Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

André Breton

Wolny związek


Moja żona o włosach z płonącego drewna
O myślach w upale błyskawic
O talii piaskowego zegara
Moja żona o talii jak u wydry w zębach tygrysa
Moja żona o ustach jak kokarda i jak wiązanka gwiazd ostatniej wielkości
O zębach jak ślad białej myszy na białej ziemi
O języku z ambry i rzniętego szkła
Moja żona o języku jak opłatek przebity sztyletem
O języku lalki która otwiera i zamyka oczy
O języku z niewiarygodnego kamienia
Moja żona o rzęsach jak krechy stawiane przez dziecko
O brwiach jak krawędzie jaskółczego gniazda
Moja żona o skroniach jak mika na dachu cieplarni
I jak oszklona boja
Moja żona o ramionach jak otwierany szampan
I jak fontanna z głowami delfinów pod lodem
Moja żona o kostkach napiąstkowych jak zapałki
Moja żona o palcach do hazardu i do asa kier
O palcach jak skoszone siano
Moja żona o pachach jak soból i jak żołądź buku
Jak noc świętojańska
Jak ligustr i jak gniazdo skalarów
O rękach jak morska pianka i piana u śluzy
I jak mąka i młyn równocześnie
Moja żona o nogach rakiety
O ruchach zegarowego mechanizmu i rozpaczy
Moja żona o łydkach ze rdzenia bzowego
Moja żona o stopach jak inicjały
O stopach jak pęki kluczy angielskich u stóp robotników okrętowych pijących wodę
Moja żona o szyi jak jęczmień
Moja żona o piersi jak Dolina Złota
Jak schadzki w samym łożysku potoku
O dwojgu piersi nocnych
Moja żona o piersiach jak morskie kretowisko
Moja żona o piersiach jak rubinowe tygielki
O piersiach jak widmo róży pod rosą
Moja żona o brzuchu jak rozwinięty wachlarz dni
O brzuchu jak olbrzymi szpon
Moja żona o grzbiecie ptaka co ulatuje pionowo
O plecach z żywego srebra
O plecach ze światła
O karku z toczonego kamienia i wilgotnej kredy
I jak spodek szklanki z której się piło
Moja żona o biodrach czółna
O biodrach kandelabru i lotek u strzały
I piór białego pawia
O biodrach nieczułej wagi
Moja żona o pośladkach z fajansu i amiantu
Moja żona o pośladkach jak grzbiet łabędzia
Moja żona o wiosennych pośladkach
O płci mieczyka
Moja żona o płci jak pole złotonośne i australijski dziobak
Moja żona o płci jak alga i jak starodawne cukierki
Moja żona o płci lustrzanej
Moja żona o oczach pełnych łez
O oczach jak fioletowa zbroja i jak magnetyczna igła
Moja żona o oczach sawanny
Moja żona o oczach jak woda do picia w więzieniu
Moja żona o oczach jak las pod siekierą
O oczach na poziomie wody na poziomie powietrza ziemi i ognia

1931

tłum. Adam Ważyk

w wersji oryginalnej pt. „L’union libre” w temacie
W języku Baudelaire’a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.04.10 o godzinie 12:49
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Alvydas Šlepikas*

Przekleństwo (monolog Żony Poety)


Niech szlag trafi twój liryzm, ośle
Niech szlag wszystkie jamby trocheje
Wszystkie gramatyki
Twoje dzieci
przymierają głodem
Oczy mają czerwone i mokre
czego się dorobiłeś na
poezji
alkoholizmu i trypra?

Niech szlag trafi twoje łzy, ośle
i całą
przeklętą rodzinę
wszystkie bolki lolki i tolki
wszystkie zakąskarnie

niujorki i literackie
nic tylko świdrujesz oczkami
pijany i cuchnący
co
tak stoisz jak posąg Lenina
robaku nieszczęśliwy
Niech cię szlag niech
cię kaczki zdepczą
kiedy wreszcie
kupisz dziecku rower?
swołocz

(Macha ręką i odwraca się na pięcie mówiąc)

