Piotr Kaduk

Piotr Kaduk Student,
Politechnika
Rzeszowska im.
Ignacego
Łukasiewicza

Temat: Być poetą...

Bardzo proszę Was o pomoc, szukałem wiersza Marność Anny Kamieńskiej na w sieci i nie udało mi się. Proszę forumowiczów o napisanie całego wiersza.

Ale daj mi też odrobinę marności
niebo spękane w gałązki
głos ptaka
dotknięcie ręki
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Być poetą...

Bardzo proszę...

Anna Kamieńska

Marność


Spojrzenie moich oczu odwróć od marności
Psalm 119

Ale daj mi też odrobinę marności
niebo spękane w gałązki
głos ptaka
dotknięcie ręki

ale nie pozbawiaj mnie szczypty marności
wiersza muzyki uśmiechu

Spróbuj spojrzeć choć raz przez okulary babuni
w których cerowała brązowe pończochy w prążki
i kołysała po nocach prawnuka okrytego krostami

Marność to czasem wiele dla marności
święto dzieciństwa
obiad ważny od zupy do kompotu
i żeby udało się ciasto
i żeby zaprasowana była starannie
zmarszczka na sukni

Marność nad marnościami
wszystko
do czego lgnie serce
że zdaje się pękać
smak domowego popołudnia
synowa krząta sie po kuchni
chłopczyk na kolanach ojca

Dwa palce na powiekach
i tak ukoją oczy
odwrócą wzrok od marności
aby widział odtąd tylko rzeczy wielkie
których ja nie umiem

Więc daj marność odchodzącej chwili
zawsze czułą jak sama mądrość

w:"Dwie ciemności i wiersze ostatnie",1989r.Zofia H. edytował(a) ten post dnia 09.03.10 o godzinie 21:06
Piotr Kaduk

Piotr Kaduk Student,
Politechnika
Rzeszowska im.
Ignacego
Łukasiewicza

Temat: Być poetą...

Bardzo Ci dziękuje :) bardzo
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Być poetą...

Józef Ratajczak*

* * *


Nauczony ugody za wszelką cenę,
o honorze nie mówiąc, bo wyszedł z mody,
jakże mam buntu uczyć, gdy wbito mi w skórę
posłuch dla słów z pieczęcią, co już za mnie wiedzą,
planując moje kroki, kreśląc mi sumienie.

Stąd z myślą do urzędu idę wpierw nim ją pomyślę
I pytam o ojcostwo liści, gdy w wiersz kładę liście.
Więc jakże mam prowadzić, służyć, karcić za co,
jeśli sam z ręki jadam, pokazuję język,
czy nie jest obłożony czymś zakaźnym, jeśli
słów szukam takich, które nic nie znaczą,
by w nich zawrzeć najwięcej utajonych treści.

Pragnęliście śmiechu, a tu własne więzy
napotykacie nagle, a sio zatem, fora,
nie ma co czekać jutra – żyjąc ciągle wczoraj.

z tomu „Ballada dziadowska”, 1973
*Józef Ratajczak (1932-1999) – poeta, prozaik, autor cenionych książek dla dzieci, współpracował
też z teatrem lalkowym i Polskim Radiem. Wydał m. in. tomy poezji: „Niepogoda” (1957), „Zamknięcie krajobrazu” (1960), „”Pozy i akty” (1962), „W środku gwaru” (1965), „Miejsce z muru” (1966), „Ogniwa” (1967), „Wygnanie z mitu” (1971), „Fraszki i sielanki” (1971), „Ballada dziadowska” (1973). Był autorem antologii: „Krople wrzącej krwi. Powstanie Wielkopolskie w poezji i pieśni” (1978) oraz „Krzyk i ekstaza. Antologia polskiego ekspresjonizmu” (1987).


Inne wiersze Józefa Ratajczaka w tematach: Potrawy i napoje..., Kolorowe jarmarki,
Widzę ich w duszy teatrze..., W świecie wróżb, zaklęć i sił tajemnych, Polowania i łowy
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 06.12.11 o godzinie 14:28
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Być poetą...

