Temat: Głód
Leconte de Lisle
Sacra fames
Drzemie morze bezkresne. Wznosi i kołysze
Fale, w których się niebo wieńcem blasków mieni.
Noc złocista rozlewa przejmującą ciszę
Na ową gorzką świetność toni i przestrzeni.
Dwie przepaści chcą złączyć się w otchłań bez miary,
Otchłań smutku, pokoju, zimnego olśnienia,
Kościół i grób – posępne, lecz cudne obszary,
Gdzie się iskrzą, uparcie, tysiączne spojrzenia.
I tak nieba wyniosłe i wody czcigodnie
Trwają zaklęte w świetle i w doskonałości,
Jak gdyby zgiełk żyjących ni jęki, ni zbrodnie
Nie zmąciły przenigdy ich snów o wieczności.
Tymczasem, głodny, z szorstką i obwisłą skórą,
Przeraźliwy Wędrownik po morskiej oddali
Zbliża się, krąży, niknie, pruje toń ponurą
I rozwiewa w ziewnięciu dwie szczęki ze stali.
Nic – nic go nie obchodzi błękitne przestworze,
Trzej królowie ni Trójkąt, ni skręty Skorpiona,
Co zwija ogon cienki na ciemnym ugorze
Niedźwiedzicy brodzącej w błyskach Septentriona.
On wie tylko o ciele miażdżonym na strzępy,
Jak zawsze pochłonięty ludożerczą żądzą,
Zanurzony w tajemne podwodne ostępy.
Jego ślepia, już mętne, wciąż węszą, wciąż węszą i błądzą.
Na oceanie pustka. Rzeczy oniemiały.
Tamte żywe, te martwe. Milczenie, zagłada.
Popada w bezruch, ślepnie; a przewodnik mały
Na jego czarnej płetwie do snu się układa.
O potworze! Ty od nas nie różnisz się wcale,
Choć może bardziej wstrętny, okrutny, zawzięty.
Pociesz się! Jutro będziesz w drapieżnym swym szale
Żarł ludzi – i przez ludzi zostaniesz wchłonięty.
Bo święty Głód jest mordem w prawa majestacie,
Od samych głębin cienia po blasków głębiny!
Więc, człowieku czy bestio – ofiaro lub kacie –
Wyjście w obliczu Śmierci tak samo bez winy.
1884
tłum. Janusz Strasburger
wiersz jest też w temacie O rybach i innych mieszkańcach wód Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.12.09 o godzinie 08:53