Temat: Harry Potter i Zakon Feniksa
Byłem w sobotę na Potterze. Nie mogę powiedzieć, że się specjalnie zawiodłem, bo nie jestem fanem serii - ale dwie poprzednie części na tyle mi się podobały, że chciałem najnowszy film z serii obejrzeć. Obawiam się jednak, że
Zakon Feniksa jest tak płytki jak wysychająca kałuża. Po prostu się go ogląda i ... zapomina. Naprawdę, nie ma na czym oka zawiesić, a każda akcja, która sugerować by mogła jakiś szerszy epizod jest bezlitośnie ucinana. Ładnie wyglądała walka Dumbledora z Voldemortem, ale była wyjęta z kontekstu, zdarzyła się "ot, tak", a ja za późno zwróciłem uwagę, że to już finał filmu jest i trzeba się zbierać do domu.
Poza tym, co uważam za poważny błąd, jest pozostawienie zbyt wielu wątków niedomkniętych. Rozumiem, że jest to adaptacja prawie tysiącstronnicowej powieści, ale to nie znaczy, że bez jej znajomości, film okaże się wybrakowany - a tak właśnie się dzieje. Jak Snape zareagował na krzyk Harry'ego, kiedy chłopiec krzyczał, że "mają Łapę"? Dlaczego nie została wyjaśniona sytuacja ze skośnooką kochanicą bohatera? Skąd Dumbledore wziął się w Ministerstwie Tajemnic? Co się stało z bratem Hagrida? No niestety, braki tego filmu są zbyt widoczne, zeby laik mógł się dobrze na nim bawić. Nie każdy może mieć przy sobie nieocenioną pomoc w osobie towarzyszącej, która, jako znawczyni tematu, uzupełniała mi reżyserskie nielogiczności :) . Zresztą, osoba znająca oryginał - w tym wypadku wyżej wymieniona - również czuła niedosyt i chaos treści. Dla kogo zatem jest film? Fani się zniechęcą powierzchownością, dyletanci nie będą mieli pojęcia przez pół filmu, co się dzieje i dlaczego. Do plusów należy zaliczyć wątek z Panią w Różowym, który trzyma w kupie narrację. Szkoda, że tylko tyle.