André Breton

Na drodze San Romano


Poezję uprawia się w łóżku tak jak miłość
Jej rozrzucona pościel jest jutrzenką rzeczy
Poezję uprawia się w lasach

Ona ma całą przestrzeń jakiej potrzebuje
Nie zwyczajną lecz inną stwarzaną

Oka kani
Rosy na widełkach skrzypu
Wspomnienia pewnej butelki traminera oszronionej na srebrnej tacy
Wysokiego pręta turmalinu na morzu
Drogi przygody umysłu
Która wspina się stromo
Przystanek – i natychmiast zarasta

Tego nie wykrzykuje się na dachach
Nie uchodzi zostawiać drzwi na oścież
Lub wzywać świadków

Ławice ryb żywopłoty sikorek
Szyny przy wjeździe na wielki dworzec
Odbicia dwóch brzegów rzeki
Bruzdy w miękiszu chleba
Pęcherzyki na powierzchni strumienia
Dni kalendarza
Dziurawiec

Aktu miłości i akty poezji
Nie da się pogodzić
Z czytaniem na głos gazety

Co znaczy promień słońca
Niebieskie światło zwiastujące błyski na siekierze drwala
Nić latawca w kształcie serca lub niewodu
Rytmiczne klaskanie ogona bobra
Skwapliwość błyskawicy
Sypnięcie cukierków z wysokości starych schodów
Lawina

Wylęgarnia uroków
Nie panowie to nie jest Departament
Ani wyziewy koszar w niedzielę wieczorem

Przezroczyte figury taneczne ponad kałużami
Oddzielenie ciała kobiety od ściany przy pomocy dźgnięcia sztyletem
Jasne spirale dymu
Twoje loki
Wypukłość gąbki z okolic Filipin
Zasznurowany wzorem koralowy wąż
Bluszcz wstępujący w ruiny
Ona ma cały czas przed sobą

Zespolenie z poezją zespolenie ciał
Dopóki trwa
Broni wszelkiego wejrzenia w nędzę świata

tłum. z francuskiego Krystyna Rodowska

w wersji oryginalnej pt. „Sur la route de San Romano”
w temacie W języku Baudelaire’a
Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.03.14 o godzinie 00:39
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Być poetą...

Juan Ramón Jiménez*

Wiersz


Wyrywam z korzeniem nać,
jeszcze pełną rannej rosy.

Oh, jak tryska ziemia
mokra i pachnąca,
oślepienie, deszcz gwiazd
na moje czoło, na oczy!

Wolny –
skazany wszędzie
na ból samotności.

tłum. Jan Winczakiewicz

*notka o poecie, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 02.05.10 o godzinie 14:56
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Być poetą...

Gerald Stern

To była piękna noc


To była piękna noc. Słuchałem kwintetu
fortepianowego Brahmsa, przeczytałem wiersz Schillera
i jakieś opowiadanie, słuchałem Gloomy Sunday.
Nikt nie zadzwonił, przestudiowałem urodzinowy wiersz
Alvara de Campos i pomyślałem, że gdybym miał czas
zająłbym się ogrodem – tą całą sałatą zmarnowaną
i wielkimi pomidorami, które spadły na ziemię
i teraz gniją, zająłbym się palikami które poutykałem
a one machają na pożegnanie, obrośnięte brodami. De Campos,
on cierpiał najbardziej, urodziny
były dla niego jak nóż; siedział na krześle
wspominając swe ciotki, rozpamiętując kwiaty
torty i bufet zastawiony prezentami.
Patrzę na zdjęcie Billie Holiday
obracając żarówką włączam ją i wyłączam. Zazdroszczę
poetom. Którzy ukochali swe dzieciństwo, którzy pamiętają
dodatkowe nakrycie na stole, porcelanę i szkło.
Pragną pożerać przeszłość, sycić się żalem
żyją jak wypalone zapałki – wspomnienie ich rujnuje
znowu i znowu wracają w miejsce początku.

