Anna Marco Bibliotekarka
Temat: "Miłość jest najpiękniejszym uczuciem, jakie może nas...
Rozmawiam dziś z poznańską pisarką Sylwią Niemczyk, autorką kilku książek o tematyce miłosnej. Sama autorka to szalenie miła, wrażliwa, mająca w sobie wiele ciepła osoba. Świat przedstawiony w jej książkach, nie jest to typowy romans, ale coś co trafia w zmysły, przenosi jakby do innego, wrażliwszego bytu. Która z nas kobiet nie marzy o czymś takim - wielkim, gorącym uczuciu Dziś mamy okazję poznać bliżej autorkę znanych na rynku książek „Naszyjnik z łez” czy „Powołany do życia”. Zatem ruszajmy w magiczną podróż z Sylwią Niemczyk.
Agnieszka Marzol: Miłość to temat przewodni pani książek. Jest to jednak miłość ukazana w sposób magiczny, nieziemski, tajemniczy, czasem nadnaturalny. To wspaniałe w jaki sposób potrafi Pani przedstawić czytelnikowi miłość, jako coś czystego, nieskalanego. Skąd Pani czerpie pomysł na to, by tak właśnie uczucie to przedstawić?
Sylwia Niemczyk: Większość moich czytelników to kobiety, a jak wiemy doskonale każda z nas marzyła, albo marzy o wielkim uczuciu. Nie każda miała na tyle szczęście, żeby takiego stanu duszy i serca doświadczyć. Życie niewiele jest warte, jeżeli brakuje w nim uczuć, dlaczego więc nie dodać temu uczuciu wyjątkowej otoczki? Skąd biorę pomysły? Same rodzą się w mojej głowie, czasem za sprawą jakiegoś impulsu, luźnego skojarzenia. Mam bardzo bogatą wyobraźnię i czasem ona gna mnie do przodu, a ja się jej po prostu poddaję. Magia tworzy specyficzny klimat, ubarwia wszystko, dodaje tajemniczego blasku i niepowtarzalności. Zabieram więc swoich czytelników w bajkową podróż, gdzie świat realny przeplata się z magicznym, tworząc zagadkowe postaci i nieszablonowy świat doznań, w moich książkach można się albo zakochać, albo je znienawidzić. Nie ma stanów pośrednich.
A.M. Pani książka Powołany do życia to pełna magii opowieść o miłości, przeniesiona w świat pełen magii, trudnych wyborów, przed jakimi stają bohaterowie. Czy oprócz tego jak ważna jest w życiu człowieka miłość, jest coś jeszcze co chciała Pani przez ta właśnie powieść przekazać czytelnikowi?
S.N. Chciałam przekazać czytelnikowi, że warto walczyć o swoje uczucia i nigdy, przenigdy nie powinno się przestawać marzyć. Miłość jest najpiękniejszym uczuciem, jakie może nas spotkać, siła prawdziwego uczucia potrafi przenosić góry i sprawiać cuda; zresztą sama w sobie jest cudem.
A.M. W Pani powieściach dużo jest magicznych rytuałów, walki dobra ze złem, postaci obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami- czyżby fascynował Panią świat magii, czy to tylko forma obrazowania danego zjawiska, by czynić je zmysłowym, zjawiskowym, tajemniczym…?
S.N. Magia fascynuje mnie od dziecka i jest jakby częścią mnie samej, i nie chodzi tylko o wiedzę teoretyczną zaczerpniętą z literatury ezoterycznej. Wolałabym jednak te szczegóły zachować dla siebie. Mam swojego prywatnego astrologa i kilku znajomych jasnowidzów. To tacy sami ludzie, jak inni, może tylko mają większą wrażliwość, przez co dane jest im dotknąć innych światów. Świat jest pełen magicznych zjawisk, ale nie każdemu z nas dane jest ich doświadczyć. Zdarzają się one tylko tym, którzy są stworzeni do ich odebrania, dadzą sobie z tym radę i są gotowi na ich przyjęcie.
A.M. Powieść magiczna, oderwana od rzeczywistości, a jednocześnie tak realna i bliska. Niesie cenne przemyślenia, skłania do refleksji- czy taki był Pani zamiar, kiedy zaczęła Pani pisać swoje dwie powieści, jakie dotąd zostały wydane (Powołany do życia, Naszyjnik z łez)
S.N. Kiedy zaczynam pisać w głowie mam ogólny zarys, tego co chcę stworzyć, ale potem szybko tracę nad tym kontrolę. Stworzone postaci same zaczynają myśleć, czuć i to one, nie ja decydują co będzie się z nimi działo dalej, ja się tego dowiaduję od nich, jak już napiszę ich historię. To takie uczucie, jakbym ja trzymała długopis, a one dyktowałyby mi słowa. Czasem pędzą w jakimś wybranym przez siebie kierunku, a ja muszę je zawracać z drogi, kierować na inne tory. Najlepsze kawałki tekstu wychodzą jednak, gdy poddaję się bez reszty wyobraźni, a wnioski i przemyślenia nasuwają się same, czasem są moim zamiarem, a czasem niosą ze sobą znamiona przypadkowości.
