konto usunięte

Temat: Nasze miejsca

Tadeusz Śliwiak

Miejsce


Wiesz, byłem tam
niczego nie znalazłem
nic nie zostało po nas
ani twoja szpilka do włosów
ani mój guzik od koszuli
nic, zupełnie nic
tylko pamięć jak przywołany gwizdem pies
siedziała przy mnie pozwalając się głaskać
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze miejsca

Tacy sami chłopcy

Stare odrapane mury
poszarzała zmarszczona twarz
zamurowane okna i drzwi
dziurawy dach
przygarbiona postać
utykająca na opuchniętą nogę
zarośnięte boisko
powalony płot
dzwonek milczący od lat
uwiędłe słowa
beznamiętne matowe spojrzenie
myśli zbłąkane
we wspomnieniach z dzieciństwa

To była szkoła
tu biegł co sił każdego ranka
i stąd wlókł się niechętnie z powrotem
tu poznawał życie
przeżywał pierwszą miłość
stąd odszedł w dorosłość
szkoła wymarła
sypią się stare mury
zarasta boisko
czas nieubłaganie
zmienia dokoła wszystko

Ale zaraz
tam
za budynkiem przy walącym się murze
stoją tacy sami chłopcy
i palą ukradkiem papierosyRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 12.12.08 o godzinie 17:02
Jadwiga Z.

Jadwiga Z. Bardzo długoletni
dyrektor
przedszkola,
nauczyciel dyplom...

Temat: Nasze miejsca

Jadwiga Zgliszewska

Płaszczyzna pól
Otoczona
Dywanem łąk
Lasów szpalery
Aksamitne zielenią
Sznureczki rzek
Irozlewisk –
Etos nadziei...

Może przetrwa
Oddalone od metropolii
Jedyny azyl –
Echo pradziejów

konto usunięte

Temat: Nasze miejsca

Zbigniew Herbert

Miejsce


wróciłem tam po latach
może nazbyt syty

chciałem sprawdzić to miejsce

pagórki były mniejsze
rowy ocalenia
podbiegły brunatną wodą

trawa na ogół ta sama
rozpoznał arcydzięgiel

widok się skurczył
był po prostu normalny
jak na tyle przerażenia
jak na tyle nadziei

ptaki przelatywały
z gałęzi niższych
na gałęzie wyższe

wiec nawet u nich nie mógł
szukać potwierdzenia

Napis, 1969
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze miejsca

Eugène Guillevic

* * *


W Carnac, za morzem
Śmierć nas opływa i wydycha
Nawet pod figowcem.

Powietrze unosi tu
Umarłych.

Cmentarz i dolmeny
Drzemią.

* * *

Nędzne domy
I biedni ludzie.

Czas nie mógł
Tu być
Po stronie żywych.

* * *

Ludzie stąd są jak menhiry
I żyją tutaj od zawsze.

Nie chodzą patrzeć na morze,
Zamieniają się w słuch.

z tomu „Carnac”, 1961

tłum. Kazimierz Brakoniecki

Temat: Nasze miejsca

raz do roku w południe

raz do roku w południe miasteczko skąpane
w poszarpanym świetle firletek strzela w niebo
sygnaturką kolegiaty i aniołem pańskim

taneczny korowód dziewcząt z pękami kluczy
rusza ulicami by otworzyć zamek starą cukrownię
i klasztor z pruskim garnizonem

po łodygach traw wspinają się żydowscy aptekarze
jak pasikoniki w poszukiwaniu rosy i pyłku
na kabałę i lekarstwo dla czarnej księżniczki

kurkowi bracia kapeluszami strącają płatki
pięciorników a cała strażacka orkiestra
chowa się w maku i milknie – raz do rokuŁukasz B. edytował(a) ten post dnia 23.06.09 o godzinie 11:46
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze miejsca

Łukasz B.:
raz do roku w południe

raz do roku w południe miasteczko skąpane
w poszarpanym świetle firletek strzela w niebo

/.../

Napisane lekko i z wdziękiem. Zaintrygowały mnie te firletki, bo nie miałem zielonego pojęcia, co to takiego? Ale szukałem i znalazłem, i rzeczywiście są poszarpane.