De Campos i ja na ławeczce
w jednym z amerykańskich miast. On nawet nie wie
jak kocham jego kraj. Dwie rzeczy mu powiem
o swym dzieciństwie; jedna to lód
na powierzchni mleka, druga – znak w oknie –
trzy rzeczy – jeszcze zapach węgla. Wciąż leży na ulicy
trochę śniegu, wiatr dmie a on drży
i dotyka guzików kamizelki. Jego domu
nie ma, ciotki umarły, łzy nam płyną
po policzkach i brodach, płaczemy jak niemowlęta.
„Zostaw myślenie głowie” mówi, a ja łkam
„już nie obchodzę urodzin” mówię
„po prostu idę dalej”. Choć nie czuję
żalu, to taka radość siedzieć tu
na ławeczce wpatrując się w klony
wyglądając ptaków w śniegu i nasłuchując skrzypienia butów,
przyglądać się begoniom podnosząc się
i siadając aby pogładzić liście, dotknąć pączków
nieskończona przyjemność – gawędzić o Nowym Jorku,
porównywać swe dolegliwości, spisywać nazwy miast
na południe od Lizbony, zaśpiewać
piosenkę lub dwie – sto lat niech żyje nam
ja trochę mnie, jechać na wschód i na zachód
w nowy kraj, ze swym sercem na zawsze tłukącym jak szalone.

tłum. Grzegorz Musiał

w wersji oryginalnej pt. „This Was A Wonderful Night” w temacie
Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 19.05.11 o godzinie 14:39
Jerzy Nita

Jerzy Nita pracownik ochrony,
SKORPION

Temat: Być poetą...

Ewa Lipska

DRZAZGA

Lubię panią pisze do mnie dwudziestoletni poeta.
Początkujący cieśla słów.

Jego list pachnie tarcicą.
Jego muza drzemie jeszcze w różanym drewnie.

W literackim tartaku ambitny hałas.
Czeladnicy okładają łatwowierny język fornirem.

Przycinają nieśmiałe sklejki zdań.
Wystrugane heblem haiku.

Problemy zaczynają się
z wbitą w pamięć drzazgą.

Trudno ją wyjąć
jeszcze trudniej opisać.

Lecą wióry. Ogryzki aniołów.
Pył do samego nieba.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Być poetą...

Max Jacob*

Przeszłość i teraźniejszość


Poeta i tenor – moja pieśń
Proporcem na Północ
Opiewam śmierć.

Poeta i dobosz
Calliour kolebką mi było
Opiewam miłość.

Poeta i marynarz
Nalejcie mi wina
Nalejcie! Rozpowiem wam
Tajemnicę alg.

Poeta i chrześcijanin
Chrystus mym dobrem najwyższym
Nic już nie powiem, powiedziałem wszystko.

z tomu „Le Laboratoire central”, 1921

tłum. Marian Miszalski

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 02.02.12 o godzinie 07:49
Jerzy Nita

Jerzy Nita pracownik ochrony,
SKORPION

Temat: Być poetą...

Wojciech Bonowicz

Poeta

Poeta musi patrzeć. Poeta przygląda się
wpatruje nawet gdy odwraca wzrok
jest poetą. Poeta nie może
zamknąć oczu. Wewnątrz
ma drugie oczy ale
czy one wystarczą? Nie, nie wystarczą.
Przekleństwo poezji z tym wpatrywaniem się
wypatrywaniem. Poeta gdy inni śpią
nie śpi. Czuwa. Nad wielkim okiem
które nie należy do niego.

z tomiku "Polskie znaki"Jerzy Nita edytował(a) ten post dnia 17.05.10 o godzinie 23:36
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Być poetą...

Ezra Pound*

Wyspa na jeziorze


O Boże, o Wenero i ty, Merkury, patronie złodziei,
Błagam cię, daj mi we właściwym czasie sklepik z tytoniem,
Gdzie na półkach ułożone zgrabnie lśniące pudełeczka,
I wonny tabak sprzedawany luzem, i machorkę,
I jasny tytoń wirgiński pod jasnym szkłem gablotki,
I wagę nie za bardzo ubrudzoną,
I dziwki, co wpadają na słówko czy dwa, przechodząc,
Na cięte słówko i żeby poprawić włosy.

