Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Wyjście

Wyjść wreszcie
z tych długich chłodnych
korytarzy
uwolnić się od głuchych
kroków
wystukiwanych obcasami
na śliskich posadzkach
trzasku drzwi
otwieranych na wyznaczoną
służbowo godzinę
beznamiętnych głosów
wyczytujących twoje nazwisko

Otwarte są tylko jedne
drzwi te którymi tu wszedłeś
inne zaryglowane
mocno mimo że ewakuacyjne

Można jeszcze otworzyć
szeroko okno
popatrzeć na świat okiem
beztroskiego ptaka
unieść skrzydła i wzlecieć
wysoko
najwyżej jak można

Zresetować pamięćRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 28.03.11 o godzinie 14:41
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Jean-Michel Maulpoix*

[Udając, że wierzą w coś innego]


Udając, że wierzą w coś innego, znaleźli sobie jakieś zajęcia i wspólnie ustalili reguły wielkiej gry. Idą gdzieś, wracają, dorastają, żenią się, płodzą dzieci, kupują meble z jasnego drzewa i metalizowane samochody, wyjeżdżają na wakacje nad morze, realizują czeki, robią jakieś plany,, mówią coraz głośniej, mają jakieś przekonania, jakieś ambicje, pewien zasób wiedzy, ale w gruncie rzeczy myślą tylko o jednym, co ich drąży od stóp do głowy. Od rana do wieczora, o tym, co nie zadowala się ani okrucieństwem takiego życia, ani miłością, której się oddają z nadmiernym pośpiechem, dwa razy w tygodniu, w sypialniach. To czeka na nich na szosie, któregoś popołudnia, pod ochlapanym żelastwem, albo na rogu ulicy, wieczorem, kiedy wyszli kupić paczkę papierosów.

z tomu „Ne cherchez plus mon coeur”, 1986

tłum. Aleksandra Oledzka-Frybesowa

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich przekładów
w temacie W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.04.11 o godzinie 10:15
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Pierre Reverdy*

Horyzont


Mój palec krwawi
Piszę do ciebie
Nim
Skończyło się panowanie starych królów
Sen to kiełbasa
Ciężko
Zwisa z sufitu
Popiół twojego cygara
Zawiera całe światło
Na zakręcie drogi
Drzewa krwawią
Morderca słońce
Kaleczy sosny
I wszystkich przechodzących po mokrej łące
Wieczór w którym zasnął pierwszy puszczyk
Byłem pijany
Moje ręce zwisały luźno
A niebo mnie podtrzymywało
Niebo w którym co rano przemywam oczy
Moja czerwona ręka to słowo
Krótki sygnał w którym drga płacz
Krew wylana na bibułę
Atrament nie kosztuje nic
Chodzę po plamach-kałużach
Pomiędzy czarnymi strumykami które dalej płyną
Na koniec świata gdzie jestem oczekiwany
Oto źródło albo krople krwi płynące
z mego serca które słyszę
W błękicie nieba trąbka wzywa na zbiórkę

tłum. Kazimierz Brakoniecki

wiersz jest też w temacie Krew

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Fernando Pessoa

* * *


O żadnym najmarniejszym źdźble trawy
Przeznaczenie nie zapomina,
Wszystko co żyje podlega prawom.
Przez swą naturę marnieją róże
I kończą się przyjemności.
Kto nas zna, przyjacielu, takich jakimi byliśmy?
Nawet my siebie samych nie znamy.

z tomu "Odes de Ricardo Reis", 1946

tłum. z portugalskiego Andrzej Talarczyk

wersja oryginalna pt. „***[Nem da serva humilde...]”
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 22.08.12 o godzinie 20:33
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Brian Patten*

Ostatni mieszkańcy


Majakowski! Pomyśl tylko, siedząc w oknie,
Gdy żal pcha cię w szaleństwo, a duszę masz w strzępach,
gdybyś tak wówczas zabawił się w głupca ,
przestał być cyniczny, nadmiernie poważny,
gdybyś, krótko mówiąc, nie przejmował się niczym?

Czy Rosja by się wtedy bardzo odmieniła?
Czy na Syberii stopniałyby śniegi,
A jaskrawe plakaty głosiły inną wiarę?
Czy z drzew nie spadłyby zimą
Odrętwiałe ptaki?
Czy podniosłyby głowy i zaczęły śpiewać?

Wiele lat później jestem w Londynie, siedzę w oknie
I widzę nadal te same wypadki;
Ciszej, nieco subtelniej,
Karmi się dziś więzienia, wydaje rozkazy.
A koniec jaki był, taki jest,
Rezultat – nie do uniknięcia.

