Temat: Góry, poezja i my
Wojciech Kudyba
Pasterka na Rusnakowej
Wszyscy już spali w płytkich kolebkach dolin
Gaszono smutne ognie miast, ciemność tuliła
Do siebie szorstkie pola, długie czarne drogi
Wolno znikały ślady, zimny wiatr okrywał
Świat śniegiem - białym, śmiertelnym - chłodnym popiołem
Nisko, w wąwozach stygł puls strumieni, lecz górą
Wciąż ktoś chodził, jak anioł wspinał się z mozołem
Na jodły, ostre skały, zbiegał granią, chmurą
Niecierpliwie na skrzydłach kręcił się w zamieci
Dmuchał w świstawki, tańczył, wołał coraz głośniej
Żebyśmy szli czym prędzej, by zobaczyć Dziecię
W pasterskiej kaplicy i chóry radosne.
Nie mogliśmy się zbudzić i
sen nieprzespany
Twardy wciąż nas morzył, przytrzymywał w środku
Ziemi, wśród mysich korytarzy, pod świerkami
W kopcach, w wielkich kopułach mrowisk, w równym rządku
Przed piękną królową larw. To nie było łatwe:
Wyplątać się z miękkich, słodkich korzeni, z liści
Pachnących jesienią, ciemnym, mokrym wiatrem
Przedzierać się wciąż w górę, wierzyć, że się ziści
Cud - część z nas pozostała w dole pod tabliczką
Szlaku, reszta musiała być teraz całością
Wymęczeni, w rozsypce stanęliśmy blisko
Drzwi, lecz ktoś szedł i w jasny prowadził nas kościół.
Koliba
Szukaliśmy schronienia, zielonej koliby
Każdego dnia, nocą, z okutymi drzwiami
Z gontowym dachem, z echem ukrytym w koronie
Zimowych jaworów, z dalekim wołaniem
Wśród śnieżnych łąk.
Tak, jakby nas zwabiała - wiatrem, ciepłem, blaskiem
Ciemnym obrzędem, świecą, mrocznym dymem -
W to miejsce: przy wiecznym ogniu
- śpiewnym, kolorowym -
W którym zawsze ktoś jest
I które jest czyśćcem.
Musiała gdzieś tu być - o, tak! Była na pewno
Na Jaworzynie, przy Zbójeckiej Jamie
Na listku szronu, w gniazdku, okruszynie śniegu
Sama jedna na czubku szpilki
Zamiast złego.
Widok ze Sralówek do doliny ucichłej
Boże, jak tam jest cicho
Z drugiej strony góry
W nocy, w śnieżnej dolinie
Która nie ma miejsca
W szałasach na listkach śniegu
W schroniskach na soplach
W miastach na czubkach świerków
W krainach na jodłach
W domach, które stały się ogniem
Drobnym, rozproszonym
Zgubionym w świecie
W samym środku świata
Wszędzie i nigdzie
W wielkiej tajemnicy
W zmarzniętych trawach
W srebrnych źdźbłach koniczyn
Jak tam spokojnie
Wolno idą chmury
Ktoś je popycha kijem
Jak baranki
Pod lodem rzeka
Modli się za nami
Po niebie płyną złote ryby
Jak święci
Parami.
Wiersz "Widok ze..." znajduje się również w temacie Cisza w poezji - M.M.Michał M. edytował(a) ten post dnia 16.09.09 o godzinie 11:09