Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Godności zdefiniować zapewne nie można jednoznacznie. Według encyklopedii godność to nieusuwalna i niestopniowalna, zasługująca na szacunek własny i innych ludzi wartość człowieczeństwa, przysługująca każdemu człowiekowi bez wyjątku. Godności nie można kupić za żadną cenę ani nigdzie, nie jest ona przynależna urodzeniu. Godność jest wytworem kultury i w jakiejkolwiek konotacji by się pojawiała, jest dorobkiem zarówno całej ludzkości jak i narodów i środowisk. Honor to postawa, dla której charakterystyczne jest połączenie silnego poczucia własnej wartości z wiarą w wyznawane zasady moralne, religijne lub społeczne i czasami skłonnością do przesadnej reakcji na naruszenie tych zasad. Honoru nie wystarczy zadeklarować, podlega on udowodnieniu w sytuacji, która pozwala na weryfikację według norm moralnych danej społeczności. Równocześnie oznacza to, że pojęcie honoru jest subiektywne i silnie osadzone w kulturze i epoce. Naruszenie zasad honoru przez siebie lub innych odbierane bywa jako "dyshonor" lub "hańba". W wielu społeczeństwach takie naruszenie pociąga za sobą natychmiastową, osobistą reakcję "zhańbionego" lub innego członka tej samej grupy. Tym różni się honor od pojęcia godności osobistej - godność nie wymaga zemsty, honor tak. Godność traci się w ciężkich warunkach bytowych, honor (jako dążenie do jej odzyskania) może się nawet wzmacniać.
Zatem z encyklopedycznej definicji wynika wprost, iż z honorem mamy do czynienia wtedy, gdy ustalimy w jakich warunkach godność staje się honorem. Tym zajmowali się nie tylko przywódcy, filozofowie, ustawodawcy, ale także poeci. Warto przyjrzeć się i temu aspektowi rozmów poetów z samymi sobą i z współczesnymi i podyskutowac tą poezją.


Zbigniew Herbert

Pan Cogito o postawie wyprostowanej


1

W Utyce
obywatele
nie chcą się bronić

w mieście wybuchła epidemia
instynktu samozachowawczego

świątynie wolności
zamieniono na pchli targ

senat obraduje nad tym
jak nie być senatem

obywatele
nie chcą się bronić
uczęszczają na przyspieszone kursy
padania na kolana

biernie czekają na wroga
piszą wiernopoddańcze mowy
zakopują złoto

szyją nowe sztandary
niewinnie białe
uczą dzieci kłamać

otworzyli bramy
przez które wchodzi teraz
kolumna piasku

poza tym jak zwykle
handel i kopulacja

2

Pan Cogito
chciałby stanąć
na wysokości sytuacji

to znaczy
spojrzeć losowi
prosto w oczy

jak Katon Młodszy
patrz Żywoty

nie ma jednak
miecza
ani okazji
żeby wysłać rodzinę za morze

czeka zatem jak inni
chodzi po bezsennym pokoju

wbrew radom stoików
chciałby mieć ciało z diamentu
i skrzydła

patrzy przez okno
jak słońce Republiki
ma się ku zachodowi

pozostało mu niewiele
właściwie tylko
wybór pozycji
w której chce umrzeć

wybór gestu
wybór ostatniego słowa

dlatego nie kładzie się
do łóżka
aby uniknąć
uduszenia we śnie
chciałby do końca
stać na wysokości sytuacji

los patrzy mu w oczy
w miejsce gdzie była
jego głowa

Przesłanie Pan Cogito

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę

idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch

ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo

bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy

a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys

i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie

strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych

strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy

czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę

powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku

a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku

idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Ronalda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów

Bądź wierny Idź

Powyższy wiersz także znajduje się w temacie "Inspiracje...", jednakże samo "Przesłanie..." ze względu na wielopłaszczyznowość i zarazem otwartość semantyczną może i powinno być inspirujące także w tym wątku.

http://www.goldenline.pl/forum/ludzie-wiersze-pisza/60...

z tomiku "Pan Cogito",1978r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 21.03.09 o godzinie 11:40
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Zbigniew Herbert

Praktyczne przepisy na wypadek katastrofy



Zaczyna się zwykle niewinnie od niezauważalnego zrazu przyśpieszenia obrotu Ziemi. Należy natychmiast opuścić dom i nie zabierać nikogo z bliskich. Wziąć parę niezbędnych przedmiotów. Ulokować się jak najdalej od centrum, w pobliżu lasu, morza lub gór, zanim ruch wirowy, potężniejący z minuty na minutę, nie zacznie zasypywać od środka, dusząc w gettach, szafach, piwnicach. Trzymać się mocno obwodu zewnętrznego. Głowę nosić nisko. Mieć stale wolne obie ręce. Pielęgnować mięśnie nóg.

