konto usunięte

Temat: Nike 2012


Obrazek


Kapituła Literackiej Nagrody Nike ogłosiła podczas Warszawskich Targów Książki dwadzieścia tytułów nominowanych do Nike 2012.

Gatunki literackie zostały sprawiedliwie podzielone. Wśród wybranych pozycji są cztery reportaże, cztery książki eseistyczne, cztery poetyckie, cztery beletrystyczne oraz cztery biografie.

Oto lista książek nominowanych do nagrody Nike 2012

Biografie

Krystyna Czerni, „Nietoperz w świątyni. Biografia Jerzego Nowosielskiego”. Znak, Kraków
Andrzej Franaszek, „Miłosz. Biografia”. Znak, Kraków
Joanna Krakowska, „Mikołajska. Teatr i PRL”. W.A.B., Warszawa
Joanna Olczak-Ronikier, „Korczak. Próba biografii”. Znak, Kraków

Reportaże

Lidia Ostałowska, „Farby wodne”. Czarne, Wołowiec
Filip Springer, „Miedzianka. Historia znikania”. Czarne, Wołowiec
Małgorzata Szejnert, „Dom żółwia. Zanzibar”. Znak, Kraków
Paulina Wilk, „Lalki w ogniu”. Carta Blanca, Warszawa

Eseje

Marek Bieńczyk, „Książka twarzy”. Świat Książki, Warszawa
Renata Lis, „Ręka Flauberta”. Sic!, Warszawa
Małgorzata Łukasiewicz, „Jak być artystą. Na przykładzie Thomasa Manna”. Więź, Warszawa
Jarosław Mikołajewski, „Rzymska komedia”. Agora, Warszawa

Tomy poetyckie

Julia Hartwig, „Gorzkie żale”. a5, Kraków
Piotr Mitzner, „Kropka”. tCHu, Warszawa
Janusz Styczeń, „Furia instynktu”. Biuro Literackie, Wrocław
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, „Imię i znamię”. Biuro Literackie, Wrocław

Powieści

Jacek Dehnel, „Saturn”. W.A.B., Warszawa
Michał Witkowski, „Drwal”. Świat Książki, Warszawa

Opowiadania

Brygida Helbig, „Enerdowce i inne ludzie”. Forma, Stowarzyszenie OFFicyna, Szczecin, Bezrzecze
Magdalena Tulli, „Włoskie szpilki”. Nisza, Warszawa

Tradycyjnie nazwisko głównego laureata poznamy w pierwszą niedzielę października.

konto usunięte

Temat: Nike 2012

Nominacje do Nike 2012: Triumf biografii


Obrazek


Ogłaszamy listę książek nominowanych do tegorocznej, już 16. edycji Nagrody Literackiej "Nike" - najważniejszej polskiej nagrody literackiej. Wśród nominowanych książek znalazły się cztery reportaże, cztery książki eseistyczne, cztery poetyckie, cztery beletrystyczne (dwa zbiory opowiadań i dwie powieści), a wreszcie - po raz pierwszy w historii nagrody - aż cztery biografie!

Nike jest nagrodą za najlepszą książkę minionego roku przyznawaną ponad gatunkowymi podziałami. W ubiegłych latach bywało, że zdecydowaną przewagę zyskiwał jeden gatunek. W tym roku podział można streścić słowami "pięć razy cztery". Wśród dwudziestu nominowanych książek znalazły się cztery reportaże, cztery książki eseistyczne, cztery poetyckie, cztery beletrystyczne (dwa zbiory opowiadań i dwie powieści), a wreszcie - po raz pierwszy w historii nagrody - aż cztery biografie. I właśnie liczba tych ostatnich jest znakiem czasu.

Po renesansie reportażu w Polsce przyszła więc kolej na biografie, które dziś pisane są u nas inaczej, o wiele odważniej niż jeszcze kilka lat temu. Dociekliwość zamiast brązownictwa, przyglądanie się z bliska zamiast dystansu do pomników, niepomijanie ułomności - to wszystko nie uchodzi już za zdradę bohaterów. Jest raczej oznaką dojrzałości: nie potrzebujemy naszych wielkich po to, by leczyć narodowe kompleksy, chcemy ich po prostu lepiej poznać i zrozumieć. A to świetnie służy literaturze, która lubi przecież postaci barwne i nieoczywiste.

