Krzysztof Wróblewski Towarzysz Bohaterów
Temat: Koszmar z ulicy Wiązów.
Uuu, widzę, że nikt na rimejki nie chodzi do kina? :> Ale może i dobrze.Ja byłem. Nie ma nic gorszego w kinie niż prequel. Mój stosunek do opowiadania historii, których zakończenie już znam, jest równie entuzjastyczny co do kopania rowów melioracyjnych podczas plagi komarów. Ani to wartości fabularnej ani artystycznej nie ma, dopisuje się niedopowiedziane, robi z widza debila i kasuje się pieniążki za ujeżdżanie legendy. Bleh.
Niewiele lepsza, a dobę po obejrzenia pewnego trailera z Comic Con oraz pewnej wizycie w kinie, wręcz równie odstręczająca wydaje mi się idea remake’a. Przypadek trailera wzbudza we mnie bolesną refleksję, że Amerykanie nie potrafią:
a) obejrzeć filmu z napisami
b) wysłuchać filmu w języku innym niż amerykański
.. przez co jakakolwiek wartość artystyczna filmów o świeżym podejściu do gatunku – głównie horroru, wystarczy wspomnieć tu zależności pomiędzy właśnie Låt den rätte komma in | Let me in; [Rec] | Quarantine czy całym wachlarzu zamerykanizowanych dziewczynek z ciemnym lokiem i mrocznym okiem – taka wartość kompletnie się rozmywa i gubi jakikolwiek powiew świeżości. Amerykanie są mistrzami w konwertowaniu kameralnych i stylowych opowieści na popcornowe blockbustery, które straszą jednako od dwudziestu lat a rozsądku i subtelności w nich tyle, co w skradających się nosorożcach.
Przypadek pewnej wizyty w kinie to próba powrótu do korzeni kina grozy, oczywiście moich korzeni, czyli wyrastających z klasyków horroru lat 80tych. Po kupnie kolekcji Hellraisera przyszedł czas na zwiedzanie ulicy Wiązów. Pech chciał, że zacząłem od obecnego właśnie w kinach remake’u – pomyślałem w końcu: obowiązek wobec Freddy’ego. Szkoda, że mojego ukochanego bohatera o wyglądzie pizzy z salami w pasiastym swetrze w rzeczywistości w nowym Koszmarze z Ulicy Wiązów nie ma.
Jako, że każdy film ma dobre strony to spróbujmy zrobić checklistę. Najpierw plusy dodatnie:
1. Postać bohatera rzeczywiście przypomina Freddy’ego
2. Amerykańskie nastolatki nie są AŻ TAK drażniące jak w innych slasherach
3. Amerykańskie nastolatki giną od rękawicy z ostrzami. W remake’u teoretycznie nie powinno to dziwić, ale znając zamiłowanie amerykańskich scenarzystów do plebiscytów na najohydniejszą masakrę dostępnym asortymentem – to naprawdę odetchnąłem z ulgą
Liczba ujemnych jest podobna ilościowo; niestety, jakościowo jest koszmarnie gorzej:
1. Nastolatki amerykańskie to niestety wciąż banda debili, którzy wolą się skupić na tekstach „masz omamy” czy „to przecież tylko sen” niż przypomnieć sobie, że właśnie trójka ich przyjaciół zginęła w niewyjaśniony racjonalnie sposób…
2. …ale i tak o wiele gorszy poziom intelektualny prezentują ich rodzice. Spisek milczenia i próby wyparcia wspomnień u własnych dzieci idą w parze z kompletnie nieracjonalnym odrzuceniem faktów. I to w sposób wołający o pomstę do samego Freddy’ego Kruegera. Na przestrzeni doby ginie w okrutny sposób trójka dzieciaków, pociętych prawie na drobne kawałeczki, a nobliwi ojcowie i matki pozostałych patrzą się na swoje latorośle jak na idiotów i szaleńców, powtarzając, że wszystko będzie dobrze i w ogóle, musicie się wyspać a tak w ogóle to my wychodzimy na noc i siedźcie w tych swoich pokoikach i czekajcie na kolorowe sny. Kurde, czy jest na sali scenarzysta?!
3. Jakie czasy takie problemy (te nagłaśniane). Freddy to już nie jest morderca. Obecnie awansował na pedofila.
4. A tak w ogóle: Freeeddy! Gdzie jesteś!? Dlaczego zamiast psychopatycznego maszkarona, który, jednak miał swoją charyzmę i, na swój sposób, nie dało się go nie lubić – dlaczego zamiast niego dostaliśmy wizualne skrzyżowanie egipskiej mumii w stanie odczuwalnego rozkładu z potworkami rodem z jaskiniowego Zejścia?! Jackie Earle Haley, chociaż aktor z charyzmą Napoleona i fizjonomią mordercy, nawet nie zbliża się do legendy stworzonej przez Robeta Englunda. Jego kreacja jest bezbarwna na tle obecnych kinowych psychopatów i nawet czerwonoczarny sweterek nie pomaga w budowaniu wizerunku psychopatycznego mordercy pedofila. I nie jest to wina Haleya – po prostu wyciąganie potwora z worka snów było zabiegiem zbyt ryzykownym żeby mógł się powieść.
5. Świat koszmaru jest bezbarwny i nieciekawy. Wszystko się skupia na opuszczonym przedszkolu i spalonej fabryce a potem na ciachaniu rękawicą. Z tego co pamiętam, to Freddy prezentował nieco więcej fantazji w straszeniu i zabijaniu nastolatków . Z kolei jeśli chodzi o logikę, to scena w której bohaterka ucieka w koszmarze przed lekcją mistrzowskiego tworzenia sznytów i zamyka się w szafie przyprawiła mnie nieomal o zawał serca. Ze śmiechu.
6. Każdy, kto mi powie, że spodziewał się innego zakończenia, niech się zgłosi po upominek.
Konstatacja smutna. Pieniędzy na kino, po namyśle (spóźnionym!), szkoda.
Aha, podobno recenzja filmu wymaga kilka zdań o fabule. Molestowanie dzieci. Mściwi rodzice. Zemsta zza grobu. Trup się ściele. Jedna mądra. Otwarty finał. Fabuła? Też mi fabuła.