Paweł K.

Paweł K. Saracen pig! Spartan
dog! Take this! And
this!

Temat: pytanie...

Proponuję użyć fajnego kalkulatorka: http://data.bls.gov/cgi-bin/cpicalc.pl

i sobie samodzielnie policzyć, ile zarobiły:

"Przeminęło z wiatrem"
"Bambi"
"Star Wars"

w cenach z 1997 (data wejścia na ekrany "Titanika") i porównać z dolarami, które zarobił "Titanic". Sprawa jest oczywista.

To nie są nie wiadomo jakie abstrakcje ze świata ekonomii, to są podstawy i to ma dużo więcej sensu niż dane w ujęciu nominalnym. Naprawdę dużo więcej.

Oczywiście rozchodzi się tylko i wyłącznie o przychody ze sprzedaży biletów i o "Star Wars", czyli "Star Wars. Episode IV: A New Hope", nie o cała sagę.
Amen

konto usunięte

Temat: pytanie...

Paweł, nie używaj tak trudnych do odrzucenia argumentów bo Hubert znowu przejdzie na język obcy. Chociaż to i tak dobrze - zwyczajem na GL jest, że za zbyt trudne argumenty się banuje. :D
Łukasz Syrnik

Łukasz Syrnik Master Data
Management w 3M EMEA
GMBH

Temat: pytanie...

A ja z takim prostym pytaniem.. otóż, dlaczego w tych rankingach nie ma żadnej wzmianki o filmach wyprodukowanych poza USA, nie mówię tutaj bynajmniej o Europie, lecz o filmach azjatyckich. Przeboje produkowane w Indiach oglądane są przez kinomaniaków liczonych w setkach milionów i jakoś nie chce mi się wierzyć, że żaden z filmów tam wyprodukowanych nawet nie załapał się na taką listę, że już nie mówię o tym, żeby zajął na niej jakieś wysokie miejsce.

Swego czasu w Polsce pojawił się hinduski film, który reklamowany był, jako, że obejrzało go w Indiach ponad MILIARD widzów... no z całym szacunkiem, ale nawet zakładając, że cena jednego biletu w Indiach wynosi 10 amerykańskich centów, to przychód byłby na poziomie co najmniej 100 mln USD. A filmu jakoś na którejkolwiek z list znaleźć nie można. :P

konto usunięte

Temat: pytanie...

Paweł Kopieć:
Proponuję użyć fajnego kalkulatorka: http://data.bls.gov/cgi-bin/cpicalc.pl

i sobie samodzielnie policzyć, ile zarobiły:

"Przeminęło z wiatrem"
"Bambi"
"Star Wars"

w cenach z 1997 (data wejścia na ekrany "Titanika") i porównać z dolarami, które zarobił "Titanic". Sprawa jest oczywista.

To nie są nie wiadomo jakie abstrakcje ze świata ekonomii, to są podstawy i to ma dużo więcej sensu niż dane w ujęciu nominalnym. Naprawdę dużo więcej.

Oczywiście rozchodzi się tylko i wyłącznie o przychody ze sprzedaży biletów i o "Star Wars", czyli "Star Wars. Episode IV: A New Hope", nie o cała sagę.
Amen

Abstrakcyjny świat ekonomii, o którym ja piszę to nie coś co można sobie sprawdzić na kalkulatorze czy użyć aplikacji z historią wartości danej waluty. Mówię o sytuacji w której to nie film w głównej mierze wpływa i pracuje na miejsce w rankingu swoją popularnością, a spekulacje czy inne anomalie typu wspomnianej hiperinflacji.

Druga sprawa, jeżeli już przyjmiemy, że można siedząc sobie przed komputerkiem policzyć ile pieniędzy przyniósł jego producentom dany film to trzeba pamiętać, że przychody z biletów to tylko część składowa tej sumy.
Paweł K.

Paweł K. Saracen pig! Spartan
dog! Take this! And
this!

Temat: pytanie...

Sebastian Karolik:
Abstrakcyjny świat ekonomii, o którym ja piszę to nie coś co można sobie sprawdzić na kalkulatorze czy użyć aplikacji z historią wartości danej waluty. Mówię o sytuacji w której to nie film w głównej mierze wpływa i pracuje na miejsce w rankingu swoją popularnością, a spekulacje czy inne anomalie typu wspomnianej hiperinflacji.

Druga sprawa, jeżeli już przyjmiemy, że można siedząc sobie przed komputerkiem policzyć ile pieniędzy przyniósł jego producentom dany film to trzeba pamiętać, że przychody z biletów to tylko część składowa tej sumy.
Opisany przykład to tylko hipotetyczna sytuacja, która ma obrazować na czym polega istota sprawy.
Oczywiście można sobie jeszcze robić różne inne rankingi - ze sprzedaży kasetek i płyt, figurek i inne takie, ale mowa była o sprzedaży biletów, z tego co zrozumiałem. Inne kwestie, to już wyższy stopień wtajemniczenia w dane źródłowe.

konto usunięte

Temat: pytanie...

Mowa była o zarobionych pieniądzach. I jeżeli gadamy o figurkach itp. czyli tzw. licencjach to jest to - ciągnąc w tej samej retoryce - abstrakcyjny świat handlu i reklamy, zostawmy to. Ale nie ignorowałbym dystrybucji na kasetkach i płytkach bo jest to znacząca część biznesu. W zależności od filmu mniej lub bardziej proporcjonalna do box office'u.

Następna dyskusja:

pytanie o film




Wyślij zaproszenie do