konto usunięte
- 1
- 2
Beata
Nowak
Właściciel, ABC
Dusza Ciało Umysł
Beata Nowak
Temat: Recenzje
Recenzja książki „Kontakty z duchami” J.Hawes, G.Wilson, M.J. FriedmanWydanej przez Studio Astropsychologii w 2010r.
Ta książka zawiera „odtajnione sprawy z archiwów T.A.P.S” przedstawione przez badaczy zjawisk paranormalnych. Autorzy książki są pasjonatami i badaczami różnych niezwykłych wydarzeń a w „polowaniu na duchy” są specjalistami.
Swoje badania przeprowadzają w sposób profesjonalny. Przygotowani merytorycznie i technicznie przemierzają swój kraj uwalniając potrzebujących od zakłócających ich spokój istot. Jak to przebiega, ile zajmuje czasu, kto jest zaangażowany w takie działania, a przede wszystkim w jaki sposób te nieziemskie istoty manifestują swoja obecność przeczytasz w ich książce. Jest ona zbiorem niezwykłych wspomnień każdego z autorów, opisem doświadczeń i niejednokrotnie mrocznych przeżyć ludzi którzy zwrócili się o pomoc do doświadczonych Łowców Duchów. Dreszcz emocji towarzyszący ich wspomnieniom i ciarki przeszywające ciało będą Ci towarzyszyły czytelniku przy tej lekturze. Ale dla rozładowania emocji, każdorazowe wspomnienie kończy praktyczny poradnik dla Łowcy Duchów. Znajdziesz w nim fachowe opisy postępowania, profesjonalne wyjaśnienia napotkanych zjawisk i zwykłe porady. Wszystko w oparciu o własne doświadczenia autorów i ich naukowe podejście, mimo że wielokrotnie jest to bardzo trudne. Sami piszą: „Niestety, nie możemy zrobić tego w laboratorium, jak robią to naukowcy. Duchy zjawiają się w miejscach, gdzie ludzie żyją i pracują, tj. w domach, hotelach, teatrach, a w takich miejscach nie ma sprzyjających warunków do przeprowadzania kontrolowanych badań”. Dowiesz się jednak czy duchy istnieją, z jakimi rodzajami duchów możesz mieć do czynienia i dlaczego a także jak się z nimi obchodzić. Ta książka to ciekawa pozycja dla miłośników tabliczki Ouija i poltergeistów a także zainteresowanych tym, czy są też duchy dobre i co to takiego- inkubus. Orby, matrix i nasze codzienne życie – o tym wszystkim napisali bestsellerowi autorzy New York Timesa którzy sami o sobie mówią: ”cholernie uzdolniona załoga”. A oto fragment z wprowadzenia: „ Kiedy na przykład bez żadnego powodu stół przesuwa się po podłodze lub gdy odsłuchujesz wstecz nagrania na taśmie i słyszysz słowa wypowiadane szeptem, ostrzegające cię, abyś się „wynosił”; lub też gdy widzisz ludzki cień w rogu pokoju, a w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby go tam rzucać; albo gdy notujesz nagły spadek temperatury w pomieszczeniu zupełnie tak, jakby całe ciepło zostało z niego wyssane; czy też kiedy masz wrażenie, że coś ciężkiego siedzi ci na piersiach, a ty w żaden normalny fizyczny sposób nie potrafisz tego wyjaśnić”. Zaciekawiłeś się? – przeczytaj „Kontakty z duchami” autorzy Jason Hawes; Grant Wilson; Michael Jan Friedman. Wydawnictwo: Studio Astropsychologii, Białystok.
Beata Nowak.
22.03.2011r
Beata
Nowak
Właściciel, ABC
Dusza Ciało Umysł
Beata Nowak
Temat: Recenzje
Recenzja Książki” Sztuka wróżbiarstwa dla początkujących”. Autor- Scott Cunningham. Wydana przez Studio Astropsychologii w 2010r.Dobry podręcznik dla każdego, kto chce zgłębiać tajniki wróżbiarstwa lub dla tych którzy w jakimś zakresie chcieliby swą wiedzę poszerzyć.
Scott Cunningham był przede wszystkim badaczem a w dalszej kolejności pisarzem. Swoje dociekania, odkrycia i rzetelne badania zebrał i zawarł w tej, ostatniej już w swoim życiu książce. „ Wszechświat i wszelkie formy życia postrzegał jako magiczne. Magiczny wszechświat i magiczne życie to według niego dwie strony tego samego medalu, ponieważ jesteśmy częścią magicznego wszechświata i mając świadomość magii w naszym życiu możemy przejść przez nie mądrzej i szczęśliwie”. A któż z nas nie chciałby życia szczęśliwego? Niektórzy pragną nawet magicznego. I właśnie w tej książce być może znajdą coś dla siebie. Jeżeli potraktujemy wróżbiarstwo jako sztukę piękną i mądrą możemy wykorzystać jej niezwykłość do wprowadzenia magii w nasze życie. Scott Cunningham odwołuje się do najdawniejszych czasów, pokazuje nam wpływy historyczne i wróżby które przez wieki przetrwały do dnia dzisiejszego. Odnaleźć możemy w Jego książce również szereg magicznych rytuałów które ginęły gdzieś w otchłani czasu, a nagle zostały odnalezione i pokazane nam, czytelnikom. Nazwy, niekiedy egzotyczne, pochodzenie, sposób wykonania rytuału, powody wróżenia to tylko niektóre hasła które możemy odnaleźć w omawianej książce.
