Ryszard
Mierzejewski
poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak
Temat: Co się poetom śni ...?
Ewa LipskaŚniło mi się, że ukazał mi się cud...
Śniło mi się, że ukazał mi się cud. Cud był zdumiony i oświadczył, że ukazał mu się cud, czyli ja. Byliśmy tak zdumieni tym obopólnym cudołożnictwem, że udaliśmy się do kraju, który graniczył z cudem. Cud piękności kraj: czyściutki, trzeźwe wielopasmowe autostrady, leksykalna kultura. Po prostu człowiek człowiekowi cudem. Kiedy osiągnęłam oniryczny szczyt marzeń, jawa wybiła mnie ze snu. Homo Novus wyrzucał pety przez okno, a w miejscu wymarzonej autostrady biegła Droga Polubowna, znana bohaterka opowiadań Nikołaja Gogola.
Śniła mi się jawa...
Śniła mi się jawa. Commedia dell'arte, pro arte. Arlecchino, intrygant gigant, fałszywy sługa lustrujący swoje królestwo. Jego kochanka Colombina, pokojówka, w teczce rozplotkowanego Arlekina ukrywająca środki antykoncepcyjne. Cudzołożnik Pulcinella wprost z Radia M. (jak Margaretha). Do tego Chór Rajfurów i nowobogacki Pantalone. Ten głupawy bohater wsłuchuje się w wysokoprężne serenady marki Mercedes Benz. Stary Florindo podczytuje "Przygody Kapusia Puchatka", czym próbuje podniecić młodziutką Izabellę. Ryczą motory wirtualnych marionetek. Zapraszamy!
Operetka „Duma w Sejmie”
Śniło mi się, że jestem na premierze operetki "Duma w Sejmie", w której główne
partie terenowe wyśpiewywał Josip Kariera, znany ze swoich znakomitych występów
w operach takich jak "Igreki" ("Gracze"), "Madamè Begerfly", "Pajace" i wreszcie "Zemsta Nietoperza" (orkiestra pod batutą równie znanego Arturo Tuskaniniego).
W tle chór dwugłosowy męski: tenor i bas. Muzyka wygrywana na gęślach (zastępowanych z powodu ptasiej grypy harmonijką ustną "in vitro").
Śniło mi się, że w jednej z opozycyjnych partii...
Śniło mi się, że jednej z opozycyjnych partii wykradziono podstępnie partytury muzyczne. Życie partii zostało sparaliżowane. W partii niby wszystko grało, ale jednak ktoś wyraźnie fałszował. Podejrzewano rodzinę przewodniczącego: jego szlagier, noszący na sobie futrzane bolero z nonszalanckim dyszkantem na głowie, jeżdżący ostatnio bogatym charlestonem miał romans z polką w szybkim tempie
(w nietakcie na 2/4) i zbyt często popijał czysty dźwięk z niejakim Mazurkiem. Ponieważ naruszona została koloratura partii, zapanował bełkot. Posłowie stracili rytm i skoczność w ustach. Niektórzy zaczęli nucić demaskatorskie disco polo. Jednemu
z posłów ukazała się primabalerina partii rządzącej, która zaraz wpadła mu w ucho. Nie liczono już na żadną harmonię. Ideologiczna piszczałka zamilkła. Jedności partii groziło wielogłosowe wołanie na puszczy. "Oddaj głos, złodzieju", pojawiły się głosy, ale w tym miejscu obudziła mnie puszysta fuga wiewiórki.
Śniło mi się, że wszystkie partie w Polsce
Śniło mi się, że wszystkie partie w Polsce połączyły się w jedną. Partia ta nazywała się Socjalistyczna Liga Platformy Sprawiedliwej Samoobrony. Lokal partii i inne zabudowania przynależności towarzyskiej zostały pokropione przez miejscowego proboszcza. Partia powołała natychmiast komisję śledczą do zbadania komisji śledczych. Część posłów, będąca jak zwykle w drodze po rozum do głowy, zatrzymała się w Brukselce. "Ech, ta droga." śpiewała posłanka z najnowszej listy przebojów.
W ramach reedukacji moralno-politycznej podzielono naród na "zbójów i żandarmów" (dla nieuświadomionych: jest to klasyczna gra, rozgrywająca się w krzakach). Szybko się jednak okazało, że żandarmi też chcą być zbójami. "Zbój to będzie ostatni" zapowiadał premier przyłapany na premierze operetki pt. "Kosi pan dudki" Mozarta
(w oryginale: "Cosi fan tutte"). "Tak czynią wszystkie", jak wiadomo.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 03.08.08 o godzinie 14:27