Mogę się tym przejmować, ale i tak
Mój wiersz nie rozwiąże niczego:
Wciąż widzę czarne gwiazdy na negatywie nieba,
A ostatni mieszkańcy Londynu
W dotkniętych zarazą ogródkach
Obracają się w proch
I płaczą, głośno płaczą,
Porażeni absurdem, nie mogą uwierzyć.

z tomu „The Irrelevant Song”, 1972

tłum. Jerzy Jarniewicz

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Gottfried Benn

Tylko dwie rzeczy


Już tyle form wypróbowano:
i Ja i My i Ty,
lecz „po co?” - to jedno pytanie
wciąż rodzi cierpienie i łzy.

Pytanie dziecinne jest dosyć.
Zbyt późno dostrzegłeś ów fakt,
że ważne jest tylko, byś znosił
w logice, legendzie, rozkoszy -
swój los, zawsze mówił mu: tak.

Przeminął śnieg, morze i róże,
bo wszystko ma koniec, co trwa;
dwie rzeczy już tylko są; próżnia
i przez los naznaczone Ja.

tłum. Tomasz Ososiński

wersja oryginalna pt. „Nur zwei Dinge”
w temacie A może w języku Goethego?
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Los i przeznaczenie

Przeznaczenie

tu zawsze spełniają się sny
widok z najwyższego piętra wieżowca
budzi nieopisany lęk
i wznieca podniecenie
na chwilę przed oddaleniem

gdzieś w innym świecie
o szerokości pasa mostu może
przechadza się dziewczyna
wpatrzona w rwący nurt rzeki
z daleka patrzy na nią chłopak
czeka niepewny
czy cień jej włosów wyznaczy twarz
o której myślał przez noc

na wodzie
samotne pasmo słońca

odpływa i ginie Michał M. edytował(a) ten post dnia 09.06.11 o godzinie 12:05
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Niemoc

Coś mu w życiu nie wyszło
ktoś przestał
za nim tęsknić i opuścił go i
on też kogoś opuścił
i już nie tęsknił zaczął
staczać się powoli
po stoku swego Olimpu
podnosił się próbował iść dalej
w górę ale
znów się przewracał i staczał
coraz szybciej i niżej
aż wreszcie przestał się podnosić
poddał się losowi
a góra wydawała się nie mieć końca
staczał się bezwolnie i bezboleśnie
gadał do siebie mamrotał pod nosem
na przemian
słowa próśb i przekleństw
wyzywał niewidzialnych wrogów
ubliżał im złorzeczył aż
przestał wreszcie
zamilkł mówiły tylko oczy
w jakimś obcym zło-
wrogim języku
żałosny wściekły że nie potrafi
wyjść z tego kręgu
i pójść przed siebie nucąc beztrosko
nie martwiąc się czy i kiedy
i kto go odnajdzie i co napiszą
nazajutrz
w miejscowej gazecieRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 15.06.11 o godzinie 14:33
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Renate Schoof

Zmiana kierunku wiatru


Gdy chorągiew Algidy
w połowie masztu łopoce
Gdy szczęście zmusiło nas
do bezruchu
w nadziei
że się go nie straci

A to wcale nie było szczęście
połowiczne szczęście, ćwierć szczęścia
szczątkowe szczęście

Gwiżdż na to!

Przebudzona brakiem szczęścia brakiem marzeń
powoli znowu
zaczyna się obracać
Ziemia

z tomu „Verrückte Wolke”, 2001

tłum. Ewa Siwoń

wersja oryginalna pt. „Windwechsel”
w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Stefan Jurkowski*

Los


Dokąd ona tańczy
opuszczona przez wzrok?

W jakie pola biegnie – światło potrącając

Po ulicach
z biała laską chodzi
dotykiem ośmiela drzewa
krawężniki zlicza

wszystkie szybujące nuty
wplata w cienką gazę dnia
i przez chwilę widzi ostry
kształt muzyki -

Potem wraca znów do domu
litość otrzepuje w drzwiach -
i zdejmuje okulary
o nabrzmiałych bardzo szkłach

z tomu „Koło niedomknięte”, 2004

*notka o autorze i linki do innych jego wierszy
w temacie Autoportret w lustrze wiersza
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Craig Raine*

KSIĘGA PROROCTW

I. Księga Proroctw


Dam tobie w darze świat,
który nikogo nie dziwi:
turban w mandarynce,
stół bilardowy, wiszący
na sześciu, powiedzmy, bandażach,
wyciskacz do cytryn
w męskim pisuarze.

Będziesz musiał nauczyć się
wszystkich imion kamieni:
Tayton, Clipsham, Anstrude, Besace,
Headington, Wheatkey, Perou,
a w końcu Savonnieres Courteraie,
który wydobywa się w Meuse.
Słodkie odcienie irchy.

Namiętny pocałunek
taśmy samoprzylepnej, wersalka
z czterema przecinkami,
zmarszczki na bieżni stadionu,
poduszeczka-port dla igieł, rozgwiazda
silna jak język.