A.M. Co chciała Pani przekazać czytelnikowi poprzez powieść Naszyjnik z łez- gwoli przypomnienia to powieść miłości dwojga ludzi, rozdzielonych przez los?
S.N. Chciałam przekazać czytelnikowi, że przed prawdziwym uczuciem nie ma ucieczki. Ono nigdy nie przemija, nie wygasa. Takiej miłości nie uda się zniszczyć, zabić, nie można przed nią uciec- bo ona korzeniami oplata nasze serce. Można próbować zapomnieć, nawet można zepchnąć ją do podświadomości i wyrzec się jej, ale pewnego dnia ona i tak dojdzie do głosu i pokaże nam, że walki które toczymy z własnym sercem są z góry skazane na przegraną. Postać potworka w mojej powieści przypomina nam, że najważniejsze jest to, czego nie widzimy gołym okiem, to co mieszka w naszym wnętrzu. Dobro czasem może mieć brzydką oprawę, nie wszyscy miewają piękne ciała, czasem jak w życiu, to co najpowabniejsze bywa w środku puste, czasem podłość kryje się pod śliczną twarzą, a pod pełną wad mieszka dobro. To takie odwieczne przesłanie, żeby patrzeć sercem na drugiego, nie oczami – bo można się pomylić.
A.M. Opowie nam Pani o sobie, czym się Pani zajmuje oprócz pisania?
S.N. Robiłam w życiu wiele rzeczy. Pracowałam w kilkunastu zawodach, w handlu, akwizycji, jako siostra PCK, jako telefonistka w biurze nieruchomości, jako osoba obsługująca solarium, prasowaczka ekskluzywnej bielizny, pakowaczka artykułów spożywczych, reklamowych i książek. Pracowałam na produkcjach, jako roznosiciel ulotek. Miałam tez swój mały biznes, butik z bluzeczkami, teraz wykonuję pracę jako pracownik ochrony. Jestem kierownikiem obiektu, jest to biurowiec w Poznaniu. Nie utożsamiam się z żadnym z wykonywanych zawodów, po prostu je wykonuję. Cokolwiek robisz rób to, najlepiej jak potrafisz. Na pytanie kim jestem?- od zawsze odpowiadam – pisarką. Oprócz pisania robię tysiące innych rzeczy, jakie robi każda kobieta. Słyszałam ostatnio takie powiedzenie, które bardzo mi się spodobało; ‘’Normalni ludzie rodzą dzieci, pisarze wydają na świat książki’’.
A.M. Kiedy zrodziła się w Pani chęć pisania i jaki gatunek literacki jest Pani najbliższy?
S.N. Chyba przyszłam z tym na świat, nie umiem żyć bez pisania. Wszędzie mam pełno kartek, karteczek z jakimiś tekstami. Do pisania używam laptopa, ale najczęściej gryzmolę na kartkach. Zaczęłam pisać, jak tylko nauczyłam się wszystkich literek, jako mała dziewczynka pisywałam radosne wierszyki, bajki z morałem. Później wiersze do szuflady, aż obudziłam się pewnego dnia i poczułam, że chcę napisać książkę. Proza stała mi się najbliższym gatunkiem literackim, chociaż poezję też kocham, ale przestałam ją pisać. W szkole średniej miałam cudowną Panią polonistkę, nazywała się Pani Hertman; zaszczepiła we mnie wiarę, że mam talent, uwierzyła we mnie. Pamiętam jak prawie na każdej lekcji polskiego musiałam czytać swoje wypracowanie, jako wzór dla innych. Wstyd mi się przyznać, ale niektórych lektur nie czytałam. Nie znosiłam obowiązkowych książek, przez które trzeba było przebrnąć. Wiele razy dostałam piątkę za wypracowanie, które napisałam po przeczytaniu tzw. Bryku. Potem była matura z polskiego zdana na piątkę i egzaminy na studia, z których z powodów osobistych zrezygnowałam. Czasem żałuję, że nie mam tytułu magistra, ale nie mam zamiaru już tego zmieniać. Wierzę, że nic nie dzieje się w życiu bez przyczyny, i tak właśnie miało być. Poza tym uważam, że nie poziom wykształcenia decyduje o wartości człowieka, ale jego stosunek do innych ludzi, zwierząt; to co sobą reprezentuje poprzez wartości, jakie w sobie nosi i cechy charakteru, jakie posiada.
A.M. Co inspiruje Panią do pisania, na co w swoich powieściach kładzie Pani szczególny nacisk, co pragnie wyodrębnić i uzmysłowić potencjalnemu czytelnikowi?
