzech, czasem trzech, czasem dwóch, czasem dwóch
chodzą za mną tam i tu, chodzą za mną tam i tu
chodzą za mną tam i tu, chodzą za mną tam i tu

Ja się boję, boję się

Utwór znalazł się na pierwszej płycie VooVoo "VooVoo" 1986r.
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Wojciech Waglewski

Faza III


Przez całą noc nie mogłem zakręcić kranu
nie mogłem przez noc...

Chodnik ten sam
A dziś jakiś inny
Dobrze go znam
A dziś gubię się
Coś myli krok
Zawsze tak zwinny
Jeszcz parę metrów...

Kikuty drzew
Tak kiedyś znajome
W rowie dziś
Kaleczą mnie
Idę sam
Nieznany nikomu
I nic już nie pamiętam...

Dlaczego na mnie tak patrzycie
Ja przecież nie przeszkadzam wam
Sam sobie radę dam znakomicie
Schowajcie się do swoich bram

Jak mały brzdąc zaczynam od nowa
Po kroku krok
Za błędem błąd
Tylko jak przed wami się schować
Jak można uciec stąd

Dlaczego na mnie tak patrzycie
Ja przecież nie przeszkadzam wam
Sam sobie radę dam znakomicie
Schowajcie się do swoich bram

Utwór znalazł się na pierwszej płycie VooVoo "VooVoo" 1986r.

"Faza III", muzyka: Wojciech Waglewski, wykonanie: zespół VooVooZofia M. edytował(a) ten post dnia 28.11.09 o godzinie 15:59
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Wojciech Waglewski

Faza IV


Dina kana gina kana gina
Dina kana gina kana gina
Dina kana gina kana gina

Któregoś dnia
Wróciłem do domu
Po dłuższej nieobecności
Zapukałem do drzwi
Otworzył mi jakiś człowiek
Przyglądał mi się badawczo
A jego twarz wydała mi się dziwnie znajoma
Był identycznie jak ja ubrany
Ze zdumieniem stwierdziłem
Że moje dzieci mówią do niego tato
A moja żona - mężu
Wyszliśmy razem na ulicę
Zaczęliśmy mówić równocześnie

Nie będę mówił do siebie na ulicy
Nie będę mówił do siebie na ulicy
Nie będę mówił do siebie na ulicy
Nie będę mówił do siebie na ulicy
Nie będę mówił do siebie na ulicy
Nie będę mówił do siebie na ulicy
Nie będę mówił do siebie na ulicy
Nie będę mówił do siebie na ulicy

Utwór znalazł się na pierwszej płycie VooVoo "VooVoo" 1986r.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Mariusz Baryła

Okna


Nie kocha świat szaleńców, wizjonerów, tłukących
w szyby zaparkowanych samochodów jak oszalałe
brunatne motyle. Nikt nie podnosi słuchawki żeby
zadzwonić gdziekolwiek, do schroniska dla zwierząt,
do międzymiastowej, czy do wielkiego budynku z wieżą
by wyrwać ze snu złote hełmy strażackie.
Mieszczańskie ciała kobiet i mężczyzn wpłynęły
w morze przedmiotów i papierowych pieniędzy.

A oni przychodzą i odchodzą. Każdej nocy rodzą
się i umierają, w wielu krajach, w portowych osiedlach,
w błogosławionym rdzawym kurzu, w domach na
równinach, w pobliżu reaktorów atomowych,
z ołowiem i siarką w płucach, niechciane dzieci
tej okolicy z czarną krwią w sercu i ciężką wodą
pod powiekami. Niebieski śnieg pada na szklany
mózg, na to szkło powiększające naszych czasów.

Korzenie prowadzą głęboko w czeluść tłustej ziemi,
do zgniłych trumien i wapiennego księżyca kości
splądrowanych przez krety. Przez szczupłe ramiona
zecerów i lichwiarzy, przez tunele kas pancernych,
przez czerwone płaskie niebo, przez miednice krwi
i wymiocin, drogą kwasu azotowego, przez wieczność,
kominy fabryczne i samotne wyprawy w górę rzeki.
Przez żółty snop światła na zakręcie autostrady.