Firletka poszarpana (Lychnis flos-cuculi).

No, a reszta, czyli to świecenie do nieba, to już święte prawo poety do takiego widzenia. Pozdrawiam - Ryszard.

Temat: Nasze miejsca

Dzięki Ryszardzie, w pierwotnej wersji wprowadziłem do tekstu jeszcze więcej odsyłaczy do atlasu botanicznego, ale w końcu pomyślałem że zlituję się nad biednym czytelnikiem :D
Mniemam jednak, że oglądając firletkę, zrozumiałeś, dlaczego nie umiałem odmówić sobie skazania czytelnika na odkrycie, co to jest firletka (o ile tego wcześniej nie wiedział) :)

konto usunięte

Temat: Nasze miejsca

Wiesław Ciesielski*

Ojcowizna


1.

Przyjęły mnie bezimienne ręce.
Usiadłem przy stole.
Wiatr pogryzł drewno.

W sadzie owoce,
otwarte usta na pragnienie.
Pozbierałem strącone bezsennością.

Trzymam daleki różaniec.
Kładę pierzynę na łóżku.
Siadam na brzegu skrzypnięcia.

Jedyny nasz język

2.

Opadają dojrzałe owoce,
tak jak opadają dojrzałe z nienawiści kamienie,
jak koń o przykróconej uździe
wynosi dumnie głowę,
tak dudni we mnie pociąg, który nie zaczekał
na umówionej stacji.
Sztylet błyszczy w ręku Hamleta.
Obłęd błyszczy w oczach.
Dokąd uciekamy z rodzinnego teatru?
Komu porzucamy ojcowiznę?
Patrzę na dłonie, w których zabrakło rekwizytu,
by dalej toczyć ten dramat.

Wschodzi obnażone słońce,
wypalając pustynię naszych przemilczeń.

3.

Czas przestał istnieć.
Czy to znaczy, że jestem już bardzo stary?
Godziny tylko ocierają się o mnie.

Czy może jestem niepoprawnie młody?
Uciekam przed niemiłosiernym
przyciąganiem ziemi.

Czas przestał istnieć
gdy byłem po środku
między tym, co nie doczekane
a tym
czego nie da się powtórzyć.

4.

W okolicach mojego serca
jest miejsce na nakłucie stalówką.
Plama niebieskiego atramentu
z punkcikami gwiazd.

W okolicach mojego serca
jest ściana płaczu.
Któż za nią stoi,
nasłuchuje skarg.

W okolicach mojego serca
jest wielka cisza.
Ktoś
tylko puka do drzwi.

5.

Kolejny dzień spojrzenia za siebie,
gdy gaśnie ogień czasu minionego,
a tutaj, ciepły pokój,
moje krzesło wierne ideom.

Jeden po drugim łyk wystygłej kawy.
Dokąd odchodzisz przejechany dniu?

6.

Wnętrze pokoju jest ciemno czerwone.
Stoję twarzą do okna.
Odpływają w dal moje ptaki oczu.

Dotykam gorącej ściany,
za którą
być może nikogo nie ma.

I jestem coraz bliżej
ziemi,
białych owoców snu.

Lecą
purpurowe ptaki dłoni.

7.

Koronę mi założą jesionową,
ostruganą po sam mięsień serca,
słoje się kładą całym moim życiem,
tak mi blisko i daleko nieba.

Korona głowę moją przyozdabia
cierniem i ogniskiem w mózgu.
Tętni odwieczny przepływ pragnień,
aż runie nietrwałe tworzenie.

Jestem królem
z czapką naciągniętą na uszy,
z jesionowym ciałem,
wiecznym życiem i wieczną śmiercią.

Żyjemy wszyscy na przedmieściach,
królowie i żebracy,
pałace naszych dobrych chęci,
zgliszcza naszych nadziei.

8.

