Temat: Juno
Zgadzam się. Pozornie banalna historia, bezpretensjonalnie ukazana. Ale im dalej byłam od kina, tym więcej myśli rozmaitych krążyło mi po głowie.
Zakończenie, choć dla niektórych zaskakujące, wydało się naturalną konsekwencją rozwoju bohaterki.
Tomek: Juno nie jest jeszcze gotowa, żeby być matką a jednocześnie jest gotowa i na tyle dojrzała, żeby przyznać, że nie jest gotowa do macierzyństwa!!
Dojrzałość polega chyba między innymi na tym, że widzimy na co nas stać, a na co nie...
Edyta: Sympatyczny, optymistyczny film
Moim zdaniem niejednoznacznie optymistyczny, choć to dotarło do mnie dużo później. Juno i Bleeky na końcu filmu wyglądają identycznie, jak wyglądali (z pewnością) Vanessa i jej mąż na początku swojej drogi...
W scenie, w której maluje pokój dziecka, Vanessa ma na sobie koszulkę Alice in Chains. Czyli była kiedyś rock'n'rollową dziewczyną i świetnie dogadywała się z partnerem (jak mu tam było?). Ale tak się porobiło, że ona dojrzała nadmiernie, a on wcale. Znam wiele par, które ewoluują w ten sam sposób. W filmie nakreślone jest to na tyle subtelnie, że nie każdy musi zwrócić na to uwagę. Dlatego wydał mi się bezpretensjonalny.