”Dekada Literacka” 1994, nr 7 (90)
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Delmore Schwartz

Na łóżku nagim, w jaskini Platona


Na łóżku nagim, w jaskini Platona
Odbite światła pojazdów wolno sunęły po ścianie,
Cieśle tłukli młotkami pod ocienionym oknem
I całą noc wiatr nękał okienne zasłony.
Flota ciężarówek, zgrzytając, z wysiłkiem pięła się pod górę
Z przykrytym ładunkiem- to było jak zwykle.
Sufit rozświetlał się znowu i ukośny wykres
Sunął powoli naprzód.
Słysząc okrzyk mleczarza,
Który na każdy stopień wstępował z wysiłkiem, i brzęk butelek
Wstałem z łóżka, zapaliłem papierosa
I podszedłem do okna. Kamienna ulica
Rozłożyła przede mną ciszę, w której trwały budynki,
Czuwanie nocnej lampy i cierpliwość konia.
Czysta kopuła zimowego nieba
Kazała wrócić do łóżka ze zmrużonymi oczyma.

Dziwne rzeczy rosną w nieporuszonym powietrzu.
Swobodnie wyświetlany
Film szarzeje. Trzęsące wagony, wodospady kopyt
Rozlegają się daleko, narastają, to bliżej, to dalej.
Wóz ruszający zakrztusił się. Ranek, łagodnie roztapiając
Powietrze, na wpół przykryte krzesło wynurza
Z dna morza, roznieca zwierciadło,
Oddziela kredens od tła białej ściany.
Ptak odezwał się z wahaniem, zagwizdał, zawołał,
Zabulgotał i zagwizdał o tak! Oszołomiony, jeszcze wilgotny
Od snu, wzruszony, głodny i zziębnięty. Tak, tak,
Synu człowieczy, o nieświadoma nocy, prace
Wczesnego poranka, o tajemnice rozpoczynania
Znowu i znowu,
kiedy Historia jest nieprzejednana.

tłum. z angielskiego Zbigniew Herbert

w wersji oryginalnej pt. „In The Naked Bed, In Plato's Cave”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.02.14 o godzinie 07:12
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Rafał Wojaczek

Ranny wiersz


Odbywając stosunki płciowe w miarę regularnie
Powiedziałbym częściej nawet niźli w jakiejś
Nie ustanowionej zresztą, czy ja wiem, regule
W dodatku ilomaż że sposobami to robię!
A gdy nie, to jako wspomnienie i zarazem
Zapowiedź ciągle w uszach słyszę ten głos
"Zobaczysz, jaki ja ci odstawię numer!"

Wódkę pijąc już ponad wszelką miarę
Będąc, można rzec, już zasłużonym
Weteranem pijackiego szlaku
Znając trunek wszelaki
Doceniając także wodę fryzjerską
Brzozową łopianową oraz spirytus salicylowy
Który, mówiąc po cichu, dobrze robi mi na żołądek

Mając za swoje stwierdzenie Pana Przybosia
Że sztuka wiersza jest dźwignią poezji
Więc pilnie pracując nad doskonaleniem tej sztuki
Pisując wiersze chyba częściej dobre niż złe
Porządnie zbudowane wyraziste
Mogąc założyć się, że kilka z nich, tak z pięć
Może mierzyć się z najlepszymi w moim czasie

Jestem jednakowoż tak niezmiernie smutny
Że aż Bogu smutno jak to powiedział Norwid
Ale gdzie mi tam zachowywać królewskie milczenie
I oto w obliczu niebios co przez szyby dnieje
Wyję, naprawdę wyję jak skopany pies
Nie mając na dodatek nawet tej tak marnej
Pewności czy skoro wyję, to żyję?

1970
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Michał Wójcik

w ścianach poczekalni


w ścianach poczekalni są robaki
jem słodkie różowe tabletki

robaki są chore i płaczą

tu jest duszno gorąco bardzo ale
nie wolno otwierać okien

robaki są chore i kaszlą

na brzuchu rysuję sobie żyletką
mamę tatę dom i psa

robaki są chore i jęczą

zaraz pan doktor mój rysunek zobaczy

Wiersz jest także w temacie Szpital - M.M.

ten chłopczyk mały
Rodzicom
ten chłopczyk mały
wyszedł z mojej głowy
i on płacze:

ja bardzo pana proszę
niech mnie pan zabije

a może pobawmy się
w ganianego

szybko uciekaj
dziecko uciekaj przede mną

ja się boję tylko trochę
proszę niech mnie pan zabije

a może pobawmy się
w chowanego

schowaj się dziecko
schowaj się daleko stąd

Wiersz jest także w temacie Dzieciństwo - M.M.

