Aleksandra P.

Aleksandra P. Specjalista HR

Temat: Czy książki są za drogie?

Jolanta I.:
Aleksandra P.:
Przeciętny Kowalski czyta jedną książkę rocznie, a mimo to go te ceny strasznie uwierają.
A może nie czyta, bo są drogie? Brałaś to pod uwagę?
Brałam, brałam. I doszłam do wniosku, że ceny książek są na szarym końcu listy powodów, dla których mamy taki statystyki czytelnictwa jakie mamy.
Tylko proszę nie pisz, że są też biblioteki, bo to nie jest rozwiązanie problemu.
Rozwiązaniem nie jest też ciągłe narzekanie na GL, jak to jest źle i drogo. No chyba, że chcesz tu zebrać milion podpisów i złożyć inicjatywę ustawodawczą w Sejmie :)

To inaczej: nie zarabiam średniej krajowej a znacznie więcej, czytam pow.50 książek rocznie korzystając z dość dobrze zaopatrzonej biblioteki co nie jest standardem w innych miastach.
W ciągu roku kupuje kilka książek-max 10 i nadal uważam, że książki w PL są za drogie, dziwne? Nie sądzę.
Mało tego jakoś nie wydaje mi się, żebym była odosobniona w tej opinii, Agnieszka kilka postów wyżej ładnie to podsumowała:
http://www.goldenline.pl/grupy/Literatura_kino_sztuka/...
Wniosek propagandowy:
No tak, przecież w Polsce wszystko jest najtańsze: książki, paliwo, nieruchomości, koszty życia itd.

Edt.Bardzo mnie cieszy, że obie uważacie, iż ceny książek są w PL odpowiednie-pogratulować wysokiego standardu życia:), jednak przypuszczam, że jesteście w mniejszości.
Jaki jest Twój cel w tym wątku, Jola? Przedstawienie swojego zdania? Zrobiłaś to już wielokrotnie, znamy je doskonale. Chyba nie jest nim dyskusja, bo jak sama stwierdziłaś autorytarnie, to, że książki są za drogie, zostało już stwierdzone i nie ma nad czym deliberować.

Chcesz koniecznie przekonać innych, że to Twoja opinia słuszna? Ale dlaczego?
Może jakimś rozwiązaniem będzie przejście do porządku dziennego nad tym, że jest na świecie ta mniejszość, jak piszesz, czyli ludzie, którzy mają inny punkt widzenia niż Twój i nie ma co liczyć na absolutną jednomyślność. Różnica zdań to nie koniec świata, a opinia odmienna od Twojej to nie osobisty afront.
Tomasz Kaczanowski

Tomasz Kaczanowski Ot, programista

Temat: Czy książki są za drogie?

Aleksandra P.:
Chcesz koniecznie przekonać innych, że to Twoja opinia słuszna? Ale dlaczego?
Może jakimś rozwiązaniem będzie przejście do porządku dziennego nad tym, że jest na świecie ta mniejszość, jak piszesz, czyli ludzie, którzy mają inny punkt widzenia niż Twój i nie ma co liczyć na absolutną jednomyślność. Różnica zdań to nie koniec świata, a opinia odmienna od Twojej to nie osobisty afront.

Co nie oznacza, że nie może wyrazić swojego zdania. Dodatkowo był podany argument, do którego jeśli się chce dyskutować powinno się odnieść (np pokazać, że jest to manipulacja, albo źródło jest niewłaściwe, bo są to zafałszowane dane), a nie wytykać komuś, że odważył wyrazić, to co uważa. Choć stać mnie, to nie uważam, że powinienem być traktowany jako dojna owca, bo większość klientów na to pozwala. Czas przekonać się jak traktowani są klienci w innych krajach i ile płaci tam za te same produkty. I wychodzi, że płacimy często więcej za rzeczy o niższej jakości i to często kwotowo, a nie tylko względem naszych wypłat. Książki są tylko jednymi z towarów.

konto usunięte

Temat: Czy książki są za drogie?

Agnieszka G.:
Zobacz ile kosztuje książka w stosunku do zarobków w UE a ile w Polsce. Porównaj RELATYWNIE do zarobków.

OK. Książka akademicka w USA (polecam np. Amazon) to bardzo często koszt od $100 do kilkuset. I to wcale nie jakieś wysokie, prawnicze działki. W Polsce można książki nabyć od 30zł do 50 - 80 (przypadek twardej oprawy, ładnego wydawnictwa. Dalej chcesz się licytować?

Owszem, beletrystykę na Amazonie można dostać i za dolara (a nawet mniej, jest też sporo promocji za $0.00), ale tu nie ma co narzekać. Większość tych książek to ebooki indie. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i Polacy zaczęli w ten sposób swoje wydawać. Jeśli jednak śledzić rynek uważniej, to natrafisz na opór, bo nie jesteś Pilipiukiem ani Sapkowskim i to, co napiszesz będzie uznane co najwyżej za "gówno". Chyba, że akurat faktycznie wpiszesz się w ambitny nurt, ale z tego nie wyżyjesz. Harlekiny to koszt 10zł. Że śmieć? Lepiej czytać takie "śmiecie" niż nie czytać w ogóle, a potencjalnych odbiorców romansów właściwie jest całkiem sporo i nie widzę powodu, dla którego całe grupy nie miałyby czytać Harlekinów. Ale nie czytają :)

Jeden czyta jedną książkę w miesiącu, inny dziesięć.

To nie jest argument. Jak zacznę kupować sobie 300 pudełek zapałek dziennie, to też mi wyjdzie horrendalna suma w skali miesiąca. Natomiast jeśli mówimy o problemie z czytelnictwem w kontekście ceny to też nie mówimy o kupowaniu 50 książek w miesiącu, ale o przeczytaniu choćby kilku książek w skali roku. Tutaj taka cena jest jak najbardziej na tak i tłumaczenie, że się nie czyta, bo drogo, jest śmieszne.

w Polsce
http://www.empik.com/666-do-mroku-gong-robert,p1103838...

No tak, bo Empik to jedyna książkownia :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 26.07.15 o godzinie 12:26

konto usunięte

Temat: Czy książki są za drogie?

Jeśli komuś drogo, a może e-booki po angielsku:

http://ebookdaily.com/free-kindle-ebooks/
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Czy książki są za drogie?