Możemy to wydawnictwo potraktować encyklopedycznie, poszukać interesującego hasła i przeczytać notę na dany temat. Możemy też po prostu poszerzyć naszą wiedzę. W dzisiejszych czasach można zaobserwować zwiększone zainteresowanie wróżbiarstwem i być może właśnie ta pozycja znajdzie swoje miejsce w biblioteczce wróżbitów i nie tylko. Niewątpliwie książka ta będzie pomocna zainteresowanym- młodym i starszym adeptom sztuki. Autor co prawda pisze”” Większość kultur w historii ludzkości praktykowała różne formy wróżbiarstwa. Jednak w starożytnym Babilonie Sztuka ta urosła do wysokiej rangi, do której prawdopodobnie już nigdy się nie podniesie”. A mimo to obecnie można zaobserwować zainteresowanie różnymi formami wróżbiarstwa. Dlatego warto przeczytać i tę pozycję. Poszerzyć swą wiedzę i wykorzystać któryś z przedstawionych sposobów wróżenia. Aż korci, zwłaszcza że wiele wróżb nie wymaga szczególnych zbiegów i rekwizytów. Chociaż są i takie do których trzeba się solidnie przygotować. Gotowi wypróbować nowe sposoby? Sięgnijcie po książkę , być może zostaniecie wróżbitami.
I jeszcze ważna kwestia, sam autor napisał:” Pamiętajcie, iż wróżbiarstwo częstokroć zmieniało się wraz z biegiem historii. Wróżby wstrzymywały bitwy, obalały władców, wskazywały miejsca na założenie miast oraz pośrednio lub bezpośrednio odpowiadały za to, jak tysiące osób ukształtowało swoje życie. Po prostu odnoście się z szacunkiem do tej sztuki, narzędzi używanych do jej odprawiania oraz uzyskanych dzięki niej odpowiedziom.”
Zatem czytelniku otrzymujesz wraz z książką potężną wiedzę. Wybór odpowiedniej formy, sposób stawiania pytania i interpretację pozostawia autor Tobie. Ja zapraszam do lektury.
BEATA NOWAK
13.05.2011r.
Beata
Nowak
Właściciel, ABC
Dusza Ciało Umysł
Beata Nowak
Temat: Recenzje
Recenzja książki „JAK ROZBUDZIĆ SWOJĄ DUSZĘ? Podręcznik treningu parapsychologicznego”Autor: Sonia Choquette
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii 2011.http://studioastro.pl S. 322
Otrzymujecie do ręki książkę poświęconą różnorodnym sposobom „pracy” z własną duszą. Sonia Choquette podaje wiele czynników i technik, które są w stanie pobudzić duszę i sprzyjają rozwojowi zdolności parapsychologicznych. Podtytuł: „Podręcznik treningu parapsychologicznego” jest jak najbardziej trafiony, ponieważ tak właśnie należy traktować tę pozycję - jak podręcznik. Cały szereg wskazówek, technik i sposobów pracy własnej, dostosowanych do potrzeb adepta sztuki samorozwoju. Każdy, kto czuje że posiada różne zdolności, chciałby je zacząć rozwijać i jest otwarty na NOWE, powinien sięgnąć po książkę Sonii Choquette. „Otwartość w stosunku do swoich zdolności parapsychologicznych to pierwszy krok na ścieżce, którą podążasz. To początek tego, co sprawi, że twoje doświadczenie będzie różniło się od doświadczeń ludzi o zamkniętym umyśle. To zmiana podejścia do życia i wyrażenie zgody na to, aby twoje parapsychologiczne zdolności, boscy aniołowie, przewodnicy duchowi, nauczyciele i Bóg prowadzili cię”. Dzięki korzystaniu z „Podręcznika treningu parapsychologicznego” przejdziesz czytelniku, prowadzony „za rękę” przez szczegółowo przygotowane, zaplanowane i opisane ćwiczenia, które pozwolą Ci na lepszy kontakt z samym sobą i innymi. Traktuj ten podręcznik jako swego rodzaju niezbędnik, do którego zawsze możesz wrócić i kontynuować pewne ćwiczenia. Być może uda Ci się odkryć to czego jeszcze o sobie nie wiesz? A być może doprowadzisz do perfekcji zdolności, które dopiero kiełkują? Może będzie i tak, że po przeczytaniu tej książki odważysz się na działania, które do tej pory były skryte przed światem? Tak, czy inaczej, zachęcam do przeczytania książki Sonii Choquette. Ona sama jest osobą o ogromnych zdolnościach parapsychologicznych i teraz tobie zdradzając sposoby ćwiczeń, daje możliwość sięgnięcia w głąb siebie. „Oczekiwanie przewodnictwa parapsychologicznego na nowo łączy cię z twoim naturalnym dziedzictwem i jest potwierdzeniem, że jesteś istotą duchową, której nieustannie pomaga i którą kieruje Bóg” - to słowa autorki, która zachęca do rozbudzania swojej duszy, rozpoznawania jej potrzeb i działania zgodnie z przeznaczeniem. Jeżeli jesteś zainteresowany czytelniku, sięgnij po książkę Sonii i wraz z Nią rozbudzaj swoją duszę. Czyta się dobrze, oprawa miękka, format podręcznikowy.
Życzę miłej lektury i owocnych ćwiczeń.
Beata Nowak
29.06.2011
konto usunięte
Temat: Recenzje
Temat inspirowany identycznym wątkiem z grupy Gry Komputerowe.Wszyscy się chwalą co aktualnie czytają ale nikt nie dzieli się wrażeniami po lekturze.
W kilku zdaniach napisz o książce, którą ostatnio przeczytałeś/aś, czy posłuchałeś/aś w formie audiobooka. Co było godne uwagi i przyciągało do lektury, a co Ci się nie spodobało.
Nie krępuj się ocenić jakość wydania książki czy pracę jaką wykonał lektor.
Otwierając wątek.
Maja Lidia Kossakowska "Siewca Wiatru"
Doskonała powieść fantasy, która wyróżnia się przede wszystkim oderwaniem od popularnego w ostatnich latach Tolkien-like fantasy. W Siewcy nie ma krasnoludów, orków, elfów i czarodziejów.
Nie znajdziecie tam smoków, goblinów i innych stereotypowych dla gatunku elementów.
Siewca Wiatru dzieje się w Królestwie Niebieskim, Otchłani, Sferach poza czasem i na Ziemi.
