Edyta G.

Edyta G. Projektant wnętrz i
historyk sztuki,
właściciel firmy
GUT...

Temat: Skyfall....

Michał K.:
Można podchodzić do nowych ekranizacji jak do nei mających nic wspólnego z przesżłymi wersjami, tylko po co tytułowac tak samo te filmy?
To identycznie jak z Sherlockiem Holmesem, co te ostatnei miały wspólnego z pierwowzorem? Dali by inny tytul i nikt by nie utyskiwał.
Ale.. no własnie marka Bond przyciąga tłumy, tłumy to kasa i w tym cała rzecz.

Mnie zaden Bond sie nie podobał, chociaz stare byly przynajmniej smieszne, zabawne i w tamtych latach ok, można bylo ogladac w tle w otwarzystwie i nic nie tracic, casino royale i jeszcze jeden z Craigiem byl zwyczajnie słaby, ciekaw jestem czy Skyfall jest choc troche lepszy.
A w dorobku Craiga da się znaleźć sensacje krtóre wciskają w fotel przez cały seans, i Bondy do nich nie należą*.

* Nie dot. Skyfall którego nie ogladalem wiec nie oceniam.


Mi to jakoś nie przeszkadza że jest to kontynuacja serii z Bondem. Stare Bondy śmieszne? Jakoś się nie śmiałam, dla mnie były zwykle dość głupawe i mało strawne i nudne :) Ja tam nowego Bonda będę bronić, uważam że właśnie wszystkie odcinki były dobre na jednym przyzwoitym poziomie. Ale to może rzecz gustu :)
Michał K.

Michał K. Specjalista Oracle
PL/SQL.

Temat: Skyfall....

Edyta W.:

Mi to jakoś nie przeszkadza że jest to kontynuacja serii z Bondem. Stare Bondy śmieszne? Jakoś się nie śmiałam, dla mnie były zwykle dość głupawe i mało strawne i nudne :) Ja tam nowego Bonda będę bronić, uważam że właśnie wszystkie odcinki były dobre na jednym przyzwoitym poziomie. Ale to może rzecz gustu :)
No zależy kiedy oglądałaś, ja w latach 80 po raz pierwszy.. to było wtedy dla mnie coś niecodziennego, jakże innego od radzieckiego filmu dla drugiej zmiany ;) Teraz na trzeźwo tez by mi się wydawały głupawe, ale tez wiele współczesnych produkcji takie mi się wydaje, cóż fanem Bonda zdecydowanie nie jestem.

konto usunięte

Temat: Skyfall....

Wspaniały początek muzycznie i graficznie - mam na myśli fragment ilustrujący piosenką zestrzelonego Bonda, który spada do krainy ciemności:)

Postać złego agenta wzorowana na Breiviku - zgadzacie się?

konto usunięte

Temat: Skyfall....

Nie wiem ile było Bonda w Bondzie w Skyfall, bo...zwyczajnie nie widziałam poprzednich Bondów:D.

W każdym razie Skyfall bardzo mi się podobał, zwarta akcja, fajne ujęcia, zwłaszcza pościgów i fantastyczna ścieżka dźwiękowa.
Dla mnie 10/10, polecam.

konto usunięte

Temat: Skyfall....

yeah.......bardzo, bardzo.

wybor Craiga byl zdecydowanie strzalem w 10-tke. frenczajz bowiem wymagal gruntownej renowacj: Bond w nowym milenium nie mogl ciagle powielac tych samych konwencji, bylby nudny.

scena homoseksualna byla swietna, nie rozumie oburzenia, czy tez komentarzy, ze byla nieotrzebna. scen pod prysznicem tez nie byla. Craiga szanuje za odwage i dystans do siebie.

fajne, komercyjne kino.

przynajmniej wiadomo, ze kasa nie bedzie wyrzucona w bloto.....
Daniel Pawłowicz

Daniel Pawłowicz Wiele dróg, jeden
cel - ATM

Temat: Skyfall....