O Boże, o Wenero i ty, Merkury, patronie złodziei,
Użycz mi małego sklepiku z tytoniem lub w jakiejkolwiek urządź mnie profesji,
Byle nie w tym cholernym pisarstwie, gdzie trzeba wciąż ruszać mózgownicą.

tłum. Leszek Engelking

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 04.02.12 o godzinie 09:48
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Być poetą...

Michel Deguy

* * *
(fragm.)

Poeta z profilu
Poeta na progach z ekierką swojej sylwetki i jej cienia
Poeta Guliwer odrysowujący piórkiem Hopkinsa zimową kępę jeżyn
Lub pochylający się żeby za pomocą kompasu Gongory nastawić źdźbło trawy na zodiak
Geniusz perskich bajek bo się nie godzi na obojętność

Karmi niebieską limfę w tkance wiązów
Czuwa nad zetą ypsylonem deltą Oriona co na dolnej gałęzi
Potrójne oko wiedźmy 1 wiedźmy 2 wiedźmy 3
Ulatujące subtelną konstelacją kruków

Jest tu po to żeby wymyślić coś tak pięknego jak słowo łomikamień nie wymyślone przez nikogo
Jeżeli poszukuje skarbu znajduje go
(Wymyśla rybę poszukującą innej ryby w mrokach mórz)

tłum. Edward Stachura

w wersji oryginalnej pt. „*** [Le poète de profil...]“
w temacie W języku Baudelaire’a


Zdrajca

Wielki wicher feudalny przemierza ziemię.
W swym czystym pędzie kładzie pokotem zboża, rozdziera rzeki, wyrywa słomę ze strzech, łupki z dachów, wielki pan, podczas gdy plemię ludzi zastawia nań pułapki z osiki, wznosi cyprysowe pale, zagradza mu drogę bambusową kratą, przeciwstawia wysokie wiatraki.
Poeta jest zdrajcą, który zaopatruje wiatr w żywność, w służbę rytmu zaprzęga jego pęd, nadaje mu kierunek dźwiękami liry, ukazuje przejścia skrajem lasu i przełęcze.

tłum. Krystyna Rodowska

w wersji oryginalnej pt. „Le traître” w temacie
W języku Baudelaire’a


inny przekład, Edwarda Stachury, w temacie Motyw wiatru w poezji
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Być poetą...

Paweł Lekszycki

Wiersz pornograficzny


Kiedy dostałem zamówienie na wiersz pornograficzny
od razu pomyślałem o tobie i o tym
jak świetnie mogłoby być nam ze sobą.

Tobie jest dobrze we wszystkich imionach świata
kolorach skóry oraz rodzajach gramatycznych.
Masz wrażliwą i skomplikowaną naturę: lubisz dzieci,
zwierzęta i sado – maso.

Ja za to posiadam
kilka stylistycznych prezerwatyw,
w tym apostrofę i metaforę.
Zakładam, że puenta cię nie zaboli.
Na takie wypadki noszę przy sobie
garść wazeliny.

Nie jestem wyuzdany. Możesz mi nawet
zarzucić nieśmiałość,kiedy zasłaniam się
listkiem figowym tytułu lub chowam
między wierszami, za napletkiem wiersza.

Potraktuj go jako grę wstępną do innych,
w których tylko dla ciebie
obnażam się doszczętnie.

w: „Wiersze przebrane”, Katowice 2010r.
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Być poetą...

Artur Fryz

Idąc zeedijk w stronę singel


być poetą
to znaczy kształcić się w sztuce upadku
na głowę
do góry nogami
w jakimś zaułku obrazu
kąciku oka

końcówki bezużytecznych skrzypiec upychać
w tylnych kieszeniach marynarskich spodni

widzieć skostniałe z zimna czasowniki
jako posłanie bezdomnych
na wszystkich słońcach świata
patrole przymiotników
z gumowymi mieczami

końcówki wersów wyprzedawać
najtaniej tuż przed sezonem
w piekle lub gdzie indziej

mostu na sekwanie
szukać w amsterdamie

być przewoźnikiem w inną stronę

wystawać z wody
z ziemi
z ognia
z powietrza
wystawać z wystawy
w czerwonej dzielnicy

lub przynajmniej
wystawać z papieru

Topos nr 1(110)/2010
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Być poetą...