Kossakowska stworzyła wspaniałą opowieść o aniołach i demonach, którzy są zadziwiająco ludzcy, przyziemni, borykają się z takimi samymi problemami jakie dotykają ludzi - też są chciwi, zazdrośni, zawistni, rządni władzy i dwulicowi.
Numero uno powieści jest Daimon Frey, Abaddon, anioł zniszczenia, tańczący na zgliszczach, którego Pan powołał na burzyciela światów. Moc, która tylko pod dotykiem Pana budzi się w Daimonie i pozwala mu wznieść Gwiazdę Zagłady i czynić swą powinność.
Pana od tysięcy lat jednak na białym tronie nie ma, a nadchodzi zagłada. Antykreator, mroczna strona Pana, którą ten eony temu odrzucił wysłała swoją emanację Siewcę Wiatru do wojny z niebiosami. Według proroctwa tylko Abaddon będzie w stanie ocalić Królestwo Niebieskie, a ten jest bezsilny.
Przez ~600 stron pędzimy bez tchu. Tempo akcji i ilość wydarzeń porywa nas bez reszty. Zwroty akcji, dramaty, świetne opisy walk. Doskonałe, unikalne sylwetki głównych bohaterów, nietuzinkowe postacie poboczne. Stare, sprawdzone przyjaźnie i nowe budowane w ciężkiej godzinie. Wszyscy złączeni w jednym celu ocalenia uniwersum.
Znalazło się i miejsce na lekki i wyważony humor sytuacyjny doskonale skomponowany z klimatem całej powieści.
Nie jest to powieść idealna, jej głównym minusem jest przewidywalność, która czasem burzy klimat danej akcji. Czasem bo nie raz moje przewidywania okazały się zupełnie chybione i dałem się porządnie zaskoczyć.
Oddzielny akapit dla Pana Wakulińskiego, który przy czytaniu - bo audiobooka przerobiłem - odwalił kawał naprawdę dobrej roboty.
Czy po Siewcę warto sięgnąć? Oczywiście. Jeśli tylko lubisz fantasy, nie jesteś przywiązany do orków i elfów, jesteś chętny odwiedzić wspaniale wykreowany świat to jest to powieść dla Ciebie.
Siewca Wiatru 4/5. Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 27.08.2012 o godzinie 20:47 z tematu "Co ostatnio ukończyłem / subiektywna recenzja"
Iwona
M.
,Niektórzy ludzie
mają otwarte głowy
tylko podczas
trepan...
Temat: Recenzje
Padło na"Przebudzenie" amerykańskiej pisarki Kate Chopin ukazało się w 1899 roku, w czasach wielkich przemian społeczno-obyczajowych. Ruchy feministyczne walczące o prawa kobiet w patriarchalnym społeczeństwie były wówczas coraz silniejsze i bardziej zdecydowane. Mimo to, wciąż jeszcze na wielu płaszczyznach kobiety nie były równe mężczyznom, zaś wolność w pełnym znaczeniu tego słowa była nie do pomyślenia. Najbardziej konserwatywnym pod tym względem stanem była wówczas Luizjana, zamieszkana przez Kreolów pochodzenia francuskiego, do której pisarka przeprowadziła się wraz z mężem po ślubie. Co więcej, życie Kreolów było głównym tematem twórczości Chopin.
Kreole byli dość radykalną w swych poglądach grupą społeczną. W świetle prawa mężczyzna miał tam pełną władzę nad swoją rodziną, a mężatka w kwestii samostanowienia zrównana została z dzieckiem czy osobą chorą psychicznie. Kreolskie kobiety nie miały jednak na ogół problemów z zaakceptowaniem takiego stanu rzeczy - były bardzo oddane swoim rodzinom i posłuszne mężom. Ich przekonania zaś umacniała wiara w Boga, Kreole byli bowiem zagorzałymi katolikami. Idee feministyczne nie miały zatem w Luizjanie siły przebicia.
Nic więc dziwnego, że tak bezpośrednia w przekazie powieść od razu wywołała mnóstwo kontrowersji. Chociaż chwalono styl i umiejętności Chopin, książka, ze względu na tematykę, została silnie potępiona jako niemoralna, gorsząca i skandaliczna. Wydawca postanowił nie robić dodruku okrytego złą sławą "Przebudzenia", toteż powieść szybko zniknęła z rynku, a wkrótce została całkowicie zapomniana. Ponownie "odkryto" ją dopiero 70 lat później i natychmiast okrzyknięto przełomową dla powieści amerykańskiej, zaś autorkę obwołano prekursorką literatury feministycznej.
O czym jest ta szokująca niegdyś historia? O kobiecie, która odważyła się zerwać pęta zniewolenia - społecznego, duchowego oraz seksualnego.
Akcja powieści zaczyna się w Grand Isle, popularnym kurorcie wakacyjnym. Edna Pontellier spędza tam wakacje wraz z mężem i dziećmi. Jako że mąż jest bardzo zaabsorbowany pracą, kobieta zmuszona jest znaleźć sobie inne towarzystwo. Szybko zaprzyjaźnia się z Adèle Ratignolle, przykładną matką, żoną i strażniczką domowego ogniska. Adèle jest Kreolką, może więc sobie pozwolić na odrobinę swobody w wyrażaniu uczuć (Kreolki z założenia były bardzo cnotliwe i prawe, toteż miały prawo zachowywać się bardziej nieskrępowanie niż inne kobiety i nie wpływało to na ich opinię). Początkowo taka swoboda odrzuca Ednę, lecz później zaczyna ją fascynować. W końcu w kobiecie coś się budzi - zaczyna poznawać swoje potrzeby i pragnienia, a wolność pociąga ją coraz silniej. W tym samym czasie kobieta nawiązuje bliższą znajomość z młodym Robertem Lebrun. Przyjaźń powoli przeradza się w coś głębszego...
Po powrocie do Nowego Orleanu Edna coraz śmielej wciela w życie pomysły mające zapewnić jej drogę do wolności. Jak wiele będzie w stanie poświęcić, by spełnić swe marzenia? Czy ta historia może mieć szczęśliwe zakończenie?
