Krzysztof Kania

Krzysztof Kania Inżynier systemowy
Cisco (CCNA R&S,
Voice, Security)

Temat: Iron Sky

Z góry lojalnie uprzedzam że w treści wypowiedzi mogą być spojlery. Kto nie był w kinie i nie chce znać treści przed pójściem do kina niech nie czyta.

--- SPOJLERY ----

No dobra. To tak na gorąco od razu po powrocie z kina. Nuda. Znaczy jest kilka zabawnych wstawek, jedne bardziej powszechnie zrozumiałe, jak aluzja do sceny z "Upadku" przerobionej już chyba na milion sposobów więc nawet kto filmu w całości nie widział jakąś przeróbkę pewnie skojarzy, inne bardziej subtelne. Bo kogo interesuje tajemnicza misja wahadłowca X-37B którego właścicielem jest PENTAGON i co do którego istnieje podejrzenie że prawdopodobnie to broń i może służyć do zwalczania obiektów w przestrzeni kosmicznej. Jeszcze inne już zupełnie obce naszej kulturze będą aluzje do kampanii wyborczych prezydentów USA. Ale te zabawne scenki które się przewijają od czasu do czasu wywołując mniejsze lub większe wybuchy śmiechu na sali niestety nie zmieniają faktu że film się ciągnie jak flaki z olejem. Czytałem recenzję na IMDB i zastanawiam się co palił autor (może te konopie w polu których wylądowali bohaterowie) zachwycający się dynamiczną akcją. Co więcej pod koniec scenarzystom albo producentom włączył się jakiś tryb umoralniający. Jeśli nawet jeszcze przełkniemy jakoś scenę ataku na bazę księżycową (ależ tam są kobiety i dzieci) która nie wiem co miała udowadniać w zamyśle autorów - że totalitaryzm amerykański i faszystowski to to samo tylko w innym opakowaniu - to potem czeka nas już totalnie niewesołe zakończenie z nuklearnym armagedonem. No i idzie człowiek na komedie a wychodzi ..... nie wiem jak to ująć ale jakoś mnie ta końcówka pozbawiła ochoty do śmiechu.

konto usunięte

Temat: Iron Sky

Ja mam zupełnie inne wrażenia. Nie poszłam na film z przekonania, mimo to nie nudziłam się. Film miał sporo zabawnych scen, ale nie doszukiwałam się w nim żadnego specjalnego przesłania. Nie jest to arcydzieło, ale w swojej klasie całkiem niezłe kino ;)
Krzysztof Wróblewski

Krzysztof Wróblewski Towarzysz Bohaterów

Temat: Iron Sky

Ja przede wszystkim z kina wyszedłem zawiedziony z powodu pustki jaka mi się pojawiła na napisach końcowych. Pół roku czekałem na ten film - i na co teraz czekać? No, "Prometeusz" się nadaje, ale to zupełnie inna klasa i inne oczekiwanie...

Nadzieje, jak można się spodziewać, miałem rozbuchane do rozmiarów "Zmierzchu Bogów". Pierwsze recenzje nieco mój zapał ostudziły ale sam seans wspominam z przyjemnością.

No właśnie: z przyjemnością. Nie z rozkoszą czy z wybitnym zafascynowaniem, ponieważ jednak "Iron Sky" sprzedał mi zupełnie inne emocje niż moje ociekające absurdem i kpiną wyobrażenia na jego temat.

Oczywiście; absurd i kpina w filmie grają, ale nie w rolach głównych; trudno mi zresztą sobie wyobrazić film o nazistach z księżyca utrzymany w konwencji poważnej czy nawet w próbie alegorii. Okazuje się jednak, że ci sprytni Finowie pod przykrywką świetnej zabawy i sprawnej warsztatowo konstrukcji (która to za sprawną warsztatowo zostanie uznana przede wszystkim w momencie, kiedy pamiętać będziemy o ograniczeniach budżetowych, z którymi borykali się twórcy) spróbowali przemycić strzępki moralitetu i politycznej satyry na współcześnie rządzących i liczących się przywódców naszego świata. Czy się udało? Sami oceńcie.

