Temat: Komiks o rzucaniu palenia?
Kinga Balter:
dla mnie raczej było ważne żeby pokazać nasz komiks w tej grupie speclistów i fanów komiksów, jego specyfikę i , jestem przekonana, ogromną przydatność.
Wydaje mi się ,że komiks dla dzieci, jako forma przez nie akceptowana, może być pomocnym narzędziem w profilaktyce palenia, choć oczywiście świata nie zbawi.
Obawiam się, że tu może leżeć pies pogrzebany. Z jednej strony jest zwrócenie się do fanów; z drugiej - pokutujące przekonanie, że komiks jest formą akceptowaną przez dzieci :/ Pewnie że jest! Podobnie jak film, książka, internet i każde inne medium.
TAK: dziecko akceptuje każdą formę przekazu, byleby była atrakcyjna i chwytliwa. NIE: nie powinno się korzystać z tego, że dziecko/nastolatek nie jest odbiorcą krytycznym; zatem tworzenie z medium kanału marketingowego pod tytułem "weźmy komiks bo to jest przystępne dla dzieci" jest dużym uproszczeniem i krzywdą na tworzywie. Niestety, ale TAK: w Polsce jest i było przekonanie, że komiks jest "łatwy i przystępny dla dzieci", przez co kiedyś nasz rynek zalała fala komiksowych adaptacji lektur - obecnie zalewa nas morze patriotycznych narracji z historii najnowszej, na które już patrzeć nie mogę (co jest tematem na osobną dyskusję). Komiks dydaktyczny, moim zdaniem, skończył się mniej więcej w okolicach "Tytusa Romka i Atomka", jednak ta seria jest ewenementem, który łączy dydaktykę i humor sytuacyjny prosto z PRL (chociaż to Chmielewski stworzył po '91 roku, chociażby odcinek z narkotykami jest mocno nachalne i nie trzyma poziomu swoich peerelowskich korzeni).
Obecne komiksy dla dzieci na siłę starają się przekazać maksymalną ilość treści dydaktycznych, ewentualnie są to wytwory reklamowe, zdominowane - niestety - przez kreskę podobną do "Smoking Sucks"; wystarczy spojrzeć na plecaki, piórniki czy visuale żelków, kinderów i innych słodkości. A dlaczego nie potraktować dzieciaków tak jak zrobił to Bill Watterson (Calvin&Hobbes), Charles Schulz (Fistaszki) czy - lecąc daleko na Wschód - Isao Takahata (My Neighbors the Yamadas)?
Podsumowując, bo tu mi jakiś potworek literacki powstał: nie neguję szlachetności Waszej akcji - przykre jest to, że ten komiks pokazuje, iż etykieta "DLA DZIECI" wciąż samoistnie usprawiedliwia kreacyjne lenistwo twórców degradując znaczenie tego medium do historyjki obrazkowej dołączanej do płatków śniadaniowych.
Pozdrawiam