Zadusić cię - to za mało

z litewskiego tłum. Zuzanna Mrozikowa

z tomu „Tylos artėjantis”, 2003

*Alvydas Šlepikas (ur. 1966) – litewski poeta, autor tekstów piosenek, aktor i reżyser teatralny, autor m. in. tomów poezji: „Taika tavo kraujui” („Pokój jest we krwi”, 1997) i „Tylos artėjantis” („Tylos najbliższych”, 2003) – R. M.
wiersz jest też w temacie Być poetąRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 01.06.09 o godzinie 01:31
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Pablo Neruda

Wdowie tango


O, Niedobra, już na pewno znalazłaś list, już płakałaś ze złości,
już naubliżałaś pamięci mojej matki,
nazywając ją podłą suką i matką psich synów,
już na pewno piłaś sama, w samotności, wieczorną herbatę
patrząc na moje stare buty, opustoszałe na zawsze,
i już nie będziesz mogła wspominać moich chorób, moich nocnych snów, moich obiadów
bez przeklinania mnie na głos, jak gdybym był
tam jeszcze
i narzekał na klimat zwrotnika, na leniwych kulisów
na zakaźne gorączki, które mi tak zaszkodziły
i na tych okropnych Anglików, których dotąd
nienawidzę.

Naprawdę, o Niedobra, jaka noc długa, jaka ziemia samotna!
Znów znalazłem się w hotelu o jednoosobowych
pokojach,
jadam po restauracjach zimne obiady i znowu
rzucam na podłogę spodnie i koszule,
nie ma wieszaków w moim pokoju, ani żadnych
portretów na ścianach.
Ileż mroków mojej duszy dałbym, by cię odzyskać,
i jak groźne mi się zdają imiona miesięcy,
a słowo zima żałobnym dudni mi bębnieniem.

Zakopany obok kokosowej palmy znajdziesz kiedyś później
nóż, który ukryłem, w strachu, że mnie zabijesz,
a teraz raptem mam ochotę powąchać jego stal
kuchenną
przywykłą do nacisku twej dłoni i połysku stopy
tkwiąc pod wilgotną ziemią wśród głuchych korzeni
biedak z ludzkiego języka znał tylko twoje imię,
a gruba ziemia nie rozumie twojego imienia,
które powstało z nieprzenikalnych i boskich
substancji.

Więc gdy się tak dręczę wspominając jasny
dzień nóg twoich
wyciągniętych jak wody ziemi stojące i twarde
i jaskółkę, która śpiąc i polatując żyje w twoich
oczach
i psa wściekłego, co mu dajesz w sercu schronienie,
widzę też wszystkie śmierci co są między nami
od teraz
i wdycham wraz z powietrzem popiół i zniszczenie.
Dałbym wicher z olbrzymiego morza za twój
nagły oddech,
słuchałbym przez długie noce bez domieszki
zapomnienia
jak jednoczy się on z powietrzem, niby bat ze
skórą konia.

Żeby usłyszeć jak po ciemku siusiasz w głębi
domu
rozlewając miód cienki, rozedrgany, argentyński, uparty,
ileż to razy oddałbym krąg cieni jaki posiadam
i szczęk bezużytecznych mieczy, co się w mej
duszy rozlega
i gołąbkę krwi co trwa samotnie w moim czole
przywołując sprawy stracone, istoty stracone,
substancje przedziwnie nieodłączne, a zgubione.

z tomu „Residencia en la tierra, I”, 1933

tłum. Zofia Szleyen

wersja oryginalna pt. „Tango del viudo” w temacie
Poezja iberyjska i iberoamerykańska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 13.03.12 o godzinie 08:08
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Gunnar Ekelöf*

* * *


Masz twarz karlicy
Masz oczy niebieskie, złe
Brzydka jesteś i kaleka
Ale cóż ma czynić mąż,
jak nie pożądać?
Dziecko które mi urodzisz
między uschłymi nogami
Nie będzie żyło
gdyż ja go się wyprę.