Izabela K.:
Wspaniały początek muzycznie i graficznie - mam na myśli fragment ilustrujący piosenką zestrzelonego Bonda, który spada do krainy ciemności:)

Postać złego agenta wzorowana na Breiviku - zgadzacie się?

Mi się bardzo kojarzył jeżeli chodzi o charakteryzację z przeciwnikiem Bonda granym przez Christophera Walkena - Max Zorin.

http://www.youtube.com/watch?v=aSADSCCHDZg

I myślę, że Walken oraz Bardem zagrali najlepiej jego wrogów, no, obok kultowej "Szczęki":)Daniel Pawłowicz edytował(a) ten post dnia 31.10.12 o godzinie 19:56

konto usunięte

Temat: Skyfall....

http://www.bing.com/videos/search?q=equals%3f+dench+cr...

a tak....niezupelnie z innej beczkiAgata P. edytował(a) ten post dnia 31.10.12 o godzinie 19:59
Daniel Pawłowicz

Daniel Pawłowicz Wiele dróg, jeden
cel - ATM

Temat: Skyfall....

Chodzi mi o to, że ostatnio wątki homoseksualne są obecne w filmach, aż do znudzenia. A już strasznie poprawnym politycznie było zrobienie "czarnej" Moneypenny;)

konto usunięte

Temat: Skyfall....

Agata P.:
scena homoseksualna byla swietna, nie rozumie oburzenia, czy tez komentarzy, ze byla nieotrzebna. scen pod prysznicem tez nie byla. Craiga szanuje za odwage i dystans do siebie.

Z tego co czytam (na forach etc., nawet niezwiązanych z orientacją seksualną), wielu facetów czuje odrazę (już nie będę pisać złośliwe, że jest to podszyte lękiem - ale kto wie?:P) względem gejów - generalnie podchodzą do tematu bardzo emocjonalnie. Kobiety zdają się podchodzić do niego z większym dystansem, dlatego też takie komentarze zazwyczaj piszą panowie - jak w tym wątku.:D

konto usunięte

Temat: Skyfall....

Wczoraj w końcu obejrzałem ten film.
Jako Bond, jest chyba chyba najgorszy od czasów George Lazenby"ego, jako film, po prostu przeciętny.
Smutny, ponury, szary, ze strasznymi dłużyznami, mógłby służyć jako ponad dwugodzinna reklamówka programu opieki nad starszymi ludzmi. Trzy sceny akcji to za mało, a robienie dramatu psychologicznego z Bonda, przypomina trochę nietrafione zabawy z parodiowaniem horrorów, czy propozycje typu "szklanką po łapkach", tyle tylko, że tam z założenia była to komedia...

Jednym słowem przeciętny film sensacyjny. Trochę szkoda.Jerzy S. edytował(a) ten post dnia 01.11.12 o godzinie 13:04

konto usunięte

Temat: Skyfall....

Hm... Film inny od pozostałych Bondów. W sumie całkiem niezły ale ta przydługa i nie najlepsza końcówka obniża jego ocenę. Jak dla mnie 6/10

ps. Muzyka świetnaRobert G. edytował(a) ten post dnia 02.11.12 o godzinie 14:21
L K.

L K. reżyseria, montaż

Temat: Skyfall....

Bardzo fajny - ale i bardzo typowy - przedstawiciel brytyjskiego do szpiku kości kina sensacyjnego. Tylko po co nawiązania do Bonda?
No właśnie, nawiązania.

Pod kątem operatorskim: kawał świetnego kina, Mendes ma oko do pięknych kadrów i chwała mu za to, ale... Właściwie to ALE.
Lubię Craiga jako Bonda, choć chyba tylko za "Casino Royale", bo "Quantum of Solace" było tak fatalne i nijakie, że nie pamiętam z niego praktycznie nic. Tylko, że lubię też podczas oglądania Bondów czuć emocje inne poza zachwycaniem się obrazkami. Azja jest tu fantastyczna, wątek "Skyfall" (też obrazkowo) przepiękny, ale akcenty, jak na mój gust, rozłożone niewłaściwie, a może po prostu zbyt pobieżnie?