Marek Cieśla*

* * *


Być poetą
to drogowskazy mieć na drogach mlecznych?
W motyle gąsienice czołgów przeistaczać
czy błyskawice przytulać do piersi?
A może Bogu brodę w srebrny warkocz zaplatać?
To krzyżówkę-jolkę z hasłem miłość
w kiosku ruchu wziąć na kredyt
i list (ten ostatni) cieciowi podrzucić?
To kalendarz wierszy na półkach odkurzyć
Czy białą sutanną walczyć jak szpadą?
Być poetą?...

to w stanie być błogosławionym
ze śmiercią

10 VIII 96

z tomiku „Nim...”, 2006

*notka o autorze w temacie Autoportret w lustrze wiersza
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 22.08.10 o godzinie 02:51
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Być poetą...

Pierre Alferi

Demon subtelności


Teraz jeszcze nie czas
Żebym ci powiedział coś na co czekasz
Zbliża się pora twojego spotkania
Każdą rzecz
On najpierw wyciąga za włosy by ją potem dzielić
Na czworo
Nie lubię tego faceta.


Dobra, to na razie. Teraz jeszcze nie czas
Żebym ci powiedział coś na co czekasz
W tym albo w innym sensie. Na szczęście czekanie
Ma wiele możliwości naraz w tym ogrodzie gdzie pośród
Stada kruków, rodzin szpaków, kosów
I japońskich wiśni których cień się bieli,
Nie brakuje atrakcji międzynarodowych. A zresztą
Zbliża się pora twojego spotkania, widzę go, nadchodzi.
Już ja bym go rozpoznał, na dwieście metrów stąd
Choćby po tym, że nie wygląda na to by miał się tu zjawić,
Lawirując wśród kwietnych rabatów, wykręcając głowę
We wszystkich kierunkach z wyjątkiem właściwego
Jak sikorka czujnie skacząca po ziemi
A przecież na ziemi ani samolot nie jest samolotem
Ani sikorka. Kręte ścieżki alpejskiej zagrody
Przysporzyły mu fałd i nierówności na mózgu
Miniatura himalajów zawieszona nad chinami
Kałuża jest jeziorem bajkał z półtorametrowym
Stepem i lilipucimi kobietami które
Mijają się nie widząc oddzielone od siebie karzełkami drzew
Na trzech tarasach. Udaje że ciebie nie zauważył
Boi się że przyjdzie tu za wcześnie i gdy uściśnie ci dłoń
Zwieńczy tym gestem dość przedziwny ukłon
Woltyżerki, z jedną stopą do środka, z ramieniem na plecach,
Z podbródkiem uniesionym z profilu. Jeśli mogę
Dać ci jakąś radę, nie opowiadaj mu w żadnym wypadku
Anegdot jeśli nie chcesz potem usłyszeć ich z jego ust.
Tak bardzo lubi puzzle i spisy wykopalisk
Że zadowolą się jak sądzę przeglądaniem wykazów
Z nerwowym tickiem szczęścia lecz nie sprawdza ich nigdy.
W szkole nazywano go aniołkiem-ekstrawagantem
Bo na pytanie "jak ci leci?" odpowiadał
Jak porąbany: "umarłem", albo, jak miał w zwyczaju:
"to jest skomplikowane", panie Waldemarze. Populacja
Skrzydlatych miota się teraz za bardzo w powietrzu, ptasie
Zdanie zawisa w eterze na własny użytek. Rozumiem że one
Odpowiadają sobie na zasadzie porównań bez końca coraz bardziej lotnych.

