Temat: "Grace is gone" - czy już ktoś widział?
W "Chicago Tribune" po premierze tego filmu ukazal się ogromny artykuł o Cusacku z pytaniem przewodnim: "czyzby już dorósł?"Film jest ... powalający emocjonalnie. Sam John Cusack to juz nie ten sam chloptaś grający w komediach romantycznych, gdzie sam jego udział gwarantował sukces... Zresztą on już w kilku ostatnich filmach nie jest słodki i wiotki. Ale w tym przechodzi samego siebie.
Ciężki, zwalisty facet, z ciągle zsuwającymi się okularami, bezradny w obliczu śmierci swojej żony-żołnierza i nie potrafiący znaleźć wspólnego języka z córkami. Do tej pory zasadniczy, szuka drogi by tę zasadniczość ominąć, by zbliżyć się do swoich dzieci.
Nie potrafiąc przekazać dziecim wiadomości o śmierci matki, impulsywnie (co jest zupełnie do niego niepodobne) zabiera dziewczynki w podróż, do parku rozrywki.
Dziewczynki grają świetnie, zwłaszcza starsza (Shelan O’Keefe), która jest bardziej świadoma, że coś jest nie w porządku. To ona jest podejrzliwa i powściągliwa, z drugiej strony jednak nie pokazuje tego przed mlodszą siostra, chcąc ją chronić, choć sama nie do końca wie przed czym. Mała dziewczynka, która momentami jest jak dorosła... Gra między Shelan O’Keefe i Cusackiem jest poruszająca. Odpychają się lekko, by za chwilę przyciagnąć się z całą siłą.
Film koniecznie do obejrzenia. Podobno Cusack to pewniak oscarowy za te rolę. :-)