"Przebudzenie" fascynuje przemianą głównej bohaterki - można obserwować, jak Edna stopniowo dojrzewa, ewoluuje, budzi się do życia; najpierw lękliwie, niepewnie, później coraz śmielej i bardziej entuzjastycznie, niemal na granicy złowieszczej desperacji. Mi się jednak euforia bohaterki nie udzieliła, raczej śledziłam jej losy z pewnym niedowierzaniem, choć życzyłam jej jak najlepiej.
Powieść napisana jest wyjątkowo subtelnym, łagodnym językiem. Czytało mi się ją bardzo płynnie i przyjemnie.
Mnóstwo w niej różnego rodzaju symboli i smaczków, ale te polecam odkryć samemu :)
Jeśli nie czytaliście jeszcze "Przebudzenia", zachęcam do lektury. Na pocieszenie dodam, że jeśli Wam się nie spodoba, nie zmarnujecie dużo czasu, bo książka jest cieniutka ;)
Szkoda, że taka cieniutka. Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 11.03.2013 o godzinie 15:29 z tematu "Co aktualnie czytacie? vol.3"
konto usunięte
Temat: Recenzje
aj, trzeba pisać że to pożyczone, prawie zawału dostałem :D
Anna
D.
"dopóki piłka w
grze"
Temat: Recenzje
Mourinho. Za kulisami zwycięstwNapisana patetycznym, wychwalającym Jose językiem książka. Czytając, można odnieść wrażenie, że ma się w ręku historię jakiegoś króla, czy księcia, ale Jose to przecież jeden ze współczesnych władców światowego futbolu. Już sama okładka przyciąga swoją wyjątkowością. Tajemnicza czerń i jasna twarz Mou kojarzyć się mogą z greckimi posągami. Twarz Mou wygląda jak antyczny portret filozofa czy przywódcy, idealizujący jego osobę, podkreślający jego autorytet. Przenikliwość i mądrość, które później na kolejnych kartach książki są potwierdzane przez wypowiadających się.
http://subiektywnieopilce.blogspot.com/2013/03/mourinh...Anna D. edytował(a) ten post dnia 13.03.13 o godzinie 15:29
konto usunięte
Temat: Recenzje
Anna D.:Fajnie byłoby się dowiedzieć jaką książkę opisujesz bez konieczności wchodzenia na bloga.
Patrycja
Bęben
Student, Uniwersytet
Jagielloński w
Krakowie
Temat: Recenzje
Potęga opowieści Jima Holtje'aNie wiesz jak przekazać swoim pracownikom biznesowe prawdy? Komunikacja nie jest Twoją mocną stroną? A może chcesz zostać liderem na miarę najznamienitszych światowych biznesmenów? Sięgnij po Potęgę opowieści Jima Holtje, a dowiesz się, jak osiągnąć szczyt kariery za pomocą opowieści. Zostań wybitnym mówcą – to już połowa sukcesu! audiobiznes.pl
pełna recenzja: http://patrycja.booklikes.com/post/15631/liderzy_nie_g...
Iwona
M.
,Niektórzy ludzie
mają otwarte głowy
tylko podczas
trepan...
Temat: Recenzje
.:Samo się wyjaśniło, że przeklejona recenzja. Od siebie dodam, że historia bez wyraźnego zakończenia. Dla mnie takie niedomówienie co do dalszych losów bohaterki jest torturą ;)
aj, trzeba pisać że to pożyczone, prawie zawału dostałem :D
Władysław
Zdanowicz
opowiadacz
literackich historii
Temat: Recenzje
http://przeczytalem.pl/sensacja-kryminal-political-fic...Zdziwiłem się, gdy dzisiaj wujek Google wyrzucił, że ktoś napisał recenzję mojej książki wydanej pięć lat temu - od razu urosłem i nawet ten padający śnieg za oknem nie popsuł mi humoru.
„Misjonarze z Dywanowa. Polski Szwejk na misji w Iraku”, Władysław Zdanowicz – godny następca Jaroslava Haska
„Przygody dobrego wojaka Szwejka” i „Paragraf 22″ znalazły godnego kontynuatora. Nosi mundur szeregowca, jego ulubionym zajęciem jest okopywanie się na pustyni i jedzenie (nie ważne co – liczy się ilość, szczególnie duża ilość). I nie, nie pochodzi z jakiegoś zamorskiego kraju, ale urodził się tutaj, w kraju nad Wisłą. Przedstawiam Państwu szeregowego Leńczyka.
Nie jest to powieść najnowsza na rynku (premierę miała w 2009 roku), ale podobnie jak swoje szanowne pierwowzory („Szwejk” i „Paragraf”) zdaje się, że będzie jak wino – im starsza, tym lepsza. Szczególnie, że jej tematyka wojskowa nic nie traci na swojej aktualności. Wojsko, a już chyba szczególnie wojsko polskie, to struktura skostniała, nie lubiąca (a czasem wręcz – nie tolerująca) rewolucji, czy nawet pomniejszych zmian. Dlatego właśnie powieść nic nie traci ze swojej aktualności.
Jeśli chodzi o treść, to – krótko mówiąc – mamy do czynienia z przygodami szeregowego Leńczyka – człowieka, za którym jak za Szwejkiem absurdalne sytuacje ścielą się gęsto. Człowiek ten ma pecha we wszystkim, czego się dotknie: przypadkowo trafia na misję do Iraku, przypadkowo wpada w kłopoty najróżniejszego rodzaju, przypadkowo czyni wiele dobrego nawet nie zdając sobie z tego sprawy, przypadkowo z kłopotów wychodzi. Całego jego życie jest jednym wielkim przypadkiem, chciałoby się powiedzieć.
Książka świetna do czytania – wartka akcja, przygody, zmiany tempa… Ale co dla nas, ludzi znad Wisły, jest szczególnie ważne – to język!