Lecz należących do różnych gatunków. Nie ma i nie będzie
Nigdy tłumacza który byłby w miarę poliglotą
Człowiek sprawia wrażenie ulotnej hybrydy
Na którą inni są głusi, chimery tępawej
Jak muł. Spójrz no tylko jak sunie
Zygzakami wśród dalii i bratków jak bilardowa kula
Jak pies podczas gry w kręgle, jak jak.
Nie sądzę by cokolwiek upolował pośród
Tych roślin z etykietami, wśród olbrzymich kryształów.
Każdą rzecz on najpierw wyciąga za włosy by ją potem dzielić
Na czworo. Śmieszny z niego szpaczek, tak bardzo
Bezwzględny, a przy tym co za nudziarz. Już idę już idę.
A tymczasem zatapia cię w szczegółach. Od niego do ciebie
Wcale nie jest daleko, tyle że on kręci. W miarę jak nadrabia
Spóźnienie widać lepiej te przygruntowe skarby
Które wasza randka użyźnia, czekanie rośnie
Rozgałęzia się i pączkuje, już powtarza się szeptem wybujałe
Rozmowy które zaraz nastąpią, chociaż godzina także jakoś kręci
Kwadrat klombu zamienia się w dżunglę jurajską
Której bez maczety nie pokonasz. Wyjdzie stamtąd wprawdzie
Silniejszy i bardziej inteligentny, wysmukły, splątany,
Tak, zupełnie jak liana lecz przy użyciu takich oto technik
Nie dojdzie nigdy lub późno albo tak wykończony
Że nie wydusi z siebie ani słowa. - Gdzie byłeś?
Gdzieś się podziewał? - Blisko stąd, to najgorsze z możliwych
Wytłumaczenie. Jak dwa razy dwa jest cztery - pomyślisz
Że nie śpieszy mu się do ciebie. A jeśli mu się zbierze
Na wyznanie w końcu że cię kocha
Nie panikuj bo zacznie pewnie od pogody
Jak człowiek bez właściwości potem się pożegna
Nagle w poczuciu że był nazbyt śmiały
I zostawi cię pogrążoną w niespokojnym śnie.
Naturalna kakofonia, pstrokate bukiety eksplodują
Kaleczą ci uszy, oczy, grają ci na nerwach.
Tak piękny ogród zepsuty przez czyjąś manię
Przesadzam? Przynajmniej starałem się ciebie zabawić
Opowiadając ci zwyczajnie jak (na niego) czekałaś.
Bez wybiegów z wyjątkiem jednego. Teraz wrócisz
Aleją pod górę aż do wejścia mimo tej szaleńczej
Gry świateł pasma bizantyjskich świergotów
Do tego dziwaka który je z siebie wyrzuca
W regularnych odstępach.
Nie lubię tego faceta. Ten facet to ja.

z tomu „Sentimentale journée”, 1997

tłum. Krystyna Rodowska
Jadwiga Z.

Jadwiga Z. Bardzo długoletni
dyrektor
przedszkola,
nauczyciel dyplom...

Temat: Być poetą...

Jadwiga Zgliszewska

MOJA WENA


Bywa
czasem obfita
rzeką wezbrana
i pełna słońcem
jak letni poranek
obiecująca

i gęste krople syropu
z dojrzałych owoców
że tylko spijać
niczym wino

pęka
jak dojrzały strąk bobu
roni ziarno płodne
niosę je wtedy w dłoni
słowa głodnym

bywa
że się ukrywa
wymyka
płoży powojem zza płotu
(chwytam ją wtedy
jak za grzbiet kota)

gonię
co tchu
pędzę
a ona i tak
odwiedza mnie
kiedy zechce

nagle
żarem buchnie
ogniem rozbłyśnie
by całkiem zgasnąć
za chwilkę

czasem
cicho się skrada
że muszę nasłuchiwać
by jej nie przegapić
nie przegadać...

lecz kiedy
już ją mam
wiersz
pisze się sam!

10.08.2010
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Być poetą...

