Olga Helena
Zawadzka
Kucharska
Ministerstwo Spraw
Zagranicznych,
dyplomacja publiczna
Temat: Eragon
Amerykanie już "Kodem da Vinci" udowodnili, że również oni potrafią na podstawie dobrej ksiązki zrobić beznadziejny film, a teraz potwierdzają to "Eragonem". Świetna książka - beznadziejny film. Dla potrzeb filmu dokonano oczywiście cięć w fabule i nawet bym się ich nie czepiała, gdyby nie to, że nie zdabano o to aby uwiarygodnić przede wszystkim przemianę głównego bohatera, chłopaka z farmy, który nigdy nie widział nic poza swoją wioską, w smoczego jeźdzca, w którym buntownicy przeciwko królowi widzą swoją nadzieję. Nie chodzi tu tylko o psychologiczne subtelności, ale również o rzeczy tak proste jak szkolenie w posługiwaniu się mieczem i magią. Eragon nagle umie robić te rzeczy i w sumie nie wiadomo skąd się tego nauczył. Strasznie mi szkoda prawdziwych mistrzów aktorstwa obsadzonych w rolach drugoplanowych, którzy nie są w stanie uwiarygodnić tego filmu (przede wszystkim Malkovicha jako króla Galbatroixa). Poza tym autorzy filmu zmarnowali wiele podsuniętych w ksiązce okazji do naprawdę widowiskowych scen w filmie (pytam gdzie się podziała wspaniała stolica królestwa krasnoludów?).Jedyne co dobre w tym filmie to sam smok - Saphira - nie tylko jako efekt specjalny, ale jako postać. Sekwencja kiedy jest pisklęciem jest chyba nawet lepsza niż w książce. Ale to nie powinno dziwić skoro wygenerowali ją mistrzowie z WETA Workshop.
Sumując - polecam książkę, ale zdecydowanie nie film (chyba że ktoś chce się zrazić do ksiązki).