Dorota Baran

Dorota Baran Rekrutacja dla
Ericsson

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Trzeba mieć nie lada odwagę, żeby Greya porównać do filmów Tarantino;)
Anna B.

Anna B. Insurance
underwriting, risk
management, internal
audit

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Monika Krasińska:
jak będę chciała przeczytać coś oł, ęł poważnego to zakupię sobie podręcznik do fizyki kwantowej.

Tylko nie mów, że go przeczytasz ;)
A już w ogóle nieprawdopodobne wydaje mi się że tak niedoświadczona seksualnie Ana jest tak wydajną partnerką.

Podoba mi się słowo "wydajna" w tym kontekście ;))))

A "fenomen" książki mnie przeraża. I niestety, tylko jedno przychodzi mi na myśl: my (czytaj: społeczeństwo) lubimy tanią, łatwą, nie wymagającą wysiłku intelektualnego, rozrywkę. W końcu "Moda na sukces" też ma swoich widzów...
Anna B.

Anna B. Insurance
underwriting, risk
management, internal
audit

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Monika Krasińska:
Więc taka Pani EL James też się bawi, tyle że słowem. Ot co!

Zabawę słowem uprawiał Boy Żeleński.
Pani James raczej jedynie (nieudolnie) język... profanuje.

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Nie doczytałam do końca. Nie dałam rady. Rozumiem, że fabuła może się podobać, może wciągać. Mnie strasznie irytował styl, prymitywne porównania, pulsujący ogień namiętności (cytuję z pamięci, może być niedokładnie;))
Anna B.

Anna B. Insurance
underwriting, risk
management, internal
audit

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Dorota Baran:
Trzeba mieć nie lada odwagę, żeby Greya porównać do filmów Tarantino;)

Trzeba mieć nie lada odwagę, żeby... nazwać to odwagą ;))
Ja bym nazwała inaczej...
Aleksandra P.

Aleksandra P. Specjalista HR

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Monika Krasińska:
Bo po prostu czyta się to lekko!
Jest mnóstwo innej literatury, którą czyta się lekko, a która trzyma przyzwoity poziom. Tyle że czasem trzeba jej poszukać, bo nie leży poukładana w metrowej wysokości stosy w najpopularniejszej księgarni.

Nikt nie twierdzi, że wszyscy jak Polska długa i szeroka mają czytać "Finneganów tren" na zmianę z "Łaskawymi". Każdy ma prawo sięgnąć po tzw. czytadło. Problem jest taki, że coraz mniej ludzi jest w stanie odróżnić wartościową (w tym tzw. lekką) literaturę od chłamu, bo po prostu nie czytają na codzień. Jestem skłonna się założyć o czteropak bestsellerów z empiku, że jest wiele osób, dla których taki Grey był jedyną książką, jaką przeczytali na przestrzeni kilkunastu miesięcy, a może i kilku lat.

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

odwaga, głupota czy cokolwiek - nieważne. Akurat przy tych dwóch filmach Tarrantino była identyczna dyskusjach na filmweb.pl. Akurat w moim przypadku myślę już filmowo.

To tak jak się spodziewać że w Egipcie zobaczymy wieżę Eiffla a tu nagle zonk! Przecież wiemy gdzie jedziemy? Przecież wiemy co kupujemy? Jesteśmy świadomi wyprodukowania 'bestselleru".
that's the point
Dorota Baran:
Trzeba mieć nie lada odwagę, żeby Greya porównać do filmów Tarantino;)
Magdalena W.

Magdalena W. Profesjonalny i
doświadczony
HR-owiec

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Aleksandra P.:
Dorota Baran:
Muszę tu zaprotestować - nie doczytałam do końca, nie sięgnęłam po następne tomy (jeszcze tego brakowało). Chińska zupka mi nie smakuje.
Ależ przecież to nie był przytyk pod Twoim adresem, tylko ogólna uwaga, a przyczynkiem był Twoj post o wirusie, który uważam za trafny.

Jeśli coś krytykujesz, upewnij się najpierw, że wiesz o czym mówisz.
Nie krytykowałam książki, bo jej nie czytałam (i czytać nie zamierzam), chodziło mi o zjawisko polegające na tym, że coraz więcej jest ludzi, którzy oceniają książkę nisko (a przynajmniej tak utrzymują), a mimo to brną w jej czytanie z pełną premedytacją. Jeśli ktoś stwierdza, że dzieło trąci grafomanią, fabuła żenująca i ogólnie ble, to co w tej książce (czy jakiejkolwiek innej) je przyciąga? Musi chyba jakieś literackie feromony ;)

Tyle jest historii ile ludzi na świecie. Ja dałam się złapać na marketingowy haczyk związany z tym całym Greyem i histerią koleżanek z pracy i przeczytałam najgorszą książkę jaką kiedykolwiek czytałam. Mało tego - przeczytałam tę książkę do końca. Nie, to nie masochizm (a może jednak?). To chyba takie moje "zboczenie", że zawsze doczytuję swoje książki, nawet jak mi się nie podobają, nawet jak już przy drugiej stronie widzę, że to fatalna lektura (jak było w tym przypadku). Tak już mam i koniec. Teraz przynajmniej wiem, co krytykuję. Faktem jest fatalny język, ubogie słownictwo tłumacza (błagam, ile razy można użyć w książce sformułowania "zacisnąć usta w cienką linię" albo "uśmiechnął się sardonicznie"?) - zwracam na to uwagę i wręcz wściekałam się przy czytaniu i rzucałam parę razy książką wściekła na język, ale po paru chwilach ciekawość zwyciężała i wracałam do czytania. Trzy popołudnia i książka była przeczytana, do tej pory nie wiem co mnie tak wciągnęło. Ale mało tego - za namową koleżanek przeczytałam (również w 3 popołudnia) drugą - jeszcze gorszą - część... Cóż... O tyle, o ile jestem w stanie wytłumaczyć sobie dlaczego przeczytałam pierwszą część, o tyle nie wiem czego oczekiwałam po drugiej. Chyba zadziałały w mózgu te same połączenia, które sprawiają, że człowieka ciągnie własna ciekawość i daje się wciągnąć np. w jakieś tasiemce. Tak samo miałam z Coelho - już przy pierwszej książce wiedziałam, że to dno (moim skromnym zdaniem), ale dałam się namówić na drugą książkę i to dopiero było dno dna...
Magdalena W.

Magdalena W. Profesjonalny i
doświadczony
HR-owiec

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

W każdym razie niech sobie ludzie czytają co chcą - czy to będzie lektura dla "mamusiek" czy ta "z górnej półki" - wszystko mi jedno. Ważne, żeby czytać. Książka może mi się nie podobać, ale jeśli masie ludzi odpowiada, to niech tak będzie. Super. Denerwuje mnie jedynie, gdy ludzie z wielce wysublimowanym gustem na podstawie wyników sprzedaży jakiejś książki oceniają poziom intelektualny społeczeństwa (nie jest to raczej przytyk do nikogo w tym wątku, tylko ogólne spostrzeżenie). Skoro są chętni, żeby to czytać, to niech sobie czytają, nawet jeśli to jest jedyna książka jaką przeczyli w ciągu roku. Nie dla mnie ta literatura, ale to nie oznacza, że o reszcie ludzi, którym ona odpowiada, mam prawo się wypowiadać używając niewybrednego słownictwa.
Ewelina S.

Ewelina S. E-commerce
Specialist // FMCG

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Nie czytałam, ale codziennie mam styczność z tym tytułem. Co 3 koleżanka zachwyca się książką, co 5 obsadza role w "filmie", który pewnie nigdy nie powstanie (a może jednak...), a co 7 publicznie przyznaje się do wykorzystywania męża/chłopaka/kochanka po lekturze :P

Reklama szeptana działa świetnie, do tego stopnia, że sama przeczytam ten "chłam" w końcu ;) Żeby być pewną, że zmarnowałam czas :P
Władysław Zdanowicz

Władysław Zdanowicz opowiadacz
literackich historii

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Za dziesięć dni otrzymacie polskiego klona, autorstwa p. Felicjańskiej - dopiero się zdziwicie ;-)
Jakby któraś z wypowiadających się Pań chciała przeczytać naprawdę dobrą książkę i wcale nie ociekającą seksem, zapraszam na priv do mnie.
Dorota Baran

Dorota Baran Rekrutacja dla
Ericsson

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Monika Krasińska:
odwaga, głupota czy cokolwiek - nieważne. Akurat przy tych dwóch filmach Tarrantino była identyczna dyskusjach na filmweb.pl. Akurat w moim przypadku myślę już filmowo.

To tak jak się spodziewać że w Egipcie zobaczymy wieżę Eiffla a tu nagle zonk! Przecież wiemy gdzie jedziemy? Przecież wiemy co kupujemy? Jesteśmy świadomi wyprodukowania 'bestselleru".
that's the point

W dalszym ciągu nie mogę pojąć, skąd wyszło porównanie do filmów Tarantino. Wracając jednak do oczekiwań czytelników. Przecież to oczywiste, że po wklepaniu tytułu "50 twarzy Greya" do jakiejkolwiek wyszukiwarki nie możemy się niczego spodziewać, jak totalnego szajsu (jeśli ktoś się spodziewał porządnie napisanej książki, to nie wiem z czego to mogło wypływać, bo recenzje mówią same za siebie). I ja się niczego innego nie spodziewałam, ale w rzeczywistości szajs okazał się jeszcze bardziej szajsowaty niż oczekiwałam. O takim rodzaju dysonansu poznawczego piszesz? ;)

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Nie czytałam, więc nie będę wyrażać swojej opinii ale może za jakiś z czystej ciekawości, żeby się przyłączyć do dyskusji.

Ale chciałam o zaobserwowaniu w rzeczywistości:

Za chwilę stracę rachubę ile to już dziewczynek/kobiet czytających tą książkę widziałam:

Jedna dosłownie wbiegła do autobusu i potrącając wszystkich, dopadła siedziska i z trzęsącymi rączkami wydobyła właśnie zakupioną którąś tam z części tomu. Skończyło się tym, że przejechała swój przystanek, bo soczyście coś rzuciła pod nosem, gdy się znad książki wynurzyła.

Druga, z takim samym zainteresowaniem pochłaniał literki, co jakiś czas rozglądając się na boki i z wyrazem dumy na mnie spoglądała, kiedy to wpatrywałam się w nią i to, co czyta :)

Kolejna, nóżkami na mrozie przebierała, czekając na autobus na przystanku ale zmarznięte rączki twardo książkę trzymały :)

Co tam tak wciąga? Tylko reklama, czy coś tam może na nie w środku czyha?

Aż się kiedyś sama przekonam :)

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Szczerze- nie znam ani jednej osoby, której się książka podobała (nie, jedną znam) i może dwie, które tę książkę czytały.

W środkach komunikacji miejskiej, którymi jeżdżę codziennie, widziałam wczoraj 1 osobę, średnio zainteresowaną.
Mariusz B.

Mariusz B. Specjalista ds IR

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Karolina Ł.:
Szczerze- nie znam ani jednej osoby, której się książka podobała (nie, jedną znam) i może dwie, które tę książkę czytały.

Z tego wynika, że 50% czytających się podoba. Trochę, co prawda, słaba próba - ale jednak. ;-)

Proszę wybaczyć off-topic (niestety nie znam książki ani jej fenomenu), ale bardzo spodobała mi się cytowana wypowiedź.Mariusz B. edytował(a) ten post dnia 17.01.13 o godzinie 17:49

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Karolina Ł.:
Szczerze- nie znam ani jednej osoby, której się książka podobała (nie, jedną znam) i może dwie, które tę książkę czytały.

W środkach komunikacji miejskiej, którymi jeżdżę codziennie, widziałam wczoraj 1 osobę, średnio zainteresowaną.

Ja również nie znam nikogo, kto byłby książką zafascynowany ale też nikogo, kto by ją czytał.
Więc mogę wypowiedzieć się tylko na temat osób, które widziałam w trakcie jazdy komunikacją.

A te były maksymalnie lekturą pochłonięte.
Ale będę przypatrywać się uważniej, może natknę się na taką, której książka nie odpowiada :)

Anna Poławska

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Magdalena W.

Magdalena W. Profesjonalny i
doświadczony
HR-owiec

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Anna Poławska:
A poza tym, czasem warto przeczytać coś takiego po to, zeby upewnić się, że podoba nam się coś innego, zeby móc podyskutować o słabej książce? Podobnie jest z fimem - czy oglądacie tylko Felliniego i Kieślowskiego? Czy nie zdarza się Wam obejrzeć Prety Woman lub jakiejś bezsensownej, czasem nawet absurdalnej amerykańskiej komedii?

Otóż to! :) Otwarty umysł to cudowna zaleta. Przyszło mi do głowy porównanie gastronomiczne: uwielbiam jeść pyszną szynkę, ale paprykarz też od czasu do czasu zjem ;)

Poza tym czytanie zróżnicowanej literatury na różnym poziomie i w różnych stylach pomaga docenić to, co rzeczywiście docenienia wymaga :)
Aleksandra P.

Aleksandra P. Specjalista HR

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

A mnie smuci triumf miernoty nad tym, co wartościowe. W każdej dziedzinie, a w literaturze szczególnie.
Magdalena W.

Magdalena W. Profesjonalny i
doświadczony
HR-owiec

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Jaki triumf? To, że ma większy nakład, to nie znaczy, że triumfuje nad wartościową literaturą. To, co przetrwa będzie święcić triumfy :) A przetrwa to, co dobre, a "miernota" będzie "błyszczeć" tylko chwilę - jak celebryci ;) Głowa do góry!

Następna dyskusja:

F I L M -- Fifty Shades o...




Wyślij zaproszenie do