Temat: Przeczytane jednym tchem
Lucyna J.:
Mogłabym długo wymieniać, m.in. "Boso ale w ostrogach" Grzesiuka, "Malowany Ptak" Kosińskiego, większość książek Chmielewskiej, "Ojciec chrzestny" Puzo, "Przygoda fryzjera damskiego" Mendozy, "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa, "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego, "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)" Jerome'a K. Jerome'a... uwielbiam czytać! :)
Chyba żartujesz? Ja "Malowanego ptaka" nie mogłam w ogóle czytać! Co prawda było to w czasach, gdy horrorem był Hitchcock (jakies lata 80.), ale kilkakroć odkładałam "ptaka" bo to jednak b. mroczna opowieść.
Watpię też, czy "Mistrza i Małgorzatę" oraz "Zbrodnię i .." można czytać jednym tchem - to książki raczej z gatunku ciężkich, nie bardzo mogę sobie wyobrazić, jak można przeczytać je tak.... ot?
Folleta to owszem - bystra, wartka, inteligentna literatura. Pamiętam, że "Igła" była pierwszą pozycją, jaką przeczytałam w jeden wieczór i od tamtego czasu (początek lat 90.) nie odpuściłam Folletowi aż do "Filarów ziemi" (włącznie). Ale te starsze kawałki (o których piszesz) to jednak nie były takie łatwe.
Małgorzata Koziarek edytował(a) ten post dnia 13.09.10 o godzinie 12:19