Przyniosą ci rozkosz tak wielką
jak widok parowego walca,
gdy przypomina skarabeusza,
bądź jak plaża, która zda ci się salą balową
roztańczoną krokami,
bądź pływaczka, która sprawdza morze
niczym primabalerina.

Przyniosę ci urodę faktów:
Merynos, Wrzosówka, Beriszon,
Kent, Cakiel, Karakuł, świniarka,
Tłustopośladkowa, Błękitnonosa, Dewońska,
Cygaj, Fryzyjska, Oksfordzka,
Walijska, Plamista, Długowłosa
nie wyczerpują nazw naszych owiec.

Tak dużo jest do uczczenia:
letni deszcz, który stwarza pająki
na sadzawce, przerażony księżyc
i sierp księżyca nad ranem,
który zanika jak tłuszcz
na rozgrzanej patelni, delikatna
i rozmyta zieleń wiosny.

Ujrzysz, jak spada deszcz
po sznurach chmielowych w Kent,
kiedy niebo jest przejrzyste,
spodoba ci się dźwięk skrzypiących butów,
kiedy gołębie zatrzepoczą nad tobą,
znajdziesz długonogie flamingi
chore na polio, słonie

z trąbami niby drabinki ze spuszczonego oczka.
Moc szczodrych darów: spękane światło
gęsiego pióra jak zamrożona wódka,
grzywa myśliwskiego konia wpleciona
w peonie, jaskółki
we frakach
tańczące jak Fred Astaire.

W letnich lasach znaleźć możesz
pchełki światła.
Zagraj w nie. Deska do prasowania
cierpi na chroniczne lumbago. Współczuj jej.
Współczuj człowiekowi, który na motorowerze
tupie nogą
i ryczy ze złością.
Wznieś się samolotem i spójrz:
oto motorówka niczym spadająca gwiazda,
jak draśnięcie zapałki,
apteczka ampułek na parkingu,
węzeł refowy na autostradzie,
intarsja pól,
teren do gry w golfa aplikowany bunkrami.

Dam ci w zastaw to, co tu jest:
tysiąc gatunków chleba,
każdy innego kształtu i nazwy,
szczęście i jego krwotoki,
sklep żelazny, którego nostalgię
wypowiedzieć może tylko dom,
Goethe i dar śmierci.

Labirynty jelit. Zakrzepłe serce.
Ten, który pija urynę. Pływak
z drobnymi goglami ciała.
Penis nagwintowany jak pędrak
gotów zmienić się w łechtaczkę.
Odbyt zatkany lukrecją.
Cykoria i koralowe drzewko oskrzeli.

Zazębiające się płaty czaszki.
Mięczak i mistrz jogi
stojący na twojej głowie
ze skrzyżowanymi nogami,
twoje konie czekają
na skraju grobli,
z czarną szczeliną jak u fasoli.

Twój pociąg odjeżdża ze stacji
jak drapiący się pies, którego gryzą pchły.
U wejścia na peron bileter
stoi w deszczu konfetti.
daję ci tę księgę proroctw,
ten katalog życia,
który czytał będziesz do końca swoich dni.

wersja oryginalna pt. „The Prophetic Book”
w temacie Poezja anglojęzyczna


II. Szeol

Położna, Polka, pomagała mi przy porodzie.
I urodziłam śliczną dziewczynkę.
Tam na kamieniach. We własnym brudzie.
Nie było mydła. Ani waty. Nie było gorącej wody.

Wróciłam na swoją pryczę. Nie było materaca, tylko narzuta.
A nad ranem - Mengele.
Zabandażowano mi piersi:
by sprawdzić, jak długo noworodek będzie żyć

bez pożywienia. Nie miałam wyboru.
Codziennie żułam chleb,
owijałam go kawałkiem szmatki,
którą moczyłam w kawie lub zupie.

Tym właśnie karmiłam swoje dziecko. Mój Boże.
Dziecko traciło na wadze,
a każdego dnia przychodził Mengele.
Wkrótce nie miało siły płakać.

Kwiliło tylko, a mleko wzbierało w moich piersiach.
Nic jej nie mogłam dać.
Jedynie, szóstego lub siódmego dnia,
strzykawkę z morfiną.

Ściętą ukośnie jak gęsie pióro.
Ciepłą od ręki Matzy Steinberg.
Co? Duchy, rozumiem je.
Wiem, że muszą powrócić.

Wiem, ile czasu na to trzeba.
Jaka jest cena powrotu.
Przez cegły budynku.
oczy zadają najstraszliwszy ból.

wersja oryginalna pt. „Sheol”
w temacie Poezja anglojęzyczna

wiersz jest też w temacie Dlaczego zabijamy?


III. Otchłań

Przywodzi mi na myśl twoją duszę,
ta prawosławna cerkiew rosyjska,
uczepiona korzeni, na wygnaniu w Oksfordzie.

