Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

Stanisław Grochowiak

Sen


Aresztowano mnie nocą Tak zwykle
Słyszałem
Robią ludzie o profilach siekier
Lubią jeszcze w stół zapukać
I w szafę
By po odejściu
Biegały po słojach obłąkane korniki

A potem
Cios w głowę i pytanie o moje gusta choreograficzne
A potem
Cios w głowę i pytanie o ostatni przedsmak jagody
A potem
Cios w głowę i -
Nic

Obracano mną szybko
Wkładano w różne butle
Zaczopowano usta
Odczopowano odbyt

I kiedy wracałem do domu
Byłem małą uśmiechniętą weszką
O niezwykle siwych
Jak nitki
Odnóżach

z tomu "Wiersze nieznane i rozproszone", 1996Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 01.04.10 o godzinie 15:16
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

André Breton

Czuwanie


W Paryżu wieża świętego Jacka chwiejna
Podobna do słonecznika
Czołem potrąca niekiedy Sekwanę a jej cień wślizguje się niezauważalnie między holowniki
W tejże chwili na palcach w moim śnie ruszam w stronę pokoju gdzie leżę jak długi
I podkładam ogień
Aby nic nie zostało z tej zgody jaką mi wydarto
Meble teraz ustępują miejsca zwierzętom tych samych rozmiarów które chłoną mnie braterskim spojrzeniem
Lwom w których grzywach dopalają się właśnie krzesła
Koleniom których białe brzuchy pochłaniają ostatnie dreszcze prześcieradeł
O godzinie miłości i sinawych powiek
A teraz ja płonę widzę tę kryjówkę uroczystą rzeczy nieważnych
Jaką było me ciało
Przetrząsane przez cierpliwe dzioby ibisów ognia
Gdy wszystko skończone wchodzę niewidzialny do arki
Nie zważając na przechodniów życia i odgłosy ich kroków sunących w oddali
Poprzez głogi deszczu
Widzę krawędzie słońca
Słyszę jak rozdziera się ludzka bielizna niczym wielki liść
Pod paznokciem obecności i nieobecności które są ze sobą w zmowie
Wszystkie zajęcia więdną nie zostaje z nich nic prócz pachnącej koronki
Koronkowej muszli która ma formę doskonałą piersi
Dotykam tylko serca rzeczy w ręku trzymam ostrze

1923

tłum. Krystyna Rodowska

w wersji oryginalnej pt. „Vigilance” w temacie W języku Baudelaire’a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.04.10 o godzinie 12:51
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

Robert Bly*

Sen o niedorozwiniętych dzieciach


Któregoś popołudnia samotnie łowiłem ryby
Wiał porywisty wiatr i chlupotała woda w rufie na łodzi.
Byłem daleko od domu
I klika razy ocknąłem się na krzyk gęsi.
Śniła mi się zabawa niedorozwiniętych dzieci jedno podeszło bliżej.
Ze swą panią, która miała jasne włosy i otwartą twarz.
Pierwszy raz przełamałem swoją powściągliwość;
Chwyciłem ją w ramiona i tuliłem.

Zbudziwszy się poczułem, jaki jestem sam.
Krok po kroku szedłem wzdłuż pomostu
Samotnie łowiąc ryby, daleko na północy.

tłum. Grzegorz Musiał

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.08.13 o godzinie 12:25
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

Jean Valentine

Sen przebaczenia: człowiek z warszawskiego Getta


Wyglądał na sześć lat, może siedem, ale o wiele za chudy.
To że tam był zdawało się naturalne choć wszystko inne
każdy jego kontur, jakby spowolniałe... Mówił po polsku,
Ale ja nie umiałam odpowiedzieć.
Pokazał palcem okno, drzewa, może śnieg
może naszą srebrzystą salę wykładową.

Odezwałam się po angielsku. „Zawsze tu żyłam
spokojnym życiem. Prywatnym.” „We wstydzie”.
Rzekłam. Kiwnął głową. Był teraz stary i uprzejmy
miał tyle lat co ja albo moja matka; pokiwał głową
o napisał mi w notesie – „Niech będzie dobrze”.