Chleba naszego, powszedniego
dałeś nam drożdżową miazgę,
muskuł serca,
jak ciepło ugniatać
tętniącą nadzieję przetrwania.

Sypiesz ziarnem w ugory nasze,
ciężkim i twardym jak słowa
wypowiedziane szczerze,
jakaż wzrośnie z naszych jadów
pszenica.

Choćby krople wody spragnionemu
ptak przyniósłby w dziobie,
lecz gniazda spłonęły o świcie
jednym tchnieniem światła.

Chleba naszego, powszedniego
dałeś nam drożdżową miazgę.
Rozdrapiemy rany ziemi,
by na nowo zasiać.

9.

A mimo to błędy mnie oswajają,
cichego domu bezkształtny spokój,
milczenie, którego się uczę,
by święcić każde słowo
i będzie rzeczą na każde istnienie
nieokreślony przestwór.

A mimo to przenikam na powrót
obcy ten świat aż do nieba ważności,
ciągłego wrzasku moja tożsamość otwarta.
Wybiegam z własnej sprzeczności.
Może koniec jest tylko szczerością,
logika nieodwracalności.

10.

Prawdziwą samotność
daje nam tylko godzina śmierci,
jak niebo okrojone ziemią,
kona przez całe trwanie,
tak człowiek ziarno głuche i ślepe,
na przekór ma swoje życie,
wątłe jak pajęcza sieć
na zbyt wielką ofiarę.

11.

Na progu
między tym, co było, a tym, co będzie,
są nasze twarze w maskach bólu i śmiechu,
zastygłe jak droga , po której kroczymy.

Na progu
posypanym popiołem ze spalonego kadzidła,
ani iść naprzód, ani się cofnąć.

Kto rządzi tobą życie?
Pokosem legły promienie słońca.
Kto rządzi tobą druga strono księżyca?

12.

Miękkość ramion w tańcu motylim,
zielone winogrona na poletku ciała,
horyzont brzaskiem trafiony jak nożem,
wszystko nabrzmiało potokiem słów i znaczeń.

Gdy umrę. Jaki ciężar dane mi będzie dźwigać?
Czy to wszystko, co uniosłem za życia?
Będę musiał położyć z powrotem?

Porzucony
w środku samego siebie
nie muszę być ptakiem, mogę być kamieniem.

z tomiku "Zapach i smak morza", 2002

*Wiesław Ciesielski (ur. 1959) - autorem tomików poezji: „Kraina milczenia” (1986),
„Głód” (1986), „Barłóg” (1989), „Przypowieści o wolności” (1989), „Wielki Ogród Pana Boga” (1990, 2003), „Rozrachunek z Konradem” (1995), „Popielisko” (1999), „Mężczyzna światłoczuły” (2001), „Zapach i smak morza” (2002). Członek Związku Literatów Polskich.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze miejsca

Henryk Grynberg*

Miejsce urodzenia


Urodziła go piękna kobieta
czuł to na całej skórze

jajkiem ciepłym jeszcze od kury
przecierano mu oczy
żeby więcej widział
i tak się stało

a były zielone
bo się urodził wśród łąk

których później szukał
korzeniami jak drzewo

daremnie jak ciszy przed snem
w którym już nic się nie przyśni

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie
Żydzi, judaizm i kultura żydowska w poezji
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 02.08.09 o godzinie 15:21

konto usunięte

Temat: Nasze miejsca

Konstandinos Kawafis

W tej samej przestrzeni


W przestrzeni wokół domu — kawiarnie, ulice —
na którą patrzę i po której chodzę, przez lata i lata.

Ja ciebie utworzyłem w radości i w smutku,
z tyloma zdarzeniami, z tyloma sprawami.

Ty cała się w uczucie przemieniłaś, dla mnie.

1929

przełożył Zygmunt Kubiak
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 19.08.09 o godzinie 23:47
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze miejsca

Jan Zych

Opisywanie mieszkania


Mały ten pokoik. Tu mieszkam z przedmiotami;
opisywać ich nie warto, bo mogę je zmienić.

Książkom ciasno. Ale radościom i smutkom przestronno.
Można by tu pomieścić muzykę na długie doliny.