Dom przy Marston Street,
jeden wybielony pokój, z oknem na północ,
pełen ikon, kadzideł i świec,

a zwyczajny świat tuż za ścianą,
gdzie to, co najgorsze, na pewno się wydarzy,
jak zawsze przydarzało się tobie.

Prosimy o grzechów odpuszczenie.
Modlimy się o życie pośmiertne dla ciebie,
o „miejsce światłą, młodosći, spoczynku.”

Nic nie jest doskonałe, nawet ból.
Filar, za którym stoję,
podpiera rusztowanie,

a mężczyźni z zakładu pogrzebowego są czujni
niczym oddział tajnej policji,
dyskretnie znudzeni, identyczni.

Wolałbyś, aby coś innego
niż biskupie kadzenie
było ci nagrodą za wszystko, co stracone:

za śmierć twojej córki,
nad którą jak Ekdal lub każdy
czasami się zbyt roztkliwiałeś,

za ten guz w mózgu,
który omal nie uśmiercił twojej żony,
zanim odebrał jej urodę,

a z nią cząstkę twojej miłości.
Nic nie jest doskonałe, nawet ból.
Przymykam oczy na wszystko,

lecz chwytam cię, gdy próbujesz
nalać sobie whisky,
czynność w końcu tak trudna

jak nawlekanie igły.
Twoje stopy w skarpetkach,
jesteś bez krawata, nie zapięta spinka.

Spękana skóra twojego paska
nieomal rozdziera mi serce.
Whisky i Weltschmerz

i whisky, rozmyślanie
nad śmiercią chorego na raka
najbliższego przyjaciela, lat 54.

Ty natomiast przeżyłeś gruźlicę i tyfus,
i utratę jednego płuca,
i czas własnego życia.

Wciąż wiedząc, kim jesteś,
przestałeś być sobą:
i to ostatecznie jest życie po śmierci.

Usta koloru wątroby
oczekują nas w lustrze,
gruczoły wybrukują nam pachy,

a sfigmometr
będzie dyszał jak szczeniak,
który zaciska sobie obrożę na szyi.

Właśnie ty nauczyłeś mnie tego.
W masce tlenowej,
podobny do pawiana,

próbowałeś smaku własnego płuca,
bojąc się wybuchu gazu,
trumny zwęglonej na karakuły.

W zamian wybrałeś grób,
ten grób, nad którym zamyśla się twój wnuk,
chłodno jak nad ruchem w szachach,

jaskrawe, luźne narzuty,
ziemia zmieciona pod dywan,
i szpadel jak zajęcza warga.

Chciałbyś czegoś innego:
miejsca światła, młodości, spoczynku,
miłości jak kadzidło,

nie z tego żalu, który niczym sól
sączy się wolno z tynku
na Marston Street numer 7.

IV. Szaman

Sądziłem, że ujrzę potwora,
kwitnącą zawiść, drzewo judaszowe
i wszystkie oczywiste grzechy,

kał, twarze pod mokrymi liśćmi,
duszę paproci i ciała,
umysł na tropie

zbrodniczego umysłu
w samogwałcie ze wszystkim.
Wówczas znalazłem przepowiednię:

rząd sztucznych zębów
niczym dawno zagubiona tiara
śpiewająca w szklance wody.

Miesięcznica potrząsała tamburynem,
a ja wszedłem do labiryntu mózgu
poszukując siebie.

Wspomnienia wspomnień moich wspomnień:
omdlenie po pierwszej komunii,
ojciec Watson jak Abbé Liszt

obsypany pryszczami
na zatroskanej twarzy,
mówi: możesz odrzucić Kościół,

lecz Kościół nigdy nie odrzuci ciebie.
Na mojej dłoni
różaniec krwawych paciorków.

Marmur chrzcielnicy niczym rokfor
współgrał z kolorem jego zębów.
Nosił sutannę wyblakłą

od przypływu soli,
który chwycił go pod pachami,
palce miał piękne, lecz żółte jak siarka

od tanich papierosów, czterdzieści na dzień,
trzymanych w srebrnym puzderku,
do którego zaglądał jak w brewiarz,

kiedy nie mogłem wykrztusić „Ojcze”,
porażony nagle tym słowem
omdlałym w moich postnych ustach.

Zaginałem w labiryncie.
Język gotów był mówić
i wtedy myślą wróciłem do domu,

słysząc dźwięki jawajskiej mowy,
chwytając rytm tajemnych zdań:
stkowszy an wrótod.

Umiejętność dawno zapomniana. Ćwiczyłem ją
w saloniku wyłożonym
sztuczną dębową klepką,

którego ściany były pomalowane
na kloaczny, drewnopodobny brąz.
Okna łzawiły parą.

Siedziałem w kowbojskim stroju
uszytym z worków na starej maszynie,
słuchając opowieści z życia,

widziałem matkę na cmentarzu,
gdzie pochowała swoją córkę
a zapamiętała szczura.