Ściągnął brwi, zawahał się
jakby zapomniał o czymś
i znów zaczął pisać:
„Niech”.

Idę, przystaję, idę –
dotykam błyszczącej kory brzóz, omszałej, chłodnej:
próbuję śniegu, który parzy język –
czysty chłód zlizywany z solą dłoni;
Ta cisza, te gwiazdy wciąż nie pozwalające się odwiedzić

idące za swym głosem.
Nasi najbliżsi tu są.
Byli.

tłum. Grzegorz Musiał

wiersz jest też w temacie Łaska przebaczenia
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.05.10 o godzinie 19:29
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

James Schuyler*

Sen


ze swym balastem snów:
widzę elegancki butik, nieduży
ze śmieszną ladą, gdzie? –
czy to skały Rzymu, morza
Wenecji? W każdym razie Włochy.
Barwne kawałki winylu zręcznie
imitują niecodzienny model
peleryny. Szyk. A także
drogi tweedowy garnitur! Komu potrzebne
drogie garnitury z tweedu? Raczej nie
mnie, choć nie odmówiłbym takiego. Sen,
ze swym balastem snów.
On wygląda jak zwykle, mój
ukochany przyjaciel, tylko dlaczego
ma na sobie piękną wieczorową suknię
z Fortuny? „Możliwe
powiedział mój psychiatra, „że był
dla ciebie nie tylko czułym ojcem ale
i kochającą matką.” Co za dociekliwość!
(Orgia na trawie: sąsiedzi są tak
wstrząśnięci, że już się do mnie
nie odzywają.)
A potem noc, gdy przyśniło
mi się, że cię posuwam.
„Jim”, powiedziałeś, „powiedz
że mnie kochasz.” „Tom”
powiedziałem, „kocham ciebie.” Wtedy
zbudziłem się i otarłem
łzy: to tylko sen
nie było w nim ciebie
i nigdy nie będzie. Wszystko
skończone, choć niezmiennie i zawsze
pragnąłbym lec
na twych udach. „Tom”
powiedział twój Tato „masz
świetne nogi.” Och tak, nie
wątpię, że szczycisz się nimi! Jednak
pamiętaj: to wszystyko
sen, sen
ze swym balastem snów...

tłum. Grzegorz Musiał

wiersz jest też w temacie Z wyspy Lesbos i nie tylko...

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.07.12 o godzinie 17:35
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

Claude Roy*

Sen


Wahadło zegara w zimie
odlicza kroki mego snu
Jest noc w domu
i czerwcowe południe w moim śnie

Dziecko wspina się na czereśnię
i słyszy wśród liści
oddech starego człowieka którym kiedyś będzie
i dzierganie wahadła

W ciemnościach poduszki
śpiący w sześćdziesiąt lat później
słyszy dziecko co rozgarnia gałęzie
i stukot czereśni spadających w trawę

23 sierpnia 1982

tłum. Krystyna Rodowska

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 04.08.10 o godzinie 14:11
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

Ryszard Milczewski-Bruno*

Sen w pociągu relacji Toruń-Sierpc


Pomiędzy Ograszką a Lipnem
Pomiędzy Honoratką a mną
Śniła mi się kupa forsy
Nagle – hophop – wysiadać!
Obudzony: patrzę – kupa jest
A forsy – nie ma - -

- - - -

Na oziminy – jak torf – wybiegły
Gawrony - -

1963

z wierszy odszukanych, pierwodruk w: Ryszard Milczewski-Bruno,
Poezja, proza i listy, Czytelnik, Warszawa 1989


*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie ”Poeci przeklęci”

wiersz jest też w temacie Poezja kolei żelaznych
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.07.10 o godzinie 22:14
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

Diane Wakoski*

Pięć snów Jennifer Snow**


Kiedy nadchodzi choroba
ciało kurczy się i maleje
i staje się tak blade że aż przezroczyste,
zjawia się Śmierć w czarnym kapturze
i staje patrząc w okno.
Zaciągamy przed nią kotary;
ale czeka pod domem.
Jej cierpliwość jest niepojęta.
Blada dziewczyna w łóżku
czeka także,
uśpiona.

1.