Katarzyna W.:
Agnieszka G.:
Zobacz ile kosztuje książka w stosunku do zarobków w UE a ile w Polsce. Porównaj RELATYWNIE do zarobków.

OK. Książka akademicka w USA (polecam np. Amazon) to bardzo często koszt od $100 do kilkuset. I to wcale nie jakieś wysokie, prawnicze działki. W Polsce można książki nabyć od 30zł do 50 - 80 (przypadek twardej oprawy, ładnego wydawnictwa. Dalej chcesz się licytować?

Tak, bo książki akademickie nie są dla mas, o ile dobrze pamiętam. To po pierwsze, dalej, taki Amerykanin zarabia przykładowo:

http://biznes.newsweek.pl/placa-minimalna-ameryka-usa-...

I jest jak mówię, akademickie rzeczy są dla bardzo wąskiej grupy, więc dlaczego cena ma dziwić?

W Polsce też tanio nie ma:
https://www.profinfo.pl/f/lexisnexis:31964,e,155/

https://czytomaniak.wordpress.com/2010/08/07/ceny-ksiaz...

Owszem, beletrystykę na Amazonie można dostać i za dolara (a nawet mniej, jest też sporo promocji za $0.00), ale tu nie ma co narzekać. Większość tych książek to ebooki indie. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i Polacy zaczęli w ten sposób swoje wydawać. Jeśli jednak śledzić rynek uważniej, to natrafisz na opór, bo nie jesteś Pilipiukiem ani Sapkowskim i to, co napiszesz będzie uznane co najwyżej za "gówno". Chyba, że akurat faktycznie wpiszesz się w ambitny nurt, ale z tego nie wyżyjesz. Harlekiny to koszt 10zł. Że śmieć? Lepiej czytać takie "śmiecie" niż nie czytać w ogóle, a potencjalnych odbiorców romansów właściwie jest całkiem sporo i nie widzę powodu, dla którego całe grupy nie miałyby czytać Harlekinów. Ale nie czytają :)

Jakbym miała na siłę czytać Harlekiny i do tego je kupować, to bym sobie darowała i jednak podreptałabym do biblioteki lub do znajomych. Zrozum, że nikt nie kupuje przymusowo książek, bo cena tylko chce kupić to, co go interesuje.

Jeden czyta jedną książkę w miesiącu, inny dziesięć.

To nie jest argument. Jak zacznę kupować sobie 300 pudełek zapałek dziennie, to też mi wyjdzie horrendalna suma w skali miesiąca. Natomiast jeśli mówimy o problemie z czytelnictwem w kontekście ceny to też nie mówimy o kupowaniu 50 książek w miesiącu, ale o przeczytaniu choćby kilku książek w skali roku. Tutaj taka cena jest jak najbardziej na tak i tłumaczenie, że się nie czyta, bo drogo, jest śmieszne.

Ciągle mówimy o kupowaniu.

Odsyłam do minimalnej pensji w Polsce i reszty cen. Śmieszne to jest wyśmiewanie tych, którzy twierdzą, ze w Polsce książki są drogie. Są, tak samo jak paliwo, ubranka dziecięce i inne rzeczy. Kolejny raz tłumaczę coś takiego, jak REALNA siła nabywcza danej wypłaty z jakiegoś kraju + ilość dóbr na jakie można sobie pozwolić.

Irlandczyk zarabia minimalnie ok. 1300 euro na rękę, benzyna na stacji kosztuje 1,40 euro, wynajem DOMU na miesiąc, to ok. 500-600 euro (a ponoć Irlandia to jeden z najdroższych krajów w Europie).
Książki relatywnie do zarobków i tak tańsze:
http://www.books.ie/

Polak do ręki dostanie też coś ok 1300 zł (z najniższej) a za paliwo płaci na stacji 4,60 zł. Jak w Polsce wynajmiesz DOM na miesiąc za 600 zł, to gratuluję.

Nadal nie widzisz różnicy?

Jeden woli książkę kupić, inny wypożyczy. Chodzi mi o tych pierwszych, którzy nie zarabiają jak krezusy (a takich jest większość w Polsce).
http://www.empik.com/666-do-mroku-gong-robert,p1103838...

No tak, bo Empik to jedyna książkownia :)

Wzięłam pierwszy przykład z brzegu na Google, sama doskonale wiesz, o co mi chodziło.Ten post został edytowany przez Autora dnia 26.07.15 o godzinie 15:45

konto usunięte

Temat: Czy książki są za drogie?

Agnieszka G.:
Tak, bo książki akademickie nie są dla mas, o ile dobrze pamiętam. To po pierwsze, dalej, taki Amerykanin zarabia przykładowo:

Nie są dla mas, ale jednak w Polsce są o wiele tańsze. Poza tym jak pisałam. Cenowy rynek w Polsce jest podyktowany selektywnością autorów. Sama pisałaś, że nie chcesz Harlekinów. Otóż Amerykanie czytają również takie książki i nie narzekają. Jeśli chcesz coś lepszego, płacisz więcej. To chyba jasne. To tak jak pójść do jakiegoś Toda i powiedzieć, że chcesz buty za darmo, bo w marketach na Zachodzie są tańsze.

I jest jak mówię, akademickie rzeczy są dla bardzo wąskiej grupy, więc dlaczego cena ma dziwić?

http://www.amazon.de/Traditional-Kyokushin-Karate-Knoc...

To pewnie też książka dla niszowych inteligentów i akademików a nie dla masy? W Polsce tę samą książkę dostaniesz za ok. 30zł.

Jakbym miała na siłę czytać Harlekiny i do tego je kupować, to bym sobie darowała i jednak podreptałabym do biblioteki lub do znajomych. Zrozum, że nikt nie kupuje przymusowo książek, bo cena tylko chce kupić to, co go interesuje.

j.w. chcesz coś lepszego - płacisz więcej.

Odsyłam do minimalnej pensji w Polsce i reszty cen. Śmieszne to jest wyśmiewanie tych, którzy twierdzą, ze w Polsce książki są drogie. Są, tak samo jak paliwo, ubranka dziecięce i inne rzeczy. Kolejny raz tłumaczę coś takiego, jak REALNA siła nabywcza danej wypłaty z jakiegoś kraju + ilość dóbr na jakie można sobie pozwolić.