Odwiedzałem minione zdarzenia,
aż nauczyłem się wszystkich na pamięć,
jasnych jak wdzięczne loczki,

które matka zakręcała śliną
przy lewym i prawym uchu.
Widziałem martwą siostrę,

zmarłą, zanim przyszedłem na świat:
język niczym konserwowa truskawka
a niemowlęce włoski jak linie papilarne.

Słyszałem nazwy domów:
17, Charles Street, Railway Terrace...
Wielkie historyczne siedziby.

Kiedy siedziałem w kowbojskim stroju,
byłem tylko własną matką,
dziewczyną o wiotkich ramionach,

która potknęła się niosąc patelnię
i poparzyła brata.
Jego plecy stały się damasceńskie od blizn,

a ojciec, którego kochała,
nigdy jej tego nie darował,
dawno temu na Beresford Street.

Jestem tylko własną matką
zakochaną w białej letniej sukience
z wymyślnymi guziczkami z boku

i bratkami wrobionymi w wełnę
tak, by pasowały do jej plecionych butów.
Cekiny świeciły nam w oczach.

A jestem też i kim innym.
Na dworze była Syberia
i szron jak flizelina.

Piec z szybkami z miki
dwoił się w spojrzeniu ojca,
który stukał palcami w poręcz kanapy

i jodłował przy włączonym radiu.
Wrócił z krainy umarłych
z cudownym darem języków:

przemawiał do ciemności
poza ścianami sypialni
nieprzerwanie jak jakiś polski licytator,

a pies budził się
w niepokojących anapestach
i wył zapowiadając śmierć.

Jestem tylko własnym ojcem,
uzdrowicielem z ranami głowy,
którego we śnie nawiedzają bóle.

To jest święty potwór,
samo źródło dźwięku,
to tylko mój ojciec,

irytujący, wulgarny, żywotny,
prorok w garniturze od Burtona,
wie dobrze, że mit o nim

przetrwa wraz z labiryntem.
Jestem tylko własnym ojcem,
którego atak powalił na podłogę,

zostawiam za sobą ciało
wygięte w doskonałym mostku,
podczas gdy grawitacja rozciąga mi twarz

a ja pędzę do nieba.

wiersz jest też w temacie W świecie wróżb,
zaklęć i sił tajemnych


V. Raj

Nieskalany. Był tylko jeden śnieg.
Kości mątwy falowały jak zaspy.
Niczego nie czułem. Moje ciało zniknęło.
Niebo było czyste, a wiatr biały.

Nieskalany. Może z wyjątkiem planktonu,
który unosił mi się w oczach. Moglem być martwy.
Moje ciało zniknęło. Był tylko jeden śnieg.
Z kości mątwy ożywionych w świetle.

Wiatr był biały. Aerodynamiczny.
Wiatr był jak pierwsza zasada.
Był siłą, która obrabia kości.
I powiedziałem wiatrowi nie.

Twoje uda są japońską bibułką.
Żyły to porwane nici morwy.
Istnieją dzisiaj w moich oczach
jak preparat do mikroskopu.

Powiedziałem więc wiatrowi nie.

wiersz jest też w temacie
Raj, wyspy szczęśliwe, arkadia


VI. Szafka z szufladami

Wprost z niepamięci ptaki,
czapla, poprawiająca swój szal,
czarny znaczek kosa,
tam, niczym chińska łyżeczka,
mewy w gutaperkach,
a potem odgłos morza,
które wychodzi z wanny.

W dużej sypialni
umiera matka mojego przyjaciela,
na oczach dzieci,
stara się oszczędzić im
widoku zmagań ze strachem.

Wprost z niepamięci, to:
filozofowie, tancerze fandango,
papużka mówiąca po rosyjsku,
latarka w telewizorze,
forma i zaprzeczenie formy,
foka po thalidomidzie, Bóg
i krewetka z pleksi.

Gdzieś tam w Bellaghy
umiera matka mojego przyjaciela,
na oczach dzieci,
które postarzały się nieco.
Najmłodsze zaczyna już siwieć.

Wprost z niepamięci, psy,
rodowód spisany na bibule
spryskanej plamami tuszu,
pudel w obręczach dymu,
mops jak ofiara kraksy,
miniaturowa rekamiera
welwetowego jamnika.

A tam, przede wszystkim,
umiera matka mojego przyjaciela
na oczach swoich dzieci.
Nigdzie spojrzeć nie sposób
i nikt nie przyjdzie z pomocą.

Wprost z niepamięci, jazz,
saksofony jak morskie koniki,
twarz trębacza, zamknięta
tuż na skraju orgazmu,
szum poruszonych cymbałków,
a potem myśl o Łazarzu,
co wrócił do życia z mrowiejącymi palcami.

W dużej sypialni
pamiętasz, jak dzwoniłeś po doktora
ile to razy w przeszłości?
Wilgotna budka
i mokra książka telefoniczna.