Trzyma lustro w ręce.
W lustrze
widzi obrazy.
Idzie ku niej lew.
Daniel zbliża się z drugiej strony.
Przy spotkaniu kłaniają się sobie
i wymieniają dary.
Lew otrzymuje od Daniela miecz.
Rękojeścią miecza jest ludzka czaszka.
Daniel otrzymuje od lwa puchar,
Z pucharu wystaje ludzka dłoń
w haftowanym mankiecie.
Kłaniają się sobie i odchodzą.
Jennifer ogląda tę ceremonię w lusterku.
Teraz odsuwa je.
Daniel i lew stają.
Odwracają się.
Daniel wraca i oddaje swój puchar.
Ale dłoń w pucharze porusza się,
chwyta lusterko
i podnosi je ku słońcu
rozsiewając wokół błyski
od których ogród staje w ogniu.
Wszystko płonie ale jest to ogień spokojny.
Nie słychać trzaskania płomieni ani wiatru.
Ogień wznosi się i opada
jakby ktoś rysował go ołówkiem na papierze.
Płoną Daniel i lew.
I ogród.
Ale puchar pozostaje nietknięty
i wciąż nieskazitelny jest haftowany mankiet;
miecz którego rękojeść stanowi ludzka czaszka
leży porzucony w ogrodzie.

* * *

Jennifer budzi się na chwilę.
Ma gorączkę.
Podaję jej wodę do picia.
Czuje za oknem obecność Śmierci
i znów zasypia.

2

Za oknem stoi piękny koń.
Jennifer chce go dosiąść.
Patrzy przez okno
i widzi jego kształty
pełne wdzięku i siły.
Czyj to koń?
Stary mężczyzna wychodzi z ceglanego domu naprzeciw.
Potem wychodzi chłopiec.
Szczupły, ubrany w strój do jazdy konnej.
Mężczyzna wręcz mu jakieś pieniądze,
chłopiec dosiada konia
i odjeżdża. Jennifer patrzy na niego i na konia
dopóki nie znikną jej z oczu.
To bolesne stracić coś nim to otrzymamy.
Po starego człowieka
zajeżdża limuzyna z szoferem.
Kiedy szofer wyskakuje
żeby otworzyć drzwiczki,
Jennifer widzi, że to szkielet,
elegancko ubrany.
Otwiera drzwiczki przed starym człowiekiem,
zatrzaskuje
i znowu siada za kierownicą,
limuzyna odjeżdża.

* * *

Zbudziłam Jennifer, żeby wzięła lekarstwo.
Kiedy ją podtrzymywałam,
wydawała się nie dość materialna, by być chora.
Jakie okropności wytrzymać może ciało.
Zasnęła zanim jej głowa dotknęła poduszki.

3

Jennifer pływa.
Boi się wody, ale nie może przestać pływać.
Płynie jeziorem
wciąż dalej i dalej.
Przez jezioro mknie
ryba z jaspisu wyrzeźbiona w Chinach przed tysiącem lat.
Jennifer zobaczyła ją i zlękła się.
Nie znosi pływania.
Nie znosi wody.
Boi się, że ryba wejdzie jej do ust,
albo otrze się o jej ciało.
Bardziej niż jakiejkolwiek innej
śmierci boi się utonięcia.

Ale na jeziorze jest w łodzi rybak.
Zapuszcza sieć. Chwyta obie, Jennifer i rybę,
Jennifer dostrzega piękne rzeźbienia na ciele ryby,
widzi, że ryba jest nieżywa,
gładka i wypolerowana,
i przestaje się bać.
Boi się ryby prawdziwej,
z prawdziwymi łuskami i oskrzelami.

* * *

Jennifer budzi się znowu.
Prosi żebym rozsunęła zasłony.
Robię to.
Ale Śmierć wciąż tam jest,
stoi samotnie w ogrodzie
w czarnym nasuniętym ciasno przed wiatrem kapturze.
Chciałam zasłonić portiery.
Ale Jennifer błaga mnie, żeby tego nie robić.
Kiedy znów zasypia,
zasuwam zasłony.
Wiem o Śmierci, ale nie lubię jej oglądać.