Widać to po biografiach Czesława Miłosza i Jerzego Nowosielskiego, z których właściwie po raz pierwszy dowiadujemy się o ich życiu rodzinnym i uczuciowym. Po długo oczekiwanej książce o Januszu Korczaku, za której sprawą Stary Doktor może trafić na nowo do naszego panteonu, po raz pierwszy ze swym dramatycznym życiorysem polskiego Żyda i masona. Wreszcie - po biografii wybitnej aktorki Haliny Mikołajskiej, stawiającej pytanie o sens politycznego zaangażowania artystów, choćby w najsłuszniejszej sprawie.

Jeśli chodzi o biografie, zaległości do odrobienia wciąż mamy ogromne. Epoka biograficzna prawdopodobnie dopiero się zaczyna.

Esej
Książka twarzy
Marek Bieńczyk
Świat Książki, Warszawa
recenzja | wywiad

"To jest mój Facebook". Na przeszło 400 stronach Bieńczyk przedstawia swój profil literacko-egzystencjalny. "Opowiadam tu o rzeczach, które coś dla mnie znaczą". Mówiąc najprościej, Bieńczyk pokazuje, jak pisze i czym żyje. Jak to na Fejsie - obok twarzy właściciela profilu mamy dziesiątki portretów jego "przyjaciół". Wśród nich: Chandler, Chateaubriand, Baudelaire, Krasiński, Słowacki, trenerzy Beenhakker i Górski, tenisista Agassi. Blok pięciu tekstów sportowych jest najbardziej intymną częścią książki - "Światło bramki" to jeden z najpiękniejszych w polskiej literaturze esejów o dzieciństwie i ojcostwie widzianym oczami syna. "Sport łączył nas bardziej niż wszystko" - notuje Bieńczyk, mając na myśli związek z ojcem. Ale namiętności sportowe są tu także metaforą opisującą kształtowanie się charakteru młodzieńca z Grochowa, jego wizję świata, pragnienia, ideały. Całkiem prywatne sprawy łączą się ze społecznym wizerunkiem i znaczeniem sportu "w środkowym PRL-u" - fenomenem dream teamu Górskiego i eksplozją popularności tenisa ziemnego w latach 70. (Dariusz Nowacki)

Biografia
Nietoperz w świątyni. Biografia Jerzego Nowosielskiego
Krystyna Czerni
Znak, Kraków
recenzja | wywiad

Autorka kilku publikacji o sztuce Nowosielskiego tym razem zbadała na wylot jego życie. Postawiła nogę w miejscach, gdzie artysta żył i tworzył - a był to nie tylko Kraków, ale też Lwów i Łódź stanowiąca aż dwunastoletni epizod w życiu tego krakowianina. Zobaczyła wszystkie świątynie, jakie dekorował, i jedną, którą zaprojektował w całości (greckokatolicka cerkiew w Białym Borze). Przeczytała chyba całą literaturę, od książek po drobne recenzje, rozmawiała z rodziną, przyjaciółmi, świadkami. Obszar, jaki objęła, jest imponujący. Książka nie jest tylko zebraniem faktów dobrze znanych. Rzuca na Nowosielskiego nowe światło. Najważniejsze są ukraińskie korzenie artysty, rozdarcie między katolicką matką a ojcem grekokatolikiem. Elektryzuje szczegółowo przedstawiona kwestia alkoholizmu artysty i wątek jego życia romansowego. Odkrycia dotyczą też recepcji sztuki Nowosielskiego. Czerni uważa, że jeśli można mówić o "odrzuceniu" Nowosielskiego, to nie przez Zachód, ale na miejscu, w kraju. (Dorota Jarecka)

Powieść
Saturn
Jacek Dehnel
W.A.B., Warszawa
recenzja | wywiad

W 1819 r. 73-letni Francisco Goya opuścił Madryt i zamieszkał pod miastem. Stary, chory, nękany obsesjami artysta pokrył ściany kilku pomieszczeń malowidłami, których groza i ohyda nie miały sobie równych w sztuce hiszpańskiej. "Czarne malowidła" doczekały się wielu uczonych interpretacji. Zaintrygowany sprawą Jacek Dehnel nie dołączył do tych polemik. Napisał książkę niebędącą ani beletryzowaną biografią, ani naukowym esejem, ani literacką zabawą. Narrację budują przeplatające się wewnętrzne monologi trzech "mężczyzn z rodziny Goya": wielkiego Francisco, jego nieudanego syna Javiera i wnuka Mariano, a także intermedia w postaci opisów "Czarnych malowideł". Mówią więc obrazy i trzej mężczyźni: zwierzęco żywotny sangwinik Francisco, wyśmiewany, stłamszony, wstydliwy flegmatyk Javier i choleryk Mariano skrzętnie gromadzący dobra i tytuły, przytomnie oceniający handlową wartość pozostawionej przez dziadka artystycznej schedy i ciągnący z niej profity. (Maria Poprzęcka)

Biografia
Miłosz. Biografia
Andrzej Franaszek
Znak, Kraków
recenzja | fragment | wywiad (cz. 1)

Opowieści o Miłoszu - opartej na faktach i cytatach, potoczystej, a jednocześnie zasłaniającej piszącego - zawdzięczamy zbawienne zobojętnienie na kwestie drugoplanowe, choć nieprzemilczane: przypadki miłosne, używki i nadużycia przyjemności, nieostrożności słowne, towarzyskie nielojalności. Zdarzenia takie odzwierciedlają ludzką naturę i charakter tego długiego, intensywnego życia. Są ubocznym skutkiem żarliwości, egzystencji jako głodu, który uśmierzyć ma nie byle co, lecz najbardziej deficytowe wartości XX w. - sens, wiara, jasny cel, doświadczenie, które nie niszczy, lecz wzbogaca. Miłosz Franaszka - depresyjny, niepewny, rozczarowany, prowadzony na manowce przez namiętność - rodzi się zarówno z faktów, jak i autoportretów poety rozsianych po twórczości, wreszcie z wyobrażeń na jego temat. Franaszek niespecjalnie troszczy się o pedantyczne oddzielanie dokumentów od autokreacji. Wierzy, że opowieść o życiu jest możliwa właśnie jako opowieść - po części jako literatura, z konieczności jako rodzaj fikcji. (Piotr Śliwiński)

Poezja
Gorzkie żale
Julia Hartwig
a5, Kraków
recenzja

Hartwig jest mistrzynią dystansu. Ale nie sama powściągliwość jest wartością tej poezji. Jej paradoks polega na tym, że jasne, klarowne zdania mieszczą w sobie i jakby prześwietlają to, co niewyrażalne, mroczne. O poezji Hartwig pisał Stanisław Barańczak: to "pasja dnia, w której jest niepokój marzenia sennego". Najnowszy tomik jest zatytułowany "Gorzkie żale". Czy "gorzki" tytuł oznacza jakąś zmianę tonu? "Wróg czas, którego nie chcę uznać" coś zmienił w poezji Julii Hartwig? Ten tytuł jest przewrotny: umarłym nie są potrzebne gorzkie żale, tylko dzielność żywych. We wspaniałej i upartej poetyckiej medytacji Julii Hartwig to, co miało być skargą, niepostrzeżenie odwraca się, przenicowuje. Mimo że do prawdy "nie mamy dostępu", chociaż poezja "nie ratuje (...) ani też nie zbawia" i zawsze jest jakaś "granica poza którą wyjść nie umiemy", a "gatunek za gatunkiem wzbija się w górę/ i rezygnuje" - akt pisania jest jednak jakimś zwycięstwem. (Tadeusz Sobolewski)

Opowiadania
Enerdowce i inne ludzie
Brygida Helbig
Forma, Stowarzyszenie OFFicyna, Szczecin, Bezrzecze

Bohaterowie Brygidy Helbig urodzili się po wojnie i dorastali w NRD. Już stał mur berliński. To był ich świat: prowincjonalne miasteczka, motorowerki, na których jeździło się w sobotnie wieczory na dyskoteki tuż po zjedzeniu maminej sałatki ziemniaczanej z mielonym. Na dyskotece zdarzało się tańczyć w rytm zachodnich przebojów, w czasie wolnych tańców przytulić mocniej poznaną dziewczynę, wsunąć rękę za jej bluzkę. Mutti codziennie czesała frędzelki dywaników, Vati czytał na kanapie gazety sportowe. Gdy runął mur, Rainer, Dieter, Uwe i Uta byli dorośli. Natychmiast poczuli smak goryczy. Ukształtowani przez enerdowską szkołę, organizacje, wojsko nie potrafili się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ale i tak czują się w niej lepsi od tych, którzy zaczynają się tu osiedlać - Polaków, Turków. O smaku rozczarowania, o pogrążaniu w niebycie, o upokorzeniu, o braniu odwetu na nowych przyjezdnych Helbig pisze z tragikomiczną nutą. Posługuje się skrótem, rytmiczne zdania tworzą obrazy, w których jedni bohaterowie na zawsze pozostaną intruzami, a inni bardzo chcą wtopić się w tło. (Beata Kęczkowska)

Biografia
Mikołajska. Teatr i PRL
Joanna Krakowska
W.A.B., Warszawa
recenzja

Czy Halina Mikołajska miała poglądy polityczne? To pytanie, mniej zaskakujące, niżby się na pierwszy rzut oka wydawało, stawia autorka biografii poświęconej w ogromnej mierze opozycyjnej działalności znanej aktorki. Autorka skrupulatnie opisuje podpisanie przez Mikołajską Listu 59, jej ryzykowne wystąpienia w obronie sądzonych w Radomiu robotników, przejęcie po Jacku Kuroniu roli rzecznika prasowego KOR-u, zakaz wykonywania zawodu i niezliczone szykany ze strony SB. W książce pełno zdumiewających relacji ze spektakli, na które publiczność przybywała, by zademonstrować swoje poparcie dla "Mikołajskiej walczącej", lekceważąc całkowicie "Mikołajską grającą". Z rozdziału na rozdział widać coraz wyraźniej, jak artystka stawała się publicznym symbolem. I jak to pomieszanie roli społecznej i scenicznej zaowocowało kuriozalnymi decyzjami nadzorców kultury ("aktorce wolno występować na scenie, byle nie w roli królowej lub rewolucjonistki"), a ją samą doprowadziło do rezygnacji z publicznych występów. (Joanna Derkaczew)

Esej
Ręka Flauberta
Renata Lis
Sic!, Warszawa
recenzja

Książka, choć ułożona chronologicznie - od rodzinnego domu do pogrzebu - nie jest tradycyjną biografią. Ta opowieść w kilkudziesięciu obrazach, niekiedy płynnie przechodząca w biograficzną fantazję, odznacza się jednak niezwykłą intensywnością. Tematem są przede wszystkim związki Flauberta z dziedzictwem romantyzmu, od którego ciężaru próbował się przez całe życie wyzwolić. Jak sugeruje autorka - bezskutecznie. Lis pokazuje Flauberta zwróconego w stronę zmarłych, który z żywymi obcował "od strony ich nieobecności". Z bliskimi przyjaciółmi, a nawet z kochankami, wolał obcować za pośrednictwem korespondencji niż bezpośrednio, rozpamiętując wspomnienia i obracając w rękach pamiątki, tak jakby już nie żyli. Śmierć bliskich, której doświadczył w dawce przekraczającej ludzką miarę nawet jak na XIX-wieczne standardy, zapisał aluzyjnie w swoich utworach. (Juliusz Kurkiewicz)

Esej
[b/]Jak być artystą. Na przykładzie Thomasa Manna[/b]
Małgorzata Łukasiewicz
Więź, Warszawa
recenzja

Stawka książki to radykalna odmiana wizerunku jednego z największych powieściopisarzy XX w.
Analizując "Buddenbrooków", "Czarodziejską górę" i "Doktora Faustusa", autorka dochodzi do wniosku, że są montażem złożonym z cytatów, przy czym "cytaty" należy rozumieć szeroko, to zarówno sytuacje wzięte wprost z życia, jak i gry z tradycją literacką. Mann jako monter, nad literacką inwencję ceniący sobie reminiscencje ("uduchowienie zastanego tworzywa", "wyższe odpisywanie"), jak żaden z jego współczesnych zdawał sobie sprawę, że żyje w czasach kulturowego zmierzchu, gdzie przepisywanie zastąpiło pisanie, a dzieło literackie przestało być monolitem o raz na zawsze ustalonym sensie. Nie wyciągał jednak z tego pesymistycznego wniosku: gra z tradycją miała u niego posmak figlowania albo radosnej hochsztaplerki. Ale nie były jałowe. Mann wiedział bowiem, że żadne przepisywanie nie jest niewinne, a zabawa z tradycją z konieczności jest jej krytyką i reinterpretacją. (Juliusz Kurkiewicz)

Esej
Rzymska komedia
Jarosław Mikołajewski
Agora, Warszawa
zbiór tekstów drukowanych w "Gazecie"

Do opisania Rzymu autor obrał sobie własny klucz. "Ja w Rzymie łapię się 'Boskiej'. W mieście tak rozległym wzdłuż i wszerz i w głąb trzeba czegoś się złapać. Czeka mnie sto pieśni, cóż z tego, że czasami rozsypią się kartki, a ścieżki wielu skojarzeń dla mnie samego nie będą zrozumiałe. W drogę, oby wspólną" - zaprasza i zabiera nas w poetycką wędrówkę z "Boską komedią" jako przewodnikiem. Rzym Mikołajewskiego olśniewa, zaskakuje, mami. Ulice, zaułki, place, świątynie, kafejki. Każde z miejsc może okazać się natchnieniem. Choćby szpital dla lalek na via di Ripetta, w okolicach Piazza del Popolo, w którym niegdyś rzymska arystokracja, a dziś bogaci przedsiębiorcy zostawiają do renowacji rzeźby, porcelanę, szkło. W witrynie szpitala turyści i przechodnie oglądają setki skłębionych zabawek z powyłamywanymi kończynami. Jak u Dantego w ósmym kręgu: "W miesiącu sierpniu społem tłum zebrany/ Chorych z Maremmy i Waldikiany,/ I co w Sardyńskich szpitalach się mieści,/ Dałby nam chyba obraz tych boleści...". (Beata Kęczkowska)

Poezja
Kropka
Piotr Mitzner
tCHu, Warszawa

"1. Tu leży kamień/ a na kamieniu biały promień/ promień łaskocze kamień/ 2. Nie stawiaj/ kropka drąży kamień" - ten wierszy rozpoczyna niewielkich rozmiarów tom wierszy Piotra Mitznera - ascetycznych, nakreślonych leciuteńkim piórkiem. Jest w nich niedopowiedzenie, sprzeczność, paradoks, wędrówka na granicy tego, co świadome i nieświadome. Poeta upomina: "pisać wspomnienia/ pisać cicho/ pod skorupą/ pisać bez pamięci/ śliń powoli/ ślimaku swoją/ ścieżkę niewoli/ na niej/ szukaj pierwszej deski/ na dom". Budowanie poezji wymaga wielkiego skupienia, uporu. Ale wiersz może upominać się o rzeczy zgoła prozaiczne: "Chodzę po stolicy w lewym dziurawym bucie/ nie ma nikogo/ kto by naprawił/ gdzie jest szewc Wlazeł z ulicy Kochanowskiego/ gdzie szewc Piętka z Żelaznej/ gdzie majster z Poznańskiej autor moich pierwszych/ wiśniowych półbutów?/ nie pytam już/ o pradziadka Niemińskiego/ szewca z Piwnej/ znikł nawet z rodzinnego albumu/ ubi sunt?/ nie pójdę do Kielmana na Chmielną/ to za wysokie progi na moją podeszwę/ Więcej tu dziś sex-shopów niż warsztatów/ szewskich/ nie ma gdzie oddać buta do naprawy/ ani szewca do terminu". (Beata Kęczkowska)

Reportaż
Farby wodne
Lidia Ostałowska
Czarne, Wołowiec
recenzja | fragment

Była studentka berneńskiej ASP Dina Gottliebova trafiła do Auschwitz w 1943 r. Wkrótce po przybyciu na miejsce na ścianie baraku dziecięcego namalowała scenę z Disnejowskiej "Królewny Śnieżki", filmu, który widziała wcześniej siedmiokrotnie. Jej talent został odkryty przez doktora Josefa Mengele pracującego nad "dziełem" dotyczącym wspólnych cech europejskich Cyganów. Za pomocą tytułowych farb wodnych portretowała na jego żądanie cygańskich więźniów. Wraz z matką cudem przeżyła Auschwitz. W latach 90. zażądała od Muzeum KL Auschwitz-Birkenau zwrotu namalowanych przez siebie akwarel.

Ostałowska stara się pokazać racje obu stron konfliktu: muzeum, któremu w wyniku precedensu groziłoby rozproszenie zbiorów, i artystki, dla której obrazy przedstawiały szczególną wartość emocjonalną. W mozaikowej książce ważne są również inne wątki: eksterminacja Romów i ich walka o uznanie jej za tragedię równorzędną z zagładą Żydów, trwałość rasistowskich stereotypów w powojennych Niemczech, walka pokolenia '68 o przewietrzenie życia publicznego, polityka historyczna, której orężem są muzea Holocaustu na całym świecie. (Juliusz Kurkiewicz)

Biografia
Korczak. Próba biografii
Joanna Olczak-Ronikier
W.A.B., Warszawa
recenzja | wywiad

Długo oczekiwana biografia napisana przez laureatkę Nike 2002 za "W ogrodzie pamięci" wyjmuje Starego Doktora z hagiograficznej legendy i zwraca nam jako postać skomplikowaną, wielowymiarową i tragiczną. Pokazuje go jako polskiego Żyda zmagającego się z międzywojennym antysemityzmem (w latach 30. był bliski decyzji o emigracji do Palestyny), tytana pracy zmagającego się z neurotycznym temperamentem, człowieka do bólu samotnego, o zagadkowym, stłumionym życiu uczuciowym, masona, który humanistyczny, laicki program braterstwa i samodoskonalenia wcielał w życie w tworzonych przez siebie sierocińcach. Demitologizuje też ostatnią drogę na Umschlagplatz - jako wyprawę z odświętnie ubranymi dziećmi, ze śpiewem na ustach. Powołując się na relacje świadków, Olczak-Ronikier pokazuje atmosferę terroru, rozgrywający się w ciszy apatyczny marsz uderzający beznadziejnym automatyzmem, no i schorowanego Doktora, zbyt wyczerpanego, by mógł nieść na ręku najmłodsze dzieci. (Juliusz Kurkiewicz)

Reportaż
Miedzianka. Historia znikania
Filip Springer
Czarne, Wołowiec
wywiad

Cuprifodina, Kupfeberg, Miedzianka. Niewielka osada górnicza, z czasem miasteczko na Dolnym Śląsku. Kościół, cmentarz, browar, gospoda, piekarnia, apteka, kuźnia, fryzjer. Znikło. Zapadło się pod ziemię. W latach 70. przegrało z Bestią. Tak autor nazywa historię, ale i los. A może i klątwę. Bo nad Miedzianką podobno ciążyła klątwa. Kiedyś brat zabił brata. Przypominały o tym dwa krzyże z napisem "Memento". Filip Springer tę historię, ten los, a nawet tę klątwę odkrywa, objaśnia, tropi. Z rozmów z byłymi mieszkańcami, ze skrawków pamięci, z faktów wyłuskanych ze starych dokumentów i kronik buduje opowieść zajmującą, oszczędną i potoczystą. O kilku wiekach istnienia miasteczka, które przez wieki przygarniało ludzi, żywiło, chroniło. Czasem stawało się nieprzyjazne. Ludzi wysiedlano - opuszczali swoje domy w pośpiechu, znikali. Tuż po ostatniej wojennej pożodze do Miedzianki zjechali Sowieci. Znów wydobywano skarby, tyle że tym razem była to ruda uranu, a sposoby jej eksploatowania zniszczyły i tak nadwątlone fundamenty. Miasteczku pozostało ledwie parę dekad istnienia. Pamięć o nim zachowuje ta książka. (Beata Kęczkowska)

Poezja
Furia instynktu
Janusz Styczeń
Biuro Literackie, Wrocław

"stali naprzeciw siebie,/ widzieli się pierwszy raz,/ ich ubrania zobaczyły się od razu,/ jej sukienka sama lekko uniosła znad kolan,/ jego marynarka zaszeleściła". Wiersze z tego zbioru to próba zatrzymania w słowach pełnej skali uczucia. Od pierwszego spotkania, pocałunków w kawiarni i kinie, aż po randkę w parku, wspólną noc. Dziewczyna, chłopiec, mężczyzna, kobieta z kolejnych wierszy Stycznia przeżywają miłosne dramaty z całym wachlarzem emocji. Poddają się miłości, stając się jej ofiarami. Ból utraty nie wyklucza tęsknoty za kolejnym spełnieniem. Jak w wierszu "Niewidoma kwiaciarka": "wszystko, co przeżyła, było zużyte,/ jej miłość była zużyta,/ jej ukochani umierali albo spóźniali się/ na miłość (...) porównajcie siebie do niewidomej kwiaciarki,/ nie widziała kwiatów, które jej dawano,/ nie widziała kwiatów, które ona sama dostawała,/ jej życie nie widziało żadnych kwiatów,/ jej życie potrafi jedynie się spóźniać,/ jej życie też jest zużyte, ale o tym zapomina i wciąż żyje". (Beata Kęczkowska)

Reportaż
Dom żółwia. Zanzibar
Małgorzata Szejnert
Znak, Kraków
recenzja | wywiad

W XIX w. sułtan Said uczynił Zanzibar centrum swojego imperium. Źródłem jego potęgi był handel niewolnikami porywanymi na Czarnym Lądzie i rozwożonymi z Zanzibaru na inne kontynenty. Dzieje wyspy - od czasów Saida do dziś, gdy z uwagi na rafy koralowe jest modnym turystycznym celem - są tłem książki. Ale podobnie jak w przypadku "Czarnego ogrodu" i "Wyspy klucz" jej materią są rekonstruowane z pietyzmem indywidualne losy. Autorka opowiada o brytyjskich odkrywcach Afryki, arabskich intelektualistach i politycznych awanturnikach, wybitnym hinduskim architekcie, współczesnych Europejczykach, dla których Zanzibar stał się domem z wyboru, i rusza na poszukiwanie domu rodzinnego Freddiego Mercury'ego, do którego, choć urodził się na wyspie, jej mieszkańcy niechętnie się przyznają. Najważniejsza polska książka o Afryce od czasów "Hebanu" Kapuścińskiego jest również pesymistyczną opowieścią o rasowych stereotypach, które kiedyś były ideologicznym narzędziem władzy, ale przetrwały rozpad kolonializmu. (Juliusz Kurkiewicz)

Poezja
Imię i znamię
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
Biuro Literackie, Wrocław

Mimo że poezja Tkaczyszyna-Dyckiego rozwija się według dobrze obmyślonego planu, "Imię i znamię" nie jest zwykłym dalszym ciągiem. Raczej skokiem w sam środek rodzinnych, polskich i ukraińskich koszmarów. "Mój ojciec - czytamy w 'Przypisie' - ulegając polonizacji, stał się agresywnym polskim nacjonalistą, choć nadal posługiwał się tzw. językiem chachłackim, mieszaniną polskiego i ukraińskiego, który zresztą był moim pierwszym językiem". Dycki stara się być mitografem tego języka. Oto poeta polski narodził się z wyczulenia na swój domowy, dziecinny słownik: "jestem poetą/ współczesnym uwikłanym we wszelkie kutasy/ kutasiki ozdobniki". Ale "ozdobniki" przechodzą w oznaki horroru - w snach matki powraca doświadczenie wygnania: "tylko przez nierozum który na nią spadał/ krzyczała o strasznej deportacji". A chwilę później natykamy się na modlitwę, której wyjątkowa gorycz łagodzona jest przez obnażenie sztuczności, retoryczności wiersza: "przyszedłem by ci powiedzieć/ że jestem bez ojca/ i matki mojej nie widziałem/ przy zdrowych zmysłach". W stosunku do tych determinacji - biograficznych, językowych, artystycznych - wiersz Dyckiego jest przezwyciężeniem, choć tylko chwilowym, powracających upokorzeń i natrętnego poczucia gorszości. (Piotr Śliwiński)

Opowiadania
Włoskie szpilki
Magdalena Tulli
Nisza, Warszawa
recenzja | wywiad

Z siedmiu krótkich utworów wyłania się portret osoby rozdwojonej i zalęknionej. Bezimienna bohaterka o biografii autorki z powodu włoskiego ojca żyje w dwu światach - lepszym i piękniejszym (Mediolan) oraz gorszym i brzydszym (Warszawa). Chłód emocjonalny matki wynika z tego, że "przeszłości jest za dużo". Co to znaczy? Matka była więźniarką obozu koncentracyjnego. "Było, minęło (...). Kto, zamiast rozpamiętywać to, co utracone, zabrał się szybko do roboty, mógł mieć nadzieję, że prędzej zapomni (...). Przypadki ludzi zrozpaczonych i wykolejonych kwitowano wzgardliwą ciszą. Żałoba na nikim nie robiła wrażenia, słabość budziła zażenowanie, w cenie była nienawiść i pogarda, zaciśnięte pięści sugerowały godną szacunku siłę charakteru". Piekło kacetu "utwardziło" tedy matkę i jednocześnie zdewastowało życie córki.

Tulli przekonuje, jak wielkie znaczenie miała wojna dla osób urodzonych nawet dziesięć lat po jej zakończeniu. Na każdym kroku ujawnia się "energia przemocy", która zawiązała się w epoce pogardy i która "przechodzi na własność kolejnych pokoleń, czy tego pragną, czy nie". (Dariusz Nowacki)

Reportaż
Lalki w ogniu
Paulina Wilk
Carta Blanca, Warszawa
recenzja

Indie, które upodobała sobie autorka, zostały tu wykorzystane do opowieści nie tylko o kraju i jego ludziach, ale też o prawdach i problemach uniwersalnych - zderzeniu tradycji z nowoczesnością, przemijania z trwaniem, bogactwa z nędzą, globalnej wioski z zaściankiem, otwartości na świat z uprzedzeniami i przesądem. Wyświechtanego, tysiące razy powtarzanego, pozornie tłumaczącego świat banału z rzeczywistością ciekawszą i bogatszą, lecz nieodpowiadającą bezpiecznemu stereotypowi.

