Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"
Olek O.:
hehe wiedziałem :) nie no śledzić to śledzę i to namiętnie, można się choćby ubawić jak przy tym rankingu, no i po prostu lubię być na bieżąco :P ale żeby oceniać czy ubolewać (!) że ktoś czyta nie to co trzeba .. na co to komu?
Żeby ci, co się nie znają na piłce nożnej, też se mogli o czymś podyskutować ;)
poza tym w takim myśleniu jest pułapka - kto jest od odórnego osądzania co jest dobre a co grafomańskie?
Wszystko pięknie-ładnie, ale w takim myśleniu też jest pułapka, bo już niedaleko do stwierdzenia, że to Czesław Pieczonka, czytający akurat książkę, rozsądza czy to grafomania czy nie. I że dobre nie to, co dobre, ale co się komu dobrze czyta. A przecież jednak są jakieś kryteria odróżniające dobrą książkę od grafomaństwa (tylko błagam, nie każcie mi ich wskazywać, bo nie podołam). Oczywiście to Czesław decyduje o tym, co czyta i czy mu się dana pozycja podoba; mogą mu się nie spodobać Bracia Karamazow (jego święte, nienaruszalne prawo), ale to chyba nie znaczy od razu, że to zła książka jest. Również fakt, że Grey przypadł do gustu milionom, nie czyni z niego książki dobrej.
Jestem jakoś staroświecko przywiązana do modelu świata, w którym funkcjonuje instytucja tzw. eksperta, co to włożył dużo czasu i wysiłku w to, by móc powiedzieć, że się na czymś zna. Respektuję prawo eksperta do powiedzenia, że książka X jest dobra. Ba, oczekuję tego od niego. A czy mnie (tudzież innym) X się spodoba, to już inna kwestia.
ja bym umarł jakby miał przeczytać niektóre pozycje które tu padają (w tym chyba wszystkie które mają cokolwiek z lodem w tytule), ale jakby się tym specjalnie nie przejmuję
Nie mylmy nielubienia pewnych gatunków z nielubieniem chały, z jakiegokolwiek gatunku by się ona nie wywodziła.
No ale to zupełnie inna dyskusja,
Ale przynajmniej jest jakaś. Bo na innych wątkach to jak w polskim filmie, proszę pana...