Temat: Ciekawy przypadek Benjamina Buttona
Rafał Nowak:
Ładny wizualnie, zdjęciowo, muzycznie - choć i tu bez rewelacji.
Film w mojej ocenie niestety przeciętnie podany. Największą jego wadą jest to, że się go ogląda - a powinniśmy go przeżywać. Emocje są w nim jakieś ograniczone. Spodziewałem się bardziej poruszającego filmu z intrygującą historia ciekawie odkrywaną. A tu wszystko jak na tacy...
13 nominacji do Oscarów, Oskary nigdy nie były dla mnie wyznacznikiem dobrego kina, ten film to potwierdza.
Zgadzam się z Rafałem - ten film się ogląda, nie przeżywa. A dlaczego? IMHO myślę, że ogromną wadą filmu jest spłycenie postaci do granic możliwości - przez co stają się tekturowe.
Tak naprawdę tytułowy bohater rodzi się stary i generalnie wcale go to nie wzrusza. Generalnie niewiele w życiu przeżywa - oprócz miłości i ciekawości. Interesujące dla mnie było pierwsze jego wyjście na ulicę (pierwszy raz na 17 lat życia) - i co? Ano nic, szedł jakby taką trasę pokonywał codziennie.
Ta naiwność boli, szczególnie w wykonaniu Finchera, którego za wcześniejsze dokonania nie sposób nie chwalić. Generalnie takich niedociągnięć jest sporo - a ich podsumowaniem jest zakończenie filmu, które coś mi serce i rozum podpowiadają są pomysłem producentów filmu, bo ze względu na szacunek do reżysera nie wyobrażam sobie, że to jego idea.
Podsumowując, pomimo, że dość sporo u mnie krytyki - film jest niezły, miło się go ogląda, ale tylko ogląda, bo myśli się przy nim niewiele. Ot taki film na kaca.