Aniele! Przebacz dziecku i mnie
który musiałem kochać za wszelką cenę
nawet na najniższą
aby uciszyć swój głód.

z tomu „Sagan om Fatumeh”, 1966

tłum. ze szwedzkiego Zdzisław Wawrzyniak

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 22.10.11 o godzinie 10:40
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Tomasz Jastrun

Równowaga


Kiedy mnie dotykasz
Odsłaniasz ciężar lat
Które jak puste beczki hałasują
Poruszone fala na przystani

Wokół twojej twarzy
Krąży już pierwszy ptak
Nie bój się
Pierwsze gniazdo zwykle nie boli

Kiedy rano czeszesz włosy
Słyszę szmer strumienia
Który płynie z mojego źródła
I jak kot
Ociera się o twoje nogi

Jesteśmy tak długo ze sobą
Że każde rozstanie
Rozdziera pobladłe powietrze
Cicho jak ligninę

A przecież już tak wiele nie ma
Słychać gdy puste miejsca
Przełykają ślinę

Łączą nas wyrwane zęby
Przyszyte guziki
I siwa wycieraczka u progu

Gdzie jest futro
Którym podszyta nasza czułość

Już chyba tylko ciężar przyzwyczajenia
Pozwala utrzymać równowagę

z tomiku "Obok siebie", Wraszawa 1989r.
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Katarzyna Lengren

Rozwód


Można się rozwodzic osobiście.
Można ogólnopaństwowo. Teraz
na przykład Europa rozwodzi się
z komunizmem. Wszystko jedno jaka
skala - i tak wszystko sprowadza
się do wyrzutów. Najpierw
wyrzucamy sobie to i owo. Potem
wyrzucamy się nawzajem za drzwi.
Dodatkowo wyrzucamy rzeczy za
okno. Wreszcie wyrzuca się stare
listy i inne pamiątki, żeby wyrzucić
wszystko z pamięci. Ach! Ile tego
jest! Można pracować przez całe lata
jak najzdolniejsza ekipa MPO
i jeszcze zawsze coś znajdzie się
do wyrzucenia.

Proces

Nieunikniony proces starzenia się
dotyczy wszystkiego. Małżeństwa
także. Tylko lodówki nie psują się,
a w każdym razie rzadko, rzadziej
niż inne rzeczy. Może dlatego, że
mają zimno w środku? reszta
domowych sprzętów, na przykład
przeciętna ciepła żona, zwyczajny
nie nazbyt lodowaty mąż - psują
się. Po latach wysiadają im
bezpieczniki, zapala się czerwona
lampka rezerwy i wysycha płyn
hamulcowy. No i wtedy, jeśli nic
nie zmieni stałego przeciążenia
następuje

Wybuch

To dziwne, ale naprawdę wybuch
uczuć negatywnych i pozytywnych
jest w gruncie rzeczy taki sam.
W miłości i w nienawiści wszystko
kojarzy się "z nim" albo "z nią".
Serce łomocze tak samo na dźwięk
dzwonka u drzwi, a znajomi
zanudzani są opowieściami ciągle na
ten sam temat: bo On...bo ja..a On
mnie... Nawet do wróżki chodzi się
tak samo, do tej samej, która 10 lat
temu powiedziała: - Szatyn o złotym
sercu stanie na twojej drodze. Teraz
za parę groszy więcej przysięgnie,
że mówiła "szatan" a nie "szatyn",
tylko wiało przez lufcik i nie było
dobrze słychać.

Wyjście

Gdyby tak...
można było...
wyjść i trzasnąć drzwiami. I nie
wracać ani po szczoteczkę do zębów
- co tam!kupię sobie lepszą!
Ani po notes z telefonami
- zaprzyjaźnię się z nowymi
znajomymi...
Ani po dzieci - zrobię nowe,
z piwnymi oczami, bo te
z niebieskimi już mi się
znudziły...
Ale nie można
Ale nie można
Ale nie można
i
Trzeba
Trzeba
Trzeba
wyjść - wejść, przyjść
wziąć - oddać - podzielić, wyszarpać,
nie pozwolić, wywalczyć, postawić
na swoim, pokazać kto tu
do cholery rządzi!

wiersze z tomiku:"Keks albo seks", 1993r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 09.07.09 o godzinie 22:35
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Heinrich Heine

* * *


Był kiedyś stary król,
Miał włos pokryty szronem;
Stary, zbiedzony król
Wziął sobie młodą żonę.