4

Jennifer śni się że jest harfistką.
Kiedy siedzi grając na harfie w Hiszpanii,
zjawia się przed nią niepozorny stary mężczyzna
i sprzedaje jej małpę.
Małpa ma tańczyć wokół harfy
i uderzać w struny.
Jennifer uczy ją grać na harfie „Golondrinę”
i kilka trudniejszych utworów.
Zabiera ją na koncerty objazdowe,
zarabiają dużo pieniędzy.
Pewnego dnia ktoś daje małpie szklankę wina,
co ma dalsze skutki.
Małpa zostaje alkoholiczką.
Wino, które pije zamienia się w krew. Po wypiciu szklanki krwi małpa zdycha.
Jennifer budzi się z płaczem.

* * *

Pyta dlaczego zasłoniłam zasłony.
Odsłaniam je.
Śmierć podchodzi do okna i zagląda do środka.
Jennifer siada na łóżku i patrzy na nią.
Podaję jej lekarstwo
i znów zasypia.

5

Pająk osnuwa siecią
usta uszy i oczy Jennifer.
Pająk śpiewa piosenkę
Raz bardzo dumnie
Siedząc na trumnie
Panna Bułeczka zjadała wiersze
Nadleciał ptaszek
Porwał okruszek
Bardzo przestraszył Bułeczkę.

Kiedy ptak przelatuje nad opajęczonym ciałem Jennifer
chwyta kilka jej włosów na budowę gniazda
i szepcze do ucha dwa słowa
„diamenty” i „śmierć”.
Kiedy ptak odlatuje
Jennifer się budzi.
Śmierć puka do drzwi. Wpuszczam ją. Jennifer z nią mówi.

z tomu „Discrepancies and apparitions”, 1966

tłum. Julia Hartwig

*notka o autorce, inne jej wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna

**Część I poematu pt. "Pięć nów Jennifer Snow i jej testament"
Cześć II pt. "Testament Jennifer" w temacie Testament w poezji
Ten post został edytowany przez Autora dnia 06.08.13 o godzinie 12:32
Jadwiga Z.

Jadwiga Z. Bardzo długoletni
dyrektor
przedszkola,
nauczyciel dyplom...

Temat: Co się poetom śni ...?

Jadwiga Zgliszewska


Do snu twego trafić...


Chciałabym
ci się przyśnić
jaka jestem naprawdę
lecz nie fizycznie -
o nie! za żadne skarby!
tego nie pragnę...
niedoskonałym widokiem
ciebie zniechęcić
to ponieść klęskę
no cóż - mężczyzna
ocenia okiem...

... a ja bym chciała
aby w tym śnie
dusza ci moja śpiewała
pieśnią całego życia
nie mam nic do ukrycia
i tego nawet
z warstwy najgłębszej...
nie wahałabym się otworzyć
przed tobą serca
pokazać bóle
troski kłopoty
i niewymowną tęsknotę
i radości maleńkie perełki
dla możliwości jedynie
goszczenia w twoim śnie

... a jednak muszę
stawić tamę marzeniom
dla twego dobra
abyś nie doznał
zawodu przebudzenia...

2010.11.04
Ela Gruszfeld

Ela Gruszfeld Szukam pracy -
handel / marketing /
usługi

Temat: Co się poetom śni ...?

SEN

gwiazdy obudzone nocą
zamrugały
w trzepot skrzydeł
zaplątane wątki bajek
perły śmiechu krótkiej chwili

rozsypane opowieści
gawędziarskie szepty wiatru
niepamięci zapomnianej
filuterne mgnienia czasu

kolorowy śnieg na drodze
zdumiał gamą oczy widza
rozniecił szarości pejzażu
utonął w nocnym aksamicie

ciszą
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

Manuel Bandeira*

Sen o końcu karnawału


Byłem z tobą. Nasze kostiumy były czarne i czarne były nasze maski.
Szliśmy wśród tłumu, uroczyście,
W pełni świadomi naszego posępnego wyglądu,
kontrastującego z uczuciem szczęścia,
które było w nas... Które przenikało nas jak ognisty miecz...
Jak ognisty miecz, który przeszywał ekstatyczne święte...
I miałem wrażenie w moim śnie, że podczas gdy byliśmy
ubrani na czarno, tak całkiem czarni z wierzchu,
wewnątrz przeciwnie, wszystko było jasne i świetliste...