S.N. Inspiracją jest samo życie. Tyle wokoło ciekawych postaci, zaskakujących wydarzeń. Wystarczy tylko mieć oczy i uszy otwarte. Świat ludzkich uczuć to najgrubsza książka na świecie, nie zdążymy doczytać do ostatniej strony. Wyznaję tradycyjne zasady i wartości. Stawiam na dobro i uczciwość, cenię wierność i lojalność; czyli jestem staroświecka do szpiku kości. To czytelnik decyduje czy chce coś z tych przemyśleń, wniosków wynieść z mojej książki, czy tylko przeczyta i zapomni, a może jego wzorzec myślenia zgadza się z moim, ja tylko tworzę literacką przestrzeń, a on po niej żegluje. Niczego nie narzucam i nie staram się na siłę forsować swoich poglądów, jestem tolerancyjna w wielu kwestiach społecznych i szanuję ludzi, za to jakimi są, akceptując ich wady, ale skupiając się bardziej na ich zaletach.
A.M. Znamy dwie Pani książki, zostały odebrane bardzo pozytywnie. Jakie będą Pani kolejne książki?
S.N. Właśnie kończę cykl opowiastek, które niebawem się ukażą. Napisałam je w sumie w pewnym sensie na potrzeby rynku. Moja druga powieść była czytana na antenie radia Euzin i bardzo się podobała. Po rozmowie z Panią, która czytała moją książkę doszłyśmy wspólnie do wniosku, że nawiążemy dalszą współpracę, ale lepiej czytałyby się jakieś krótsze formy literackie, niż obszerna powieść i tak powstały Opowiastki do poduszki, krótkie teksty z morałem, wszystkie mówią o uczuciach, emocjach, wyborach, czyli o tym co najważniejsze, i dotyczy każdego z nas. Piszę też kolejną powieść o miłości.
A.M. Z czego najwięcej czerpie Pani energii do życia? – co Panią uskrzydla? Pozwoliłam sobie zadać to pytanie, gdyż odbieram Panią jako osobę energiczną, szalenie sympatyczną, od której bije pozytywna energia.
S.N. Dziękuję za miłe słowa. Potrzeba dużo energii, żeby pracować w przeliczeniu godzinowym na półtora etatu, zajmować się domem, znaleźć czas dla przyjaciół, na pisanie i opiekę nad psem, który jest moim oczkiem w głowie. Wzięłam go ze schroniska, wiele przeszedł; znęcano się nad nim gdy był szczeniakiem. Może nigdy nie będzie normalnym psem, za wiele doświadczył okrucieństwa, ale staram się mu to wynagrodzić całym sercem, nie ma dla mnie bardziej uskrzydlającej chwili niż moment, kiedy mnie wita merdając radośnie ogonem, gdy się tuli spragniony pieszczoty. Co mnie jeszcze uskrzydla? Miłość mojej mamy, która sama mnie wychowała zastępując wyrodnego ojca, serdeczność kilku moich przyjaciół, którzy są dla mnie oparciem na życiowych zakrętach. To prawda, jestem osobą niezwykle pogodną. Umiem cieszyć się małymi rzeczami i naprawdę niewiele mi potrzeba, żeby poczuć się szczęśliwą, bo według mnie szczęście to chwile, a nie stan w którym wciąż się tkwi. Nie ma dnia, którym chociaż kilka razy nie poczułabym się szczęśliwa. Jestem osobą skromną i wrażliwą, posiadam też głęboko rozbudzoną empatię, która pozwala mi się wczuć w sytuację i odczucia innych osób, czasem to pomaga, czasem przeszkadza, zawsze bywa jednak ciekawym doświadczeniem. Wychodzę z założenia, że w każdym człowieku jest coś dobrego, musi być. Czasem dokopuję się do tego małego ziarenka dobra po bardzo długim czasie i bywam rozczarowana, ale niestety nie mogę na siłę zmieniać ludzi, choć wielu udało mi się wyprostować. Całego świata nie idzie zmienić. Skrzydeł dodaje mi też muzyka i kontakt z przyrodą, relaksuję się gotując dla bliskich.
A.M. Czego życzyłaby sobie Pani na przyszłość, co pragnęłaby Pani aby w jej życiu się spełniło?
S.N. Pragnę tylko jednego. Nie będę chyba oryginalna; chciałabym być sławna i rozpoznawalna. Chciałabym żyć z samego pisania.
A.M. Tego Pani życzymy, a poza tym pomysłów, natchnienia i spokoju w tworzeniu, przychylności wydawców, recenzentów, a zwłaszcza czytelników. Z niecierpliwością czekamy na kolejne Pani dzieła. A zainteresowanych odsyłam do strony autorzy365.pl oraz bloga autorki.