Temat: Into the Wild (Wszystko za życie)
Prawdziwa krytyka musi być przetrawiona, zatem I-wsze wrażenie- obejrzałam i się podobał, ale z czasem mam mieszane odczucia, dobry film pamieta się latami ten natomiast gdzieś się ulotnił z mej pamięci. II-gie wrażenie- historia filmu przyznam ciekawa,wstrząsająca bo autentyczna, poruszajaca bo pełna ideowego maksymalizmu i życiowego minimalizmu(do których, wielu nam brakuje odwagi we własnym, ciasnym życiu), sama postawa bohatera outsidera może nam imponować, ale film sam w sobie, żeby nie powielać powyższych określeń kolegi, które były może nieco prze- i w ogóle, mizerny jest w moim skromnej opinii, nie porwał mnie i nie wytargał mych myśli, a powinien bo sam temat był dobry, rozczarował mnie natomiast dogłębnie swą prostotą przekazu, piękne krajobrazy to nie wszystko, czego spodziewałm się po tym filmie, i choć treści weń mogłyby pobudzać nasze pierwotne instynkty dążności do obcowania z naturą w głuszy, to jednk ten film niczego we mnie nie pobudził,a poza tym wieje w nim amerykańską sieczką pseudo-dziecino-filozofii życiowej, bohatera nazywającego się super coś tam... brakuje wynurzeń wewnętrznych dotyczących przyjetej postawy i celu wyprawy, tak mało dowiadujemy sie z tego filmu, a porusza on tak głębokie sfery egzystenjalne, a za to widzimy przeplatające sie reminescencje dramatu rodzinnego i losy uciekającego nieco zagubionego chłopaka, i nieodwracalne konsekwencje podjętej prygody, nic poza tym tam nie ma, a i szkoda, bo temat ciekawy, ale film aż nadto prosty, nastawiony na masowego widza.