To były ostatki. Niezliczony tłum
Wrzał. Pośród odgłosów fanfar
Przechodziły wspaniałe orszaki.
Były tam niewinne alegorie, w ludowym stylu i w ostrych kolorach,
Najpierw szły wystrojone kobiety o podejrzanej reputacji,
i obfitym biuście – jak Wenus dla kasjerów.
Przedstawiały sobą boginie – bogini tego, bogini tamtego, półnagie i ogłupiałe.
Tłum, chciwy zamieszania,
przemieszczał się w zgiełku,
Przyjmował owe boginie z wrzaskiem.

My szliśmy trzymając się za ręce, uroczyście.
O posępnym wyglądzie, czarni, czarni...
Ale wewnątrz nas wszystko było jasne i świetliste.
I poza nami nie było tam radości.
Radość była w nas.
Tylko wewnątrz nas była radość.
- Głęboka, cicha radość.

tłum. Joanna Karasek

*notka o poecie, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska

wiersz jest też w temacie Niech żyje bal
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 13.12.10 o godzinie 19:31
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

Umberto Saba*

Braterstwo


Miałem sen, a o świcie raz jeszcze mnie nawiedził.
Ptaki mówiły, a ja w jednym z nich
trwałem przemieniony. Mówiły:
MY O ŁAGODNYM DZIOBIE KOCHAMY
PACHNĄCE OWOCE Z OGRODÓW A WSZYSTKIE
WYKLUŁYSMY SIĘ Z JEDNEGO JAJKA .

Oto sen godny dziecka lub ptaka.

ze zbioru „Quasi un racconto”, 1951

tłum. Marek Baterowicz

*notka o poecie, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie W języku Dantego
Mar P.

Mar P.
www.mar-canela.blogs
pot.com

Temat: Co się poetom śni ...?

Bolesław Leśmian

Sen

Śniło mi się, że znika treść kwiatów wątpliwa
I że ogród, istnienia zlistwionego syt -
Ginie, szepcąc twe imię, dziewczyno wróżb chciwa -
A śmierć szarpie na strzępy twój spieszczony byt.

Ginie w złoto i jedwab postrojone życie,
I cmentarz, gdzie rozpacza zapomniany trup -
I las znika, gdzie ślad swój wyryła niezbicie
Zwycięska rzeczywistość moich dzielnych stóp.

Znikło miasto, gdzie wrzała bezzasadna praca
I gdzie się rozbudował śmiech, niebyt i żal.
Nadaremnie się obłok - słońcu przypodzłaca:
Znikł obłok - żywot wieczny - bóstw kilka - i dal.

Lecz ja trwam, by śnić jeszcze na mogile nieba
Mrok, któremu śmierć chmurne rozczesuje brwi.
I mój pokój trwa także - dlatego że trzeba
Mieć pokój - we wszechświecie... I zamknąłem drzwi...

Świerszcz piosenką zapiecną oszołamia ciszę -
Anioł miga białawo w zaokiennej mgle -
A ja wiersz ten dla świerszczy i aniołów piszę -
I tak mi źle na świecie - tak mi strasznie źle!

Szmer wioseł

Szmer wioseł dwojga w gęstwinie fal —
I szmer — i słońce — i śpiew — i dal!

Tak właśnie trzeba i tylko tak:
Płynąć wbrew ziemi — niebu na wspak!

Perły, korale skradzione dnu
Rzucać w głębinę własnego snu —

I nasłuchiwać — o złudo złud! —
Czyli uderzą z jękiem o spód?...

Łódź się odbija w fali na wznak —
Tak właśnie trzeba i tylko tak!

Dwoistą łodzią i tu i tam
Płyń jednocześnie, po dwakroć sam!

Dwoistą łodzią w bezmiary płyń,
Podwójnie kochaj, podwójnie giń!

Czworo masz wioseł, dwa stery masz,
Ku własnej twarzy schyloną twarz —

Jakbyś wypłynął z dwu różnych snów,
Aby w tym jednym spotkać się znów!...