Oglądaliście film „Kroll”? To będziecie mieli tego przedsmak. Słowo na „k” jest tu odmieniane we wszystkie przypadki, a proszę pamiętać, że jest to jedno z wielu słów w języku polskim, które zalicza się do wulgaryzmów. Ale chciałem powiedzieć przy tej okazji – słowo to jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Wojsko jako instytucja musi mieć taki, a nie inny słownik; wojskowi wszystkich szczebli muszą takiego języka używać. Może trochę górnolotnie to zabrzmi, ale to może być doskonały sposób na rozładowanie napięcia, którego pewnie nie brakuje, kiedy człowiek jest pod ostrzałem (i tutaj zgaduję, bo nigdy w wojsku nie byłem).
No i oczywiście, z drugiej strony – tak samo, jak w „Szwejku” i „Paragrafie” – wspaniale pokazuje idiotyzm wojny oraz samego wojska, jako instytucji. To przerażające, ale od czasów tamtych książek-protoplastów – nic się nie zmieniło! Samo wojsko – pełne idiotów, dorobkiewiczów, kretynów, alkoholików – jest dokładnie takie samo! Ten wniosek jest niestety smutny…
Szwejka czytałem kilka razy i momentami „Misjonarze” bardzo mi go przypominają. Przyznam, że chwilami nawet za bardzo… Ale taka uwspółcześniona wersja Szwejka – to doskonały pomysł. Moje dzieci raczej niechętnie zajrzałyby do Szwejka, a do Misjonarzy pewnie łatwiej byłoby je namówić. Może później przyszedł by czas na Paragraf? Na Szwejka?
Aż dziwne, że wcześniej o tym autorze nie słyszałem. Zdanowicz pisze lekko, przyjemnie, tak „potoczyście”, jak mówiła moja nauczycielka od polskiego. Słowa wręcz spływają z kart książki. Świetna, rozluźniająca lektura, jak najbardziej godna polecenia. A jednocześnie, jeśli ktoś chce tematu do przemyśleń – również go tutaj znajdzie, i to w takich ilościach, że wystarczy na naprawdę długo.
konto usunięte
Temat: Recenzje
Recenzja ebooka "Słuchacz doskonały" Bernarda T. Ferrariego.Jak opanować najważniejszą umiejętność w biznesie? Przed takim pytaniem postawił mnie Bernard T. Ferrari, gdy po raz pierwszy zetknęłam się z jego książką Słuchacz doskonały. Nie potrafiłam na nie odpowiedzieć. Problem tkwił w tym, że nigdy wcześniej nie uważałam słuchania jako najważniejszej umiejętności w biznesie, celowałam w pomysłowość, zaradność, skuteczne radzenie sobie ze stresem. Przecież nikt nie wpisałby w swoje CV w rubryczce „dodatkowe umiejętności” zdania: jestem doskonałym słuchaczem. Może jednak warto?
Książka podzielona jest na trzy części. To świetne rozwiązanie, bo czytelnik od kwestii czysto teoretycznych płynnie przechodzi w zapoznanie się z praktycznym wymiarem poradnika. Tak więc: w pierwszej części dowiedziałam się jakim typem słuchacza jestem, jakie pożytki płyną ze słuchania w pełnej koncentracji oraz zapoznałam się z poradami od samego autora. W kolejnej części Ferrari opracował techniki systematyzowania tego, co słyszymy, dzielnie pomagając mi przebrnąć przez wszystkie etapy słuchania, od wychwytywania najważniejszych informacji do ich przetworzenia, którego późniejszym celem jest podjęcie decyzji. Ostatnia z części zmotywowała mnie do wykorzystywanie wcześniej zdobytej wiedzy.
Autor przekonał mnie, że słuchanie warte jest grzechu i to nie tylko w sytuacjach biznesowych. Tak naprawdę wszystko się od dobrego słuchania zaczyna – jeśli uporządkujemy swoje myśli, wyłowimy najlepsze pomysły, jeśli słuchamy swoich współpracowników, to szybciej znajdziemy rozwiązanie problemu i unikniemy sytuacji stresowych. Dlatego z czystym sumieniem polecam tę książkę każdemu czytelnikowi, niekoniecznie związanemu ze światem biznesu.
Justyna
Gul
Dziennikarka,
recenzent, twórca
internetowy,
nauczyciel
Temat: Recenzje
"Sztuka kreacji marzeń" Mike Dooley.Zapraszam do lektury recenzji: http://qulturaslowa.blogspot.com/ Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 02.06.2013 o godzinie 19:44 z tematu "Co aktualnie czytacie? vol.3"
Tomasz
Sobolewski
http://tomaszsobolew
ski.pl
Temat: Recenzje
To moja kolejna recenzja książki wydanej w Polsce - która ukazała sie w http://www.uncustomarybookreview.com/2013/05/siedlisko... w Kalifornii.Tym razem jest to książka Gary Zukav’a który ostatnio absorbował moją uwagę, bo pisze w niej jak zostać człowiekiem wielowymiarowym w naszym współczesnym świecie
Zapraszam do zapoznania się z recenzją i podzielenia się swoimi myślami na jej temat w formie komentarzy na stronie recenzji. Wasze "polubienie" mojej recenzji będzie dla mnie znakiem, że nasza wspólna wrażliwość i droga jaka idziemy jest dla nas czymś bardzo ważnym.
Dziękuję z góry.
http://www.uncustomarybookreview.com/2013/05/siedlisko...