z tomiku "Napis", Wydawnictwo Dolnośląskie 1999r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 21.03.09 o godzinie 11:08

konto usunięte

Temat: Honor i godność

Tadeusz Różewicz

Do liryka


Przez lat sześć
tkwił ci w gębie,
jak knebel, krzyk dziki,
teraz piszesz
(okrągłe perełki) liryki:
o obłoku, o ptaszku
i okrutnej śmierci.
O kuli, co zbłąkana
bzyka i pierś wierci.
O ojczyźnie i bliźnie,
o czerwieni i bieli,
o duszyczce żołnierskiej,
co ją święci anieli...
I tak płyną i płyną
słówka słodkie i mdławe,
potem idziesz na wódkę,
do teatru, na kawę.
A po nocy się zrywasz,
słyszysz jęki i krzyki,
do drzwi twoich i okien
tłuką leśne liryki.
Do drzwi tłuką i okien
towarzysze, żołnierze
i pytają: „Kolego,
czemu jesteś balwierzem,
czemu jesteś lirykiem,
czemu chodzisz na kawę,
czemu piszesz dziś o nas
słówka słodkie i mdławe?
Ty se siedzisz na stołku
i wymyślasz aniołków.
Nam laurki nie trzeba
i przepustki do nieba.
Przez lat sześć
tkwił ci w gębie,
jak knebel, krzyk dziki,
teraz piszesz (okrągłe perełki)
liryki.”

1945
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Ernest Bryll

Portret własny


Przyjdzie czas kiedy ludzie tak niby garbaci
Tak nisko przyduszeni grzbiety rozprostują
I zamiast garbu skrzydła na plecach poczują
I choć dziś samotni nagle znajdą braci

Będą się mogli słowem nie kłamstwem podzielić
Spojrzeć w oczy - zobaczyć w zmęczeniu nadzieję
I ten wiatr zrozumieją co im w skrzydła wieje
Choć o skrzydłach tak dawniej jakoś zapomnieli

Przyjdzie czas kiedy w lustro popatrzę bez wstydu
I nie będę do ciebie chrząkać, podmrugiwać
I twarz swoją obejrzę, jak ją inni widzą
I twarz innych zobaczę - nareszcie prawdziwą...

V 1980

z tomiku "Sadza", 1982r.

***

Duch Święty co nas porwał wściekłością za włosy
I podniósł w górę aż nam dech odjęło
Czeka - czy siły w sobie mamy dosyć
Żeby stać?
Czy kolana znowu nam ugięło
I przykucamy cichcem - niby nie klękając
Niby tylko zmęczeni a już współpełzając...

Nie wie czy nas przypalać bólem ognia swego
Czy też głaskać ze smutkiem - jak psa pobitego...

z tomiku "Kolęda nocka XI 1980 - VI 1981.Nowe wiersze 1982", Niezależna Oficyna Wydawnicza, 1983r
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Ali Podrimja

Żyć

mojemu synowi Lumiemu


przyszedłeś na swiat
nie narzekaj nie proś
nie wertuj Biblii Koranu
po prostu zyj

i dlatego:

Chleb piecz podwójny
Wodę gotuj do 99 stopni
a będziesz dzieckiem wybranym
powietrza czasu kosmosu
Ty i Woda
na Słońce spoglądaj z cienia topoli
i uważaj
by cienia swego nie przekroczyć
strzeż się psa by cię nie ugryzł
choć to domowe zwierzę
wierny przyjaciel człowieka

kota wyrzuć ze swego słownika
niech nie będzie symbolem twojego czasu
ani twojej sztuki

ja boję się tylko Kwiatu i Kobiety
mów głośno by cię usłyszeli
i w górach i na pustyni
nigdy nie trać twarzy

po raz drugi nie uwierzy ci nikt
rzadko spoglądaj w lustro
i nie myśl nigdy: jestem pierwszy
tym który był przed Tobą jestem ja
tym który zatroszczy się
o moje dni ostatnie o moje sny
i mój spokój jesteś Ty
ze śmieciem nigdy się nie brataj: odrzuć go do siebie
w środku nocy w samo południe
nigdy nie używaj siły nie pobłądź
choć las coraz gęstszy
nocować możesz w mojej najsamotniejszej z Wież
pragnij Lumi
i przede wszystkim:
nie rań życia czarnym cierniem

zaufaj mi druhu mój póki żyjemy

1979

przekład Mazzlum Saneja

w tomiku „Skradziony płomień”,Pogranicze Sejny 2007r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 24.03.09 o godzinie 09:55
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Alji Podrimja