Średnia płaca w Polsce to ponad 4000zł. To, co podaje się jako dane Irlandii nie do końca tak wygląda. Tylko niektóre sektory mają gwarantowaną minimalną, w innych zależy to od umowy między pracownikiem a pracodawcą. Niemniej nawet kupić sobie przy 1440euro książek za 50 euro a kupić przy 1200zł książek za 20, różnica w ilości jest spora. Problemem jest to, jakie książki chcesz, ale nie manipuluj.
Na Zachodzie ceny książek głównie spadły przez obecność autorów indie. A Ty przecież chłamu nie chcesz czytać. To jest właśnie polskie. Za darmo i najlepszej jakości. Tymczasem ciekawe, z czego gospodarka ma się potem kręcić, skoro nikt nie chce oddać nawet grosza, jednocześnie mając kosmiczne wymagania co do jakości.
Polak do ręki dostanie też coś ok 1300 zł (z najniższej) a za paliwo płaci na stacji 4,60 zł. Jak w Polsce wynajmiesz DOM na miesiąc za 600 zł, to gratuluję.
Nadal nie widzisz różnicy?

Momencik. http://www.poloniairlandia.pl/informacje-irlandia/irla...

Przy 1440euro chcesz wynająć sobie mieszkanie w Irlandii za grosze? Czy znowu manipulujesz zestawiając "dom" w Polsce z jakąś irlandzką norą? Bo cenowo przy minimalnej wychodzi podobnie. Zarabiasz 1300zł w Polsce i musisz wydawać na paliwo? Przy minimalnej zwykle albo masz busa do pracy albo pracę na miejscu. Wydatki dopasowuje się do standardu życia i nie inaczej jest w innych państwach. Z tego co piszesz mam raczej wrażenie (może mylne), że tu ma miejsce jakaś roszczeniowość. Masz za mało pieniędzy do standardu, który byś chciała mieć. Tylko, że to jest subiektywne i ma się nijak do tego, czy obiektywnie książki są drogie.

No tak, bo Empik to jedyna książkownia :)

Wzięłam pierwszy przykład z brzegu na Google, sama doskonale wiesz, o co mi chodziło.

Wzięłaś przykład z Google, ale ten najdroższy. Narzekasz na ceny książek, a podajesz przykłady z Empiku. Mam rozumieć, że nie masz pieniędzy, ale tam robisz zakupy, czy że próbujesz manipulować? W Dedalusie niezłą książkę nabędziesz za 15zł.
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Czy książki są za drogie?

Katarzyna W.:
Agnieszka G.:
Tak, bo książki akademickie nie są dla mas, o ile dobrze pamiętam.
Nie są dla mas, ale jednak w Polsce są o wiele tańsze. Poza tym jak pisałam. Cenowy rynek w Polsce jest podyktowany selektywnością autorów. Sama pisałaś, że nie chcesz Harlekinów.

Jak rozumiem sama w nich lubujesz, skoro tak namawiasz? :P
Otóż Amerykanie czytają również takie książki i nie narzekają.

Dlatego są tacy tępi i przerasta ich obsługa kubka z kawą i na instrukcji obsługi suszarki i mikrofalówki mają napisane, żeby nie wkładać dzieci i zwierząt.
Jeśli chcesz coś lepszego, płacisz więcej. To chyba jasne. To tak jak pójść do jakiegoś Toda i powiedzieć, że chcesz buty za darmo, bo w marketach na Zachodzie są tańsze.

Chcesz być prawnikiem? płać więcej :P
I jest jak mówię, akademickie rzeczy są dla bardzo wąskiej grupy, więc dlaczego cena ma dziwić?

http://www.amazon.de/Traditional-Kyokushin-Karate-Knoc...

To pewnie też książka dla niszowych inteligentów i akademików a nie dla masy? W Polsce tę samą książkę dostaniesz za ok. 30zł.

Jedna jaskółka wiosny nie czyni.
Jakbym miała na siłę czytać Harlekiny i do tego je kupować, to bym sobie darowała i jednak podreptałabym do biblioteki lub do znajomych. Zrozum, że nikt nie kupuje przymusowo książek, bo cena tylko chce kupić to, co go interesuje.

j.w. chcesz coś lepszego - płacisz więcej.
https://www.profinfo.pl/prawo/cywilne/cywilne---ogolne/...
Tanio przecież :P

Chcesz być prawnikiem? płać za książki więcej, bo będziesz i tak krocie zarabiać :P
Odsyłam do minimalnej pensji w Polsce i reszty cen. Śmieszne to jest wyśmiewanie tych, którzy twierdzą, ze w Polsce książki są drogie. Są, tak samo jak paliwo, ubranka dziecięce i inne rzeczy. Kolejny raz tłumaczę coś takiego, jak REALNA siła nabywcza danej wypłaty z jakiegoś kraju + ilość dóbr na jakie można sobie pozwolić.

Średnia płaca w Polsce to ponad 4000zł.

To jak podawanie długości członka razem z kręgosłupem. Mówimy o płacy minimalnej, którą nadal wielu w Polsce dostaje i wynosi obecnie 1750 brutto.
To, co podaje się jako dane Irlandii nie do końca tak wygląda. Tylko niektóre sektory mają gwarantowaną minimalną, w innych zależy to od umowy między pracownikiem a pracodawcą.

Czytanie ze zrozumieniem się kłania. Mówimy ciągle o płacy minimalnej.
Niemniej nawet kupić sobie przy 1440euro książek za 50 euro a kupić przy 1200zł książek za 20, różnica w ilości jest spora. Problemem jest to, jakie książki chcesz, ale nie manipuluj.

Po pierwsze, sama manipulujesz ceną wynajmu domu, akurat w Irlandii byłam, więc wiem, jakie tam są realia, tak samo jak w UK. I nadal nie rozumiesz ceny relatywnej do zarobków.