Tutaj przychodzę z pełnymi oczami,
bo mam światła tylko tyle,
ile w oczach można przenieść.

Palę papierosa, patrzę na rozstanie
dymu z popiołem. Myślę, kiedy miasto drzemie,
jak opowiedzieć brzoskwinię.

Pewnie tu usnę kamiennym snem bez snów.
Zostaną przedmioty. Garstka słów zostanie.

z tomu „Układ serdeczny”, 1965
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Nasze miejsca

Anna Achmatowa

* * *


Od dzieciństwa mnie wykołysało
Ciemne miasto przy groźnej rzece,
Łożem było mi ślubnym wspaniałym,
Nad nim girlandy wieszały wieńce
Serafiny twe młode, świetlane -
Miasto, gorzką miłością kochane.

Było treścią mych modlitw i chwałą -
Mgłą spowite, spokojne, surowe.
Po raz pierwszy tutaj kochałam
I on wskazał promienną mą drogę.
Tutaj smutna moja Muza śpiewała
I jak ślepca mnie oprowadzała.

1914

przeł. Gina Gieysztor
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze miejsca

Johannes Bobrowski

Daubas


Wysoko unosił się wiatr.
Mieszkaliśmy nad rzeką w chatach.
Ciemniejąc w górę brzegu,
szumiało sitowie.

Byliśmy dziećmi w naszych
sercach. Śpiewały nam latami.
Nie inaczej niż ziemia
przychodziły mrozy i deszcze,
błyskawice i chmury, jak czas –

jak ten czas,
który braliśmy
i roniliśmy z dłoni
czerwonych od jagód. Zimy
odpływały do światła.

To przeminęło.
Wsie pozostawiliśmy piachom.
Ciszej niż wołanie flisaka
odeszliśmy.

Poddani goryczy, dokładamy
drewna do ognia obczyzny,
znamy jeszcze pieśń: kiedyś
kwitła jabłonka.

Gdzież
zostaniemy?
Zawsze będzie to ziemia,
grunt, tutaj spoczniemy.
Dzieci
nie odnajdą wsi.

Lecz sady, pasmo trzcin
nad rzeką – nadbrzeżna kraina Daubas –
żółkniejące stodoły
i ten zaprzęg z lasu –
jastrząb w pustym błękicie –

jeszcze zabarwia nam widok.
Tak wchodzimy pod sklepienie
lat. I doliczamy
nasze radości ziemi. –

Czując krew w skroniach,
gładzone włosy córek,
wieczorem powiesz: Podejdź,
najukochańsza, przy tobie –
nie będę tęsknił.

7. 12. 1954

tłum. Przemysław Chojnowski

w wersji oryginalnej pt. "Die Daubas"
w temacie A może w języku Goethego?


Daubas II

Zwyczajna kraina marzeń,
Daubas, obraz w dłoniach
teraz,
ciemny na obramowaniu –

Ozdobiony płową
barwą wilków,
pod lasem ciągną
zbiegli,
krok za krokiem,
w sióstr
krzyku. –

O tych, którzy górowali nad tchnieniem
łąk nad rzeką,
ranków, nocy,
powiadają,
nie żyją.

Lecz słyszę,
mimo że łatwo zapominam:
oni mówią w cieniu,
zawsze to są oni, to
mój język, bliski
i rdzawy od krwi.

Nie występują,
ci którzy przemawiają z miną
ohydnej zacności, odnajdą znów
wiarę – dlaczego by
nie mieli jej znaleźć przy
starej ofierze -?

Tak w nocy,
zwyczajnej krainy obraz
w dłoniach, rodzinny kraj,
ciemny na obramowaniu,

wołam do was. Przyjdźcie Żydzi,
ludy słowiańskie, przyjdźcie,
wszyscy, przyjdźcie,

bym mógł uczyć się
zmarnowanych słów
ze zdroju miłości waszego
życia.
Szczepy, które sadzimy
dla dzieci,
będą ogrodem.
W świetle.