Twierdza Rozafa*


Każdy z nas złożył jej coś w ofierze
jeden imię
inny kości

jakże często stawała w płomieniach
ognia
krwi

słońca naszego strzegły oczy nasze
otwory strzelnicze
a w górach nigdy nie przestawały
rozbrzmiewać bębenki

każdy z nas złożył jej coś w ofierze

wrogom
drogę do naszych serc
wybrukowaliśmy trupami

nigdy nie dosięgli
naszych bogów
nigdy ich nie podeptali

każdy z nas złożył jej coś w ofierze
jeden imię
drugi kości

przekład Mazzlum Saneja

* Starożytna twierdza w Szkodrze w północnej Albanii, nazwana imieniem żony jednego z jej budowniczych, która została zamurowana w ofierze, by mury twierdzy nigdy nie zostały zdobyte

w tomiku „Skradziony płomień”,Pogranicze Sejny 2007r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 24.03.09 o godzinie 18:15
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Alji Podrimja

Weźcie ten kamień


weźcie ten kamień i rzućcie nim
gdzie chcecie

jeśli chcecie

w początek mego rodu
w tamte dziewięć ran
Gjerg Elez Alego*

ciskajcie nim
murujcie z niego

Weźcie ten kamień

ochrzcijcie go albo zostawcie bezimiennym
czas coś zmienić

odbierzcie mu ziemię i niebo

weźcie ten kamień i rzućcie nim
gdzie chcecie

jego twardość uczyni nas nieśmiertelnymi

* legendarny bohater narodowy Albanii, walczył przeciw Turkom

przekład Mazzlum Saneja

w tomiku „Skradziony płomień”,Pogranicze Sejny 2007r.

Alji Podrimja- największy współczesny poeta języka albańskiego, urodził się, mieszka i tworzy w Kosowie. Powszechnie określany mianem "poety pamięci".Debiutował tomem "Wezwanie" 1961r.Autor 16 tomików poezji i esejów

* więcej na temat poety w "Recenzje..."

http://www.goldenline.pl/forum/ludzie-wiersze-pisza/56...

Mazllum Saneja- poeta, eseista i tłumacz literatury polskiej na język albański i literatury albańskiej na język polski.Urodził się w Kosowie, ukończył filologię albańską na Uniwersytecie w Prisztinie;w 1997r. został lauratem nagrody literackiej ZAIKS-u za wybitne osiagnięcia w dziedzinie przekładu literatury polskiej.Mieszka w Gjakove i w Warszawie.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 24.03.09 o godzinie 18:04
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Jacek Kaczmarski

Zbroja


Dałeś mi Panie zbroję
Dawny kuł płatnerz ją
W wielu pogięta bojach
Wielu ochrzczona krwią
W wykutej dla giganta
Potykam się co krok
Bo jak sumienia szantaż
Uciska lewy bok

Lecz choć zaginął hełm i miecz
Dla ciała żadna w niej ostoja
To przecież w końcu ważna rzecz
Zbroja

Magicznych na niej rytów
Dziś nie odczyta nikt
Ale wykuta z mitów
I wieczna jest jak mit
Do ciała mi przywarła
Przeszkadza żyć i spać
A tłum się cieszy z karła
Co chce giganta grać

Lecz choć zaginął hełm i miecz
Dla ciała żadna w niej ostoja
To przecież w końcu ważna rzecz
Zbroja

A taka w niej powaga
Dawno zaschniętej krwi
Że czuję jak wymaga
I każe rosnąć mi
Być może nadaremnie
Lecz stanę w niej za stu
Zdejmij ją Panie ze mnie
Jeśli umrę podczas snu

Bo choć zaginął hełm i miecz
Dla ciała żadna w niej ostoja
To przecież życia warta rzecz
Zbroja

Wrzasnęli hasło wojna
Zbudzili hufce hord
Zgwałcona noc spokojna
Ogląda pierwszy mord
Goreją świeże rany
Hańbiona płonie twarz
Lecz nam do obrony dany
Pamięci pancerz nasz

Więc choć za ciosem pada cios
I wróg posiłki śle w konwojach
Nas przed upadkiem chroni wciąż
Zbroja

Wywlekli pudła z blachy
Natkali kul do luf
I straszą sami w strachu
Strzelają do ciał i słów
Zabrońcie żyć wystrzałem
Niech zatryumfuje gwałt
Nad każdym wzejdzie ciałem
Pamięci żywej kształt