Masz przykładowo, bo ręce opadają:
http://www.daft.ie/lettings/24-hillview-grove-letterke...
Na Zachodzie ceny książek głównie spadły przez obecność autorów indie. A Ty przecież chłamu nie chcesz czytać. To jest właśnie polskie. Za darmo i najlepszej jakości. Tymczasem ciekawe, z czego gospodarka ma się potem kręcić, skoro nikt nie chce oddać nawet grosza, jednocześnie mając kosmiczne wymagania co do jakości.
Polak do ręki dostanie też coś ok 1300 zł (z najniższej) a za paliwo płaci na stacji 4,60 zł. Jak w Polsce wynajmiesz DOM na miesiąc za 600 zł, to gratuluję.
Nadal nie widzisz różnicy?

Momencik. http://www.poloniairlandia.pl/informacje-irlandia/irla...

No tak, ceny z Warszawy i Dublina też mogę podać. Mówię o normalnym miejscu a nie stolicy, link powyżej dla przykładu.

Przy 1440euro chcesz wynająć sobie mieszkanie w Irlandii za grosze? Czy znowu manipulujesz zestawiając "dom" w Polsce z jakąś irlandzką norą?

Ile Ci jeszcze tłumaczyć o wynajmie DOMU w Irlandii? następne 10 linków wkleić?
http://www.daft.ie/lettings/3-carnamuggagh-letterkenny...
Bo cenowo przy minimalnej wychodzi podobnie. Zarabiasz 1300zł w Polsce i musisz wydawać na paliwo? Przy minimalnej zwykle albo masz busa do pracy albo pracę na miejscu. Wydatki dopasowuje się do standardu życia i nie inaczej jest w innych państwach. Z tego co piszesz mam raczej wrażenie (może mylne), że tu ma miejsce jakaś roszczeniowość. Masz za mało pieniędzy do standardu, który byś chciała mieć. Tylko, że to jest subiektywne i ma się nijak do tego, czy obiektywnie książki są drogie.

Jak zarabiasz 4000 to co się dziwić, że dla Ciebie wszystko jest tanie :) I masz mylne wrażenie. Trzeźwa ocena kosztów i wydatków to nie roszczeniowość. I nie zarabiam minimalnej, żebyś za chwilę nie pomyślała w taki sposób :)
Wzięłaś przykład z Google, ale ten najdroższy. Narzekasz na ceny książek, a podajesz przykłady z Empiku. Mam rozumieć, że nie masz pieniędzy, ale tam robisz zakupy, czy że próbujesz manipulować? W Dedalusie niezłą książkę nabędziesz za 15zł.

Nie obracaj kota ogonem :) wiesz doskonale, o co chodzi, tylko usiłujesz na swoje przekręcić :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 26.07.15 o godzinie 16:18

konto usunięte

Temat: Czy książki są za drogie?

Agnieszka G.:
Jak rozumiem sama w nich lubujesz, skoro tak namawiasz? :P

Zdarzyło mi się czytać i nie demonizowałabym tego. Stawianie się wyżej ponad innymi tylko dlatego, że nie czyta się Harlekinów jest słabe i zakrawa na ukrywanie kompleksów. Zwłaszcza, że jakością w sumie dużo nie odbiegają od np. Charakterów. Tak, wiem, to czasopismo, ale jednak długo było uznawane za całkiem niezłej jakości. Chodzi o to, żeby czytelnictwo się rozwijało, a nie o to, żeby całe społeczeństwo czytała Prousta.
Dlatego są tacy tępi i przerasta ich obsługa kubka z kawą i na instrukcji obsługi suszarki i mikrofalówki mają napisane, żeby nie wkładać dzieci i zwierząt.

I tu w zasadzie powinnyśmy zakończyć dyskusję, bo ja jestem daleka od tego, że kogoś uznać za tępego dlatego, że nie czyta traktatów filozoficznych. Choć jeślibym się chciała przyczepić, to zapewne nie raz przyłapałabym kogoś takiego na bezmyślności w codziennym życiu.

Chcesz być prawnikiem? płać więcej :P
I jest jak mówię, akademickie rzeczy są dla bardzo wąskiej grupy, więc dlaczego cena ma dziwić?

Tak samo jak rzeczy lepsze są droższe od gorszych, ale nie rozumiem dlaczego Ciebie to dziwi?

Jedna jaskółka wiosny nie czyni.

Po prostu doszukujesz się za wszelką cenę dowodów na to, że książki są drogie. Tymczasem to zależy jedynie od tego, jaką książkę chcesz dostać i gdzie.
https://www.profinfo.pl/prawo/cywilne/cywilne---ogolne/...
Tanio przecież :P

Mówisz, że drogo? Znajdź w Polsce książkę za tyle:
http://www.amazon.com/Landmark-Briefs-Arguments-Suprem...

A i to nie jest najdroższa.

Czytanie ze zrozumieniem się kłania. Mówimy ciągle o płacy minimalnej.

Vice versa. Do minimalnej odniosłam się niżej. Chodziło jedynie o to, że średnia w Irlandii to niecałe 3tys. euro. W skali globalnej, jakkolwiek by nie porównywać (średnia do średniej, minimalna do minimalnej) w ogólnym rozrachunku wyjdzie podobnie.

Po pierwsze, sama manipulujesz ceną wynajmu domu, akurat w Irlandii byłam, więc wiem, jakie tam są realia, tak samo jak w UK. I nadal nie rozumiesz ceny relatywnej do zarobków.

Sama pisałaś o wynajmowaniu domu xD
Masz przykładowo, bo ręce opadają:
http://www.daft.ie/lettings/24-hillview-grove-letterke...

No i co? 550 euro. Z 1440 minimalnej to mało? Praktycznie połowę masz z głowy na dzień dobry. Podobnie jak u nas.

Co to jest normalne miejsce? W moim mieście bez problemu za 500zł możesz sobie wynająć całe mieszkanie dwupokojowe.
Jak zarabiasz 4000 to co się dziwić, że dla Ciebie wszystko jest tanie :) I masz mylne wrażenie. Trzeźwa ocena kosztów i wydatków to nie roszczeniowość. I nie zarabiam minimalnej, żebyś za chwilę nie pomyślała w taki sposób :)

Nie napisałam że zarabiam 4000. Projektujesz :P Pewnie zarabiam mniej niż Ty. A dla mnie książki nie są drogie. Dla Ciebie są. Ciekawe xD

Nie obracaj kota ogonem :) wiesz doskonale, o co chodzi, tylko usiłujesz na swoje przekręcić :)

Nie wiem czy wiem o co chodzi. Podajesz jakieś ceny przykładowe, ok. Ale skoro rozmawiamy o cenach i generalizujemy, to uśrednij to jednak. Nie tylko my dwie bierzemy udział w tej dyskusji, przynajmniej teoretycznie ;)
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Czy książki są za drogie?