17. 12. 1954 – 13. 1. 1956 – luty 1958

tłum. Eugeniusz Wachowiak



Obrazek
W Daubas koło Ragnit, fot. Sigrid Gregor, 1930
Kiedy mówiło się w rodzinie, że idziemy na spacer niedzielny, dla nas dzieci był tylko jeden
cel: idziemy do Daubas. Należało przez to rozumieć zalesioną lewą część urwisk Kłajpedy
na wielkim łuku między Ober-Eißeln a Ragnit. Litewskie słowo „daubas” znaczy po niemiecku „kanion”. Pamiętam kilka takich urwisk w mieszanych górzystych lasach, z których patrzyliśmy na szeroką rzekę.
Hans-Georg Tautorat "Ragnit im Wandel der Zeiten", 1972 - R. M.

konto usunięte

Temat: Nasze miejsca

Julia Hartwig

Elegia lubelska


Więc urodziłam się na tym skrawku ziemi
Co mam zrobić żeby poczuć się tutejszą?


1.

Budzi się w klasztornym hoteliku
przez okienko szeroki widok na okolicę
Jest ranek
ranek lubelski
Rozległą łąką nie-łąką między bujnymi lipami
wydeptaną ścieżką na skróty idą do pracy kobiety i mężczyźni
mijają Zamek i miejsce po synagodze
potem cerkiew i targowisko
Lublin
jeszcze nie kresy ale już kresy
haftowane ręczniki na stołach święte obrazki na ścianach
na jednych ikony na innych Jezus o płonącym sercu
pienia nabożne w różnych językach
i nieme powietrze w którym zastygł jęk pomordowanych
wepchnięte w gardła zawodzenie a potem cisza
wielka i ostateczna cisza z odorem duszącego dymu
i roznoszonych wiatrem łachmanów

2.

Na cmentarzu matka ojciec i siostra
Matka osobno pod kaplicą prawosławną samotna
tak jak musiała czuć się samotna
porzuciwszy rodzinną Moskwę
jej światła i gwarne bulwary

W pobliżu grób Czechowicza
pochowanego wśród żołnierzy „poległych na polu chwały”
Zawsze ktoś przynosi tu kwiaty
bo trwa i nie poległa chwała jego wierszy
ich słodycz naruszona profetyczną wizją przyszłości

On jeden potrafiłby opłakać to miasto
on który rzucił na nas czar jego sennej piękności
potrafiłby uczcić pochody widm które się tu snują
znaleźć modlitwę na dusz cierpiących upalenie

3.

A ja mała wtedy dziewczynka
chłonąca ten świat ciemny ruchliwy pełen zgiełku
i okrzyków w niezrozumiałym języku
które cichną nagle w piątkowe wieczory
kiedy przez okna połyskują światła zapalonych świec
a w gęstym mroku Grodzkiej i Szambelańskiej staroświecka latarnia
rzuca blade ruchliwe blaski na pochyłe ściany domów

4.

Odwróćcie wzrok ode mnie bramy mojego miasta
bramy miejskie żarłoczne bramy
przez które uszło życie z tych ciemnych uliczek
O wieże rodzinnego miasta
goniłyście mnie po świecie groziły
nic wam nie jestem winna nieczułe olbrzymy
które przetrwałyście nie uroniwszy ani jednej łzy
nad miastem mojego dzieciństwa

z tomu „Nie ma odpowiedzi”, 2001

konto usunięte

Temat: Nasze miejsca

Jarosław Iwaszkiewicz

„Bzicem kunia”


Andrzejowi Bachledzie

„Bzicem kunia”... poganiaj, pogniaj...
Po bzyzku, popod Atme, za stodołe.
Nic nie widać, deszcz , mgła, ani-ani...
Przez mgłę gliniany kogut na cmentarnym kole.

