Temat: Sherlock
Wwielu wątkach ludzie narzekają na jakis film, a ja się czasem zachwycam. Tym razem - odwrotnie bedzie :)
Obejrzałem to "coś" wczoraj. Film, moim zdaniem, jest niefajny. Nie chcę pisać "beznadziejny", choć siedząc w kinie nerwowo oczekiwałem końca. Dawno nie mialem takiej ochoty wyjść z kina - a tu, juz gdzieś po 30 minutach miałem dość. Napisy końcowe powitałem z WIELKĄ ulgą, było minęło, chętnie zapomnę o tym filmie.
Sama historia - kompletnie idiotyczna, czarny charakter to taki fajansiarski Dr.Evil, w wersji lekko emo-black. Gaz, władza nad swiatem??? Eeee....cmon?? Niestety, Blackwood był b. nieprzekonujący, nie był własnie ani demoniczny, ani straszny - no, powiedzmy miękka wesja P.Stormare:) Sherlock - amerykanski jak 2 kilo hamburgerów. Watson - oł łał fakin sziet, Jude Law z wąsikiem , tfu, obrzydliwe:) Zmieniłbym każdą postać w tym filmie, inni aktorzy, inny akcent - moze poza charakteryzacją. Bo z plusów - tak, zdjęcia dobre, efekty swietne, Londyn też był taki jak (chyba) powinien. Poza tymi efektami, ech - historia mnie męczyła, jakis totalny chaos, miałem wrażenie, ze się taśma zaraz zerwie:)
Nie wnikam w wątek homo, nie analizuję tego. Nie zajmuje mnie nawet porównanie ksiązkowej wersji Sherlocka do tej filmowej , gdzie Sherlock niczym kung-fu panda rozwala 4 ciosami najwiekszych twardzieli (po czym luzacko obala pół basa z gwinta). Moze i tak było - ja jednak wolałbym coś bardziej intelektualnie wciągającego (nie oczekujcie tego - 10 sekund po tym jak zaczniecie się nad jakąś rzeczą zastanawiać, Sherlock opowie Wam jak do tego doszedł), a zamiast swietnych efektów, wybuchów chetnie znowu zobaczyłbym sympatycznego pana z fajeczką.
moze po prostu miałem inne oczekiwania - film zawiódł mnie straszliwie. Okreslenie ze jest słaby - moze przesadzam. Wiem, ze są ludzie, którym się spodoba, mnie natomiast ten film zmęczył. Bardzo.