Wprost z niepamięci, książki,
niesamowita swoboda stylu Saula Bellowa,
wymienne użycie zaimków „on” i „ja”
dla zewnętrznej akcji i wewnętrznych przeżyć
podpatrzone u Joyce'a (co Bellow zaznaczył
w imieniu Mojżesza Herzoga),
ale oryginalne dzięki wspomnieniom.

W dużej sypialni
brakuje słów
i krzeseł.
Umiera matka mojego przyjaciela
na oczach swoich dzieci.

Wprost z niepamięci, wściekłość,
pogarda dla krytyków z umysłami
jak naleśniki, dla plagiatorów,
dla Alana Jenkisa, papudraka
i totalnego piceranta, wściekłość
z powodu stanu The Statesman,
wściekłość na wściekłych niewolników mody.

Zajrzyj do kuchni,
do znanej ci puszki z herbatą.
Kiedyś nie mogłeś po nią sięgnąć,
mały chłopcze na krześle,
tak łatwo było cię wzruszyć.

Wprost z niepamięci, wzrost,
płaty warg, pomarszczone,
kleiste, jak izmirska figa,
koniuszek pępowiny
koloru ptasiego gówienka,
odcień matowego szkła
na nagich żołędziach.

W dużej sypialni,
tam w Bellaghy,
coś, o czym wiedzieliśmy,
lecz co trzymaliśmy w tajemnicy,
gdyż nie potrafiliśmy temu zaradzić.

Wprost z niepamięci, życie,
życie i niewyrażalna czaszka
karmiona przy piersi.
Spójrz na pryskające mleko -
graweruje powietrze,
lub pozostaje jak szew,
jak nitki na gwincie brodawki.

Dlaczego jazz? Dlaczego ptaki? Dlaczego książki?
Tysiące tych rzeczy do nas należy
i nic z tego nie wynika,
aż do jutra, do pojutrza,
do dnia, który nastąpi potem.

Wprost z niepamięci, śmierć,
i spojrzenie ust matki,
utkwione gdzieś poza nami na zawsze.
Wprost z niepamięci, oddech,
i brak oddechu,
to długie spojrzenie, w którym żyliśmy,
zatrzymane w końcu na szafce z szufladami.

VII. Coda. Coda

Na chwile przed śmiercią
dostajesz w darze słońce

i wszystkie swoje błędy.
By wkrótce je utracić.

VIII. Uwagi do Księgi Proroctw
Prawie cały tekst części drugiej – Szeol – napisany został, słowo po słowie, na podstawie zeznań Ruth Elias, która przeszła przez obóz Birkenau doktora Josefa Mengele i wykazując wiele odwagi wzięła udział w jego procesie in absentia. Odbył się on w Jerozolimie na początku1985 roku, kiedy to wydawało się, że poszukiwania Josefa Mengele zakończa się pomyślnie. Jej opowieść usłyszałem przypadkiem w programie BBC „Międzynarodowe spotkania” po porannych wiadomościach i nie potrafiłem jej zapomnieć. Wszystko to prześladowało mnie tak, jak z pewnością prześladowało Ruth.

Pisząc Szamana sięgnąłem do rozmaitych prac, których tytułów już dziś nie mogę sobie dokładnie przypomnieć, ale które znalazłem na półkach działu antropologii w księgarni Blackwells. W moich notatkach można znaleźć najrozmaitsze drobiazgi spisane zupełnie niesystematycznie. Próba odtworzenia moich źródeł w celu sporządzenia niniejszych uwag była więc dla mnie nietypowym doświadczeniem – miałem bowiem do dyspozycji niewiele więcej niż sam tekst poematu. W zasadzie tyle, ile ma każdy krytyk.

Podstawową pracą jest Szamanizm” Archaiczne techniki ekstazy Mircea Eliadego. Zaglądałem też do Antropologii strukturalnej Claude'a Lévi-Straussa oraz do książki Szaman: zraniony uzdrowiciel Joan Halifax.

Temat jest złożony, przytaczam jednak kilka cytatów, które mogą pomóc w lekturze.

