Temat: Samobójstwo w wierszach: ... Nie lepiej od razu się...
James Dickey*
Skok
Wszystko, co mi zostało po Jane Mac Naughton,
To jedna chwila z naszych lekcji tańca.
Była najszybszym biegaczem w siódmej klasie,
Czytam w swych szpargałach, i to nawet wtedy, kiedy chłopcy
Zaczynali wzrostem doganiać dziewczyny,
Lecz to nie biegnącą mam ją w swej pamięci,
Choć pamiętam Frances Lane i Agnes Fraser,
I grubą Betty Lou Black w sztafecie chłopcy przeciwko dziewczynom
Po lekcjach: widocznie biegała
Jak inne dziewczyny, w spódnicach zakasanych tak,
Że wyglądały jakby szarawary,
Lecz tylko się domyślam; ten fragment jej zniknął.
To co pozostało, to chwila, kiedy przyszła
Na doroczny bal naszych lekcji tańca, których nikt nie cierpiał,
A brzeg jej spódnicy był na miejscu stosownym
Dla tak młodej damy, i lekkim lecz dostojnym skokiem
Dotknęła końca jednego z papierowych kół
Wiszących u sufitu dla ozdoby sali po to,
By się przekonać, czy dosięgnie go ręką. Dosięgła,
I dosięgła mnie teraz, zawieszona w pamięci
Na brązowym łańcuchu kruchego papieru, szczupła
I muskularna, o szerokich ustach, tak bardzo chcąca dowieść
Tego, czego dowieść można, kiedy się skacze
W nowej sukni, nowej kobiecości, wśród chłopców,
Których tak łatwo pozostawić w tyle, w kurzu
Obcego namiętnościom boiska. Gdybym więc rzekł,
Że widziałem w gazecie to miejsce, gdzie Jane Mac Naughton Hill,
Matka czworga dzieci, skoczyła z okna
Miejskiego hotelu, i że jej ciało wgniotło
Dach stojącej taksówki, i że bez drżenia
Trzymałem jej zdjęcie, na którym leży w objęciach
Zmiętej jak papier blachy, jakby w trawie,
Jeden but zdjęty od niechcenia, ręce złożone na piersi,
Gdybym tak rzekł, nie uwierzyłbym sobie. Wymyśliłbym
Jakąś rzecz stosowną, że był to tylko zły sen wieku dojrzałego,
Po to, by się przekonać, że ów wieczny proces,
Który jest nieuchronnym błędem tego świata,
Opuszcza jej lekkie, ziemią gardzące stopy
Nagle ociężałe: powiedziałbym, że w zakurzonych piętach
Na boisku pewien chłopak, któremu obojętna była
Szybkość własnej stopy, pochwycił ją i zdradził zarazem
Jane, zostań, gdzie byłaś w mym pierwszym wspomnieniu:
W tym dziwnym zdarzeniu, na tym szkolnym balu.
Niezgrabne ofermy siedzieliśmy w kątach
Wycinając swe kółka z papieru, zanim
Skoczyłaś w swojej nowej sukni
I dotknęłaś końca czegoś, co ja sam zacząłem,
Ponad głowami par potykających się na parkiecie,
Nad podlotkami i gołowąsami wczepionymi w siebie,
Podrygującymi niezdarnie jak niedźwiedzie: Jane, trzymaj się
Tego koła, które wyciąłem dla ciebie-
Moje stopy przygważdża do ziemi
Pył połknięty przed trzydziestu laty -
A ja tymczasem z uwagą oglądam swe donie.
tłum. Tadeusz Sławek
*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna