Temat: Nasze publikacje
Nie jestem pisarzem ale jakiś czas temu coś zacząłem i chce to skończyć. Mam rozdział ale chce pokazać wstęp. Pierwszy rozdzial o tytule "Porzucona jednosc" - nie dokonczony .
Kolejny (lecz nie drugi) to samo. Ale nadmienie ze drugi byl pisany jako pierwszy.
Pomieszane , zarys, śmietnik . Ale znajomym sie podoba i chcą bym kontynuował ale nie wiem czy warto. Znajomi zazwyczaj złego słowa znajomemu nie powiedzą :))
A więc:
Porzucona jedność
Był upalny majowy dzien w okolicy ulicy green place można było spotkać ogrom ludzi ktorzy chłodzili się przy pobliskiej fontannie. Na ganku pobliskiego budynku stał mały chłopak o czarnokręconych włosach, zielonych oczach i bardzo jasnej cerze w odcieniu alabastru. Zdawał się być zadowolonym dzieckiem który miał wszystko. Można było to wywnioskować po drogim ubiorze czerwonej małej kamizelce obszytej zlotymi nicmi zalozonej na bialą koszule z falbankami na rekawach. Na nogach zaś miał błyszczące bezowe mokasyny jak by był przygotowany na szczególną okazję. Strój ewidentnie mówił o zamożności jego rodziny. Jak i cały dom i otaczający go dwór. Przy samym ganku widać było obrosnięte bluszczem balkony. A także wokół calego domu kwitnące wiśnie. W odleglosci jakiś dwustu metrów był mały stawik z wysepką na środku na której znajdował się Pomnik rycerza z brązu który wydawał się być bardzo dumny z własniej osoby.
Uroczy chłopiec mial na imię Greg.Zdawał się czekać podekscytowany na kogoś gdyz caly czas stal nieruchomo patrzac w strone ulicy.Z tyłu uśmiechnięta kobieta złapała go za ramię i powiedziała
Niedługo przyjedzie. Pobaw się grzecznie w ogrodzie.
Dobrze Mamo. Zawołasz mnie jak Dziadek przyjedzie?
Oczywiscie . Tylko nie odbiegaj za daleko.
Mama Grega miala na imie Felicja. Miala ciemnobrazowe wlosy jasne oczy i byla ciagle usmiechnieta zwlaszcza tego dnia gdy wszystko mialo sie wyjasnic.
Kobieta wróciła do domu zaslonila okna przed razacym ja sloncem . usiadla na kanapie w salonie przeglądajac stary album ze zdjęciami które przypominały jej jej ojca który po tylu latach miał się pojawić i po wspominach najlepsze chwile ktorych bylo bardzo malo.
Kontakt z nim urwał się jej gdy ten uznał że praca przy wykopaliskach w poludniowej Szkocji jest dla niego ważniejsza.Nigdy nie podzielil sie informacja co tak naprawde tam robi zawsze sprytnie zmieniajac temat. Cały czas przysyłał listy swojej córce w nadzieji że na któryś jej odpiszę w końcu pewnego dnia listonosz przyniósł kolejną korespodencję z której jasno wynikało iż ów starszy jegomość pojawi się w święto dziekczynienia czyli już dziś - pomyślała Felcia - Tak mówił do niej jej mąż Fred - byl to powazny czlowiek o konserwatywnym i bardzo snobistyczny podejsciu do zycia. Liczyla sie dla niego tylko praca i pieniadze
.Nie był zadowolony z wizyty jej ojca akurat pojawiwszy sie w dzrwiach do salonu spogladajac na album w drzacych z podniecenia rak zony niewytrzymal i wybuchnął krzykiem-
-Zrujnował całe twoje dzieciństwo . Skąd wiesz czy nie chce zepsuć go także naszemu synowo choc wydaje mi sie iz pojawil się tylko po pieniądze. Wyczuł że dostałem w spadku fabrykę tkanin i już kombinuje jak na tym zarobic.
Nie mów tak - zesloscila się felcia. To człowiek wielkiej nauki . Kazdy popelnia bledy i jestem pewna ze milo spedziy ten dzien.
Obyś się nie pomyliła. - odpuscil w koncu fred wiedząc ze z zoną nie ma co zadzierac a jun nie raz mu sie oberwalo za zbytnia szczerosc.
Pii pii - Przyjechal. Kobieta Zerwała się z kanapy slyszac klakson samochodu.
Wybiegła szybko w szpilkach omal nie potykajac sie o zepsuty schodek. Wyjrzala przed dom spoglądajac na zółty samochód z którego wysiadł lekko siwy mężczyzna z kapeluszem na głowie i laską w prawej dłoni. Miał bardzo inteligentne spojrzenie opalona twarz ktora wydawała się być bardzo doświadczona życiem. Uśmiechnąłł się delikatnie po czym powolnym stanowczym krokiem podążał w kierunku swojej córki.
Jak dawno cie nie widzialem. Ale jak zawsze pieknie wygladasz.
Nie sil sie na komplementy - powiedziala zdenerwowana Fela. Zostawiles mnie w wieku 8lat nigdy nie wyjasniajac co bylo konkretnym powodem twojego wyjazdu.
Wiesz ze mialem wazna misje do wypelnienia . Do tego bylem mlody i glupi.
Te twoje wazne misje. Nigdy nie wydoroslejesz ale ciesze sie ze cie widze.
Chocmy do salony. Przygotowalam uroczysta kolacje. Musisz byc glodny po tak dlugiej podrozy.
Witam Pana - Odezwal sie maz felicji. Moja zona duzo mi Panu opowiadala. Mam nadzieje iz okaze sie Pan lepszym czlowiekiem niz byl Pan kiedys
Przestan - Wydarla sie felicja.
Ojcze to jest moj maz Fred. Przepraszam za niego czasem jest nie okrzesany.
Nie szkodzi - nalezalo mi sie czasem dobrze zlac kogos zimnym wiadrem wody
Panowie z niechecia uscisneli sobie rece a na twarzy freda bylo widac lekki grymas odrazy.
Siadajcie do stolu. Przygotowalam cos specjalnego.
kontynuacja rozdzialo z 30stron
nowy rozdzial “15lat pozniej”
Pojawił się tak naprawdę dotąd nie wiemy skąd. Z oddali było słychać świszczący w powietrzu oddech. Postac nasuwając powoli w kierunku stojącego mężczyzny który zamarł w bezruchu i spoglądając ognistymi oczami skierowała je na klatkę piersiową mężczyzny który zwał się Peter. Ofiara zamarła po czym zdobywając się na resztki odwagi wyszeptała słowa „Przepowiednia się spełni” .Zakapturzona postać dotknąwszy prawą dłonią serca Petera wydarła je z piersi – słychać było krótki krzyk po czym powolne osuwanie się ciała na mokrą ścieżkę. Dawca śmierci bez wzruszenia sięgnąwszy pasa przy pelerynie umieścił członek w skórzanej sakiewce na twarzy wyraźnie było widać malowane podniecenie jak by trzymał w ręce coś cenniejszego niż złoto. Po czym odwracając się na pięcie sztywnym krokiem podążył wzdłuż ścieżki. Chwilę później falujący czarny materiał peleryny znikł w mgle.
Ta noc zapadła Gregorowi Wandrey'owi głęboko w pamięci. Myśli które kłębiły się w jego głowie powtarzały się za każdym razem gdy tylko zachodziło słońce. Do dziś wspomina tą mroczną noc gdy zobaczył śmierć swego dziadka Petera. Nadal czuje zapach cuchnących szmat mordercy owianych grozą oddania się w najgorsze dotąd co spotkał.
Historię tych demonicznych bestii śledził latami starając się dociec prawdy. Demon który pozbawił życia Petera zwał imię „Veldeval” należący do prawej ręki zakonu północnego wzgórza znajdującego się w szkocji. Na łożu śmierci Greg odrzekł umierającemu Peterowi iż zrobi wszystko by postawić kres dalszej śmierci która według przepowiedni miała nastąpić dzisiejszej nocy.
Greg nigdy nie miał czasu na poznanie bratniej duszy. Całe życie uciekając zawsze powtarzał sobie iż nie może zginąć ponieważ jest ostatnią nadzieją na uratowanie tylu zagrożonych osób.
Położę się jeszcze. Czeka mnie ciężka noc - pomyślał Greg. Do północy zostały jeszcze 4godziny.
Zasypiając w zadumie nasz bohater nie słyszał stukających w okno gałęzi drzewa które mieściło się przy cmentarzu „upadłych aniołów” .
W dzieciństwie dziadek uczył go jak bronić się przed mocami śmierci która już tyle razy przemykała mu przed oczami.
Dlatego dziś przebywając w tak nieludzkich warunkach czuł się bezpieczny otoczony świętą ziemią. Wiedział iż możliwe że nie doczeka rana gdy mógł powitać grabarza Berd”a -który jak co dzień budząc stukotem kołatki o drzwi -przynosił mu strawę.
Berd - Był to siwy starszy jegomość o twardych rysach twarzy który wydawał się znieść wiele cierpienia.
Na cmentarzu zaczął pracować od czasu gdy jego córka zmarła topiąc się w pobliskim stawie. Był przekonany iż nie dopilnował jej. Uważał że będąc ciągle przy jej grobie odkupi choć część swojej winy. Utykając w prawą nogę dał się słyszeć z okolicznych domów wzbudzając niepewność wśród mieszkańców małej wioski „Liweler”.
Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 08.08.2013 o godzinie 18:17 z tematu "Proszę o ocene i wyrozumiałość "