„Szamanizm w ścisłym tego słowa znaczeniu jest przede wszystkim zjawiskiem religijnym występującym na Syberii i w Azji Centralnej. Słowo to dotarło do nas, poprzez rosyjski, z tunguskiego saman.” (Eliade)

„Magię i czarowników można spotkać prawie na całym świecie, szamanizm jednak oznacza szczególną dyspozycję magiczną, którą jeszcze będziemy omawiać szerzej:
'władza nad ogniem', 'magiczny lot' itd.” (Elaide)

„Zgodnie z innym podaniem jakuckim złe duchy przenoszą duszę przyszłego szamana do świata zmarłych... Tutaj szaman przechodzi inicjację. Duchy odcinają mu głowę, która kładą obok (gdyż każdy kandydat własnymi oczami musi patrzeć na swoją kaźń), a następnie kroją go na drobne kawałki, które potem rozdaje się duchom różnych chorób. Dopiero po przejściu przez taką ceremonię przyszły szaman uzyskuje moc uzdrowicielską”. (Eliade)

„W trakcie inicjacji przyszły szaman musi nauczyć się tajemnego języka, którym posługiwać się będzie podczas swoich seansów, rozmawiając z duchami ludzi oraz z duchami zwierząt.” (Eliade)

„W Arktyce ekstaza szamana jest zjawiskiem spontanicznym i organicznym. Tylko w tym regionie można mówić o wielkim rytuale szamańskim, to znaczy o ceremonii, która kończy się prawdziwym transem kataleptycznym, podczas którego dusza uwolniwszy się od ciała podróżować może po niebie
i zejść do świata zmarłych.” (Eliade)

„Szaman nie ogranicza się do odtworzenia czy naśladowania pewnych wydarzeń. On je rzeczywiście przeżywa, w całej ich żywotności, pierwotności, okrucieństwie. A skoro po zakończeniu seansu wraca do normalnego stanu, powiedzieć możemy, używając podstawowego terminu psychoanalizy, że on odreagowuje. W psychoanalizie odreagowanie odnosi się do decydującego momentu terapii, kiedy to pacjent intensywnie przeżywa pierwotną sytuację, będącą źródłem jego zaburzeń, po to, aby ją ostatecznie przezwyciężyć. W tym sensie szaman to specjalista odreagowywania.” (Lévi-Strauss, Czarownik i jego magia

Jawajska mowa: tego rodzaju mowa ma wiele nazw. Wybrałem nazwę, której używali Goncourtowie
w swoim dzienniku na oznaczenie sposobu, w jaki prostytutki rozmawiają ze sobą w obecności klientów. Żargon ten jest prawdopodobnie wzorowany na gwarze szkolnej. Goncourtowie piszą, że słuchając tego języka, odnosiło się wrażenie „jakby ktoś szorował uszy szczotką ryżową”.

z tomu „The Prophetic Book”, 1988

tłum. Jerzy Jarniewicz

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich przekładów
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.07.11 o godzinie 15:32
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Dagmar Nick*

Godzina twojej śmierci


rozgrywa się w każdy piątek
o tej samej porze,
ten sam błysk, który jak nóż
przeszył mi czaszkę
i rozłupał mój mózg
na prawo i na lewo.
I nie czułam bólu,
nie pojmowałam,
nie rozumiałam tego zdarzenia.
Odłączona byłam od tego,
co zwykłam objąć pięcioma
zmysłami. Odłączona
pozostanę tutaj.

z tomu „Wegmarken. Ausgewählte Gedichte”, 2000

tłum. Anna Wojciechowska

*notka o autorce, inne jej wiersze w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Ale dlaczego?...

przecież
wciąż jest ten letni
świt radosny
ptaków śpiew pieści
nozdrza zapach pieczonego
chleba tak żyć
się chce

bo wciąż jest ten letni świt
i radosny ptaków śpiew
i nozdrza pieści
zapach pieczonego chleba i
tak żyć się chce
i właśnie

właśnie dlatego! nic więcej!...Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 15.07.11 o godzinie 14:13
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Werner Aspenström*

Zagłębie


Oszronione konie przeciągają
iskrząc podkowami.
Na wozach z drzewem woźnice
w grubych rękawicach.
Furgony z węglem
szyją smoliste szwy
na śniegu,
sanie z sianem,
sanie ze świeżo wyrąbanym lodem.

Rok za rokiem
nieruchomo czeka kobieta przy oknie.
Dziecko igra z zagadką ognia.
Dziecko pyta,
matka nie umie odpowiedzieć.
Nikt nigdy nie zatrzymuje się przy drzwiach.
Żadna arka nie osiada
na zamarzniętych podwórzach.
Biały pył pada
i ściele im wczesną śmierć.

z tomu „Hundarna”, 1954

tłum. ze szwedzkiego Andrzej Krajewski-Bola

Wiersz jest też w temacie Jak wysłowić konia czerń?...