Choć słońce skrył bojowy gaz
I żołdak pławi się w rozbojach
Wciąż przed upadkiem chroni nas
Zbroja

Wytresowali świnie
Kupili sobie psy
I w pustych słów świątyni
Stawiają ołtarz krwi
Zawodzi przed bałwanem
Półślepy kapłan łgarz
I każdym nowym zdaniem
Hartuje pancerz nasz

Choć krwią zachłysnął się nasz czas
Choć myśli toną w paranojach
Jak zawsze chronić będzie nas
Zbroja

17.3.1982

muzyka: Jacek Kaczmarski,Przemysław Gintrowski;wykonanie:Jacek Kaczmarski Zofia M. edytował(a) ten post dnia 26.03.09 o godzinie 08:04
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Zbigniew Herbert


Potęga smaku


Pani Profesor Izydorze Dąmbskiej


To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku

Tak smaku
w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia

Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono
słano kobiety różowe płaskie jak opłatek
lub fantastyczne twory z obrazów Hieronima Boscha
lecz piekło w tym czasie było jakie
mokry dół zaułek morderców barak
nazwany pałacem sprawiedliwości
samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce
posyłał w teren wnuczkę Aurory
chłopców o twarzach ziemniaczanych
bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach

Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
(Marek Tulliusz obracał się w grobie)
łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
składnia pozbawiona urody koniunktiwu

Tak więc estetyka może być pomocna w życiu
nie należy zaniedbywać nauki o pęknie

Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać
kształt architektury rytm bębnów i piszczałek
kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów

Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu
książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie

To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
Mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi
Lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku

Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szydersko
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała głowa

z tomiku "Raport z oblężonego miasta i inne wiersze",Wrocław 1988r."

Muzyka i wykonanie: Przemysław Gintrowski Zofia M. edytował(a) ten post dnia 30.03.09 o godzinie 10:31

konto usunięte

Temat: Honor i godność

Josif Brodski

Exegi Monumentum


Ja inny pomnik sobie postawiłem.

Do haniebnego wieku stoję tyłem.
Twarzą do mojej miłości straconej.
Z piersią jak koło roweru i w stronę
morza półprawdy plecami wypięty.

A jakiekolwiek pejzaże czy sprzęty
byłyby wokół, co miałbym darować,
nie zmienię twarzy, nie zdradzę przekonań.
Lubię tę pozę i to wyniesienie.
Mnie wywyższyło po prostu zmęczenie.

Ale mnie, Muzo, nie obwiniaj o to.
Teraz rozsądek mój jest jak rzeszoto,
a nie przez bogów puchar napełniony.
Niech mnie wyrzucą - opuszczę te strony –
o samowolę oskarżą i całkiem
zrujnują, zniszczą, połamią w kawałki.

Na radość dzieciom, w wielkim kraju owym
w podwórcu stanie popiersie gipsowe,
z białawych oczu nie widzących rosa
strumieniem strzeli, porazi niebiosa.

1962

przełożyła Katarzyna Krzyżewska
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Zbigniew Herbert

Raport z oblężonego Miasta



Zbyt stary żeby nosić broń i walczyć jak inni-

wyznaczono mi z łaski pośrednią rolę kronikarza
zapisuję - nie wiadomo dla kogo - dzieje oblężenia

mam być dokładny lecz nie wiem kiedy zaczął się najazd
przed dwustu laty w grudniu wrześniu może wczoraj o świcie
wszyscy chorują tutaj na zanik poczucia czasu

pozostało nam tylko miejsce przywiązanie do miejsca
jeszcze dzierżymy ruiny świątyń widma ogrodów i domów
jeśli stracimy ruiny nie pozostanie nic

piszę tak jak potrafię w rytmie nieskończonych tygodni
poniedziałek: magazyny puste jednostką obiegową stał się szczur
wtorek: burmistrz zamordowany przez niewiadomych sprawców
środa: rozmowy o zawieszeniu broni nieprzyjaciel internował posłów

nie znamy ich miejsca pobycia to znaczy miejsca kaźni
czwartek: po burzliwym zebraniu odrzucono większością głosów
wniosek kupców korzennych o bezwarunkowej kapitulacji
piątek: początek dżumy sobota: popełnił samobójstwo
N.N. niezłomny obrońca niedziela: nie ma wody oparliśmy
szturm przy bramie wschodniej zwartej Bramą Przymierza