Justyna
Gul
Dziennikarka,
recenzent, twórca
internetowy,
nauczyciel
Temat: Recenzje
Mikołaj Rozbicki „Nowy Porządek Świata. Wszystko rozgrywa się w naszych umysłach”Klimatolodzy alarmują - od około 50 lat rośnie średnia temperatura, a wzrost ten jest coraz szybszy konsekwencje? Można podać przynajmniej kilka: podniesienie poziomu mórz i oceanów powodujący powodzie, sezonowe podtopienia, a w niektórych regionach całkowite zalanie; susze i upały; zmniejszenie (a nawet wyginięcie) populacji niektórych roślin i zwierząt, zagrożenie chorobami przenoszonymi przez komary, insekty i gryzonie w tych regionach, w których wcześniej o chorobach tych nikt nie słyszał. Brzmi przerażająco? Jeśli do tego dołożyć globalny kryzys spychający państwa na krawędź przepaści finansowej, globalny terroryzm pochłaniający tysiące istnień ludzkich pozostaje tylko zadać sobie pytanie, jak w takim razie żyć? Chociaż to życie może długo nie potrwać, bo oto za rogiem czają się groźne, zmutowane wirusy i bakterie, z którymi walka jest z góry skazana na zagładę. Teraz to już chyba tylko Armagedon przed nami, bowiem systematycznie, od wielu lat, jesteśmy narażeni na mniejsze lub większe kataklizmy, o których z lubością rozpisuje się prasa, które stanowią medialne wydarzenia.
W jednostkach narasta zaś strach - strach przed jutrem, strach przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji, strach przed sprzeciwieniem się. Czy kondycja naszej planety rzeczywiście jest tak tragiczna? Czy zapowiadany przez wielu koniec świata jest już blisko? A może to wszystko jest działaniem celowym, redukującym społeczeństwa do bezwolnych kukiełek niezdolnych do jakiegokolwiek sprzeciwu? Komu jednak może należeć na tym, by trzymać ludzkość w napięciu i niepewności co do przyszłości? Na to pytanie stara się wyczerpująco odpowiedzieć Mikołaj Rozbicki, który swoją książką „Nowy Porządek Świata. Wszystko rozgrywa się w naszych umysłach” rozpoczyna dyskusje nad kondycją współczesnego świata i planami, jakie wobec nas maja decydenci.
Opublikowana nakładem wydawnictwa Illuminatio pozycja to przysłowiowy „kij w mrowisko”, który burzy spokój grypy trzymającej władze i otwiera oczy na wiele kwestii, które dotąd nie stanowiły przedmiotu naszych zainteresowań czy rozważań. Jedni mogą nazwać teorie konstruowane przez Rozbickiego „spiskową teorią dziejów”, można określić go mianem wieszcza zagłady, ale pewne jest, że w swoich spostrzeżeniach ma sporo racji. Co więcej – logika jego toku myślenia i spójność faktów pozwalają wątpić, czy to rzeczywiście tylko bajdurzenie niezadowolonego obywatela czy też może początek oświecenia narodów.
Zapraszam do lektury pełnej recenzji: http://qulturaslowa.blogspot.com/
Justyna
Gul
Dziennikarka,
recenzent, twórca
internetowy,
nauczyciel
Temat: Recenzje
"Kocham Nowy Jork" Isabelle LaflécheKilka lat temu serca publiczności na całym świecie podbiła Ally McBeal - grana przez Calistę Flockhart rzutka prawniczka z wybujałą wyobraźnią. Ta rola jej życia nie tylko zapewniła spore dochody, ale również sprawiła, że atrakcyjność zawodu prawnika zacznie wzrosła. Gdyby ktoś pokusił się o przeprowadzenie badań na temat tego, ile decyzji o przyszłej karierze w palestrze zostało podjętych pod wpływem amerykańskiego serialu to jestem przekonana, że wyniki byłyby zaskakujące.
Telewidzowie pokochali też bardziej przystającą do polskich realiów „Magdę M.” z Joanną Brodzik, a także „Prawo Agaty” z Agnieszka Dygant. Czy jednak rzeczywistość odmalowana w tych serialach, niekiedy przerażająca, faktycznie tak wygląda? Czy zawód prawnika to intratne umowy, ciągła rywalizacja nie tylko z przeciwnikami klienta, ale również z kolegami z kancelarii? Czy wielogodzinne przygotowania, kończące się nierzadko w nocy pizzą na wynos zamawianą do biura i napojem energetyzującym mają miejsce czy jest to raczej obraz mający na celu wywołanie emocji?
Nie wiem, jak wygląda życie polskiego prawnika, ale życie Francuski w Nowym Jorku z pewnością stanowi pasmo nowych zleceń, rozczarowań, niegodziwości oraz pułapek czyhających na jej drodze. Można się o tym przekonać sięgając po znakomitą, ale też budzącą niechęć do tzw. „korporacyjnych szczurów” powieść Isabelle Lafléche. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Literackiego pozycja to budzący grozę obraz z życia prawnika zatrudnionego w kancelarii, którego życie upływa na nieustannym zabieganiu o stołek partnera i rozgrywkach toczonych nie na sali sądowej, ale w macierzystej firmie. Prawnika, którego efektywność odmierza finansowy zegar, zaś odmowa sprzedaży swej duszy jest traktowana jako policzek.
(...)
Zapraszam do lektury pełnej recenzji: http://qulturaslowa.blogspot.com/
Justyna
Gul
Dziennikarka,
recenzent, twórca
internetowy,
nauczyciel
Temat: Recenzje
Miłość jako bochenek chlebaCzy istnieje uniwersalna recepta na miłość? Czy wystarczy uczucie pielęgnować, troszczyć się o niego każdego dnia i karmić, by – podobnie jak zakwas – rosło sobie w cieple, zapewniając nam szczęśliwe życie, pełne satysfakcji i dowodów troski? A może jest tak, że niezależnie od naszego wkładu pracy i energii, bochenek chleba upieczony na zakwasie zamieni się w zakalec? Nie jestem specjalistą od chleba, dlatego też nie mogę wypowiedzieć się na temat jakości wypieku i zależności pomiędzy zaangażowaniem a efektem, ale z pewnością może to zrobić Ramona – czterdziestoletnia bohaterka powieści obyczajowej „Recepta na miłość”. Barbara O`Neal stworzyła porywającą, dwupokoleniową historię, która jest nam niezwykle bliska dzięki temu, że nie stroni od prozy życia, opisuje zarówno jego blaski, ale i cienie (...).
