Michał Z. inexperrectus
Temat: eClicto
Agata Płatek:
Panie Michale - wpadł pan w pułapkę utożsamiania wartości jaką jest książka z jej atrybutami zewnętrznymi. A przecież ksiązka to przede wszystkim treść, a nie codex czy inna postać.
Ponadto proszę pamiętać, że są także podręczniki, literatura fachowa - jeśli przeszkadza panu przyswajanie literatury pięknej z e-booka, to chyba nieco łagodniej podejdzie pan do literatury bardziej użytkowej?
Pani Agato. To raczej Pani wpada w pułapkę utożsamiania książki tylko z jej treścią. Owszem, zgadzam się, treść jest najważniejsza, ale o jakości jej odbioru decydują inne ważne elementy. Atrybuty fizyczne książki odgrywają decydującą rolę w procesie przyswajania treści. Treść zapośredniczona przez ekran komputera (czy omawianego komputerka) traci swój potencjał użytkowy. Zapach książki, jej wygląd, możliwość dotyku: to wszystko ma znaczenie w procesie przyswajania treści. Brzmi staroświecko, prawda? Ale proszę poczytać Pierre'a Bourdieu, tudzież nowiutką książkę (nie wydaną w Polsce) pt. "The case of books" Roberta Darntona. I nie ma tu znaczenia czy jest to literatura piękna czy naukowa: i tu i tu mamy do czynienia z kulturą symboliczną, której rolą jest przemiana naszej świadomości, bez której nie ma szans na dalszy rozwój.
Dlaczego tak bardzo upieram się przy moim stanowisku? Bo uważam, że książka (książka - nie tekst książki rzucony na ekranik) jest najważniejszym dobrem kulturowym, decydującym o rozwoju podmiotu.