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.07.11 o godzinie 12:09
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Ptaszku

mój mały
maleńki kryjący się
w dłoni u-
śnij śpij noc
taka
głucha i ciemna ale
świt blisko
urośniesz zmężniejesz
polecisz dumnie jak orzeł
poszybujesz
wysoko
o leć leć do nieba
przynieś mi -

a cóż ty mi kurwa możesz
przynieść
jakiś okruch drobny wy-
śliniony
niegdysiejszych życzeń
marzeń
niespełnionych

zapomnijRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 03.08.11 o godzinie 10:19
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Jacques Burko

Motyw do katarynki


Przy kominku w dni mroźne
bawię się małym pieniążkiem

Los, żeby kpić ze mnie gorzko
rzucił mi go przez swe okno

W fontannie di Trevi ten grosik
jest obietnicą przyszłości

Lecz leżąc na mym dywanie
jakie jest jego zadanie

Kretyńska gra, gra debila
orzeł czy reszka znaczy miłość

I co się z nami stanie, która
to strona w zatartych konturach

wewnątrz kominka w niedzielę
pieniążek się kręci w popiele

(kwiecień 1987)

z tomu „Certidoutes. Choix de poèmes”, 2009

tłum. Tomasz Różycki

wersja oryginalna pt. „Motif pour une boîte
à mugique w temacie W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 28.08.11 o godzinie 10:00
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Kristina Lugn*

* * *


Nie chcę odejść z tego świata.
Nie chcę by ten świat odszedł ode mnie.
Żyjemy w demokracji.
Głosuję za tym, by żyjący na tym świecie
odmówili wydania mnie.
W wypadku odrzucenia powyższego wniosku żądam niniejszym
natychmiastowego rozpoczęcia negocjacji
z ambasadą w Królestwie Śmierci.
Karę chciałabym odbyć
w kraju ojczystym.

z tomu „Hej då, ha det så bra!”, 2003

tłum. ze szwedzkiego Natalia Altebo

*notka o autorce, inne jej wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.09.11 o godzinie 14:27
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

José Emilio Pacheco

Przepowiednia


Wzeszło słońce
Rozjarzyły się góry
Wielki Tlatoani wkroczył na pokoje
W nocy nie zmrużył oka
Szedł w Czarne Komnaty
swojego pałacu przeznaczone
do praktyk magicznych do siedziby
mądrości swych przodków
Spojrzał na jezioro
barwy jadeitu pod kopułą nocy
na miasto
tętniące światłem i wodą kanałów
I rzekł mu posłaniec: „Chcą cię widzieć władco
dwaj rybacy Znaleźli
osobliwego ptaka Nalegają
by go obejrzał sam Moctezuma”

Weszli dwaj mężczyźni
z ptakiem w sieci
Wielki Tlatoani
stwierdził że zamiast głowy
miał lustro
W nim dostrzegł odbite
„domy na morzu
jakieś jelenie
pokryte żelazem
wielkie i bezrogie"
„Powracają bogowie"
orzekł Moctezuma
„Proroctwa się spełniają
I nie masz złota
co by ich wstrzymało
Po Aztekach
płacz tylko zostanie
i pamięć”

Z tomu „Islas a la deriva”, 1976

tłum. Krystyna Rodowska

wersja oryginalna pt. „Presagio” w temacie
Poezja iberyjska i iberoamerykańska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.09.11 o godzinie 19:34
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Ernst Jandl

żyć i pisać


to co piszę
nie jest moim losem
to co piszę jest na zewnątrz
mojej zwierzęcej egzystencji

mój los może się żywić
tym co piszę
i równie dobrze może
tym targać

ale humbug mojego życia
nawet linijki nie schrzani
żadne dzieło życia nie zwieńczy

z tomu „letzte gedichte”, 2001

tłum. z niemieckiego Krzysztof Jachimcza

wersja oryginalna pt. „leben und schreiben”
w temacie A może w języku Goethego?
Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.02.14 o godzinie 05:52
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Los i przeznaczenie

Dieter Treeck*

Zamki pod krokami


Zamki
pod moimi krokami.
Piaskowe monarchie
czy państwo helotów?

Moje spojrzenia
w niebo
meteorologów,
astronautów, mistyków
i poetów
zabijają.

Sztance taśmowo
odciskają
krajobraz.

Centymetry kwadratowe
przestrzeni życia.
Egzystencja między krawężnikami.
Co jest bardziej względne
niż przestrzeń?
Sentymentalny slalom
czy wślizgująca się sympatia?

Szaleńcze gesty
mylnego sądu o człowieczej
przewadze?
Albo
podświadoma wiara
w reinkarnację
(jako mrówka
może?).
Polecam się
majestatowi!
Obojętność zabija.

Jakąż władzę
macie
nad moimi myślami?
Czy spałbym
gorzej,
gdybym was
rozdeptał?

Mimo wszystko:
to pochlebia
mojemu JA:
zniżone myśli
jeden metr osiemdziesiąt sześć
nieskończoności
ponad waszymi chitynowymi
pancerzami.

Tam,
skąd przybywa deszcz
i wszelka nielogiczność
przyrody,
rozgrywa się dzisiaj
samosprawiedliwie
mrówcze przeznaczenie.

Może następnym razem
mój psychiatra
na mordowanie
mnie zaprogramuje.

z tomu „Dziura w świetle”, 1987

tłum. Stefan Papp

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 28.12.11 o godzinie 16:09

Następna dyskusja:

los i przeznaczenie?




Wyślij zaproszenie do