Temat: Książki, które zmieniły Wasze życie. Co możecie polecić?
Myślę, że wiele książek wpływało na moje życie i jeżeli Wy czytacie coś, to pewnie wpływa to także na wasze życie, o t tak cichutko i bez wyrażanego śladu. Ja wiem, że mogę sobie tego nawet nie uświadamiać. Nawet występy Frytki frytkowej udającej moim zdaniem idiotkę i luzacką dziewoję /myślę, że ona gra tak po prostu, bo lubi się pokazać/, mogą zmieniać nieświadomie spojrzenie na świat i na siebie wielu dzieciaków, tak właśnie myślę.
A wracając do książek. Mam coś ze spojrzenia na świat i obudzonej wrażliwości po przeczytaniu przed laty kilku książek Hemingwaya /najważniejsza i najmocniejsza, to - Komu bije dzwon/. Zdroworozsądkowe spojrzenie na świat i ciekawość ludzi, to trylogia Sienkiewicza z dzieciństwa i inne jego książki, a z ostatnich lat, to publikacje Kapuścińskiego /Imperium, Cesarz/. Potępienie socjalistów/niby komunistów, spojrzenie na nich z dystansu, jak na bandę obłudnych ludzi, to też Kapuściński i jego biografia, jego rozwój zawodowy. Ostatnio, zaledwie wczoraj skończyłem czytać biografię George`a Washingtona. To też rozwija we mnie świadomość wspaniałości i normalności, tego naszego, będącego wkoło nas świata. Który bywa straszny i okrutny, ale nie jest to bardzo częste w tym świecie. Tak jak wielkie uczucia, opisywane w literaturze mogą być mrzonką i ułudą zaklętą w pięknych, magicznych słowach. Tu też zgadzam się ze zdaniem Washingtona o prawdziwej miłości i życiu rodzinnym. Chociaż to nie umywa się do uczuć ulatniających się z orientalnie pachnących kart papieru, lekko odurzających zmysły i wzbudzających piękne emocje. Wychodzę z tych uczuć... i budzę się, i znów jestem w prawdziwym świecie. Takim własnym moim prawdziwym świecie, gdzie ktoś nie musi podniecać mnie zapachem, nadzwyczajną akcją i ja, tym się zachwycę, normalnością, działaniem w tym zakresie, który mnie otacza i może nawet poczuję tamte uczucia na swój sposób. To na pewno także sprawa wychowania, wartości, a nie tylko książek.
A są też książki zabawne i mimochodem mówiące coś mądrego, Mistrz i Małgorzata to taka książka, ona też w tle pokazuje socjalizm i jego absurdalne stworzone zasady. A Mały Książę, mam w pamięci ten fragment jak lisek tłumaczy Małemu Księciu czym jest przyjaźń, a potem miłość. Takie oswajanie, i potem ten lisek będzie wyjątkowym liskiem, a ten kwiatek, tym jednym, chociaż będzie w koło i lisków i mnóstwo kwiatków... A może to nie był lisek? Hmm?
Były też książki, z którymi się nie zgadzałem, z tym co pokazywano jako wartości, i takie były z którymi się zgadzałem i okazały się z czasem kłamliwe, ale dobrze napisane, czyli narzucające jakieś spojrzenie na świat, takie wydające się z jakiś względów atrakcyjne i warte zidentyfikowania się z tym spojrzeniem. To też ciekawy temat.