Zapraszam do lektury recenzji na blogu: http://qulturaslowa.blogspot.com/
Justyna
Gul
Dziennikarka,
recenzent, twórca
internetowy,
nauczyciel
Temat: Recenzje
"Chabelita", czyli wirtualna miłość„Amor” tłumaczone na język hiszpański znaczy „miłość”. „El amor profundo”, to miłość głęboka. „El flechazo” oznacza miłość od pierwszego wejrzenia. A jak nazwać miłość od pierwszego … przeczytania? Miłość wirtualną, burzącą krew w żyłach nie spojrzeniem i dotykiem, ale słowem i tym, co pomiędzy zdaniami jest ukryte? Tym, czego boimy się wypowiedzieć?
Czy właśnie z taką miłością mamy do czynienia w powieści „Chabelita” autorstwa Janusza Przetacznika? Opublikowana przez wydawnictwo Goneta.net historia, jest doznaniem iście zmysłowym, kryjącym w słowach potężny ładunek duchowości, ale i pożądania, uczuć wykraczających daleko poza zwyczajowe ramy stosunków panujących pomiędzy osobami, które wymieniają się informacjami o swoich zainteresowaniach i pasjach. Czy uczucie, które rodzi się za pośrednictwem serwerów może być trwałe? Czy można określić je mianem prawdziwego, skoro strony mogą w zaciszu swojego domu przybierać określone maski dopiero wówczas, kiedy siadają przed monitorem komputera?
Bohaterowie Przetacznika nie noszą masek, a ich intencje są szczere – otwarcie omawiają swój status (On – w związku małżeńskim od wielu lat, ojciec i dziadek, Ona – singielka z przelotnymi romansami na koncie). Coś, co ich połączy, będzie o wiele trwalsze i głębsze niż zauroczenie, niż typowa wirtualna miłość, sprowadzająca się do cyberseksu bądź umierająca, zanim jeszcze ma okazje się rozwinąć.
Zanim jednak poznamy opowieść o tej niezwykłej miłości, w jej zawiłości wprowadzi nas pewna kobieta, biegle władająca językiem francuskim i angielskim. Dzięki swoim zdolnościom językowym jest w stanie wykonać pewne tłumaczenia, a słowa nagrywa na kasetę magnetofonową. Ten dźwiękowy zapis stanowi odzwierciedlenie toczącego się romansu – dokumenty, których przekładu kobieta dokonuje, są wydrukowanymi mailami, korespondencją wymieniana pomiędzy dwojgiem przyjaciół? kochanków?
Stopniowo zagłębiamy się w tę relację, początkowo zupełnie niewinną. Poznajemy młodą bohaterkę, studentkę stosunków międzynarodowych, mieszkankę Lyonu. Dziewczyna jest w trakcie pisania pracy dyplomowej o Meksyku, stąd jej prośba o informacje na temat kraju, umieszczona na jednej ze stron internetowych. Na jej wpis odpowiada J., były sędzia karny, mieszkający w Paryżu mężczyzna w sile wieku. Różnica pomiędzy nimi – czterdzieści dwa lata, nie ma w wymianie maili czy spostrzeżeń znaczenia. To, co powinno być jednorazową wymianą wiadomości przeradza się w dłuższą korespondencje, a bohaterowie stopniowo odsłaniają przed adresatem e-maili swój wewnętrzny świat, ustawiają siebie w kontekście otoczenia, piszą o swoich planach i zamierzeniach.
(...)
Zapraszam do lektury pełnego tekstu recenzji: http://qulturaslowa.blogspot.com/
Monika
Makowiecka
Alleluja i do
przodu!
Temat: Recenzje
Dostałam bilet wstępu za kulisy życia aktora, który największą popularność zyskał dzięki rolom w takich serialach, jak „M jak miłość” i „Klan”. Szkoda byłoby zmarnować taką okazję. No to, więc wzięłam udział w tej premierze. Wygodnie rozpanoszyłam się na widowni, aby odbyć tą podróż w głąb literatury.Więc kurtyna w górę, akcja:
Akt I
Z wyżej wymienionym tytułem zasiadam w oknie. Zaczynam wertować kolejno kartki, aż docieram do słów:
„Musisz zrozumieć, że wszystko, co kwitnie, musi kiedyś umrzeć, ale nie wszystko, co martwe, musi zawsze takie pozostać”.
Od tego momentu, nic już nie będzie takie samo. Fraza ta nie pozwala usiedzieć mi spokojnie czytając. Wobec powyższego, daję dyla na ogród. Docieram do momentu, gdzie autor jawi się, jako Hamlet spod sceny. Ja wobec tego, także chcę zagrać jakąś ciekawą rolę. W pierwszej chwili mam ochotę wcielić się w Widmo, z „Drugiego Dania” Sławomira Mrożka, wyrecytować sztukę przed kwiatami w klombie. Jednak muszę na chwilę odłożyć książkę, bo do głowy przyszedł mi bardziej szalony pomysł. Wykonuję serię piruetów i gwiazd na trawniku przed domem. Sąsiedzi z przeciwka patrzą na mnie. Wyglądają na troszkę zaskoczonych. Wobec tego biorę lekturę pod pachę i idę dalej przed siebie.
Skoro Probosz może inspirować się Szekspirem, to ja także mogę wyobrazić sobie to, jak setki ludzi podziwia, gdy stoję na głowie w samym centrum boiska. Bo między kolejnymi wersami docieram na miejsce, gdzie emocje tak szybko nie opadają. Następnie przecierając szlak prostą drogą, czytam o tym, jakie to kręte i zawiłe potrafią być ścieżki życia.
Akt II
Autor przekazuje prawdę o świecie i życiu. Robi to w sposób niestandardowy, mistrzowsko balansując na granicy wielu zagadnień i płaszczyzn i definicji. Już po kilku pierwszych stronach wiem, że czytam coś, co stanowi zarazem pochwałę dnia codziennego jak i najnowsze wydanie współczesnego podręcznika dobrej śmierci. „Zadzwoń, jak Cię zabiją” utrzymane jest w konwencji „carpe diem”. Literatura z nurtu stop dreaming- start believing, afirmacja życia, nawet tego po śmierci. Publikacja, która pokazuje, że można być szczęśliwym nie mając pieniędzy, podkreślająca, że nic nie zastąpi wzajemnego szacunku i tolerancji, otwartości, akceptacji. Dająca siłę, do tego, aby walczyć o swoje marzenia, pragnienia i cele, ponieważ mogą one stać się faktem, jeżeli tylko się pośpieszymy, bo musimy mieć najzwyczajniej na uwadze to, że możemy nie zdążyć. Dlatego nie warto wahać się, szczególnie, jeżeli nie mamy nic do stracenia.
