Temat: Jakie trzeba mieć doświadczenie i dorobek, by być...
Pozwolę sobie na wyrażenie swojej opinii w tym dość ciekawym, i zawsze zaskakującym w rozwoju, temacie. Proszę również o przymknięcie oka, na mój styl w tej wypowiedzi.
Często słyszy się, że coś, z czym obnosimy się w życiu, zostało wyssane z mlekiem matki. Z negocjacjami nie jest inaczej. To żaden wyjątek, gdy o danym człowieku mówimy, że zanim jeszcze zaczął chodzić, jego nauka przygotowująca do życia, opierała się przede wszystkim na negocjacjach.
Ba, dzisiaj również zaczynam się sam do siebie uśmiechać, gdy w sklepie uda mi się dostrzec zabawną sytuację, kiedy to „maluch” splata ręce na piersi, patrzy na mamę spod oka, nogi tupią, bródka się trzęsie, i... płacz.
To niesamowite, jak wielką presją wpływają na rodziców małe dzieci... i dopinają swego.
No ale wystarczy, bo nie sądzę, żeby negocjator, wdrapał się na biurko, i wymachując walizką zaczął płakać.
Bycie negocjatorem, to również pełne rozwinięcie umiejętności, jakie już zdobyliśmy będąc małym dzieckiem, a niestety z biegiem lat, gdy nasza głowa została zaprzątnięta wieloma problemami dnia codziennego – zapomniana.
Haaaa... a kwestia tego, kto to jest zawodowy negocjator, pozostanie sucha? :)
Czy zawodowcem można się nazywać, wskazując na niebagatelne doświadczenie?. Czy może zawodowcem zostaje się po pierwszym płatnym zleceniu? ...choooolera, kwestii na ten temat jest tyle, ilu ludzi określanych mianem zawodowca.
I czy ten, który nadaje miano zawodowca, w pełni przekonany jest do swojego wyboru?.
Coś mi się wydaje, że miano negocjatora przypisywane jest w chwili, kiedy osiągnięcie będzie na tyle zauważalne, na ile ktoś je będzie chciał dojrzeć. Człowiek sam dla siebie musi być negocjatorem, życie sprawiając sobie łatwiejszym. Negocjacje nie polegają jedynie na konwersacji z drugim człowiekiem, ale też na umiejętnym zamknięciu się w swoim świecie, i pozostaniu sam na sam z myślami. To „wynegocjowanie” dobrego startu do każdego działania, decydować będzie o powodzeniu lub porażce. Nie ma to jak obycie się z pewnym prawem rządzącym tym światem – nasze myśli tworzą otaczający nas świat.
Jeśli sam sobie nie pomożesz, nic i nikt nie będzie w stanie tego zrobić za Ciebie – zwykło się mówić w chwilach, gdy ktoś nieustannie i gorączkowo szuka wyjścia z sytuacji bez wyjścia. Szkołą, która przygotuje do niełatwego zawodu jakim jest Negocjator, to według mnie życie, i egzamin jaki każdego dnia zdajemy.
Podsumowując całą moją wypowiedź, i w pełni poważnie rozwijając jej dalszą część.
Negocjatorem pozostaje się wtedy, gdy nie dla poklasku, ale po wielu latach nauki, człowiek sam sobie, i z czystym sumieniem będzie mógł powiedzieć, iż wiedza w jakiej jest posiadaniu, pozwala mu się nazywać takim specjalistą, wręcz artystą negocjacji.
Skąd nawiązanie do poklasku ? – spotkałem się nieraz w życiu z sytuacją, iż wiele kursów dotyczących samorozwoju jakie ktoś odbył, były wykupywane przede wszystkim z prozaicznej przyczyny – aby sobie powiesić certyfikat na ścianie.
Nie, ja nie mam nic do organizowania kursów, i uczestniczenia w nich, choć nie mi dane jest się wypowiadać na ten temat, bo sam wybrałem drogę rozwoju, na której nauczycielem jest tylko życie. Boli mnie jedynie to, że ludzie jakby mając klapki na oczach opuszczone, uczestniczą w nich, sami na dobrą sprawę nie wiedząc, co chcą z takiego szkolenia wynieść dla siebie.
I kwestia chyba najważniejsza, którą powinienem porządnie potrząsnąć.
Za chwilę tak ładnie nawiążę, do dwóch słów z tytułu – doświadczenia, i zawodowstwa.
Te dwie rzeczy, a nawet i stany świadomości w jakich człowiek się znajduje, pozwalają na coraz to odważniej stawiane kroki w zawodowej karierze.
Czy jednak faktycznie okres, jaki został za plecami, podporządkować można do szufladek z sukcesami?. Człowiek tak zastanawia się i zastanawia, aż w końcu trafia na zagadnienie zwane
współpracą.
No co tu ukrywać – że ten, który zostanie pokonany w negocjacjach, może kiedyś się odwdzięczyć tym samym, a na pewno nie będzie już naszym przyjacielem?, że żaden kompromis, nie da oczekiwanego efektu? Tak też wszechobecna kooperacja, to rzecz, z jaką wszyscy stykamy się na co dzień, a której często nie jesteśmy świadomi, tym samym nie przywiązując do niej wielkiej uwagi, wiedząc o możliwym do osiągnięcia wyniku.
Doświadczenie i dorobek zawodowy w życiu negocjatora, to według mnie, umiejętne wprowadzenie w życie synergii działań, nie tylko dla wyuczonych technik, celem zaspokojenia z góry zaplanowanych działań podczas spotkań, ale też umiejętne wkomponowanie swojej wizji wyniku, w misje działań osoby, z jaką jest przeprowadzana rozmowa.
...bo czyż nie lepiej jest, „przeciągnąć” osobę na swoją stronę, i wspólnymi siłami dążyć do realizacji celu ?
Ktoś powie – no dobrze, ale po co ktoś ma mi pomagać, skoro ja z nim negocjuję, aby dał mi pieniądze na realizację tego przedsięwzięcia?.
A wystarczy odpowiedzieć sobie na jeszcze jedno pytanie – a czy negocjujesz z osobami, które nie mają nic wspólnego z tematem, jaki jest poruszany podczas negocjacji?
Chcąc poprawić swój byt w pracy, nie pójdziemy naprzeciw ulicy do piekarni, i nie pogadamy z piekarzem, o podwyżce, której odroczona gratyfikacja, leży w geście obydwu stron. To logiczne, że szefowi się opłaci, gdy podwładnemu wzrośnie morale.