I był też piękny paź,
Beztroski, z jasnoblond głową;
Nosił jedwabny tren
Za młodą królową.

Czy znasz tę starą piosenkę?
Tak słodko i smutnie się żali!
Musieli oboje umrzeć —
Zbyt mocno się kochali.

tłum. Leopold LewinRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.07.09 o godzinie 12:19
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

André Frénaud

Niedziela


Mały dworzec,
pan naczelnik,
żona uciekła,
zakochana w rybakach niedzielnych.
Rozłóżmy się tam gdzie miłość, jej radość i płacze,
pod płótnem zieleni.

Rzeka widziana do dna.
Niebo jest tak czułe.
Pić będziemy w zamku łupkowym
który właśnie odbija się w trawach.

z tomu „Les Rois mages”, 1943

tłum. Zbigniew Herbert

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie W języku Baudelaire'a

Wiersz jest też w temacie Wiersze na każdy dzień tygodnia
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 04.01.12 o godzinie 14:05
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Andrzej Bieły*

Ślub


Czekamy. A jej ciągle brak...
I przez lornetkę szylkretową
Ku kruchty drzwiom zerkając, tak
Szepnęła któraś z dam surowo,

Z zawiścią: O, si jeune... Quelle ange...”
Jest! Mgląc się w tiulach i w woalach
Rozprostowuje fleur d’orange,
A wzrok w jakowyś topi dalach.

Już wzniósł ramiona regent chóru
Ku złotym, skrzącym się ikonom,.
Znieruchomiały, im do wtóru,
Stoi z milknącym kamertonem.

Na ikonostas odblask zórz
Już kładzie wieczorowe cienie.
I wszyscy nam współczują już,
Na twarzach – jakby zasmucenie.

Złocistą skrą, obrączko, płoń...
O, jakże szlocha panna młoda,
Gdy czyjaś lodowata dłoń
Zaślubin owy wieniec poda.

Już dłonie nasze złączył pop,
Już pulpit każe nam okrążać,
A drużba ocierając pot
Z uszanowaniem w trop podąża.

Stoję przejęty, raz po raz
Wachluję się mym szapoklakiem.
Tłum księżnych osypuje nas
Liliami, wonną miętą, makiem.

Aż, chłonąc już, gdzieś koło drzwi –
Choć czuję niesmak, wstydu łunę –
Przyjmuję przeznaczony mi
Pogardy zimny pocałunek.

A ona dwuszeregiem dziewcząt
Przeszła, rozdając im ukłony.
Niech z dzwonnic, z niebios, zewsząd, zewsząd
Posępne obwieszczają dzwony:

Jest moja! Jest już moją żoną!...
Przez łzy się uśmiecha blado.
Śmigłe jaskółki przepłoszoną
Znad kruchty wzbiły się gromadą.

Chłopaczek jakiś pomknął w dal
I parsknął śmiechem mimo woli.
Śmieję się – lecz mi czegoś żal.
Milczy – choć tak ją bardzo boli...

Dzwonne ramiona złotych krzyży
Zielenieją świerków przysłonione
U niedosiężnych swoich wyżyn
Spurpurowiały, rozognione.

Oślepiająco spadła mi
Na oczy skwarna lata spieka.
A gdzieś tam już leniwie grzmi –
Burza przybliża się z daleka.

1905-1908
Sieriebrianyj Kołodież

tłum. Witold Dąbrowski


Po ślubie

Patrzą – pan młody, młoda panna,
Oboje w ślubnej pajęczynie –
Obchodząc klomb, gdzie georginie
Kołysze zefir; a fontanna

Ogromny delfin srebrnogłowy,
Plujący zwierciadlanym blaskiem,
Z tych georginij purpurowych
Okadza ich kroplistym blaskiem.

Ospale płynie ponad gazon
Z cicha szemrzący szept delfina...
On wół ją objął: lekką gazą
Opadła ślubna pajęczyna;

Stuk szczudeł! – poszli do alkowy;
Zerwał się turkot stor spuszczanych.
On z nią – w kurzawie koronkowej
Ustami do jej ust przyssany.

A wodny kłąb, co w górze dymi,
Swoją kopułę śnieżno-kruchą
Rwie zygzakami kroplistymi
Stajać się pyłu zawieruchą.