Ja o minimalnej płacy, Ty o średniej.
Ja o cenie wynajmu całego domu, Ty mieszkania.
Ja o cenie zwykłych książek, Ty o akademickich.

No i jak tu się dogadać? :-P

Relatywnie do minimalnej pensji mamy drogo. Niemniej komu zależy i tak znajdzie sposób, żeby poczytać. Tylko patrząc na ceny, niedługo to będzie kolekcjonerskie hobby :-)

konto usunięte

Temat: Czy książki są za drogie?

Agnieszka G.:
Ja o minimalnej płacy, Ty o średniej.
Ja o cenie wynajmu całego domu, Ty mieszkania.
Ja o cenie zwykłych książek, Ty o akademickich.


Nie, ja mówiłam i o średniej, i o minimalnej. Z domem ok, nie zrozumiałam Cię xD Myślałam, że porównywałaś mieszkanie w Irlandii do domu w Polsce. Tylko tam chyba ogólnie budownictwo trochę inaczej wygląda? No i jednak dom to nie książka. Jakby się tak czepiać, to gdzie się leczyłaś? W Polsce czy Irlandii? Bo moja przyjaciółka jednak ucieka do lekarza do Polski, choć teoretycznie stać ją na zagraniczne wojaże ;)
I nie, nie o cenie TYLKO akademickich. Karate to też nie akademicka książka tylko zwykła książka o karate dla zwykłych ludzi, którzy lubią się poboksować. Niemniej książki akademickie to jakby nie było ambitniejsza "literatura", więc myślę, że poziom powinien Cię zadowalać. Natomiast problem pojawia się, kiedy mówisz o "zwykłych" książkach (co to są zwykłe książki?)
Relatywnie do minimalnej pensji mamy drogo. Niemniej komu zależy i tak znajdzie sposób, żeby poczytać. Tylko patrząc na ceny, niedługo to będzie kolekcjonerskie hobby :-)

albo o tym że (obiektywnie) są "drogie". Ja tej drożyzny zwyczajnie nie widzę, a przyjęte 30zł jest też niejednokrotnie ceną na wyrost. Za te 6 funtów, które pokazywałaś nie widzę książek jakichś specjalnie wysokich lotów. W Polsce jak poszukasz, za 5zł też dostaniesz. Ja jakiś czas temu kupiłam sobie z 9 książek Fleszarowej Muskat za 5 czy 6zł każda. Bardzo fajne wydanie.

Jak dla mnie bardziej problemem jest to, że przyjmujesz, że chcesz tych książek więcej. W ten sposób nie wiadomo, ile by się nie zarabiało to zawsze może na książkę nie wystarczyć. Bo dojdzie inne hobby. Wydasz na Alpy i jachty i na książkę już nie będzie ;) No i to, że mówisz o tym kupowaniu hurtowo, a mi bardziej chodzi o to tłumaczenie się, że się nie czyta, bo książki są drogie. To jest właśnie dla mnie największy bullshit.
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Czy książki są za drogie?

Katarzyna W.:
Nie, ja mówiłam i o średniej, i o minimalnej. Z domem ok, nie zrozumiałam Cię xD Myślałam, że porównywałaś mieszkanie w Irlandii do domu w Polsce. Tylko tam chyba ogólnie budownictwo trochę inaczej wygląda? No i jednak dom to nie książka. Jakby się tak czepiać, to gdzie się leczyłaś? W Polsce czy Irlandii? Bo moja przyjaciółka jednak ucieka do lekarza do Polski, choć teoretycznie stać ją na zagraniczne wojaże ;)

Nie wiem co ma piernik do wiatraka w kwestii lekarzy i do czego pijesz z leczeniem, bo wbrew pozorom polskich lekarzy na wyspach nie jest mało :)
Napisałam tylko, że znam realia wyspowe i prawda jest taka, że w większości przypadków oni tu wynajmują domy (mieszkania są zwykle dostępne tylko w największych miastach i centrach małych miasteczek, reszta to domy na zasadzie bungalowu, wolnostojące jednopiętrowe lub połowy bliźniaków). Odniosłam się do ceny wynajmu i chyba sama przyznasz, że wynajem domu w Irlandii w stosunku nawet do wynajmu mieszkania w Polsce relatywnie do zarobków wychodzi jednak taniej na wyspie.
I nie, nie o cenie TYLKO akademickich. Karate to też nie akademicka książka tylko zwykła książka o karate dla zwykłych ludzi, którzy lubią się poboksować. Niemniej książki akademickie to jakby nie było ambitniejsza "literatura", więc myślę, że poziom powinien Cię zadowalać. Natomiast problem pojawia się, kiedy mówisz o "zwykłych" książkach (co to są zwykłe książki?)

Poziom? odniosłam się tylko do Twojego przykładu z Harlekinami. Swoje czasy studiów mam dawno za sobą, więc i literatura akademicka mnie nie rusza, chociaż ostatnio z ciekawości sięgnęłam po fachową książkę odnośnie sekcji zwłok, w ramach fascynacji kryminalistyką.

Dostępne w większości księgarń, to są zwykłe książki. I nie stawiam ich na równi z fachową literaturą akademicką, która potrafi swoje kosztować zarówno u nas jak i za granicą a jest kierowana do naprawdę wąskiego grona odbiorców. Coś jak ręczna robota, mało egzemplarzy= mało klientów=wysoka cena. I tej zasady rynku nie zmienisz :)
albo o tym że (obiektywnie) są "drogie". Ja tej drożyzny zwyczajnie nie widzę, a przyjęte 30zł jest też niejednokrotnie ceną na wyrost. Za te 6 funtów, które pokazywałaś nie widzę książek jakichś specjalnie wysokich lotów. W Polsce jak poszukasz, za 5zł też dostaniesz. Ja jakiś czas temu kupiłam sobie z 9 książek Fleszarowej Muskat za 5 czy 6zł każda. Bardzo fajne wydanie.

A widzisz, zajrzałam na stronę Merlina:
http://merlin.pl/ksiazki/bestsellery/browse/bestseller...

Z jakich cen poprzeceniane? gdyby nie promocja, kupno 2 książek masz w większości przypadków powyżej 100 zł. Ziarnko do ziarnka.

42,19 zł z 64,90 zł "Kuchnia Słowian"
31,99 zł z 39,90 zł "Z dala od zgiełku"
44,99 zł a 54,90 zł "Teraz '44 historie"
47,99 zł z 64,90 zł "Czarodziejska góra"
38,94 zł z 59,90 zł "Samo sedno. Kipi kasza"
44,85 zł z 69,00 zł "Jadłonomia"

Owszem, zgodzę się z faktem, że jak poszukasz, to znajdziesz.
Jak dla mnie bardziej problemem jest to, że przyjmujesz, że chcesz tych książek więcej. W ten sposób nie wiadomo, ile by się nie zarabiało to zawsze może na książkę nie wystarczyć. Bo dojdzie inne hobby. Wydasz na Alpy i jachty i na książkę już nie będzie ;) No i to, że mówisz o tym kupowaniu hurtowo, a mi bardziej chodzi o to tłumaczenie się, że się nie czyta, bo książki są drogie. To jest właśnie dla mnie największy bullshit.

Raczej problemem jest to, że w hierarchii potrzeb zwykłego Kowalskiego kultura i rozrywka spadną zawsze na ostatnie miejsce, kiedy najpierw będzie musiał zająć się przyziemnymi sprawami.
Inną sprawą jest to, że książka przestała być dla wielu rozrywką, bo zastąpiła ją medialna papka telewizyjno-internetowa.

Jak stać Cię na Alpy i jacht, to i na książki :)

konto usunięte

Temat: Czy książki są za drogie?

Agnieszka G.:
Nie wiem co ma piernik do wiatraka w kwestii lekarzy i do czego pijesz z leczeniem, bo wbrew pozorom polskich lekarzy na wyspach nie jest mało :)

Chodziło o cenę ewentualnego leczenia. Ale to na marginesie. Nieważne akurat w temacie książkowym.
Poziom? odniosłam się tylko do Twojego przykładu z Harlekinami. Dostępne w większości księgarń, to są zwykłe książki. I nie stawiam ich na równi z fachową literaturą akademicką, która potrafi swoje kosztować zarówno u nas jak i za granicą a jest kierowana do naprawdę wąskiego grona odbiorców. Coś jak ręczna robota, mało egzemplarzy= mało klientów=wysoka cena. I tej zasady rynku nie zmienisz :)

A widzisz. Wiesz dlaczego m.in. Harlekiny są tańsze? Zobacz jak wyglądają. Przynajmniej te stare, bo teraz też nie wiem. Porównaj tanie książki zagraniczne i nasze po te 30zł. Sama w USA kiedyś (w jakimś 1998) kupiłam sobie dwie książki Dumasa za $5-6, ale to raczej literatura klozetowa. Zanim doleciałam do Polski już miały pogięte okładki. Papier w środku jak gazetowy (a i gazetowy jest chyba grubszy). To są książki przeznaczone do jedno-dwukrotnego użytku. Nie wiem, jak wyglądają te irlandzkie, ale wszystkie anglojęzyczne, które mam, wyglądają podobnie.

A widzisz, zajrzałam na stronę Merlina:
http://merlin.pl/ksiazki/bestsellery/browse/bestseller...

Ale dlaczego zaglądasz na Merlina? Jeśli szukasz tanich książek to nie w Merlinie. Przeceny są imo i tak bardzo ok, bo liczy się cena końcowa.
Owszem, zgodzę się z faktem, że jak poszukasz, to znajdziesz.

Przejrzałam i Amazona brytyjskiego i jakieś księgarnie online. Scena w sumie podobna. Są książki za grosze, są książki i po kilkadziesiąt euro / funtów. I tym razem piszę o beletrystyce. Podejrzewam, że jakości takiej jak te u mnie w domu. Poza tym porównujemy sobie te ceny i to jest ok, ale jednak to nadal nie oznacza, że coś jest drogie tylko dlatego, że gdzieś jest trochę taniej.
Raczej problemem jest to, że w hierarchii potrzeb zwykłego Kowalskiego kultura i rozrywka spadną zawsze na ostatnie miejsce, kiedy najpierw będzie musiał zająć się przyziemnymi sprawami.

U mnie w mieście jest wysokie bezrobocie, dużo ludzie pracuje przy płacach bliskich minimalnych. Posyłają czasem całe rodziny na zajęcia sportowe za ok. 50-100zł na miesiąc od łebka. Mają pieniądze. Jako że profesjonalne kluby to to nie są, dyscypliny często nieolimpijskie, dzieciaki nabywają urazów typowych dla danej dyscypliny i nic z tego nie mają. Rozsądniejsze byłoby im kupić po 2 książki i wyrzucić na dwór z kolegami. Ale widocznie ludzie mają kasę na co innego, a książki są dla nich za drogie. To jest kwestia priorytetów. Biedronka rzuca co jakiś czas książki po 5zł. Zalegają. Raczej kupują je ci, którzy i tak kupują. Reszta ma to głęboko i wcale nie z powodu ceny. Gdyby ludzie się rzucali na te książki to podejrzewam, że i u nas zaczęliby je taśmowo robić na papierze toaletowym i rozdawać za pół darmo.
Inną sprawą jest to, że książka przestała być dla wielu rozrywką, bo zastąpiła ją medialna papka telewizyjno-internetowa.

AnoTen post został edytowany przez Autora dnia 26.07.15 o godzinie 21:33
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Czy książki są za drogie?

Skoro nie są drogie, to skąd takie wywiady?

http://www.polskieradio.pl/7/1691/Artykul/1427761,Swia...

-rozregulowany rynek,
-niskie nakłady-wysoka cena,
-sprawy kulturowe,
-książka nie jest promowana jako wartość,
-wojny cenowe pomiędzy księgarniami.

konto usunięte

Temat: Czy książki są za drogie?

Agnieszka G.:
Skoro nie są drogie, to skąd takie wywiady?

http://www.polskieradio.pl/7/1691/Artykul/1427761,Swia...

-rozregulowany rynek,
-niskie nakłady-wysoka cena,
-sprawy kulturowe,
-książka nie jest promowana jako wartość,
-wojny cenowe pomiędzy księgarniami.