Brakuje mi tu Bondowskich one-linerów, bo te obecne... W pamięć nie zapadają, co przy Mendesie akurat dziwi, bo do błyskotliwych kwestii zdążył nas przyzwyczaić.
Brakuje mi napięcia pomiędzy Bondem, a M. - przecież to bardzo ciekawy wątek, ale kompletnie nie czuję tej platonicznej miłościo-nienawiści, tej iskry, tego duchowego porozumienia dwóch reliktów epoki Zimnej Wojny.

Bardem - żenada.
Przeciwnik Bonda może być przerysowany, ba, nawet groteskowy, ale niech będzie złowieszczy vide Scaramanga - chyba najbardziej komiksowy z Bondów, ale jaki świetny. Ten tutaj... Nie, tu naprawdę brakuje mi słów, bo Bardem już pokazał, że może być dziwacznym, rewelacyjnym czarnym charakterem ("To nie jest kraj dla starych ludzi"!), a Mendes zrobił z niego typowy comic relief, co powinno chyba pozostać domeną Q, choć i ten wątek pod względem stricte humorystycznym był ubogi...

Last but not least: W przypadku Bonda oko jestem w stanie przymknąć mocno, niemalże obserwować ekran spod zamkniętych powiek, ale kiedy James Bond zamienia się w Kevina, który ZNOWU jest sam w domu, to rodzi się we mnie sprzeciw.
I mam takie wrażenie, że Mendes trochę za mocno chciał sprawić, żeby i wilk był syty, i owca cała, a skończyło się tak, że oboje mają niestrawność.

ALE... mimo całego mojego narzekania, to nie opuściłem kina z poczuciem kompletnego zawodu (patrzę na ciebie "Dark Knight Rises"), bo bawiłem się całkiem nieźle. Tylko, że drugi raz "Skyfall" na pewno nie obejrzę, tak jak drugi raz nie obejrzę "Quantum of Solace".
Z ogromną rozkoszą za to odpalę po raz czwarty - a może piąty - "Casino Royale", gdzie proporcje humoru-akcji-napięcia wyważone były niemal idealnie.

3+/6.
Gdyby to nie był Bond, to pewnie dałbym cztery, ale od prymusów oczekuję więcej.

PS Pod względem graficznym, to czołówka leży i kwiczy za wyjątkiem ujęć skąpanych w błękicie.

konto usunięte

Temat: Skyfall....

Łukasz Pytlik:
Bardzo fajny - ale i bardzo typowy - przedstawiciel brytyjskiego do szpiku kości kina sensacyjnego. Tylko po co nawiązania do Bonda?
No właśnie, nawiązania.

Pod kątem operatorskim: kawał świetnego kina, Mendes ma oko do pięknych kadrów i chwała mu za to, ale... Właściwie to ALE.
Lubię Craiga jako Bonda, choć chyba tylko za "Casino Royale", bo "Quantum of Solace" było tak fatalne i nijakie, że nie pamiętam z niego praktycznie nic. Tylko, że lubię też podczas oglądania Bondów czuć emocje inne poza zachwycaniem się obrazkami. Azja jest tu fantastyczna, wątek "Skyfall" (też obrazkowo) przepiękny, ale akcenty, jak na mój gust, rozłożone niewłaściwie, a może po prostu zbyt pobieżnie?

Brakuje mi tu Bondowskich one-linerów, bo te obecne... W pamięć nie zapadają, co przy Mendesie akurat dziwi, bo do błyskotliwych kwestii zdążył nas przyzwyczaić.
Brakuje mi napięcia pomiędzy Bondem, a M. - przecież to bardzo ciekawy wątek, ale kompletnie nie czuję tej platonicznej miłościo-nienawiści, tej iskry, tego duchowego porozumienia dwóch reliktów epoki Zimnej Wojny.

Bardem - żenada.
Przeciwnik Bonda może być przerysowany, ba, nawet groteskowy, ale niech będzie złowieszczy vide Scaramanga - chyba najbardziej komiksowy z Bondów, ale jaki świetny. Ten tutaj... Nie, tu naprawdę brakuje mi słów, bo Bardem już pokazał, że może być dziwacznym, rewelacyjnym czarnym charakterem ("To nie jest kraj dla starych ludzi"!), a Mendes zrobił z niego typowy comic relief, co powinno chyba pozostać domeną Q, choć i ten wątek pod względem stricte humorystycznym był ubogi...