I wzdął się obłok popiołami
W promieni wieczorowych strzały;
Rozwiewa się szarymi mgłami,
Rozsiewa popiół w przestwór biały;

Aby wśród nieba ciemnych glazur
Świat nocą w chaos mgieł się wtopił –
Dal wodospadem rzuca w lazur
Sypiący się bezgłośnie popiół.

1908
Moskwa

tłum. Józef Waczków

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Стихи – czyli w języku Puszkina
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.03.10 o godzinie 12:06
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Henri Michaux*

Noc poślubna


Jeśli wróciwszy w dzień swoich Zaślubin namoczysz na noc żonę w studni, będzie oszołomiona. Na nic jej się nie zda mętny niepokój, jaki żywiła zawsze...
„No, no – pomyśli – a więc to jest małżeństwo. Dlatego tak zatajano przede mną praktyki małżeńskie. Dałam się nabrać na ten interes.”
Ale będąc urażoną nie powie nic. Dlatego możesz namaczać ją długo i zanurzać wiele razy, nie wywołując żadnego skandalu w sąsiedztwie.
Skoro nie zrozumiała po raz pierwszy, mało ma szans, żeby zrozumieć później, a ty masz wiele szans, żeby robić to dalej bez wypadku (w grę wchodzi jedynie bronchit), jeśli tylko cię to ciekawi.
Co do mnie, odczuwam cierpienie dotkliwiej w ciele cudzym niż we własnym, musiałem więc z tych psot zrezygnować natychmiast.

tłum. Julian Rogoziński

*notka o autorze, jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie W języku Baudelaire’a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.11.10 o godzinie 19:06
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Zbigniew Jankowski

O żonie


Ze wszystkich miejsc szła
do moich słabych miejsc.
Moje drapieżne ręce poprawiała
na swej szyi.
Twarde rysy jak kaganiec
zdejmowała mi z twarzy, swoją wiarą
chrzcząc mnie po raz drugi - i jedyny.

A gdy byłem dumny
z pierwszego żagla domowego płótna,
otwierała mi okna
na coraz dalsze wody.
Moje były morza, jej - powroty.

Teraz do siebie klęczymy
ze zniczem herbaty,
do siebie, przez siebie mówimy,
przez bursztynową bryłę
Ziemi, która właśnie nam
zdarzyła się prawdziwie.

w "Poezje wybrane", 1985r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 01.10.09 o godzinie 12:48
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Zbigniew Jankowski

Modlitwa do żony


1

Modlę się do ciebie
zwielokrotnionej w bólu,
rosnącej do mnie
ciężkim płaczem.

To modlitwa przeciw teologii,
ale w samo serce Boga,
gdy tylko
twoja święta szarość
prześwieca nasz dom.

2

Ja też Go winię
za nierówne obdzielenie
wykrzywioną wagę świata

Weż zdrową rękę, brzuch mój zdrowy,
weź jedno oko, śmiech co drugi,
co drugi spacer wzdłuż wybrzeża
w za wielkiej dla mnie czapie nieba.

Weź wszystko, tylko
zostaw siebie.
Spróbuję powstać
z twoim krzyżem.

3

Chwiejność sosen - z twoich kroków,
ptaki - z gestów pozrywane,
z twych przebudzeń w każdy ranek.

Słucham ciebie za oknami,
śledzę w zdyszanych bukach.

Wszystko weźmiesz z pierwszym śniegiem,
wszystko zgarniesz swym zaśnięciem.
Tylko dzięcioł będzie pukał
twój nagi puls.

4

Poprzez twój ból - okratowane okna,
zaczynam rozumieć.