Burak pospolity

Kiedy kiełkował na polach
rozścielonych
u stóp starych malowniczych gór
trudno było przewidzieć
co z niego wyrośnie tak sobie rósł
szary nijaki jałowy
takiego porwał niespodziewanie
wiatr historii
wśród tysięcy podobnych poniósł
do wymarzonej arkadii i po-
rzucił na obcej ziemi
daleko od rodzinnego domu
w starym wojskowym plecaku
po ojcu kombatancie światowej wojny
przywiózł niewiele
dwie sprane koszule dwa pierwsze
wydrukowane wiersze i dwa
amerykańskie dolary na czarno kupione
przez wiele lat walczył dzielnie
o prze-
życie wydrapywał pazurami
tęsknił w samotności szlochał i pisał
sążniste patriotyczne poematy
utył wyłysiał i zhardział
(stwardniała mu skórka)
stojąc wciąż w rozkroku jedną nogą
w siermiężnym trzewiku na polu
drugą w plastikowym
lakierku na wymalowanym
kiczowatym obłoku
czasem wydaje mu się że jest
drogim owocem z rajskiego ogrodu
że posiadł wszystkie moce
tego świata
i strzeżone pilnie tajemnice to znów
odzywają się w nim kompleksy
prowincjusza zagubionego
w wielkim świecie wtedy zaczyna
szlochać i kąsać
dokoła
gryzie kopie i pluje
krzyczy
kochajcie mnie podziwiajcie
składajcie pokłony jam
jest szlachetny bezcenny owoc
namaszczony
przez samego wieszcza
tak krzyczy i tak mu się wydaje
tak chciałby wierzyć
ale niestety był tylko
jest i pozostanie zwyczajnym
beta vulgaris
czyli burakiem pospolitym


Obrazek
Burak pospolity albo zwyczajny (łac. beta vulgaris) –
- roślina uprawiana na całym świecie
Ten post został edytowany przez Autora dnia 24.08.13 o godzinie 05:10
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Być poetą...

Labirynt
              Daj kwiatu wonie
                        Harry Martinson

Umarł poeta nikt
tego nie zauważył bo poeci
nie umierają
poeci kochają cierpią są
osamotnieni tęsknią złorzeczą
przeklinają widzą i czują to
co dla innych
jest tylko bezwonnym powietrzem
robią różne rzeczy
ale nigdy nie umierają tak
zwyczajnie banalnie jak
starcy chorzy
zdrowi którzy giną w wypadkach
zachłanni na życie co są
zabijani i sami zabijają
umiera ojciec matka przyjaciel
i sąsiad z przeciwka
umierają dzieci również te
nienarodzone
umierają emeryci celebryci bogacze i
nędzarze i zasłużeni
dla rozwoju ludzkości ale nie poeci

Co ten dupek znowu wymyślił sobie
o czym pisze i co mu się marzy
śmierć nie dla ciebie jest
pisana
poeci nie umierają
poeci odchodzą w zapomnienie
takie nic nieznaczące
trudne do zobaczenia i opisania nie-
zwyczajne nic nigdzie nikogo
nie-
obchodzące możesz umrzeć tylko tak
jak umierają inni jak psuje się
kupa
nieświeżego mięsa kilka litrów
krwi zatrutej
doświadczeniem życia wyschnięty
szczap drzewa
gotowy do spalenia to o mózgu
i sercu
reszta to bezużyteczne bebechy
do wyrzucenia

Pamiętaj o kwiatach
inni nie będą pamiętać ty
będziesz żył wiecznie
poeci nie umierają błąkają się
tylko w swoim życiu i śmierci
w labiryncie
słów czułych przeklętych czasem
zapomnianych

Wiersz jest też w temacie
W labiryncie życia i poezji
Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.07.13 o godzinie 09:48
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Być poetą...

Frank O’Hara*

Przyjemna myśl z Whiteheada


Oto ja przy biurku. Światło
jest dość jasne
żeby czytać jest ciepły
przyjazny dzień czuję się
pewniej. Wsuwam kilka
wierszy w dziób
pelikana a on już się zrywa! przez
okno prosto w błękit!

Redaktor się zachwyca słyszę
jak woła o więcej
ale to jeszcze nic. Ach!
czytelniku! odwracasz stronę
moje wiersze patrzą na siebie ty
na nie, może nie? moje wiersze
mówią o srebrze twoich
oczu twoje oczy jeszcze tej
samej nocy powtarzają je oczom
twego kochanka. Przez twoje nagie
ramię rozpromienione gwiazdy
czytają moje wiersze i dalej
podają je świetliście znajomemu.

Oczy wiersze
świata zmieniły się! Pelikanie!
ty też będziesz je czytał!

[Annn Arbor, listopad 1950]

tłum. z angielskiego Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.03.14 o godzinie 00:42

Następna dyskusja:

Przysiądź z poetą na ławce




Wyślij zaproszenie do