wiersze z tomu "Kiedyś zamieszkam w świecie zewnętrznym",
Wydawnictwo Zielona Sowa, 2003
Michał M. edytował(a) ten post dnia 06.03.10 o godzinie 12:53
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Kazimierz Ratoń*

* * *


Jeśli nieszczęście zadręczy ci umysł
I głosem bólu wypełni twe ciało
To wiedz żeś dzieckiem był kiedyś i płodem
Różowym pięknem które umrzeć miało

Choć nie umarło wtedy umrzeć mogło
Więc nawet jeśli dalej żyć mu dano
Mogło nie spotkać swojego cierpienia
Daremnym było że nadzieję poznało

Przyjmujesz wszystko co niesie ci życie
Tak jak przyjąłeś i swój płód dziecinny.

z tomu „Gdziekolwiek pójdę”, 1974

* * *

I kiedy usłyszałem swój głos podobny do głosu nieznanego zwierzęcia
głos ten biegł ku niebu i zdawał się prosić o wybaczenie win.
Lecz jakich?
Jakich czynów się dopuściłem
że głos mój stał się podobny do zwierzęcego
i prosi o przebaczenie?
Kto wie jeśli ja sam nie wiem.

* * *

Kto wykręca mi ręce i wyrywa oczy
wbija gruby gwóźdź w czaszkę i knebel w usta
kto przypala codziennie serce ogniem i kłamstwem
ssie krew z dziurawych tętnic i stawów
kto łamie mi kręgosłup i zanieczyszcza żołądek
pluje w odkrytą oślepłą twarz

Ten kto to czyni niech odezwie się do mnie
pragnę go poznać

* * *

Kiedy zaczął się twój obłęd
kiedy zaczęło się twoje umieranie
agonia oddychającego jeszcze mięsa
obłęd dziecinny którego nie przerwiesz
śmierć o której nie potrafisz zapomnieć
kiedy to wszystko się zaczęło

* * *

Jeśli nie chcecie mnie zrozumieć
pozwólcie mi choć klęknąć w spokoju
przed tym co kocham i nienawidzę
przed swoim ciałem

Jeśli nie możecie mnie zrozumieć
pozwólcie mi choć milczeć nieprzerwanie
gdy patrzę na swoje ropiejące ciało
na jego długą agonię

* * *

Tej nocy mogłem zgwałcić kobietę
mogłem utopić płaczące dziecko
mogłem mordować każdym narzędziem
albo kochać wszystkich ludzi
albo okazywać litość wszystkim
mogłem torturować zwierzęta
albo pielęgnować chorych
mogłem podpalać domy i wychodki
albo budować więzienia
mogłem zrobić wszystko
nie zrobiłem niczego

Tej nocy świat przestał znaczyć
nie było już nic
tylko smierć jeszcze istniała
słyszałem tylko jej głos

* * *

Co wy mi powiecie
kiedy przyjdę do was pewnego dnia
bez rąk i bez nóg
bez oczu i bez języka
co wtedy m powiecie

Powiedzcie mi to już teraz
wszystko mi powiedzcie
chcę wiedzieć
potem może będziecie kłamać

z wierszy rozproszonych

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie "Poeci przeklęci"
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.06.10 o godzinie 15:31
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz”)

Frank O'Hara*

Wiersz


"To tylko ja pukam do drzwi
twojego serca" skamlało radio
gdy ja darłem się ja wariat, jedząc
pomarańczę, sypiąc na nią odrobinę soli.

Żelatynowe światło miażdżyło okna
przy których czuwałem całą noc, znudzony,
o rany i to jak. Myślałem że może
nadlecą jakieś bombowce albo coś

w tym stylu. Nie, naprawdę byłem pomylony
i w żałosnym stanie. Zadzwoniłem do Jane i Johna
i Ala i Waldemara i Grace, po czym
przeraziłem się, odłożyłem słuchawkę, wrzasnąłem!

i nie mogłem wydostać się przez okno
bo przedtem zamknąłem je wszystkie, bo
to sześć pięter nad ziemią. I zima była
okropnie mroźna, radio się zepsuło.

[Nowy Jork, kwiecień 1952]

tłum. z angielskiego Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 06.02.14 o godzinie 02:39

Następna dyskusja:

Trening interpersonalny-pod...




Wyślij zaproszenie do