Gwiazda w żelaznych prętach
jest stokrotną gwiazdą.

w "Poezje wybrane", 1985r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 01.10.09 o godzinie 12:31
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Khaled Mattawa

Dni roku 1948


Pociąg przesuwa się przez zmierzch na północ. Młoda para wsiada na małej stacji. Wokół kobiety unosi się zapach, jakby na pożegnanie uściskała ojcowską krowę.
On, ubrany w garnitur brata, na butach ma ciemną ziemię z pola. Rozglądają się
i dostrzegają starego mężczyznę w turbanie, podobnego do imama. Chcą, aby ktoś szybko udzielił im ślubu – zanim dotrą do Irbil. Stary człowiek pyta o świadków
i wkrótce pociąg wypełniają lamenty chłopek. Świeżo poślubieni, wpatrując się
w swoje stopy, wstydliwie przyjmują przygotowane w pośpiechu prezenty. A my,
którzy przyszliśmy im współczuć, śpiewamy pieśni weselne i życzymy szczęścia.

tłum. Beata Patuszyńska

wiersz jest też w temacie Poezja kolei żelaznych
w wersji oryginalnej w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 15.10.09 o godzinie 18:51
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Urszula Benka

Studnia z demonem


Demon naszego ślubu zamieszkał
w blaszanym wiadrze u studni na skraju lasu
i odtąd idziemy tam
osobno
noc w noc:
ja spuszczam wiadro, ty ciągniesz sznur,
a gdy pijemy, nasze ręce z każdym haustem
oddalają się
i żaden głos
nie zmąci klarownego plusku,
gdy demon naszego ślubu
siada na powierzchni wody
obnażając się w miarę, jak widać dno
i podaje nam po wielkim parasolu:
pod twoim jest nasz dzień,
pod moim nasza noc,
więc ty bez nocy, a ja bez dnia
wracamy nic nie widząc przez płótno parasoli
i najpierw krążymy przy studni, gdzie on
tymi dłońmi,
którymi my nie umiemy dotknąć,
głośno wali w blaszane wiadro.

A potem, ogłuchli pod parasolami,
uśmiechamy się sennie i biegniemy do domu,
jakbyśmy siebie nie znali,
aby poznawać się wreszcie przemocą.

w: "Córka nocy",1994r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 03.11.09 o godzinie 23:24
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Douglas Dunn

Pięć lat małżeństwa


Tańczyliśmy walca na zamglonych łąkach
Na krawędziach skał, w niemodnym wieczorowym stroju.
Nasze życia są nieaktualne, oba naprawdę przestarzałe.
Przed laty marzyłem, że napiszę ten wiersz.
Poznaję łąki, dokładny widok morza,
I rękę w mojej ręce, znajomą dzięki pierścionkom,
Żyły na właściwych miejscach, drobną skazę na skórze,
Twoją rękę i moją rękę, i twoją twarz, której nie widzę.

tłum. Piotr Sommer
Jadwiga Z.

Jadwiga Z. Bardzo długoletni
dyrektor
przedszkola,
nauczyciel dyplom...

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Bernadyna Łuczaj

ONI


Poznali się
podobali
zakochali
pobrali

dyskutowali
kłócili
złośliwości
impertynencje prawili

oddalali się
odchodzili
nicość zaliczyli

trwają razem
mimo wszystko
jak
zabetonowane urwisko

razem
oddzielnie
każde sobie

jeden drugiemu
czasem
coś powie

tak być
nie miało
a tylko tak
pozostało...
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Józef Baran

Małżeństwo


tak długo płyniemy już
tą łodzią
że nie mamy sobie
nic ciekawego do powiedzenia

początkowo wierzyliśmy
że odkryjemy jakąś nową amerykę
dopłyniemy do zaginionych
brzegów atlantydy

ale nic

wciąż ten sam jednostajny
krajobraz morski
i słowa jak mewy
wciąż te same
siadają na rufie łodzi
na naszych włosach rękach ramionach

budzimy się rano
ty zajmujesz
miejsce z przodu
ja z tyłu

zapominamy o naszym istnieniu

słychać tylko rytmiczny plusk wioseł
poruszanych naszymi rękami

z tomu „Dopóki jeszcze”, 1976
Monika Tatarczak

Monika Tatarczak ROXO MT - właściciel

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Monika Tatarczak

Marzenie


Otul mnie swym ciepłem,
Ukołysz słowami
Do snu, snu mocnego
Gdzie będziemy sami
Zabierz mnie do siebie w nim
Gdzie tylko pragniesz,
Wymyśl nazwę szczęściu,
Której nikt nie zgadnie.
Bądź mi ogniem w sercu,
Ziemią pod stopami,
Wodą dla spragnionych ust,
Powietrzem dla nich.
Zanurz się wraz ze mną
W słodkiej warg kąpieli,
Uklęknij wraz ze mną
W najbliższym kościele.
Weź mnie tam za rękę,
Przysięgnij swą miłość;
Ja poproszę Boga,
By się nie skończyło
To co teraz czujesz
Mogło trwać przez lata,
A gdy świat się skończy,
I po końcu świata…