Opinie są i będą, taka ich natura. Gdyby nie to, to nasza rozmowa też by nie miała sensu. Z drugiej strony barykady masz opinię np. Majcherka.

Nie mam czasu słuchać całej audycji, jak rozumiem streściłaś mi to niżej?

Imo to są wszystko pytania o to, jak obniżyć cenę książek (czemu nie). Natomiast jeszcze raz powtarzam, że to że jest jakaś tam cena ustalona średnio nie oznacza, że coś jest drogie, bo coś gdzieś jest tańsze. Oznacza to jedynie, że ma wyższą cenę od czegoś innego. Przy drożyźnie w zasadzie faktycznie nie powinno być nikogo na to stać. A taka sytuacja nie ma miejsca. Cena jest natomiast drugorzędną rzeczą przy decydowaniu się na czytanie. Jeśli ktoś zechce poczytać, to to zrobi.

Nie wiem, co mają na myśli przez wojny cenowe? Wojny cenowe z reguły powodują spadki cen. Przy czym np. u nas w mieście jest Matras i ze dwie maleńskie księgarnie, które się ostały. Jedna poszła już tylko w podręczniki. Druga bazuje nie tylko na książkach (o ile jeszcze istnieje, bo dawno nie byłam). W liceum i na początku studiów chętnie w drugiej kupowałam. Teraz mam już trochę inne wymagania. Mamy za to w centrum Matrasa. W którym nie kupuję, bo trzeba wszystko zamawiać, a na stanie rzadko mają to, co mnie interesuje. Przy zamówieniach narzucają marżę. Lepiej zamówić na stronie Matrasa z dostawą do księgarni. Wtedy jest tanio. Ot, taki absurd ;) Tylko, że to nie rozwiązuje problemu zamawiania w ciemno. Tymczasem polscy wydawcy tępią rynek piratów, ale sami nie oferują najczęściej nawet fragmentów. A takie fragmenty poza tym powinny być dostępne na stronach księgarni jak w Amazonie, a nie żeby człowiek sprawdzał po kolei w każdym wydawnictwie, czy je mają. To jest osobiście dla mnie nieetyczny proceder mający doprowadzić do oszustwa i tego, że kupisz coś, nie wiedząc co kupujesz.

Cena książek to jak mówiłam też materiał. I też treść. Przyjaciółka książki woli kupować w Polsce niż w Irlandii. Mówi, że tam są problemy z chłamem i treścią. Czyli właśnie ten czynnik, o którym już też pisałam. Ogólna prostota wydawania się obniża ceny, ale musisz się przekopywać przez tony badziewia. I możesz też tam trafić na perełki, ale jednak zaczyna to być trochę po omacku. Niskie nakłady - tak. Niskie nakłady biorą się jednak też z niskiego popytu. Póki to sport dla nielicznych, póty ogólne ceny nie plasują się na wysokości kg jabłek. Choć jak ktoś chce to i te jabłka znajdzie , ale tu się zgadzamy ;)

konto usunięte

Temat: Czy książki są za drogie?

Agnieszka, podziwiam, że chce Ci się tłumaczyć nie przymierzając jak łaciatej (mnie łapki opadły i dlatego wyłączyłam się z tej jałowej dysputy) , bo zaczyna to przypominać dyskusję z SB z innej, Twojej grupy:).

konto usunięte

Temat: Czy książki są za drogie?

Agnieszka G.:
Jak stać Cię na Alpy i jacht, to i na książki :)

Weź tak nie pisz, bo mi zaraz ktoś antypody wypomni:P
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Czy książki są za drogie?

Audycja nie jest długa :P

Cały czas usiłuję wytłumaczyć relatywność ceny zwykłej książki do zarobków w danym kraju, ale ciężko i opornie to idzie :)

I tak to należy porównywać a nie przeliczając z euro czy dolarów na złotówki czy na odwrót. Siła nabywcza danej wypłaty jest dla mnie dość skutecznym wskaźnikiem, w sensie ile mi zostanie po opłaceniu rachunków, jedzenia i innych obowiązkowych rzeczy. W takim świetle wcale w Polsce tanio nie ma.

Zamawianie w ciemno? a to nie sięgasz nigdy po recenzje, zanim kupisz? chyba, ze masz ulubionych autorów, wtedy możesz brać w ciemno, niemniej czasem lepiej zasięgnąć opinii.

Fragmenty owszem, przydałyby się częściej, z drugiej strony, zwykle wpisanie tytułu w Google skutkuje listą wyników, gdzie to można kupić i za ile, zarówno z księgarniami jak i zestawieniami ze Skąpca czy Ceneo. Także argument o szukaniu w wydawnictwach trochę nietrafiony :)
Aleksandra P.

Aleksandra P. Specjalista HR

Temat: Czy książki są za drogie?

Katarzyna W.:

Cena książek to jak mówiłam też materiał. I też treść.

Otóż to. Książka to treść, i wszystko, co za nią idzie.

Moim pierwszym odruchem na ten wątek była chęć wpisania: "Tak, drożyzna, przecież 30-40 zł piechotą nie chodzi". Ale potem zadałam sobie pytanie, czy ceny książek odzwierciedlają ich wartość; nie tę materialną, kosztów produkcji, honorarium redaktora, itd., ale przede wszystkim tę subiektywną, ocenianą przez pryzmat moich osobistych potrzeb i wagi, jaką do książek przywiązuję.

Zrobiłam sobie ćwiczenie w postaci pytania o to, czy 25-30-40 zł za to, co książki ze sobą niosą (a uważnie je wybieram, więc rzadko zdarza mi się czytać rzeczy z mojego punktu widzenia bezwartościowe), to cena uzasadniona. I doszłam do wniosku, że tak. Że 3 dychy to nie jest wygórowana cena za wartość dodaną z przeczytania (a czasem bardziej adekwatne byłoby słowo "przeżycia") dobrej książki, którą do tego jeszcze chcę mieć - bo nota bene nie czuję potrzeby posiadania wszystkich książek, które chcę przeczytać. Z mojej osobistej perspektywy to, co "robi mi" naczytanie się dobrej literatury, jest warte tych pieniędzy. A czy te pieniądze mam, to jest inna historia.