wiem monotonnie to wszystko nikogo nie zdoła poruszyć

unikam komentarzy emocje trzymam w karbach piszę o faktach
podobno tylko one cenione są na obcych rynkach
ale z niejaka dumą pragnę donieść światu
że wyhodowaliśmy dzięki wojnie nową odmianę dzieci
nasze dzieci nie lubią bajek bawią się w zabijanie
na jawie i we śnie marzą o zupie chlebie i kości
zupełnie jak psy i koty

wieczorem lubię wędrować po rubieżach Miasta
wzdłuż granic naszej niepewnej wolności
patrzę z góry na mrowie wojsk ich światła
słucham hałasu bębnów barbarzyńskich wrzasków
doprawdy niepojęte że Miasto jeszcze się broni

oblężenie trwa długo wrogowie muszą się zmienić
nic ich nie łączy poza pragnieniem naszej zagłady
Goci Tatarzy Szwedzi hufce Cesarza pułki Przemienienia Pańskiego
kto ich policzy
kolor sztandarów zmieniają się jak las na horyzoncie
od delikatnej ptasiej żółci na wiosnę przez zieleń czerwień do zimowej czerni

tedy wieczorem uwolniony od faktów mogę pomyśleć
o sprawach dawnych dalekich na przykład o naszych
sprzymierzeńcach za morzem wiem współczują szczerze
ślą mąkę worki otuchy tłuszcz i dobre rady
nie wiedzą nawet że nas zdradzili ich ojcowie
nasi byli alianci z czasów drugiej Apokalipsy
synowie są bez winy zasługują na wdzięczność więc jesteśmy wdzięczni

nie przeżyli długiego jak wieczność oblężenia
ci których dotknęło nieszczęście są zawsze samotni
obrońcy Dalajamy Kurdowie afgańscy górale

teraz kiedy piszę te słowa zwolennicy ugody
zdobyli pewną przewagę nad stronnictwem niezłomnym
zwykle wahanie nastrojów losy jeszcze się ważą

cmentarze rosną maleje liczba obrońców
ale obrona trwa i będzie trwała do końca

i jeśli Miasto padnie a ocaleje jeden
on będzie niósł miasto w sobie po drogach wygnania
on będzie miasto

patrzymy w twarz głodu twarz ognia twarz śmierci
najgorszą ze wszystkich - twarz zdrady

i tylko sny nasze nie zostały upokorzone


z tomiku "Raport z oblężonego Miasta i inne wiersze", Wrocław,1998r.


Muzyka i wykonanie:Przemysław Gintrowski
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Stanisław Barańczak

A tak niewiele brakowało


A tak niewiele brakowało: mogłem
po prostu wraz z innymi podnieść rękę,
po prostu wraz z innymi ją opuścić -
aby w tej samej chwili wrosła ciężkim
łokciem w zielone sukno prezydialnych stołów,
w skórę wyściełającą przepastne siedzenia
czarnych limuzyn, w polakierowane
pulpity mównic, w bankietową biel
obrusów;
mogłem podnieść rękę. Ale nie.
Nadmiar przekory ? brak pokory ? szczerze
mówiąc, jedynie moment zagapienia:
paniczny strach na myśl, że może wcale
nie będę mógł opuścić ręki, że
dłoń podniesioną przebije rzeźnicki
hak nieba, które ze smutną ironią
lubimy sobie wyobrażać jako
pusty sklep mięsny, gdzie tylko czasami
zjawia się towar w postaci
naszych zarżniętych dusz.

z tomiku "Etyka i poetyka", Paryż 1979r.
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Czesław Miłosz

Zadanie


W trwodze i drżeniu myślę, że spełniłbym swoje życie
Tylko gdybym się zdobył na publiczną spowiedź
Wyjawiając oszustwo własne i mojej epoki:
Wolno nam było odzywać się skrzekiem karłów i demonów
Ale czyste i dostojne słowa były zakazane
Pod tak surową karą, że kto jedno z nich śmiał wymówić
Już sam uważał się za zgubionego.

z tomiku "Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada i inne wiersze", Kraków 1980r.
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Czesław Miłosz

Ryba


Pośród wrzasków,ekstatycznych bełkotów,pisku trąbek, bicia w rondle i bębny
Najwyższym protestem było zachowanie miary.
Ale zwyczajny głos ludzki tracił swoje prawo
I był jak otwarcie się pyszczka ryby za ścianą akwarium.
Przyjmowałem co mnie sądzone. Niemniej byłem tylko człowiekiem,
To znaczy cierpiałem dążąc do istot podobnych sobie.

z tomiku "Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada i inne wiersze", Kraków 1980r.
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Czesław Miłosz

