Ryszard
Mierzejewski
poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak
Temat: Chleb nasz powszedni
Sergiusz JesieninPieśń o chlebie
Oto ono, okrucieństwo chciwe,
gdzie ból ludzi - pierworodny wszędzie!
Rżnie sierp kłosy ociężałe tkliwie,
tak jak się gardła rżnie łabędzi.
Nasze pole jest od dawna znane
z sierpnia, który wziął poranny ślub.
Wiążą w snopy ciało żniw słomiane,
każdy snopek jest jak żółty trup.
I na wozach, jak na katafalkach,
wiozą je w cmentarne krypty szop.
Jakby diakon na kobyłę warknął,
czci cmentarny ceremoniał chłop.
Potem snopy ostrożnie, bez złości,
płową głową po klepisku wloką,
i cepami ich maleńkie kości
wybijają z wychudzonych boków.
I nikomu w głowie nie zaświta,
że ta słoma - także ciałem jest!...
Ludożerca-młyn kosteczki żyta
łamie, dając im zębami chrzest.
I z tej mąki ciasto zakwaszając,
zaczynają stosy jadła piec...
Wtedy niosąc białej trwogi jajo
w dzban żołądka jad zaczyna ciec.
Ogniem liżąc każdy pokos żyta,
międląc żeńców okrucieństwo w żółć,
mięso słomy jedzącym do syta
żarna jelit będzie jadem truć.
I gwiżdżąc przez kraj cały, jak jesień,
kuglarz, złodziej i morderca pędzi...
Dlatego, że sierpem kłosy rżnie się,
tak jak się gardła rżnie łabędzi.
tłum. Tadeusz Nowak
* * *
Szedł Pan Bóg próbować ludzi w miłości,
Jako żebrak przechodził polaną.
Stary dziad na pniaku, wśród zarośli,
Mamlał w dziąsłach czerstwą bułkę maślaną.
I popatrzał dziad w stronę powsinogi,
O żelazny wspartego kijaszek,
I pomyślał: "Spójrz, jaki ubogi
Toż on z głodu się chwieje, biedaczek".
Podszedł Pan Bóg, tając żal i udrękę:
Snadź, powiada, nie rozbudzę serc z kamienia...
I rzekł starzec, wyciągając doń rękę:
"Naści, pożuj... trzeba ci pokrzepienia".
tłum. Zbigniew Dmitroca