Ciemny świat, hej, ciąg dalej, stary.
Skąd tutaj śnieg i błocisko?
Popękały jak drewniane srebrne janczary.
To nie Kalnik, to nie Atma, to Stawisko.

z tomu „Muzyka wieczorem”, 1980

Obrazek
Jarosław Iwaszkiewicz przed swoim domem w StawiskuElwira Styczyńska edytował(a) ten post dnia 01.02.10 o godzinie 14:26
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze miejsca

Marco Antonio Campos*

Miasto Meksyk


...urodziłem się tutaj i pisałem tutaj,
prześladowany – nie przez demony,
lecz przez łobuzów i dzikie bestie, wzrastałem
w mieście nieznającym granic
i mimo jego ohydy, nędzy i chaosu,
mimo smogu i bezdusznego kręcenia się w kółko,
kochałem słońce nad nim i jesień tutejszą,
łagodną i bezbrzeżną,
jego place jak firmamenty,
ciepławe wieczory w marcowych podmuchach,
jego profil górzysty na południu,
maski i noże jego mieszkańców,
jego okrutną przeszłość, jego niepewne dzisiaj,
i kochałem je, zawsze kochałem, kochałem,
tak jak kocha nieczuły syn.

tłum. Krystyna Rodowska

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 21.02.10 o godzinie 23:29

konto usunięte

Temat: Nasze miejsca

David Harsent*

Układ


To miejsce kryło w sobie tyle niebezpieczeństw.
Kamienne budynki, ponure kępy brzóz
wzdłuż niewysokiej skarpy.
A przecież dom był nadal twoim terytorium.
Przez chwilę myślałem, że będzie ci dobrze
tracić nas wśród błyskotek z tombaku,
starych jedwabi
i wierzyć we wszystko, co mówię.

przełożył Jarosław Anders

*notka o autorze, wiersze w oryginalnej wersji językowej
oraz linki do innych przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 24.02.10 o godzinie 13:11

konto usunięte

Temat: Nasze miejsca

Andrzej Lenartowski*

Kielce


tu żyje się na niby Pisze książki
na niby Okleja wierszami
parkany na niby
tu na spotkania autorskie
z pisarzami na niby
przychodzą staruszki Pytają
o konopnicką Żałują rymów
minionych lat
opowiadają o przedwojennym
słońcu które było prawdziwe
rynsztokiem płyną mydliny
poczerniałe gwiazdy
skorupy rozbitych dni
pod odrapanym murem
przechadza się śmierć
ospała
nijaka

z tomu „Rozkład”, 1983

*notka o autorze w temacie Trudne pytania
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze miejsca

Armin Senser*

Niezwykłe miejsce


Chata – za nią chór skalny z własnym echem, pod jego
dachem „kocham cię” niezwłocznie otrzymuje odpowiedź.
I to, co przekonującym czyni miłość przyrody i miłosne
wyznanie zarazem: miłość obywa się bez wzajemności -

miejsce dla dwojga. Z tego łatwo mogłoby być więcej niż czworo.
Ale dziesięć lub jedenaście to góra, ostatecznie liczba pokoi
jest skończona, a przestrzeni w odróżnieniu od czasu nie można
homo sapiens odebrać: również popiół składa się z atomów.

Ergo nikt (może z wyjątkiem astronautów i paru
nawiedzonych) nie opuszcza dzisiaj planety,
co nawet monologom zapewnia porządną publiczność,
a wierszom coś w rodzaju nieśmiertelności.

*

Gdy tu przybędziesz, własny pot ci zdradzi nie tylko wysokość
nad poziomem morza, ale też, co znaczy czynić sobie ziemię
poddaną: żeby nie cierpieć, a skoro cierpisz, wskazuje to, że
każde społeczeństwo z konieczności trzyma swoich męczenników,

choćby do rozłupywania drewna. Wniosek, tymczasowy:
każda ofiara gromadzi energię, która pobierana, wcześniej
czy później karmić będzie naturę lub kulturę, stwierdzenie
więc, co istnieje, leży jednak raczej w obrębie metafizyki.

z tomu „Grosses Erwachen. Gedichte”, 1999

tłum. Ryszard Wojnakowski

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie A może w języku Goethego?

Następna dyskusja:

Nasze wiersze - do poczytan...




Wyślij zaproszenie do