Ile świetnych zamiarów


Ile świetnych zamiarów, ile gier i forteli,
Kiedy nam, przyjaciele moi,
Patronowały obłoki, posągi śródleśnej chwały,
I nad wąską ulica świętojańskie orły-anioły.
Mieliście przegrać i nie wiedzieliście o tym.
Mieliście przegrać i o tym wiedziałem,
Nie przyznając się wam ani sobie do wtajeniczeń, daremnych
A teraz już dokonane. Wiatr igra cieniami imion,
Aż po dynastii nastanie
Śnieżysta cisza.
Kto miał rozum, wybierał doktryny
W których świeciło, migocząc, diabelskie próchno,
Kto miał serce,dał się uwieść miłości do ludzi.
Kto chciał piękna, wysłużył na kamieniu kamień.
Tak odpłacał nasz wiek tym co zawierzyli
Jego rozpaczy i jego nadziei.
A wygrać co znaczyło? Milknąć w połowie słowa.
Krzyk słyszeć, hołd nieprawdzie, bo prawda zginęła.
Pobratymstwo udawać, omijając groby.
I siebie samego licząc do wybranych
Czuć całym ciałem
Wstyd.

z tomiku "Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada i inne wiersze", Kraków 1980r.
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Krzysztof Kamil Baczyński

Pokolenie


Wiatr drzewa spienia. Ziemia dojrzała.
Kłosy brzuch ciężki w gorę unoszą
i tylko chmury - palcom czy włosom
podobne - suną drapieżnie w mrok.

Ziemia owoców pełna po brzegi
kipi sytością jak wielka misa.
Tylko ze świerków na polu zwisa
głowa obcięta strasząc jak krzyk.

Kwiaty to krople miodu - tryskają
ściśnięte ziemią, co tak nabrzmiała,
pod tym jak korzeń skręcone ciała,
żywcem wtłoczone pod ciemny strop.

Ogromne nieba suną z warkotem.
Ludzie w snach ciężkich jak w klatkach krzyczą.
Usta ściśnięte mamy, twarz wilczą,
czuwając w dzień, słuchając w noc.

Pod ziemią drżą strumyki - słychać -
Krew tak nabiera w żyłach milczenia,
ciągną korzenie krew, z liści pada
rosa czerwona. I przestrzeń wzdycha.

Nas nauczono. Nie ma litości.
Po nocach śni się brat, który zginął,
któremu oczy żywcem wykłuto,
Któremu kości kijem złamano,
i drąży ciężko bolesne dłuto,
nadyma oczy jak bąble - krew.

Nas nauczono. Nie ma sumienia.
W jamach żyjemy strachem zaryci,
w grozie drążymy mroczne miłości,
własne posągi - źli troglodyci.

Nas nauczono. Nie ma miłości.
Jakże nam jeszcze uciekać w mrok
przed żaglem nozdrzy węszących nas,
przed siecią wzdętą kijów i rąk,
kiedy nie wrócą matki ni dzieci
w pustego serca rozpruty strąk.

Nas nauczono. Trzeba zapomnieć,
żeby nie umrzeć rojąc to wszystko.
Wstajemy nocą. Ciemno jest, ślisko.
Szukamy serca - bierzemy w rękę,
nasłuchujemy: wygaśnie męka,
ale zostanie kamień - tak - głaz.

I tak staniemy na wozach, czołgach,
na samolotach, na rumowisku,
gdzie po nas wąż się ciszy przeczołga,
gdzie zimny potop omyje nas,
nie wiedząc: stoi czy płynie czas.
Jak obce miasta z głębin kopane,
popielejące ludzkie pokłady
na wznak leżące, stojące wzwyż,
nie wiedząc, czy my karty iliady
rzeźbione ogniem w błyszczącym złocie,
czy nam postawią, z litości chociaż,
nad grobem krzyż.

22.07.1943

z tomiku "Utwory wybrane" Kraków - Wrocław 1986r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 10.04.09 o godzinie 22:49
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Jacek Kaczmarski

Ballada Pozytywna


Położymy płasko uszy,
Pysk na kłódkę, ogon w ruch.
Skowyt niech się tłucze w duszy,
Kasza niech napełnia brzuch.

Przecież tylko o to chodzi,
Żeby hołdów było dość.
Ta dłoń skarci, co nagrodzi -
Jeden kształt ma kij i kość.

Nikt mi nigdy tego nie da, co mi moja buda da!
Buda moja! Buda moja! Buda moja! Buda ma!

Zapomnimy dawne razy,
Wyliżemy gorycz z blizn.
Gesty starczą za rozkazy,
A za gesty starczy gwizd.

