Temat: Gravity, Alfonso Cuarón
Tomasz M.:
Przecież tu chodziło o widowisko, a nie fabułę. Naprawdę ciężko to pojąć? Pokażcie mi film, gdzie 3D jest częścią odbioru, a nie tylko dodatkiem.
Kilka lat temu Avatar i mam nadzieję w 2015 Avatar 2.
Tu jest sedno tematu - jest różnica między 3D Camerona czy Cuarona, a 3D w byle jakim filmidle, które z 2D jest przerabiane na 3D - hi Iron Man 3!
Jest różnica między filmem od początku kręconym dla 3D, wręcz zaprojektowanym żeby z dobrodziejstw 3D korzystać - Avatar to ten sam przypadek. Film piękny technicznie i dostarczający mnóstwa frajdy w kinie, w 3D, a płaska, wciąż śliczna wizualnie ale pozbawiona tej głębi, którą widzieliśmy w kinie, przeciętna fabularnie baja w domu.
Niektóre filmy powstają po to żeby je oglądać w kinie, a inne dla głębokiej fabuły.
Avatar, Gravity, Hobbit (48HFR) to filmy, które oprócz opowiedzenia czegoś starają się robić kolejne kroki w rozwoju kinematografii - nikt przed Cameronem nie kręcił filmu w całości kamerami 3D i nie używał scen 3D w CGI (robi się 2D i nanosi film, a generowane przez Weta środowiska CGI były 3D i tam wkładano obraz z kamer 3D aby móc nimi dodatkowo manipulować), nikt przed Cauronem nie użył tak dobrze 3D jako środka narracyjnego, a nie pierdółkowatego efektu śmieci wylatujących z ekranu czy nic nie wnoszących kilku efektów głębi, a wreszcie nikt przed Jacksonem nie wziął się za 48fps.
Ocenianie Gravity tylko w kategorii fabularnej ma taki sam sens jak ocenianie książki po spisie treści.