Jakbyś zaprzysiągł noce i dnie
Temu jednemu! Mój śnie, mój śnie!...
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

Tomas Tranströmer*

Citoyens


Nocą po wypadku śnił mi się ospowaty mężczyzna
który śpiewał w zaułkach.
Danton!
Nie ten drugi: Robespierre nie zażywa takich spacerów.
Robespierre robi starannie toaletę rano przez całą godzinę
resztę doby poświęcając Ludowi.
W raju pamfletów wśród maszynerii cnót.
Danton -
lub ten kto nosił jego maskę -
stał jak na szczudłach.
Widziałem jego twarz od dołu:
jak ospowaty księżyc
pół w świetle, pół w żałobie.
Chciałem coś powiedzieć.
Ciężar na piersi, ciężarek
który wprawia w ruch,
obraca wskazówki: rok 1., rok 2. …
Ostra woń jak od trocin w klatce tygrysa.
I – jak zawsze we śnie – słońca ani śladu.
Za to mury świeciły
w zaułkach, które skręcały
w dól ku poczekalni poskręcanej przestrzeni
poczekalni, gdzie my wszyscy...

z tomu „Sanningsbarriären”, 1978

tłum. Leonard Neuger

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

Mark Strand*

Sen


Jednym ze snów jest sen, w którym mój język
mówiący nieznaną mową -
słowami, które zaraz
zasypiają snem słów.

Jest też sen śpiącej chwili
ukrytej w chwili następnej, przeciągającej noc.
I sen, jakim śpi okno, przemieniający w szkło
wysoki sen śpiących drzew.

Jest sen, w który zapada powieść, gdy się ją czyta,
bezgłośny jak sen sukienki na ciepłym ciele kobiety.
Sen grzmotów pokrytych kurzem podczas słonecznych dni.
I sen, jakim śpi popiół po czymś, co dawno wygasło.

Sen, w jaki wiatr zapada, wypełnia czasem niebo.
Jest długi sen powietrza śpiącego w płucach zmarłych.
I sen, jakim śpi pokój, kiedy ktoś w nim oddycha.
Jest nawet sen księżyca śpiącego snem drewnianym.

Lecz jest jeszcze inny sen – który mi rozkazuje,
bym się położył i wślizgnął w ogarniającą mnie ciemność
jak gdyby w drugą skórę, z której nigdy nie wyjdę
i w której nikt mnie nie znajdzie.

z tomu „Darker”, 1970

tłum. Agnieszka Kołakowska

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ewa C.

Ewa C. specjalista ds
eksportu

Temat: Co się poetom śni ...?

Uśpione myśli

Zatopiłam we śnie wszystkie moje myśli
te najpiękniejsze, te najczystsze
i przez nocy mrok zupełnie bez słów
stapałam po dywanie utkanym z uczuć,
bo słów nie trzeba, gdy serce goreje,
a umysł jeno udaje, jeno drzemie...
w myślach obrazy snują się w obłędzie
i dusza obnaża swoją wrażliwość...
W tym śnie czuję smak jego ust wydatnych
i na sobie utkwione wciąż jego spojrzenie...
Nasze dłonie splecione wezłem namiętności
i serca bijące w czerwonej poświacie...
Jak cudnie się tak lewituje
gdzieś po niebiosa wypełnione nadzieją!
Nie, nie chcę jeszcze wstawać,
Nie chcę budzic uśpionych myśli
-niech wskażą mi droge do Parku Miłości,
abym nad ranem spoglądać nie musiała
... w krzywe zwierciadło przeszlości....

konto usunięte

Temat: Co się poetom śni ...?

ANDRZEJ LEGIECKI

Sen

Samotność, trud, troska –

Ale jest noc,
Może,
przyśni mi się mama i Polska.
Janusz Kliś

Janusz Kliś Poeta,plastyk,
nauczyciel...

