Aneta
S.
trener, doradca
zawodowy, coach
Temat: Wypalenie filmowe?
Od jakiegos czasu pojawiam sie na tej grupie regularnie i zauwazam pewne zjawisko moze nie powszechne, niemniej wystarczajaco czeste, zeby budzic zastanowienie - permanentnego znudzenia/rozdraznienia kinem wsrod niektorych kinomanow - bywalcow GL.Co sie dzieje? Dlaczego kino przestaje cieszyc?
Rozumiem, gdyby problem dotyczyl tego klasy B i nizszej, ale potrafia nie wywolac zadnych pozytywnych emocji nawet filmy nagradzane przez srodowiska profesjonalistow - ludzi, ktorzy te materie tworza lub wspoltworza, wiec z cala pewnoscia sa zdolni dostrzec i docenic w niej to, co zasluguje na uwage.
W czym rzecz?
Kiedy czytam stale teksty typu - chlam, badziewie, nuda, dluzyzny, kiepscizna, zenada itp. o filmach, o ktorych z pewnoscia da sie powiedzic cos wiecej, niz je jedynie potepic, nachodzi mnie refleksja - czy rzeczywiscie mam do czynienia z recenzentami o stopniu wyrafinowania gustu niedostepnym zwyklemu smiertelnikowi, czy moze z osobami, ktore w opisywany przez siebie sposob postrzegaja rzeczywistosc... nie tylko kinowa?
A moze dla niektorych kino stalo sie czyms w rodzaju nalogu, kochanego ale i nienawidzonego jednoczesnie, co budzi frustracje ktorej wyraz daja potem w swoich miazdzacych krytykach?
A moze chodzi o problem klasycznego wypalenia, przesycenia kinem?
W koncu na swoj sposob to wszystko juz bylo...
A moze o cos jeszcze innego?Aneta S. edytował(a) ten post dnia 02.04.10 o godzinie 16:22