Jeśli kochasz swoją budę,
To pokochaj łańcuch swój!
Śmierdzi gnojem twój ogródek?
- Przecież to twój własny gnój!

Nikt mi nigdy tego nie da, co mi moja buda da!
Buda moja! Buda moja! Buda moja! Buda ma!

Zanim na złodzieja z kłami
Skoczysz w swej najkrwawszej z pian,
Czekaj, aż ci ktoś oznajmi,
Kto tu złodziej, kto twój pan.

Kto potopił ci szczenięta,
Słuch i węch zabierze, nim
Przyjdzie święta, choć przeklęta
Pieska śmierć po życiu psim.

Nikt mi nigdy tego nie da, co mi moja buda da!
Buda moja! Buda moja! Buda moja! Buda ma!

Gdy zapomnisz już, żeś w pola
Jął pod płotem tunel ryć,
Wtedy, ile tylko wola -
Będziesz wyć mógł, wyć i wyć!

Nikt mi nigdy tego nie da, co mi moja buda da!
Buda moja! Buda moja! Buda moja! Buda ma!

28.2.1982

"Ballada pozytywna" Muzyka i wykonanie:Jacek KaczmarskiZofia M. edytował(a) ten post dnia 19.04.09 o godzinie 10:12
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Jacek Kaczmarski

Marsz intelektualistów


Utwór dedykowany wszystkim tym, którzy swoją postawą przyczynili się do umacniania reżimu komunistycznego w Polsce, ze szczególnym uwzględnieniem Daniela Passenta, Jerzego Urbana i Mieczysława F. Rakowskiego

Jestem postacią na wskroś tragiczną
Najtrudniejszegom dokonał wyboru:
Między obozem dla nieprawomyślnych
A honorami i łaską dworu.

Obeznanemu w snach filozofów
Trudno jest mówić gwarą kaprali
I nosić mundur, ale po trochu
Co tylko można - trzeba ocalić!

Inni odeszli. Łatwa decyzja
Zwłaszcza, że nikt ich o nią nie pytał,
Lecz trudno - tego wymaga Ojczyzna,
Rzecz niepodzielna i jednolita.

Ja wiem, ja także z wami marzyłem
Dałem się ponieść mglistym mirażom
Lecz tylko siłą zwalczymy siłę
I zadepczemy groby, gdy każą!

Niech nikt mi kartą praw nie wywija,
Gdy chcę mam prawo piętnować Żyda!
Żołnierz jest po to, żeby zabijać,
Nawet gdy rozkaz sam sobie wyda.

Nie będzie pisał oszczerczych bredni
Drań, co Helsinki bierze za Jałtę
Bój o pryncypia - mój chleb powszedni,
Bez wahań zmienię pióro na pałkę!

Niech nikt krwią cudzą rąk mi nie kala,
Dzieje nie takie znają ofiary!
Niech wie, kto chciał już pomniki zwalać -
Winny nie ujdzie w tym kraju kary!

I wypiszemy wszystkim na skórze
Prawa człowieka i obywatela!
Prawo do pracy! Miejsce - przy murze!
I syna twarz w plutonie, co strzela!

A kiedy wszystko do ładu wróci
W szafach należne miejsce mundurom,
Snów filozofów młodzież się uczy
A ręka zmienia pałkę na pióro...

4.3.1982

"Marsz intelektualistów",muzyka:Jacek Kaczmarski

Prośba

Mów mi to co dzień: oni górą
Jakbyś w twarz raz po raz mi pluł.
Chrzest dadzą bezimiennym murom
Seriami kul tłum tnąc na pół.
Postawią miasta sierocińców,
Nabierze mocy życia smak.
Nim wyjrzy ludzka twarz zza sińców:
Mów mi, ach mów, że będzie tak!

Przy podpalonych bibliotekach
Lud sine ręce będzie grzał
I odnotuje to bezpieka
Kto przy tym płakał, kto się śmiał.
Dawnych znajomych nazwiskami
Mignie rubryka - zawód: kat
A nas obwoła ktoś zdrajcami,
Mów mi, ach mów, że będzie tak!

Nasi najbliżsi w łapach hycli.
Cośmy robili - śledztwo trwa.
W przedszkolach gwiazdka dla milicji,
Wojsko na placach i we snach.
Starcy mrą niepotrzebni światu,
Co dotąd przecież krążył wspak.
Zamiast "Jak się masz!" - "Dać go katu!"
Mów mi, ach mów, że będzie tak!

Bo kiedyś może się przydarzyć
Że z którymś z nich powtórzę błąd
Szukając uczuć w jego twarzy
Zamiast go zabić z zimną krwią.
Zamiast zacisnąć drut na szyi
I krtań w ostatni skręcić krwiak.
Chcę słyszeć, jak przed śmiercią wyje -
Mów mi, ach mów, że będzie tak!