Bo Indie są jak czarodziejskie zwierciadło, w którym nie tylko można i warto się przejrzeć, ale można też wszystko dostrzec. "Indie - pisze Wilk - obnażają się przed przyjezdnym, ale niczego mu nie zdradzają". Indii nie wystarczy obejrzeć, choć pokazują wszystko. Aby je poznać, trzeba zadać sobie trud poznania, co we współczesnym dziennikarstwie powoli staje się rzadkością. Paulina Wilk taki trud podjęła. (Wojciech Jagielski)

Powieść
Drwal
Michał Witkowski
Świat Książki, Warszawa
recenzja | wywiad

Jeden z najbardziej dowcipnych pisarzy polskich powraca jako autor i zarazem główny bohater swej nowej powieści "Drwal", modny ciotowski autor z Warszawki, który nie do końca spełnił pokładane w nim nadzieje, nie dostał dotąd nagrody Nike ani Kościelskich, przez przechodniów rozpoznawany jest na ulicy raczej jako gość Kuby Wojewódzkiego i "mąż Jacykowa" niż artysta pełną gębą. Ten to Witkowski ucieka od świata na Pomorze Zachodnie w okolice Międzyzdrojów, by zaszyć się w leśnej głuszy, odreagować stresy miejskiego życia oraz zebrać materiał do nowej książki. Inspiracja zjawia się sama w osobie gospodarza, czyli tytułowego drwala, pachnącego lasem brodacza we flanelowej koszuli i przybrudzonych kalesonach, którego męski wygląd podejrzanie nie współgra z jego kolekcją porcelany, melodramatycznych peerelowskich szlagierów oraz dostępnych tylko na receptę barbituranów, które mogłyby posłużyć do uśpienia całego pułku wojska. Idąc tropem podejrzanego typa, Michaśka trafia do zamkniętego obecnie ośrodka wczasowego, wzniesionego jeszcze przez Niemców i pamiętającego czasy, gdy w te okolice przyjeżdżała leczyć skołatane nerwy (oraz hemoroidy) Eva Braun. A tu wpada na trop afery mafijno-biznesowej, której korzenie sięgają schyłkowych lat komuny.

Czym jest Nike

Nike jest nagrodą za najlepszą książkę roku. Przyznawana jest zawsze w pierwszą niedzielę października, w tym roku po raz 16. W konkursie mogą startować wszystkie gatunki literackie. Nagrody nie można podzielić ani nie przyznać. Dotyczy tylko autorów żyjących. Zwycięzca wyłaniany jest w trzech etapach. Pierwszy to 20 nominacji ogłaszanych w maju na Warszawskich Targach Książki, drugi to wybór siedmiu finalistów na początku września. Decyzję o przyznaniu nagrody jury podejmuje w dniu jej wręczenia. Zwycięzca otrzymuje 100 tys. zł i statuetkę Nike dłuta prof. Gustawa Zemły. Fundatorami Nike są "Gazeta Wyborcza" i Fundacja Agory.

Dotychczasowi laureaci

1997 - Wiesław Myśliwski "Widnokrąg"
1998 - Czesław Miłosz "Piesek przydrożny"
1999 - Stanisław Barańczak "Chirurgiczna precyzja"
2000 - Tadeusz Różewicz "Matka odchodzi"
2001 - Jerzy Pilch "Pod Mocnym Aniołem"
2002 - Joanna Olczak-Ronikier "W ogrodzie pamięci"
2003 - Jarosław Marek Rymkiewicz "Zachód słońca w Milanówku"
2004 - Wojciech Kuczok "Gnój"
2005 - Andrzej Stasiuk "Jadąc do Babadag"
2006 - Dorota Masłowska "Paw królowej"
2007 - Wiesław Myśliwski "Traktat o łuskaniu fasoli"
2008 - Olga Tokarczuk "Bieguni"
2009 - Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki "Piosenka o zależnościach i uzależnieniach"
2010 - Tadeusz Słobodzianek "Nasza klasa"
2011 - Marian Pilot "Pióropusz"

Jury Nagrody Literackiej Nike 2012

Marek Beylin
Przemysław Czapliński
Jan Gondowicz
Inga Iwasiów
Ryszard Koziołek
Tadeusz Nyczek (przewodniczący)
Adam Pomorski
Maria Poprzęcka
Iwona Smolka

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,11699569,Nominacje_do_Nike_...Agata Chani S. edytował(a) ten post dnia 11.05.12 o godzinie 08:05

Następna dyskusja:

Booker Prize 2012




Wyślij zaproszenie do