Probosz w banalny, ale za to bardzo dający do myślenia sposób ukazuje to, jaką Amerykanie mają o Nas wiedzę, a raczej to, że nie mają bladego pojęcia o tym, czy i gdzie były obozy oraz w jakim celu je wykorzystywano. Ponieważ na pewno nie, jako pola namiotowe, jak stwierdzi to przeciętny Amerykanin. Tam padają gorsze słowa. Przy tym „polskie obozy śmierci” w wykonaniu Baracka Obamy, to małe piwo! Relacja z tego, co spotkało w szpitalu osobę, która doświadczyła koszmaru pobytu w takim miejscu to wylanie kubła zimnej wody na Polaków oraz pozbawienie wszelakich złudzeń, na to, że dołączymy do strefy ruchu bezwizowego. Gdy docieram do tego, że pisarz w brawurowy sposób obala wizję „American dreamu” silny podmuch wiatru, jakiego doświadczam czytając tą część dzieła potwierdza cios w policzek, jaki otrzymujemy z strony USA. Jakby nawet liście swoim szumem chciały przypomnieć oraz dać wyraźny znak, że zbliżają się tam wybory, i kampania wkracza w decydującą fazę. Czyżby ostrzeżenie i żółta kartka dla demokratów? Niech nie zapominają o tym, ze republikanie także czasami wygrywają wybory.
Czytam o tym, jak były więzień obozu wykorzystuje okazję, do tego, aby przechwycić kawałek mięsa pierwotnie przeznaczonego dla owczarka niemieckiego esesmana i w tym momencie zaczyna kropić. Mam wrażenie, jakby to nowy rodzaj krwi swoistego rodzaju, pamiętającej o ranach zadanych przez historię, ale już nie czerwonej, z względu na to, że zdążyły one się już zabliźnić nie pozwolił przejść obok obojętnie. Bardzo dogłębnie, ciekawie jest także ukazana sytuacja w Meksyku.
Backstage dnia powszedniego i kulisy sławy egzystencji ukazane są tu takim słownictwem, że śmierć nie boli, nie razi, natomiast jest piękna. Wyrażenia związane z sztuką, kulturą, teatrem stanowią niezastąpioną narkozę, pozwalającą oswoić ból istnienia. Żadne tam wizje kostuch z kosami, tylko tunele, światło i te sprawy, konkrety.
O śmierci, tej fizycznej, jak i klinicznej. Zdemaskowanie tego, jak podstępny jest rak krtani i płuc. Prosto z mostu, o tym, że jeżeli ma się cierpieć, to powinno się, chociaż móc odejść w domu, wśród najbliższych. Aby chociaż móc spokojnie pożegnać się duchowo, skoro ból fizyczny jest tak silny, że nie pomaga już morfina. Znośnie ubrane jest to, że pielęgniarka wchodzi do domu i już w progu mówi: agonia, to długo nie potrwa. Pięknie pokazane jest to, jak ścieżko pogodzić się z tym, że z kogoś, z którego dotychczas biło energią ucieka bezpowrotnie życie. Natomiast śmierć kliniczna oddana bardzo realistycznie, tak, jak w takich tomikach jak: „Życie po życiu” czy „Ocaleni przez anioły”.
Rzecz o tym i w tym, że jeżeli ktoś pozostawił nam ogromny drogowskaz na życie, ostrzegł, przed tym, co gorzkie, może spowodować zły to taka osoba w Nas żyje. Nie umiera nigdy. Dlatego powinniśmy pamiętać za wszelką cenę o pozostawionym nad cennym świadectwie. Bez tabu o tym, jak pochować człowieka zarazem ocalając go od zapomnienia. Dzięki tej lekturze jestem bardziej niż pewna, że w poprzednim wcieleniu byłam Królową Amazonek. Zbyt wiele dowodów na to drzemie we mnie aż po dziś dzień. Bo też wierzę w to, że już kiedyś tu na Ziemi byłam, tylko w innym wcieleniu. Teraz, choć tak samo silna walczę inaczej. Najzwyczajniej w świcie łuk trzeba było zamienić na cos współczesnego.
Akt III
Gdy wertuję ostatnią stronę, poczym zamykam książkę jest już wieczór, zapadł zmrok. Unoszę głowę do góry, spoglądam w niebo. Refleksja jest tym jedynym, co mi przychodzi do głowy. Bo wprawdzie okładka została zamknięta, ale co, co tam przeczytałam to rozdział wciąż otwarty, wciąż we mnie żyje. Bo każdy człowiek, rodzi się, w konsekwencji, czego umiera. Kiedyś to mi przyjdzie z nieba spoglądać na kogoś, kto zasiądzie w dzisiaj moim oknie. I fajnie by było, gdyby ta osoba też czytała tam książkę. Wszyscy prędzej, czy później dosięgniemy gwiazd. Jednak niech nikt nie liczy na telefon zza światów ode mnie. Odpowiadam: To Ty zadzwoń, jak będą chcieli Cię zabić. Może, już, jako anioł zdążę na czas pojawić się w odpowiednim miejscu oraz czasie pomóc i wypełnić swoja przyszłą misję.
Zamykam okno.
Poprawiam firanę i zasłonę.
Kurtyna opada. Bilet skasowany.
Podróże kształcą, te odbyte miedzy wersami także.
To było bardzo pouczające przedstawienie.
Reasumując: chwyta za serca!
Monika Makowiecka
- 1
- 2
Następna dyskusja: