Aleksandra P.

Aleksandra P. Specjalista HR

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Dorota Baran:
"50 twarzy Greya" to jakiś wirus umysłu, który spowodował pandemię.

To chyba wręcz jakiś trojan ;) Bo skutkuje nie tylko rekordową sprzedażą i "czytalnością" książki o wątpliwej - jak słyszę zewsząd - wartości literackiej. Dla mnie szczególnie frapujące jest to, jak wiele jest osób, które stwierdzają, iż owszem - książka prezentuje grafomański poziom, ma trywialną fabułkę, razi miałkością - ale czytają do końca. Ba! siegają po kolejny tom. Słowem - "Fuj, wstrętna ta zupa; poproszę o dokładkę". Czy to jakiś szczególny rodzaj masochizmu, czy chorej fascynacji? A może brak odwagi przyznania się przed samym sobą, że jednak ta zupa smakuje?
Piotr G.

Piotr G. Nie chcę abyś
postępował jak
biznesmen. Chcę abyś
postępo...

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Jaki tam fenomen ? Autorka opisała coś co w społeczeństwie istnieje od dawna... Jedyne co zrobiła dobrze to ujęła to zgrabnie w słowa :-). Miłej lektury życzę :-)
Kamila Krasnodębska

Kamila Krasnodębska Specjalista ds.
międzykulturowych

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Katarzyna Pabianek:
Może po prostu niektóre babki zaczynają mieć życie seksualne... ;-)

Czy ktoś już badał skąd wzięło się tyle przypadków dzieworództwa? ;) Ponoć czytają to także mamuśki :p

Piotr Grabowski, no właśnie można by się tu sprzeczać.

Dorota Baran, czyli po prostu książka trafiła do grupy docelowej - osoby ze skłonnościami masochistycznymi czytają o babeczce ze skłonnościami masochistycznymi. ;)

No ale czemu sie dziwic, oryginal tez nie grzeszy poziomem, a popularnosc spora zdobyl.
Dorota Baran:
"50 twarzy Greya" to jakiś wirus umysłu, który spowodował pandemię. Przetrwają tylko ci, co zdołali nabyć odporność.

Może to w ogóle jest jakiś eksperyment przeprowadzany na ludzkości? ;) Nie będę już poruszać tematu "stylu", czy grafomanii, bo wszystko już zostało napisane. Ale te słynne opisy porno to jakiś śmiech na sali, nawet się tym podjarać nie sposób (przepraszam za dosadność). "50 twarzy Greya" ponoć zmienia życie seksualne milionów amerykańskich kobiet, jak głosi hasło reklamowe. To ja sobie nie wyobrażam tego życia, które rzekomo ulega zmianie (ciekawe, czy na lepsze?) po przeczytaniu jakichś nędznych i miernych z polotu opisów dawania klapsa.
Emilia Potrzeszcz

Emilia Potrzeszcz absolwent,
Politechnika
Świętokrzyska w
Kielcach

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

A czy ktos pamieta Harlequinny, ktorymi zaczytywaly sie niegdys kobiety? Wedlug mnie to bardzo podobny typ literatury, nie za ciezki, nie za trudny, opowiada o fascynacji seksualnej, sa opisy scen odwaznego seksu, aczkolwiek tez bez wielkich, szokujacych kogokolwiek ekscesow, tak dla kazdego. Jezyk prosciutki, troche momentami infantylny ale dzieki temu moze tak gladko(;)) wchodzi i szybko sie czyta, ksiazka mysli za nas, nie pozostawia niedopowiedzen, cos jak film...
Ksiazka tak zuniwersalizowana, ze az czuje sie, ze nie dla myslacych;)
Pierwszy tom przeczytalam, sadze, ze zdecyduje sie na dolewke tej zupy kiedy znow zachce mi sie czytac cos, co ode mnie nie wymaga niczego oprocz ... skladania literek;)) (przepraszam z gory za brak polskich znakow)Emilia Potrzeszcz edytował(a) ten post dnia 05.01.13 o godzinie 09:58

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Jezeli czytelnik wybiera poradnik hodowli bialych myszek - niech nie oczekuje pasjonujacych dialogow i interesujacych opisow pejzazy. Jezeli wybieramy ksiazke pornograficzna - to nie oczekujmy sprawnosci jezykowej... przynajmniej nie w sensie "jezyka literackiego"! (:-)
Fenomen powiesci erotycznej moze jedynie lezec w zapotrzebowaniu czytelnikow na czytanie powiesci erotycznej i pornograficznej. Nie widze nic w tym nagannego ani zaskakujacego.
Z faktu naglosnienia ksiazki wnosze jedynie o bardzo dobrze przeprowadzonej akcji marketingowej konkretnego wydawnictwa - czego moge szczerze pogratulowac, szczegolnie jezeli przyniosla ona wydawcy oczekiwanego sukcesu. najprawdopodbniej dzieki temu sukcesowi wydawnictwo moze podjac sie wydania wielu innych - mniej dochodowych ksiazek.

Zupelnie inna kwestia jest dlaczego osoby, ktorych nie interesuje powiesc erotyczna decyduja sie na jej przeczytanie w calosci - a potem odcinaja sie od wczesniej podjetej decyzji - narzekajac na ksiazke.

Chcialabym wszystkich zapewnic, ze przypadkowo wzieta do reki ksiazka jezeli nas nie interesuje - mozemy ja w kazdej chwili zamknac i wiecej do niej nie wracac. Podobnie sprawa wyglada w przypadku ogladanego filmu w tv - jezeli nas nie interesuje - mozemy go wylaczyc. zapewniam, ze jest to mozliwe i nie przewidziane sa zadne za to kary. (:-)

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

jeszcze nie czytałam, ale w Anglii wszędzie się nią zachwycają; wszędzie dobre recenzje i oczywiście ciągła promocja w księgarniach.
chyba się skuszę, ale na wersję w oryginale :)
Dorota Baran

Dorota Baran Rekrutacja dla
Ericsson

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Aleksandra P.:
Dla mnie szczególnie frapujące jest to, jak wiele jest osób, które stwierdzają, iż owszem - książka prezentuje grafomański poziom, ma trywialną fabułkę, razi miałkością - ale czytają do końca. Ba! siegają po kolejny tom. Słowem - "Fuj, wstrętna ta zupa; poproszę o dokładkę". Czy to jakiś szczególny rodzaj masochizmu, czy chorej fascynacji? A może brak odwagi przyznania się przed samym sobą, że jednak ta zupa smakuje?

Muszę tu zaprotestować - nie doczytałam do końca, nie sięgnęłam po następne tomy (jeszcze tego brakowało). Chińska zupka mi nie smakuje.

Trzeba jednak chociaż w części przeczytać "50 twarzy Greya" (a nawet i do końca, jak to zrobiłam z najgorszą moim zdaniem książką na świecie - "S@motnością w sieci"), żeby nie spaść do poziomu dewotów protestujących niegdyś przeciwko filmowi "Ksiądz" mimo, że filmu nie oglądali. Jeśli coś krytykujesz, upewnij się najpierw, że wiesz o czym mówisz.

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Wklejam swój post z grupy "Dobra literatura"

Ok, przeczytałam :) obie części, po polsku.
uwaga! mogą być spojlery.

Czego się spodziewałam? tekstu na poziomie grocholi czy kalicińskiej- fatalnego języka, niewciągającej akcji, jednym słowem- szmiry.
Tymczasem książka bardzo przyjemnie mnie zaskoczyła. Po pierwsze napisana jest poprawnie, tłumaczenie też nie jest złe- ale nie wiem, jaki jest oryginał.
Pewną hmmm infantylność myśli i wypowiedzi Any doskonale rozumiem. Dziewczyna jest młodziutka, niedoświadczona, niepewna siebie i mówi dokładnie to, co myśli. A myśli ma rozbiegane, niepozbierane. Czuje się w tym układzie niepewnie, bo nie ma doświadczenia w kontaktach damsko- męskich. Postępuje często nierozważnie i niepoprawnie :). Sposób jej wypowiadania się w ogóle mi nie przeszkadza, bo wiem, że to stylizacja.
Po drugie- książka niesamowicie wciąga. Nie wiem, czy wszystkich, ale mnie na pewno. Obie części po prostu połknęłam. Opis kontaktów Greya i Any jest w pewien sposób hipnotyzujący. Kibicowałam Anie jak pensjonarka :)) Może też swoje robi postać Greya? podoba mi się taki typ mężczyzny, zatem może stąd ta fascynacja?

Teraz wady:
straszliwie to nieprawdopodobne... taka bajka o Kopciuszku. W zasadzie nie wiem, czemu Grey już na początku zakochał się w Anie, a ona w nim. Owszem, to ładna para, ale do zakochania i tak silnej fascynacji potrzeba czegoś więcej, a tutaj tego "więcej" po prostu nie było. Oni się widzieli i stale uprawiali seks. O ile rozumiem niedoświadczoną Anastazję, że się zakochała- Grey jest przystojny, bogaty, tajemniczy, bardzo dobry w łóżku, to Greya nie rozumiem. Ana w żaden sposób mu się nie zaprezentowała z dobrej strony- ot, niedoświadczona panienka.

następna wada- seks opisany w książce jest hmmm kiepski. Może w trzeciej części się rozkręcą? po tak doświadczonym mężczyznie, jak Grey spodziewałabym się większych umiejętności i fantazji. Dla fanów BDSM opisy seksu mogą się wydać śmieszne, bo nie wyczerpują nawet 1/100 tematu. Jesli pani E.L.James pisała to z głowy bazując na swoich pragnieniach i doświadczeniach, to moim zdaniem powinna popracować nad jednym i drugim.
A już w ogóle nieprawdopodobne wydaje mi się że tak niedoświadczona seksualnie Ana jest tak wydajną partnerką.
Aleksandra P.

Aleksandra P. Specjalista HR

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Dorota Baran:
Muszę tu zaprotestować - nie doczytałam do końca, nie sięgnęłam po następne tomy (jeszcze tego brakowało). Chińska zupka mi nie smakuje.
Ależ przecież to nie był przytyk pod Twoim adresem, tylko ogólna uwaga, a przyczynkiem był Twoj post o wirusie, który uważam za trafny.

Jeśli coś krytykujesz, upewnij się najpierw, że wiesz o czym mówisz.
Nie krytykowałam książki, bo jej nie czytałam (i czytać nie zamierzam), chodziło mi o zjawisko polegające na tym, że coraz więcej jest ludzi, którzy oceniają książkę nisko (a przynajmniej tak utrzymują), a mimo to brną w jej czytanie z pełną premedytacją. Jeśli ktoś stwierdza, że dzieło trąci grafomanią, fabuła żenująca i ogólnie ble, to co w tej książce (czy jakiejkolwiek innej) je przyciąga? Musi chyba jakieś literackie feromony ;)
Dorota Baran

Dorota Baran Rekrutacja dla
Ericsson

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Aleksandra P.:
Ależ przecież to nie był przytyk pod Twoim adresem, tylko ogólna uwaga, a przyczynkiem był Twoj post o wirusie, który uważam za trafny.

Nie nie, spokojnie. Nie odniosłam tego do siebie, ale wolałam rzucić światło na mój stosunek do "Greya" :)

Zjawisko socjologiczne jest jak najbardziej ciekawe. Rozmawiałam kiedyś z koleżanką na ten temat i doszłyśmy do jednego z wielu wniosków, że popularność tej książki jest też między innymi spowodowana infantylnymi oczekiwaniami wielu kobiet w odniesieniu do ewentualnego partnera. Na tych samych niskich emocjach gra "Zmierzch" - sprzedaje dojrzałym kobietom i młodym dziewczynom nierealistyczną wersję jakiegoś księcia z bajki, który nie dość, że przystojny, bogaty, wszechmocny i o IQ Einsteina skrzyżowanego z superszpiegiem, to jeszcze jego uwaga w 100% jest skierowana na NIĄ - przeciętną bezbarwną myszkę. Taa, jasne.

Myślę, że tu nawet ten seks, kiepski zresztą, jak Karolina napisała, ma mniejsze znaczenie niż "sama nie jestem księżniczką, ale chciałabym księcia z bajki".

Oczywiście nie wrzucam wszystkich kobiet, które przeczytały "Greya" do jednego wora pt. "Infantylne oczekiwania wobec faceta"! Bodźcami do przeczytania tej książki mogą być przecież też ciekawość, pójście na tłumem, modą; nadzieja na przyjemną i łatwą rozrywkę. Ja się z premedytacją przyznaję, że książkę w sporej części przeczytałam (chociaż nie wydałam na nią ani grosza, jeszcze tego brakowało) i z niejaką ulgą stwierdziłam, że mnie nie kręci. Natomiast dyskusja o samym zjawisku kręci mnie jak najbardziej:)
Justyna Grzywaczewska

Justyna Grzywaczewska księgowa, Kancelaria
Podatkowa OPTIMA

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Nie macie skojarzeń ze "Zmierzchem"? To literatura na porównywalnym poziomie, zarówno pod względem stylu, jak i zawartości. Wampiriada skierowana była do młodszych czytelniczek, ale to taka sama chała. Przeczytałam pierwszą część "Greya", bardziej z rozpędu, niż z chęci poznania zakończenia. Poza tym nie lubię porzucać książek, choćby najgorszych, przeczytanych tylko częściowo :) Do tej pory nie przebrnęłam jedynie przez "Starą baśń" i "Intruza" popełnionego przez autorkę sagi "Zmierzch".
Tak durnych i nudnych opisów scen erotycznych, czy wręcz pornograficznych, nie miałam okazji jeszcze czytać... Nawet romansidła typu Harlequin, które zdarzało mi się czytywać dla odpoczynku między literaturą SF, były o niebo lepiej napisane niż ten gniot. Historia świeżo upieczonej amerykańskiej absolwentki, która przetrwała bez skazy przez okres liceum i studiów, niezdarnej i średnio rozgarniętej (mimo wysokiego mniemania o sobie), zauroczonej tajemniczym panem Greyem... Matko, co za nuda!!! Ta panna nawet nie ma własnej kiecki, żeruje na znacznie bogatszej przyjaciółce, ale dziwnym trafem o tym, jak się czuje "kobieta lekkich obyczajów" dowiaduje się dopiero, kiedy Grey obdarowuje ją kolejnymi prezentami... Bez komentarza...
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Przy obecnym, bardzo niskim poziomie czytelnictwa w naszym kraju nie wiem, co jest gorsze: brak czytania książek czy niech już czytają co chcą, byle w ogóle czytali :)

http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/czytaj-dalej/...

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

jak dla mnie czytanie dla samego czytania jest mocno fetyszyzowane, na siłę uszlachetniane, a przyznam nie widzę jakiegoś wyraźnego związku między zadeklarowanym czytelnictwem a jakąś porażającą erudycją, czy innym wyróżnikiem (może jakiś introwertyzm jeśli już). ba wiele osób formalnie oczytanych potrafi pleść takie androny że zęby bolą. To jest owszem fajne, ale ciekawość, otwartość, wrażliwość - wszystko co rozwija i składa się na nietuzinkową osobowość - można realizować na wielu innych polach niż książkowe :)
Remigiusz C.

Remigiusz C. zakupy, najchetniej
miedzynarodowe ...

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

wszedzie dookola slychac jaka to swietna ksiazka, wiec zona przeczytala, wiec ja jakby z rozpedu czy z ciakawosci takze przecytalem ...
moim meskim zdaniem zadna rewelacja i nie ma sie czym podniecac (doslownie i w przenosni ;-)
wrecz slabe .... albo literatura kobieca do mnie nie przemawia ...

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Moim zdaniem, ta książka jest bardziej niż słaba. Jest wręcz żenująca. pod względem stylu, treści, przekazu, opisywanych w niej emocji... no pod każdym względem!

a powtarzanie w kółko o czerwieniącej się/ rumieniącej się/ pąsowiejącej i bóg-wie-jeszcze-ile-synonimów-można-tu-wymyślić bohaterce jest naprawdę wkurzające.

Remigiuszu, ja też przeczytałam z rozpędu i z polecenia
i szczerze żałuję. mam traumę.
c
Remigiusz C.:
wszedzie dookola slychac jaka to swietna ksiazka, wiec zona przeczytala, wiec ja jakby z rozpedu czy z ciakawosci takze przecytalem ...
moim meskim zdaniem zadna rewelacja i nie ma sie czym podniecac (doslownie i w przenosni ;-)
wrecz slabe .... albo literatura kobieca do mnie nie przemawia ...

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

To więcej niż gniot :-) jak dla mnie to jakieś dno literackie, pokazujące największą płytkość emocjonalną, jaką miałam okazję czytać.
Justyna Grzywaczewska:
Nie macie skojarzeń ze "Zmierzchem"? To literatura na porównywalnym poziomie, zarówno pod względem stylu, jak i zawartości. Wampiriada skierowana była do młodszych czytelniczek, ale to taka sama chała. Przeczytałam pierwszą część "Greya", bardziej z rozpędu, niż z chęci poznania zakończenia. Poza tym nie lubię porzucać książek, choćby najgorszych, przeczytanych tylko częściowo :) Do tej pory nie przebrnęłam jedynie przez "Starą baśń" i "Intruza" popełnionego przez autorkę sagi "Zmierzch".
Tak durnych i nudnych opisów scen erotycznych, czy wręcz pornograficznych, nie miałam okazji jeszcze czytać... Nawet romansidła typu Harlequin, które zdarzało mi się czytywać dla odpoczynku między literaturą SF, były o niebo lepiej napisane niż ten gniot. Historia świeżo upieczonej amerykańskiej absolwentki, która przetrwała bez skazy przez okres liceum i studiów, niezdarnej i średnio rozgarniętej (mimo wysokiego mniemania o sobie), zauroczonej tajemniczym panem Greyem... Matko, co za nuda!!! Ta panna nawet nie ma własnej kiecki, żeruje na znacznie bogatszej przyjaciółce, ale dziwnym trafem o tym, jak się czuje "kobieta lekkich obyczajów" dowiaduje się dopiero, kiedy Grey obdarowuje ją kolejnymi prezentami... Bez komentarza...

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Dla mnie również jest to gniot. Pomysł może i ciekawy, MOŻE w jakiś tam sposób wykonany poruszający, ale sam styl pisarski i umiejętność budowania zdań pozostawia wiele do życzenia. Te krótkie, urywane zdania, prawie niczym równoważniki...dla mnie tragicznie się to czytało, przebrnęłam na zasadzie "szybkiego czytania", aby tylko dolecieć do końca. Także długo mi to nie zajęło ;)

Za to teraz nadrabiam - "Piotr Pierwszy" Tołstoja. Od razu lepiej.

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

EL James właśnie pisała pod wpływem Zmierzchu. Jest wielką fanką tej sagi i nigdy tego nie ukrywała. Zaczęło się od jakiegoś bloga gdzie pisała fan fiction a skończyło się na 3 tomach bestselleru. Dla mnie jest to fenomen naszych czasów. Przykład nakręcenia niesamowitej medialnej spirali. Zapytajcie się ludzi na ulicy - każdy coś o tym choć usłyszał. Sama czekam na trzeci tom. Bo po prostu czyta się to lekko!
Justyna Grzywaczewska:
Nie macie skojarzeń ze "Zmierzchem"? To literatura na porównywalnym poziomie, zarówno pod względem stylu, jak i zawartości. Wampiriada skierowana była do młodszych czytelniczek, ale to taka sama chała. Przeczytałam pierwszą część "Greya", bardziej z rozpędu, niż z chęci poznania zakończenia. Poza tym nie lubię porzucać książek, choćby najgorszych, przeczytanych tylko częściowo :) Do tej pory nie przebrnęłam jedynie przez "Starą baśń" i "Intruza" popełnionego przez autorkę sagi "Zmierzch".
Tak durnych i nudnych opisów scen erotycznych, czy wręcz pornograficznych, nie miałam okazji jeszcze czytać... Nawet romansidła typu Harlequin, które zdarzało mi się czytywać dla odpoczynku między literaturą SF, były o niebo lepiej napisane niż ten gniot. Historia świeżo upieczonej amerykańskiej absolwentki, która przetrwała bez skazy przez okres liceum i studiów, niezdarnej i średnio rozgarniętej (mimo wysokiego mniemania o sobie), zauroczonej tajemniczym panem Greyem... Matko, co za nuda!!! Ta panna nawet nie ma własnej kiecki, żeruje na znacznie bogatszej przyjaciółce, ale dziwnym trafem o tym, jak się czuje "kobieta lekkich obyczajów" dowiaduje się dopiero, kiedy Grey obdarowuje ją kolejnymi prezentami... Bez komentarza...

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

Bardzo sprawnie ujęta opinia na temat książki! Popieram! Jak czytałam Kalicińską to myślałam że mnie szlag trafi jak ta kobieta pisze.
Co do EL James, to jej książki po prostu są lekkie i o to właśnie chodzi. Książki również obie szybko pochłonęłam i czekam na 3 tom. Ja tam nie mam z tym jakiegoś problemu. Mam ochotę i takie coś przeczytać, bo lubię! A jak będę chciała przeczytać coś oł, ęł poważnego to zakupię sobie podręcznik do fizyki kwantowej. Każdy krytykuje a po kątach, na kanapie w Empiku czyta ;)
Karolina Ł.:
Wklejam swój post z grupy "Dobra literatura"

Ok, przeczytałam :) obie części, po polsku.
uwaga! mogą być spojlery.

Czego się spodziewałam? tekstu na poziomie grocholi czy kalicińskiej- fatalnego języka, niewciągającej akcji, jednym słowem- szmiry.
Tymczasem książka bardzo przyjemnie mnie zaskoczyła. Po pierwsze napisana jest poprawnie, tłumaczenie też nie jest złe- ale nie wiem, jaki jest oryginał.
Pewną hmmm infantylność myśli i wypowiedzi Any doskonale rozumiem. Dziewczyna jest młodziutka, niedoświadczona, niepewna siebie i mówi dokładnie to, co myśli. A myśli ma rozbiegane, niepozbierane. Czuje się w tym układzie niepewnie, bo nie ma doświadczenia w kontaktach damsko- męskich. Postępuje często nierozważnie i niepoprawnie :). Sposób jej wypowiadania się w ogóle mi nie przeszkadza, bo wiem, że to stylizacja.
Po drugie- książka niesamowicie wciąga. Nie wiem, czy wszystkich, ale mnie na pewno. Obie części po prostu połknęłam. Opis kontaktów Greya i Any jest w pewien sposób hipnotyzujący. Kibicowałam Anie jak pensjonarka :)) Może też swoje robi postać Greya? podoba mi się taki typ mężczyzny, zatem może stąd ta fascynacja?

Teraz wady:
straszliwie to nieprawdopodobne... taka bajka o Kopciuszku. W zasadzie nie wiem, czemu Grey już na początku zakochał się w Anie, a ona w nim. Owszem, to ładna para, ale do zakochania i tak silnej fascynacji potrzeba czegoś więcej, a tutaj tego "więcej" po prostu nie było. Oni się widzieli i stale uprawiali seks. O ile rozumiem niedoświadczoną Anastazję, że się zakochała- Grey jest przystojny, bogaty, tajemniczy, bardzo dobry w łóżku, to Greya nie rozumiem. Ana w żaden sposób mu się nie zaprezentowała z dobrej strony- ot, niedoświadczona panienka.

następna wada- seks opisany w książce jest hmmm kiepski. Może w trzeciej części się rozkręcą? po tak doświadczonym mężczyznie, jak Grey spodziewałabym się większych umiejętności i fantazji. Dla fanów BDSM opisy seksu mogą się wydać śmieszne, bo nie wyczerpują nawet 1/100 tematu. Jesli pani E.L.James pisała to z głowy bazując na swoich pragnieniach i doświadczeniach, to moim zdaniem powinna popracować nad jednym i drugim.
A już w ogóle nieprawdopodobne wydaje mi się że tak niedoświadczona seksualnie Ana jest tak wydajną partnerką.

konto usunięte

Temat: Fenomen "50 Shades of Grey"

i jak tak czytam te opisy, że książka jest gniotem i każdy spodziewał się np. Tołstoja, to trochę mi się przypomina akcja jak wchodził do kin Grindhouse Tarantino (Deathproof i Planet Terror)- dwa filmy które były hołdem dla kina klasy C, D.
Wszyscy jechali równo po tych filmach, że szmira, że gnioty, że coś tam, że sztuczna krew. Zapomnieli po drodze o tym, że te filmy miały być takie i basta. Tarantino bawi się kinem i wszystkim co z nim związane. Więc taka Pani EL James też się bawi, tyle że słowem. Ot co!

Następna dyskusja:

F I L M -- Fifty Shades o...




Wyślij zaproszenie do