konto usunięte
Temat: Mr. Nobody
Jeśli szukacie odpowiedzi na pytanie, o czym jest "Mr. Nobody", to ostrzegam – nie dowiecie się, póki go nie zobaczycie. Dzieło belgijskiego reżysera, to zestaw pięknie podanych filozoficznych mądrości, które po zjedzeniu widz trawi i trawi, i trawi – i dobrze! Bo fabuła filmu to posklejane metafory i symbole, które można odczytywać na wiele sposobów. To niesamowita gra z widzem, od którego wymaga się na każdym kroku interpretacji i samodzielnego myślenia.Oto staje przed nami bohater o imieniu Nemo, który w wieku 120 lat zaczyna snuć opowieść o swoim życiu. Okazuje się, że nie jest mu łatwo pogodzić się z decyzjami, które dotychczas podjął. Dopiero w obliczu śmierci zdał sobie sprawę, ile rzeczy chciałby poprawić, zataić i ile jeszcze zrobić. Szansę na jakiekolwiek zmiany daje mu jego własny łabędzi śpiew - ostatnia opowieść, którą może sam kreować, dokonywać wyborów we własnej głowie - dzięki swojej wyobraźni. Świetny cytat na początku filmu zdaje się - według mnie - motywem przewodnim całego obrazu: "nie możemy cofnąć czasu, to dlatego tak ciężko jest wybierać". O dziesięciu wymiarach czytałam już przed obejrzeniem filmu Jaco Van Dormaela - to rodzaj przeniesienia siebie w inne rzeczywistości - takie, które mogły mieć miejsce za sprawą naszych decyzji. Gdy tylko pojawiają się "niewygodne myśli", można szybko za sprawą fantazji stworzyć w swej głowie inny scenariusz wydarzeń, podjąć inne działania. Wybory - to one warunkują wszystko, co dzieje się z naszym życiem i z życiem milionów osób egzystujących na całym świecie. No właśnie, w końcu to nasze decyzje, czy decyzje innych, sterują naszym jestestwem. A może ktoś inny tym życiem kieruje? Na to pytanie każdy musi po wyświetleniu tego filmu odpowiedzieć sobie sam.
Łabędzi śpiew staruszka zamienia się w wiele miłosnych i pięknych historii, każda jednak ma swoją dramaturgię. Wszystkie, nawet te alternatywne wybory, które podejmuje główny bohater, kończą się źle. Dopiero śmierć staje się wybawieniem, od ciągłego życiowego przymusu decydowania. Ironia całego filmu polega na tym, że do samego końca nie wiadomo, jak było naprawdę i co miało miejsce, a co istniało tylko w głowie Nemo i było jego niespełnionym pragnieniem. Każdy widz może sobie dośpiewać swoje tłumaczenie filmu. Dopełnieniem dzieła jest świetna ścieżka dźwiękowa i gra aktorska głównego bohatera (Jareda Lety), który jak zwykle tworzy niesamowicie charakterystyczną i specyficzną postać. Można zarzucić filmowi, że jest przydługi i nazbyt osadzony w formule Science Fiction, mocno nawiązujący do znanych nam filmów, ale czy bez tego to dzieło miałoby tak głęboki sens? Nie wiem. Wiem, że podobały mi się w nim drobniuteńkie niuanse, które rozbudzały zainteresowanie na nowo, nie pozwalały mi się od niego oderwać – a później przestać myśleć.
Wszystko, co widzimy, jak mówi główny bohater, istnieje, także to, co widzimy - jak rzekliby romantycy - oczami duszy. Nasza wyobraźnia stwarza nam możliwości życia wielokrotnego, innego od tego rzeczywistego, w którym wyborów nie można cofnąć i zmienić. Film jednak przestrzega, że nie tylko nasze postanowienia i czyny warunkują szczęście i harmonię. Niedawno trafiłam na zdjęcie kosmicznej Ręki Boga. W odniesieniu do filmu pozostaje pytanie, na które odpowiedź twórca zawarł w tytule, kim jesteśmy w obliczu decyzji innych, kim jesteśmy w obliczu własnych decyzji? Kim jesteśmy w ogóle?
źródło filmweb.pl
http://www.youtube.com/watch?v=mIZKUdCQQHI&feature=rel...
Świetny film i polecam.Przemek Maciejczyk edytował(a) ten post dnia 14.10.10 o godzinie 01:42