Last but not least: W przypadku Bonda oko jestem w stanie przymknąć mocno, niemalże obserwować ekran spod zamkniętych powiek, ale kiedy James Bond zamienia się w Kevina, który ZNOWU jest sam w domu, to rodzi się we mnie sprzeciw.
I mam takie wrażenie, że Mendes trochę za mocno chciał sprawić, żeby i wilk był syty, i owca cała, a skończyło się tak, że oboje mają niestrawność.

ALE... mimo całego mojego narzekania, to nie opuściłem kina z poczuciem kompletnego zawodu (patrzę na ciebie "Dark Knight Rises"), bo bawiłem się całkiem nieźle. Tylko, że drugi raz "Skyfall" na pewno nie obejrzę, tak jak drugi raz nie obejrzę "Quantum of Solace".
Z ogromną rozkoszą za to odpalę po raz czwarty - a może piąty - "Casino Royale", gdzie proporcje humoru-akcji-napięcia wyważone były niemal idealnie.

3+/6.
Gdyby to nie był Bond, to pewnie dałbym cztery, ale od prymusów oczekuję więcej.

PS Pod względem graficznym, to czołówka leży i kwiczy za wyjątkiem ujęć skąpanych w błękicie.


Dokladnie..., siedzac wczoraj w samochodzie podczas długich podrozy, ukladalem sobie to w punktach i wyszło mi niemal dokladnie to samo.

Mam takie samo zdanie odnosnie Bardema, choc ja przyczyn tego stanu rzeczy upatruje w tragicznym (dla aktorów) spadku, jaki pozostawił, wspaniały w ostatniej roli swojego zycia, Ledger. Wszyscy próbują, mniej lub bardziej z własnej woli, zmierzyć sie z legenda najlepszego czarnego charakteru w kinie. I tak jak Hardy rozłożył sie w Batmianie, tak Bardem przeszarzowal tutaj. Szkoda, naprawde szkoda.

Dorzucilbym jeszcze jedna kwestie, ktora w produkcjach Bondowskich byla zawsze standardem, a tutaj totalna porażka. Relacje Bonda z kobietami. Wygladaly niemal tak samo jak kopniecia w trzeciej rundzie meczacej walki kickboxerow, to znaczy bez zaangażowania, radości, i zapału; trzeba je wykonac chociaz dwa, trzy na rundę, zeby nie dostać punktów karnych. Scena pojscia pod prysznic z naprawde piekna kobieta, mając przy tym minę smutnego, zmęczonego życiem człowieka, to bylo cos, co niemal wydarło z mego serca gorzkie lkanie...

W sumie to lkanie byloby uzasadnione, bo to po prostu strasznie smutny film...
Daniel Pawłowicz

Daniel Pawłowicz Wiele dróg, jeden
cel - ATM

Temat: Skyfall....

Ledgera bym tak pod niebiosa nie wznosił. Hopkins w "Milczeniu owiec" zagrał o niebo lepiej, bez zbędnych ozdobników technicznych w grze, był naturalny, Ledger odwalił lekką błazenadę. Zmarł przedwcześnie więc wykreowano jego rolę do granic wielkości, podobnie jak z Deanem było w "Buntowniku", sęk w tym, że Dean wzorował się na Brando i nie był prekursorem, sam Brando stanął w castingu do filmu, tylko był za stary na granie małolata.

Wszystkie Batmany Nolana razem wzięte są nudniejsze niż pierwszy z brzegu Bond z Craigem. Opierają się ponadto na infantylności w psychologii postaci.

konto usunięte

Temat: Skyfall....

Czyli jak zawsze:), opinie mocno zróżnicowane: od zachwytów po miażdżącą krytykę.

konto usunięte

Temat: Skyfall....