27.1.1982

"Prośba";muzyka i wykonanie:Jacek Kaczmarski

"Prośba" i "Marsz intelektualistów";muzyka:Jacek Kaczmarski;wykonanie:Maciej Maleńczuk

http://www.youtube.com/watch?v=Nfbc9mdXi64Zofia M. edytował(a) ten post dnia 19.04.09 o godzinie 17:20

konto usunięte

Temat: Honor i godność

Zbigniew Herbert

Wstyd


Kiedy byłem bardzo chory opuścił mnie wstyd
bez sprzeciwu odsłaniałem obcym rękom wydawałem obcym oczom
biedne tajemnice mego ciała

Wkraczali we mnie ostro powiększając poniżenie

Mój profesor medycyny sądowej staruszek Mancewicz
kiedy wyławiał z sadzawki formaliny zwłoki samobójcy
schylał się nad nim jakby go chciał przeprosić
a potem sprawnym ruchem otwierał wspaniały torax
zamilkłą bazylikę oddechu

delikatnie prawie czule

Dlatego - wierny zmarłym szanujący popiół - rozumiem
gniew księżniczki greckiej jej zaciekły opór
miała rację - brat zasłużył na godny pochówek

całun ziemi troskliwie zasunięty
na oczy

Rovigo, 1992
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Honor i godność

Krzysztof Karasek

Toast

Krzysztofowi Mrozowskiemu


Za każdego, który wznieca bunt.
Za każdego, który posadził drzewo.
Za każdego, który zbuduje dom.

Światło twardnieje, a swój ból
oddaje twojej głowie. Ty też masz światło
a więc możesz wyjść z własnego ciała.
Jeszcze się nie urodziłeś
więc masz coś na swoją obronę.
Wystarczy nauczyć się języka ptaków
żeby być wolnym.

Czas przeznaczony ludziom minął.
Czas przybrał formę ciała.
Niebo było jedyną nieodkrytą
prawdą o ziemi, ale niebo także odchodzi
a zostają gwiazdy.
Zaczęliśmy żyć prawie na innej planecie.
Może to była kiedyś ziemia,
może można było na niej żyć.

Z każdym dniem uzmysławiam sobie zbyteczność
we wszystkim czym żyję.
Zmiana jednego pokolenia na drugie
odbywa się w ciągu tygodnia
a nawet kilku godzin. Jeśli ktoś ja prześpi,
to zbudzi się w nocy, wypadnie przez okno
i się zabije. Ubraniami umarłych
okładają ściany swoich domów.
Nie zostawią cię w spokoju.

Pierwsza zdrada to chwila słabości.
Za drugą zażądasz orderu.
Przy trzeciej będziesz musiał zabić.

Wszyscy nieprawi
szukać będą opieki u władzy
a co najgorsze, władza ich obroni
i da pracę. Wkrótce dowiesz się,
że jesteś konsumentem.
Połkniesz swoją porcję wódki i chleba
a potem umrzesz.

Jeżeli to możliwe zachowaj niewinność
i nie stawaj się mężczyzną.
Chłopiec we mnie powiedział mi,
że jest starszy ode mnie
i że umrze prędzej niż ja.
Powiedział też, że będzie torturowany
i ukrzyżowany. Skąd to wiedział?

Ubodzy duchem to ci,
którzy mogą zrezygnować nawet z ducha.
Przez twoje ciało prześwieca
ciało żebraka. To najsubtelniejsze
z ciał, możesz nim objąć kobietę.
Jest nagie. Tak nagie,
że aż niewidoczne.

Adam znał język ptaków.
Orfeusz poznał języki skał i drzew.
Tak zwany postęp to zwyczajna redukcja, obcinasz
sobie rękę, wyłupujesz oko,
wydłubujesz ucho.

Nie lękaj się, że nie umiesz mówić.
Odezwij się. Kiedy ludzie wyczerpią
wszystkie kombinacje słów
wtedy ty przemówisz.

Nie możesz dostrzec formy swojego milczenia?
Twoje milczenie ma ciało
i wszyscy go potrzebują.
Nastanie czas, gdy z twego milczenia
ludzie wysnują nowe słowa.

Za każdego, który wznieca bunt.
Za każdego, który posadził drzewo.
Za każdego, który zbuduje dom.

Za życie z samym sobą i mroczne serce
(należy pić w samotności, w maju,
o północy).

12-17.08.2005



Wyślij zaproszenie do