Bądź mi mężem w duchu,
Zaślubionym w ciszy,
W oczu twych spojrzeniu,
W obietnicy duszy,
W ciepłym rąk dotyku,
Muśnięciu wargami,
W myśli twych obłoku
Przeplatanych snami.
Wierności przysięgę
Złóż mi bez słów
Żadnych…
Pokaż mi nadzieję
Bez obietnic zdradnych.
Kochaj mnie i szanuj,
Opiekuj troskliwie,
Nie krzycz, ale mów mi
Kiedy coś zawinię.
Przeproszę, przytulę,
Postaram się zmienić,
Byś mógł być szczęśliwy
Ze mną
Tu na ziemi…

Gdy Bóg nas zaprosi,
Chcę iść razem z Tobą,
Razem tam zamieszkać
I znów być Ci żoną.
Wiecznie chodzić z Tobą
Po rajskich polanach
I czuć się przez Ciebie
Wiecznie uwielbianą.
Będę Tobie taką
O jakiej marzyłeś,
Do jakiej tęskniłeś
I o jakiej śniłeś.

Jeśli nam Kochanie
dasz tę szansę małą,
poczuć Ci pozwolę
miłość moją słodką
w sercu oszalałą.
Jeśli zaś nie uda nam się,
Wspomnij o mnie –
Tej
która umiała
kochać...
nieprzytomnie.


Ps. Wiersz pisany niemal 4 lata temu (pod wpływem silnych emocji - stąd niedociągnięcia literackie :)) z dedykacją dla mojego męża Łukasza.
Dzisiaj go odkopałam (chodzi mi o wiersz oczywiście) :]
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Karl Jay Shapiro

Nowa obrączka


Nowa obrączka uwiera w palec, dłoń czuje się w niej niezręcznie, zawadza aż
po ramię. Wolna dłoń wciąż skrada się, aby zakryć obrączkę, z wyjątkiem
późnej nocy, kiedy usta pocałunkiem sięgają po to miękkie srebro, bo nagle
się pomyślało.
W tajnym związku miłości, w loży małżeństwa, idealne koło wiąże i dzieli,
obraca się i nie rusza.
Aż obrączka stanie się ciałem, odciśnie biały rowek i palec się uodporni. Bo
piętno przyjęło się. Aż obrączka wrośnie w ciało tej niewygodnie czującej się
dłoni, jak żywe drewno zarasta i obrasta żelazny hak. Aż wartość, będąca
przyczyną tego daru, wytrze się jak moneta i rana się zagoi.
A dopóki rana się nie zagoi, nowa obrączka jest jak nowy gwóźdź wbity przez
dłoń w żywe drewno, i ciało zwisa na gwoździu, a gwóźdź wytrzyma.

tłum. Robert StillerRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.01.10 o godzinie 21:24
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Blaski i cienie małżeństwa

Theodore Roethke*

Szczęśliwa trójka


W domu żoneczka miła
Kuchenny nóż ostrzyła
I ulgę jej sprawiło,
Żem zamknął drzwi.

Sprzątałem rozmaite
Papiery, mrucząc przytem
Słówka nieprzyzwoite,
Więc marszczy brwi.

Dlaczego nie potrafię
Utrzymać ładu w szafie?
(W bieliźnie but się trafił.)
Pyta bez skutku.

Umknąłem przeto od niej,
Z uśmieszkiem, ale godnie,
By wypić tu wygodnie
Piwko w ogródku.

I któż się do mnie zgłasza?
Marianna, gąska nasza,
Co pióro swe obnasza
Jak promień w słońcu.

tłum. Ludmiła Marjańska

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja angloamerykańska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.01.10 o godzinie 14:38



Wyślij zaproszenie do