Daniel Pawłowicz:
Hopkins w "Milczeniu owiec" zagrał o niebo lepiej, bez zbędnych ozdobników technicznych w grze, był naturalny
Ja myślę, że jest to jedna z lepszych jego ról, jeżeli nie najlepsza... powinni takiej gry uczyć w szkołach filmowych :)
L K.

L K. reżyseria, montaż

Temat: Skyfall....

Wszystkie Batmany Nolana razem wzięte są nudniejsze niż pierwszy z brzegu Bond z Craigem. Opierają się ponadto na infantylności w psychologii postaci.

A ja bym powiedział, że jest bardzo podobnie:
Jedna fenomenalna część - "Casino Royale" & "Dark Knight",
Jedna całkiem ok, ale tylko tyle - "Skyfall", "Batman begins",
Jedna bardzo zła - "Quantum of solace", "Dark Knight Rises".
Paulina Filipek

Paulina Filipek radca prawny

Temat: Skyfall....

Jerzy S.:

Dorzucilbym jeszcze jedna kwestie, ktora w produkcjach Bondowskich byla zawsze standardem, a tutaj totalna porażka. Relacje Bonda z kobietami. Wygladaly niemal tak samo jak kopniecia w trzeciej rundzie meczacej walki kickboxerow, to znaczy bez zaangażowania, radości, i zapału; trzeba je wykonac chociaz dwa, trzy na rundę, zeby nie dostać punktów karnych. Scena pojscia pod prysznic z naprawde piekna kobieta, mając przy tym minę smutnego, zmęczonego życiem człowieka, to bylo cos, co niemal wydarło z mego serca gorzkie lkanie...

Też zwróciłam na to uwagę, ale moim zdaniem taka postawa konsekwentnie wpisała się w portret psychologiczny portret bohatera: ileż ona tego mięsa przerzucił już w swoim życiu, nic dziwnego, że zapałem nie płonie. Dobrze w ogóle, że przy ogólnej niemocy nie spotkała go również impotencja. To by dopiero był szok wśród fanów.

Druga sprawa - w Skyfall wstrząsająco pięknych kobiet brak. Eva Green, Jane Seymour, Brit Ekland, Halle Berry, Sophie Marceau, Denise Richards czy nasza Iza Scorupco - w Skyfall wyjątkowo nie było na kim oka zawiesić.

konto usunięte

Temat: Skyfall....

Daniel Pawłowicz:
Ledgera bym tak pod niebiosa nie wznosił. Hopkins w "Milczeniu owiec" zagrał o niebo lepiej, bez zbędnych ozdobników technicznych w grze, był naturalny, Ledger odwalił lekką błazenadę. Zmarł przedwcześnie więc wykreowano jego rolę do granic wielkości, podobnie jak z Deanem było w "Buntowniku", sęk w tym, że Dean wzorował się na Brando i nie był prekursorem, sam Brando stanął w castingu do filmu, tylko był za stary na granie małolata.

Dokładnie! Ludzie uważają, że im więcej ktoś robi dziwacznych min, tym lepiej gra... Ha, nawet co do Deana mam identyczne zdanie - oglądałam z nim parę filmów i ciągle myślałam "WTF? Czy ten facet je coś poza cytrynami?".:D

konto usunięte

Temat: Skyfall....

Paulina Filipek:
Druga sprawa - w Skyfall wstrząsająco pięknych kobiet brak. Eva Green, Jane Seymour, Brit Ekland, Halle Berry, Sophie Marceau, Denise Richards czy nasza Iza Scorupco - w Skyfall wyjątkowo nie było na kim oka zawiesić.

Tak, najlepiej dorzućmy do wszystkiego dyskusję, która dupa ładniejsza.:P Mnie się Berenice Marlohe bardzo podobała, bardziej niż Halle Berry czy Denise Richards, jeśli mam już porównywać z podanymi kobietami.:P Intrygująca charakteryzacja, interesująca, trochę egzotyczna twarz i bardzo dobre WHR.;]Kasia Szelíga edytował(a) ten post dnia 02.11.12 o godzinie 14:28

Następna dyskusja:

SKYFALL - premiera w 2012




Wyślij zaproszenie do