Temat: Co się poetom śni ...?

sen łąki zielonej

...a Ty
w snach moich

tańczysz z motylami
uśmiechem malowanym
w oczach
niebieskimi chabrami

w porannej rosie
z mokrą głową
karuzelą maków
polnych
kręcisz czerwoną

...a ja
w snach moich

płynę z chmurami
miodem gorącym
sercem
słońca pszczołami

w łąki kwiatach
rozpływam się kolorowo
wiruję marzeniami
...i budzę się
z zieloną glową

Autor: Janusz Kliś
(ISBN 978-83-60921-39-5)
..z tom .poezji „Spojrzenie” – 2009r.(Kwiaty w moim oknie)

konto usunięte

Temat: Co się poetom śni ...?

Jan Lechoń

Niebo

Śniło mi się dziś niebo: zaraz je poznałem
Po zapachu koniczyn i śpiewie skowronka.
Cykały w trawie świerszcze, falowała łąka,
I wiem że był tam Pan Bóg, choć go nie widziałem

Nie widziałem aniołów, ale nad ugory
Z szumem białe swe skrzydła podniosły bociana
I były jeszcze jakieś buki i jawory,
Które w wiatru poszumie grały jak organy.

A później, niby wielki robak świętojański,
Srebrny księżyc rozświetlił Akropolu gruzy,
Nad którymi wysoko stal Paweł Kochański
I grał w tej boskiej ciszy "Źródło Aretuzy".Malgorzata K. edytował(a) ten post dnia 04.07.11 o godzinie 13:16
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Co się poetom śni ...?

Simon Armitage*

Scenariusz


Słońce kładzie kolor na firankach
i gra na różowej błonie ich powiek;
więc nawet gdy śpią, światło kadruje
ostatnie ujęcia ich osobnych snów.
On widzi dziewczynę we wzorzystej opasce na głowę,
schodzącą ścieżką po trudnym zboczu;
rusza za nią, uważając na każdy krok.
Wyobraża sobie spotkanie. Czy ona ma czas?
Czy grzebień, który znalazł wśród skał,
nie należy do niej, i czy tamten odrzutowiec,
znaczący ponad nimi srebrną trajektorię,
nie pobił czasem rekordu wysokości?
Coś go trapi, niemniej jednak
rozwiązuje prosty węzeł opaski
i zboże jej włosów rozsypuje się
z misternie ułożonej kopki. Chyba już
odgadł kolor jej szczoteczki do zębów.

A ona? We śnie ustawia sztalugę przed
mgiełką upału i widzi szczegół wyłaniający się
z oparów popołudnia. Na przykład
te linie, cynkowe dachy ruder,
a może krawędzie tarasów z dzikim winem.
Lub te plamy zieleni; cyprysy rozdzielone
polną drogą bądź ścieżką
wiodącą ku jakiejś budowli na wzgórzu:
stacji lub klasztorowi.
Jej pędzel naśladuje pewność.
Gdy nadchodzi chłopiec z oliwkową skórą,
ona pyta o kurz, który nigdy nie opada,
i za pomocą znaków i łamanej angielszczyzny
tłumaczy mu, jak kurz kreśli pęknięcia na jej dłoniach.
Tutaj perz nie skropi jej miękkich, skórzanych butów
białą wydzieliną, myśli sobie. Nie tutaj koniczyna.

Po przebudzeniu wkładają najluźniejsze ubrania,
i bez śniadania idą na korty tenisowe.
Tłumaczy jej, że codziennie jest słońce,
ale pokrywa chmur psuje pogodę. Ona ocenia
te dni na takie, kiedy ma się najmniej obiekcji
wobec perspektywy wyjazdu pod żagle z rodzicami.
Są najbliżej momentu, kiedy mówi się,
co to znaczy wylecieć na świat.
Tak zmęczeni, że nie chce im się nawet ćwiczyć, spacerują
i ścinają tarczę zegarową każdego dmuchawca
otwartymi rakietami, za to nasionka
opadają powoli jak spadochrony: najmniejszy wysiłek
wydaje się przy nich stratą czasu.
Dotykają się dłońmi, splatają palce, uśmiechają się;
nieświadomi osobnych nocy
czują ciepło drugiej skóry.

z tomu „Zoom!”, 1989

tłum. Jacek Gutorow

Wiersz jest też w temacie Pożądanie, fantazje erotyczne

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna



Wyślij zaproszenie do