Dlatego nie mogę podpisać się pod hasłem "Książki są za drogie". Nie mam za to problemu z tym, że inni tak uważają i nie będę walczyć na argumenty z zakresu siły nabywczej przeciętnej płacy w UE, bo taka dyskusja nic nie zmieni w moim postrzeganiu książki jako określonego dobra i relacji jej wartości do wartości innych dóbr.

konto usunięte

Temat: Czy książki są za drogie?

Agnieszka G.:
Skoro nie są drogie, to skąd takie wywiady?

http://www.polskieradio.pl/7/1691/Artykul/1427761,Swia...

-rozregulowany rynek,
-niskie nakłady-wysoka cena,
-sprawy kulturowe,
-książka nie jest promowana jako wartość,
-wojny cenowe pomiędzy księgarniami.

Agnieszka, ten wywiad nie jest krytyką wysokich cen, a raczej tłumaczeniem wydawcy skąd się te koszty (realne) biorą.Albin raczej tłumaczy skąd cena 100 zł za książkę o wysokiej jakości niż stwierdzi, że powinna kosztować cztery dychy. Ceny biorą się głównie z tego, że mało jest klientów, a ten który jest w części jest klientem księgarniowych sieciówek. To wynika z braku potrzeby czytania, a to z wieloletnich zaniedbań i braku szacunku do wiedzy czy edukacji jako nie dającej przepustki do .. "lepszego życia". Ludzie nie widzą wartości kultury, wiedzy i edukacji. Dlatego nie inwestują m. in. w książki.
Nie jestem przekonana, że spadek cen spowodowałby lawinowy wzrost sprzedaży, tak jak podwyżki cen wódki nie powodują spadku spożycia alkoholu. Człowiek czuje potrzebę to kupi, a jak nie to i złocisza nie poświęci. :)

Nawet tutaj, wśród książkowych freaków argument, że czytanie opłaca się, przynosi korzyści, pozwala na jakiś rodzaj "awansu" pojawia się bardzo rzadko. Mówimy o książkach jako hobby, czytamy bo lubimy. Nic w tym złego oczywiście, ale są ludzie którzy potrzebują silniejszej motywacji do sięgnięcia po książkę niż godzina relaksu w hamaku z Kingiem.
Dopóki książki będą traktowane jak nieszkodliwe hobby kilkunastu procent społeczeństwa, nie doczekamy się żadnych skutecznych działań, bo nikt nie stworzy programów dla hobbystów, którzy i tak książki kupią bo jak nie to są na głodzie.

Porównywanie cen książek u nas i w UK to jak porównywanie cen białego pieczywa tostowego. U nas 4 złote, u nich pół funta. Takie porównania mówią raczej jaka jest realna wartość naszych pensji. I tak, ogólny wniosek jest taki, że nas stać na mniej niż Brytyjczyka. Ale chyba nie o taki prosty wniosek chodziło w dyskusji "czy książki w Polsce są za drogie". :)

Czy u nas jest ZA DROGO to w rzeczywistości odpowiedź na pytanie czy jesteśmy w stanie wyprodukować identyczny chleb za 40 groszy. Nie wiem czy jesteśmy. Nie wiem też czy jesteśmy w stanie wydać książkę wartościową, dobrego autora, porządnie przetłumaczoną, po porządnej korekcie i na znośnym papierze, czyli książkę którą warto kupić, za 6 - 8 złotych.

Cały pomysł ceny regulowanej forsowanej przez PIK i PSL zasadza się na założeniu, że ceny okładkowe są obecnie zawyżane z automatu, bo i tak zaraz ktoś zrobi promocję. Według pomysłodawców, w sytuacji regulacji ceny, przez rok nie będzie promocji więc... Albin zakłada, ze ludzie będą kupowali książki po cenie okładkowej ratując pośrednio małe księgarnie, a pisarz / wydawca zarobią swoje, bo książka nie zostanie zawłaszczona przez dużą sieć sprzedającą na starcie ze zniżką. Przy naszym poziomie czytelnictwa i miejscu książki wśród potrzeb, widzę raczej leżakujące przez rok nowości i spadek ich sprzedaży aż ruszą zniżki. A zniżki po 12 miesiącach ruszą lawinowo, bo wyposzczone przez rok wydawnictwa i księgarnie wypchną zalegający towar jak ciuchy w sieciówkach pod koniec sezonu. Choćby dlatego, że po 12 miesiącach niewielu będzie jeszcze pamiętało kampanię marketingową, której nie powtórzą ze względu na koszty, a bez której dzisiaj nie sprzedaje się nawet najlepszy produkt.

Dyskusję o zbyt wysokich cenach można skończyć stwierdzeniem "każdy kupujący chciałby kupić taniej". Każdy wydawca i księgarz pewnie będzie z tym mocno polemizował. :) Ucieszyłyby mnie, podobnie jak Ciebie, książki po 6 złotych. Ale do tego trzeba zbudować popyt na książki i modę na czytanie. Inaczej to zawsze będzie relatywnie droga niszówka... albo tani chłam.

Dobrze byłoby też po drodze do taniej książki nie zgubić jakości, bo tania książka w USA czy u nas często oznacza książkową "chińszczyznę" z masą błędów.
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Czy książki są za drogie?

Nigdzie nie napisałam, że ten wywiad to krytyka wysokich cen :)
Po prostu ciągle się skupiam na relatywnym stosunku zarobków do ceny, bo to jest miarodajne (siła nabywcza).

Ciekawe, że na lotniskach czy w komunikacji miejskiej, parku, widać sporo ludzi z książkami i czytnikami, więc statystyki czytelnictwa mogą być nieco zniekształcone.

Tłumaczenie to jedno, ale dobre tłumaczenie i większy nakład paradoksalnie pozwoliłyby obniżyć cenę książki.

Akcje są, pytanie jaki efekt:
http://www.skm.warszawa.pl/aktualnosci/2015/06/25/-mod...

http://www.mmpoznan.pl/artykul/mpk-to-miejskie-podroze...

http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34889,10706049,...

Tłumy na targach:
http://www.bialystokonline.pl/tlumy-osob-na-targach-ks...

Skoro tylu czytelników, to jak się to ma na przełożenie cen i popytu?



Wyślij zaproszenie do