Fabuła aż sama prosi się o poklask wszystkich miłujących sarkazm i ironię. W 1945 roku Hitler wysyła swoich żołnierzy na ciemną stronę księżyca, gdzie budują bazę i tworzą największą maszynę wojenną w historii wojskowości: Zmierzch Bogów. W 2018 roku naziści są gotowi do inwazji na Ziemię, najpierw jednak wysyłają tam swojego szpiega, przyszłego Fuhrera, Klausa. Klaus ma zapędy imperialistyczne w jasny sposób wyrażane przez jego zaciętą i nieustępliwą fizjonomię; ma również ukochaną Renate, idealistyczną nauczycielkę angielskiego oraz złapanego chwilę wcześniej amerykańskiego kosmonautę, Jamesa Washingtona, który jest - jakżeby inaczej - Murzynem. James ma doprowadzić Klausa i Renate do amerykańskiego prezydenta, kobiety zresztą, z którym (którą) wredny Klaus chce zawrzeć wredny pakt przeciwko swojemu obecnemu Księżycowemu Fuhrerowi. Po wielu perypetiach, obejmujących wybielenie Murzyna wybielaczem, wykorzystanie nazistowskich haseł do budowania kampanii prezydenckiej w USA, bolesne zetknięcie idealizmu Renate z prawdziwą dawką faszystowskich zachowań zakorzenionych w ziemskiej historii, naziści z Księżyca doprowadzają do inwazji na Ziemię.

Inwazja odbywa się - i tu twórcy wymagają od widza sporej dawki "zawieszenia niewiary" w kontekście jakości efektów specjalnych. Nie twierdzę, że jest bardzo źle, po prostu widać braki budżetowe w jakości wybuchów czy planów ogólnych - chociaż widok dziarskich Zeppelinów mknących przez przestrzeń kosmiczną i holujących meteory do przeprowadzenia "meteorblitzkriegu" na Nowym Jorku jest autentycznie sympatyczny. Dalszych, poinwazyjnych wydarzeń nie zrelacjonuję, żeby nie psuć zabawy. Albo rozczarowania.

Dziwnym jest ten film. Mimo wszechobecnej swastyki nie ma wiele wspólnego z klasykami gatunki nazi exploitation typu Elza - Wilczyca z SS. Absurd koncepcyjny, czyli idea filmu o nazistach z kosmosu nijak ma się (a szkoda) do absurdu filmów o zombie nazistach (Dead Snow) czy o tym, że Surfujący Naziści Muszą Umrzeć. Wszystkie te elementy, które powinny nobilitować film, jako kolejną ikonę kultowego kiczu - w przypadku tej produkcji nie mają miejsca. "Iron Sky" okazuje się refleksyjną, nieco prześmiewczą ale też naiwną opowiastką o władzy, dominacji i o fakcie, że systemy totalitarne dzielą sie na wyklęte i na amerykańską demokrację.

Jeśli nazistowska inwazja na Ziemię miała na celu wyśmianie amerykańskiej dominacji nad światem, żonglerkę cytatami (celnymi, nie przeczę) z bieżących wydarzeń politycznych czy nawet kolejną wizję rujnowania ideologicznej utopii, to nazistów równie dobrze można było zastąpić kosmitami, społecznością syren albo graczami World of Warcraft. Mimo całej mojej sympatii do filmu, "Iron Sky" cierpi na chroniczną niekonsekwencję w żonglerce konwencjami i gatunkami z których czerpie inspiracje. Oczywiście polecam, chociażby, żeby Polacy dowiedzieli się, że można kręcić filmy o nazistach w sposób nieczołobitny i niehist(e/o)ryczny - tak, pamiętam o Hardkor44, ale uwierzę jak zobaczę -; polecam również dlatego, iż mimo wszystko film jest zabawny, z mnóstwem ciekawych, chociaż czasem nużących i niekoniecznie posklecanych spójnie wątków. Aktorzy bez zarzutów odnaleźli się w swoich rolach, Julia Dietze jest śliczna, Udo Kier - groteskowy, ścieżka dźwiękowa Słoweńców - udana, półtorej godziny Waszego czasu - niekoniecznie stracone. Polecam sprawdzić.
Renata Ż.

Renata Ż. Marketing Manager

Temat: Iron Sky

Krzysztof Wróblewski:
Klaus ma zapędy imperialistyczne w jasny sposób wyrażane przez jego zaciętą i nieustępliwą fizjonomię; ma również ukochaną Renate]
Ha! Ciekawe, nic mi nie wiadomo, że tam byłam ;)
ścieżka dźwiękowa Słoweńców - udana, półtorej godziny Waszego czasu - niekoniecznie stracone. Polecam sprawdzić.
Tylko to mnie interesuje, jak tam Laibach????? Filmu oglądać nie zamierzam, nie lezy to w kręgu moich zainteresowań, ale muza Laibacha juz tak. Warte uwagi?

Następna dyskusja:

Iron Man




Wyślij zaproszenie do